Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Futurystyczna sztuka na deskach TDK   

Dodano 2024-06-19, w dziale recenzje

Ludzkość od zarania dziejów interesowało to, skąd przybyliśmy i dokąd zmierzamy. Przez setki lat pojawiło się wiele teorii filozoficznych na ten temat. Niezwykle dynamiczny rozwój nauki sprawił, że większość z nich nie została jednak naukowo potwierdzona, dlatego dzisiaj nadal nie potrafimy na te pytania jednoznacznie odpowiedzieć. Mam jednak wrażenie, że w tym dociekaniu zatraciliśmy chyba znacznie ważniejsze pytanie, a mianowicie pytanie o to, co definiuje nas jako ludzi. Kim tak naprawdę jesteśmy? Pewne jest jedynie to, że z biologicznego punktu widzenia jesteśmy do siebie bardzo podobni, ale chyba nie to czyni nas ludźmi, gdyż aż tak bardzo nie różnimy się z kolei od niektórych gatunków ze świata zwierząt i jak powszechnie wiadomo, zaliczamy się również do przedstawicieli tego biologicznego królestwa.

/pliki/zdjecia/hom1.jpg Może więc wyróżnia nas inteligencja, umiejętność porozumiewania się, kreatywne myślenie, potrzeba odkrywania praw rządzących światem, czy choćby tworzenie dzieł kultury, sztuki i korzystania z nich. W końcu kto jak nie człowiek odkrył wiele praw, stworzył zaawansowane technologie, z których część o dziwo wykorzystał w celu zagłady innych osobników swego gatunku. Zatem pewne jest chyba tylko to, że homo sapiens jest gatunkiem dominującym na naszej planecie.

6 czerwca miała miejsce w TDK premiera bardzo interesującej sztuki teatralnej pod tytułem „Homo sum, człowiekiem jestem”, opartej o futurystyczne wiersze Anatola Sterna i Brunona Jasieńskiego, w reżyserii dr Sylwestra Łysiaka. Spektakl ten wystawił prowadzony przez ww. Młodzieżowy Teatr Amatorski i był on zwieńczeniem całorocznej pracy tej grupy. Pojawiłem się w TDK dzięki moim przyjaciołom, którzy podesłali mi zdjęcie plakatu promującego ten spektakl, na którym to wykorzystano intrygujące grafiki Mieczysława Szczuki. Przyznaję, że zaciekawiła mnie już sama koncepcja tej sztuki. Gdy pojawiłem się tuż przed 18.00 w TDK, byłem zaskoczony, że spektakl ten przyciągnął aż tylu widzów. Z pewnością byli wśród nich członkowie rodzin i znajomi aktorów. Ci zapewne chcieli głównie obejrzeć swoich potomków lub koleżanki i kolegów na scenie, ale jestem przekonany, że pojawili się tam również ludzie tacy jak ja, nie tyle zainteresowani aktorami, co samym spektaklem. Wchodząc na widownię uśmiechnąłem się więc w duchu i zasiadłem w oczekiwaniu na spektakl w górnej części sali.

A gdy po spektaklu wracałem do domu, w mojej głowie krążyło bardzo wiele myśli, pojawiło się również wiele pytań, na które zacząłem gorączkowo poszukiwać odpowiedzi. A wszystko to za sprawą tego, co dane mi było tego wieczoru w TDK /pliki/zdjecia/hom2.jpg dzięki lokalnym aktorom amatorom zobaczyć i przeżyć. Możecie mi wierzyć lub nie, ale zdecydowanie warto było się tego dnia w TDK pojawić. Spektakl nie tylko wyjątkowo mnie poruszył, ale też dał mi wiele do myślenia, a przecież głównie tego oczekuje się chyba od tzw. sztuki wyższej.

Już na początku zaskoczyła mnie liczebność grupy teatralnej. Przyznaję, że nie spodziewałem się zobaczyć jednocześnie szesnastu osób na scenie. Historia, którą obejrzałem w wykonaniu tych młodych ludzi, moich rówieśników i sposób, w jej realizacji, nie tylko mnie wciągnęła, ale i poruszyła. Jestem też pod ogromnym wrażeniem umiejętności reżysera, począwszy od obsadzenia tych młodych ludzi w rolach, przez wykorzystanie sceny TDK i możliwości, jakie ona oferuje, na zbudowaniu poszczególnych postaci kończąc. Muszę uczciwie powiedzieć, że zrobił to świetnie. Doceniam fakt, że każdy z młodych aktorów obecnych na scenie był tam zdecydowanie po coś i każdy miał widzom coś istotnego do powiedzenia. Może nie wszyscy dostali równie obszerne kwestie, ale rzecz nie zawsze musi tkwić w ilości, a w spektaklach to po prostu norma. Powiem więcej mnie taka forma spektaklu, bez wyraźnego wyodrębnienia ról, bardzo się podobała.

Scenografia może nie była zbyt bogata, ale ewidentnie przemyślana Uważam także, że dzięki rozsądnemu rozmieszczeniu rekwizytów oraz ich wielokrotnemu wykorzystaniu, spektakl nie tylko zyskał na dynamice, a sceny nabrały płynności, ale dał także możliwość skupienia się na słowie, /pliki/zdjecia/hom3.jpga to ono było w tym wypadku najważniejsze. Nie wiem, jak odebrali to inni widzowie, ale mnie podobało się to sceniczne ubóstwo i wielokrotne wykorzystywanie rekwizytów, a już formy wykorzystania drabiny i gazet szczególnie. Tym razem nie mam również zastrzeżeń do pracy oświetleniowca. Bardzo dobrym pomysłem było kadrowanie postaci z wykorzystaniem światła. Dzięki tym i innym zabiegom spektakl wyglądał naprawdę bardzo profesjonalnie, co mile mnie zaskoczyło. Niestety, spektakl miał także słabsze strony, a już najbardziej irytowała mnie praca akustyka, odpowiedzialnego nie tylko za nagłośnienie, ale i włączanie podkładów muzycznych. Myślę, że nie tylko ja dostrzegłem, że muzyka włączana była albo za wcześnie, albo za późno bądź też była urywana w najmniej oczekiwanym momencie. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak bardzo tego rodzaju działanie szkodzi budowaniu klimatu i utrudnia emocjonalny odbiór spektaklu.

Muszę również uczciwie napisać, że nie wszyscy młodzi aktorzy, choć trudno im odmówić zaangażowania, podołali swoim rolom. W niektórych momentach zabrakło więc po prostu emocji. Sądzę, że obecni na Sali zgodziliby się ze mną, że co najmniej w kilku przypadkach krzyk powinien być bardziej doniosły bądź słowa wypowiedziane dobitniej. To sprawiło, że sceny te traciły nieco na wyrazistości, a jednoznaczności i moc przekazu słabła.

/pliki/zdjecia/hom4.jpg Pomimo tych mankamentów uważam, że tarnobrzeski spektakl „Homo sum – człowiekiem jestem” mógł się naprawdę podobać. Słowa uznania dla twórcy scenariusza, który stworzył tę niełatwą w odbiorze historię, pełna szyfrów i niezrozumiałych słów, które zmuszały widza do intelektualnego wysiłku. Podejrzewam również, że w zamyśle autora sztuka ta miała jedynie prowokować do myślenie i poszukiwania odpowiedzi na pytanie, które tak często sobie jako ludzie stawiamy, a nie przekazywać gotowe. Nie każdy chce lub potrafi rozumieć problemy, z jakimi musi sobie radzić młody człowiek. Ba, choć sam jestem w mniej więcej takim samym wieku jak aktorzy tego spektaklu, to niektóre poruszone przez nich kwestie oceniam inaczej.

Moim zdaniem twórcy spektaklu nie tyle próbowali odpowiedzieć na pytanie, kim jesteśmy, co uświadomić, że nie ma na to pytanie, łatwej i jednoznacznej odpowiedzi, a bunt związany z kryzysem tożsamości nie jest znowu czymś nowym i typowym dla czasów, w których nam żyć przyszło. Wygląda podobnie jak dziesiątki a nawet setki lat temu, a każdy młody człowiek przeżywa go nadal bardzo różnie. Młodzi ludzie nie chcą być bezbarwni. Chcą się wyróżniać, pokazać światu swoją indywidualność. Stąd w spektaklu tak często konfrontowani byliśmy z pytaniem, czy jesteśmy faktycznie sobą, czy też, choć mamy takie wrażenie, to jesteśmy tacy sami jak inni. Bunt był zawsze i jest zdecydowanie nadal sposobem młodych ludzi na krytykę rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Rzeczywistości, w której odmienni, „wyróżniający” się w jakikolwiek sposób ludzie byli i są nadal stygmatyzowani i sprowadzeni do określonej „normalności”, jaką przyjęła społeczność, w której żyją. Myślę, że ci, którzy mieli okazję ten spektakl obejrzeć, nie będą już pytać o to, co sprawia, że jestem człowiekiem, a raczej o to, co sprawia, że choć jesteśmy tak do siebie podobni, to jednocześnie jesteśmy tak różni?

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /1 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry