Rekrutacja RODO

A czas jak rzeka

(...) Jeśli mi serce zadrży jak ptak
to moi drodzy, tylko ze smutku,
że czas mnie wcale słuchać nie chce
i biegnie sobie po cichutku...
DOROTA KOZIOŁ

Przyszli, przyjechali, przylecieli. Ciekawi tych, z którymi spędzili swe lata "durne i chmurne". Pełni życiowych porażek, ale i skąpani w sukcesach. Tryskający młodością i złożeni chorobą i wiekiem. Na szpilkach i o kulach. W kwiecistych sukienkach i ciężkiej żałobie. Nie zawsze potrafili sięrozpoznać, ale kiedy już uściskom, pocałunkom, i łzom nie było końca. Starsi z tęsknotom patrzyli na "swój" budynek i zawzięcie fotografowali się na pamiątkowych schodach, młodsi szukali w nowej już szkole swoich klas, swoich ławek. Słońce prazyło niemiłosiernie, wiecznością wydawały się okolicznościowe wystąpienia. Wszytko to nie było ważne, bo liczyło się tylko to, że znowu jesteśmy razem, że - jak dawniej - można się powygłupiać, pośmiać z niczego, podzielić beztroską.

Później, w klasach, było poważniej. Pani Profesor Irena Wnękowa, jedna z najbardziej ukochanych nauczycielek roczników 1959-1961, nie darowała - musiała być i Gaudeamus i trochę z serca płynącego "trucia", wywołującego łzy wzruszenia i żal. Żalu tym większego, że na odczytywanej liście obecności klasowych dzienników co raz powtarzało się "nieobecny", a usprawiedliwienie mógł wystawić tylko Ten, który na zawsze przerzedził nasze szeregi. Smutek jednak nie mógł trwać zbyt długo. Były stare i nowe zdjęcia, szukanie miejsca, w którym można byłoby razem usiąść i sącząc jakiś trunek wspominać, wspominać, wspominać. Nauczycieli, których już nie ma, koleżanki, kolegów. Czasem okazywało się, że trzeba było 40 lat, by usłyszeć, że dziewczyna do której wzdychaliśmy potajemnie i która była jedyną miłością tamtego naszego życia, też potajemnie sie w nas kochała, czasem, że ukochany kolega o swej wiecznej miłości zapewniał jednocześnie kilka koleżanek, czasem, że ...

Jakież to wszystko było naiwne i cudowne zarazem. Ileż niespełnionych marzeń i nadziei, a ile spełnionych oczekiwań stało sie naszym udziałem. I naturalnie nie mogło w tym wszytkim zabraknąc też opowieści o dzieciach, a nawet wnukach, o ich sukcesach i porażkach, o naszym miejscu dzisiaj, w rzeczywistości tak krańcowo innej od tej, jaka towarzyszyła naszej młodości. Czy lepiej ? Nie mogły tego rozstrzygnąc "długie Polaków rozmowy", a z resztą tak naprawdę wcale o takie rozstrzygnięcia nikomu nie chodziło. Najważniejsze, że byliśmy razem.

A póżniej jeszcze kolejna wymiana adresów, telefonów, zapewnienia utrzymywania kontaktów, ognisko i wielki bal do świtu. I deszczowa niedziela niwecząca sobotnie plany i powrót do rzeczywistości codziennego dnia, powrót do rodzin, domów i problemów. I solenna obietnica, że na stulecie Szkoły znów sie spotkamy i życzenia, byśmy stawili się wszyscy. Bo chiociaż "czas jak rzeka, jak rzka płynie, unosząc w przeszłość nasze dni", to jednak póki będzie istniała Szkoła, nie miniemy. Ona, to my.

dnia: , autor: Bogumiła Trzaska, źródło:
Do góry

Witaj!

Aktualna wersja naszej strony posiada wiele nowych, niezwykle przydatnych każdemu uczniowi funkcji. Jeśli chcesz, aby np. w menu wyświetlane były informacje dotyczące twojego planu lekcji i zastępstw dla twojej klasy na każdy kolejny dzień, to wypełnij poniższy formularz i naciśnij przycisk Zapisz. Jeżeli nie jesteś zainteresowany korzystaniem z tych funkcji, to naciśnij przycisk Anuluj.

Anuluj