Rekrutacja RODO

Jesteśmy dumni ze swej szkoły

100-lecie szkoły. - Odliczam już dni do uroczystości w moim gimnazjum - mówi Józef Stępień, maturzysta z 1993r. Obecne Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Tarnobrzegu, a dawna Cesarsko-Królewska Szkoła Realna, następnie Gimnazjum im. Hetmana Jana Tarnowskiego, 6 i 7 czerwca br. będzie bowiem obchodzić stulecie swojego istnienia.

Dyrektor Dariusz Bożek z "reprezentacyjnym" chórem szkolnym

Zmieniały się nazwy, zmieniali patroni, zmieniały się budynki, ale jedno od wieku pozostaje niezmienne - to była i jest najważniejsza i najstarsza szkoła w Tarnobrzegu. Placówka, która wydała kilka pokoleń wybitnych ludzi, pokolenie bohaterów, jak choćby Hieronim Dekutowski "Zapora". Wszyscy moi rozmówcy bardzo mocno akcentowali swą dumę, że mogli ukończyć tę szkołę.

Szkoła

- Fakt tworzenia szkoły to dzieło niezwykłe, bowiem osadzone w pewnym kontekście czasowym, wynikającym z niezwykłej aktywności obywateli małego miasteczka, jakim był wówczas Tarnobrzeg, liczący zaledwie 3,5 tys. mieszkańców, z czego 70 proc. stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego - zauważa Tadeusz Zych, nauczyciel historii w liceum, a jednocześnie jego absolwent. - Pomysł z otwarciem gimnazjum w 1909 r. wypalił, albowiem zaangażowały się w to wszystkie możliwe środowiska - kontynuuje - począwszy od Wojciecha Wiącka, a skończywszy na Michale Bobrzyńskim, ówczesnym namiestniku Galicji. Powstanie w Tarnobrzegu gimnazjum otworzyło drogę do dalszej edukacji szerszemu gronu młodzieży. Dotychczas bowiem kierowano dzieci do szkół w Mielcu, Dębicy oraz odległym Krakowie.

- To, że szkoła miała i ma takie, a nie inne oblicze, to zasługa jej dyrektorów - podkreśla Tadeusz Zych. - I tu należy przede wszystkim wymienić Stanisława Sobińskiego, pierwszego dyrektora. Stworzył on podwaliny i nadał charakter tej szkole. Drugim wielkim dyrektorem był Michał Radomski, który urząd ten pełnił w latach 1918-1927. Trzecim, już w okresie PRL, Józef Jakubowicz. Są to trzy najważniejsze - według mnie - postaci w dziejach szkoły, które nadały jej pewien rys i charakter. Dodajmy, trzy niezwykle charyzmatyczne postaci. Dzisiejsza szkoła znacznie odbiega stylem i formą od tej z przed lat, nowoczesne metody nauczania, interaktywne, multimedialne pomoce naukowe czynią z niej placówkę XXI wieku. Ale, co należy podkreślić, wierną tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie.

Kształcenie

- Mam nadzieję, że liceum kontynuując już 100-letnią tradycję, nadal trzyma dobry poziom - mówi dyrektor LO Dariusz Bożek. - Patrząc przez pryzmat osławionej zdawalności matur, chyba wypadamy całkiem nieźle - najgorszy nasz wynik t0 99,3%, a najlepszy 100%. Pomimo świetnych wyników osiąganych przez uczniów liceum, pojawiają się obawy przed przyszłoroczną maturą, kiedy dojdzie obowiązkowy egzamin z matematyki. Ale chyba każde pokolenie miało obawy, podchodząc do matury. Słowa te potwierdza Maria Araszkiewicz, córka Wilhelma Schreibera, więźnia Ostaszkowa, absolwentka gimnazjum z 1938r. - Maturę zdać było bardzo trudno. Ktoś mógł być bardzo dobrym uczniem, ale nie zdać egzaminu dojrzałości. W 1938r. zdało nas zaledwie 50%. - W moim roczniku na 42 osoby przez egzamin maturalny przebrnęło 28 uczniów - wspomina Józef stępień. - Poziom był bardzo wysoki, wymagania również i nie każdy był w stanie im podołać - dodaje.

Otwarcie granic, wejście do Unii, otworzyło przed młodzieżą szeroki świat i wiele nowych możliwości, o których ich poprzednicy nawet nie marzyli. - Uczestniczymy w wymianach międzynarodowych, w różnych programach, np. Socrates Comenius, organizowanym przez British Council projekcie "Szkoła przyszłości" itp. - mówi Dariusz Bożek. - Zależy nam bowiem, by pokazać, uświadomić naszym uczniom, że nie są gorsi od swoich rówieśników np. z Francji czy Wiekiej Brytanii. Szkoła może poszczycić się między innymi uczestnictwem w 2004r. swoich przedstawicieli, jako jedynych z Polski, w Światowej Radzie Młodzieży w Oksfordzie. By stworzyć uczniom jak najlepsze warunki nauki, dyrekcja szkoły stara się sięgać po środki unijne. - Chodzi o zajęcia pozalekcyjne, np. warsztaty językowe - mówi Dariusz Bożek. - Zakupiliśmy też pomoce naukowe, jak choćby tablice interaktywne.

Nauczyciele

Szkoła na przestrzeni owych stu lat zawsze miała szczęście do nietuzinkowych, często wręcz charyzmatycznych nauczycieli. W okresie przedwojennym najdłużej pracującym nauczycielem był ks. Tomasz Gunia, prefekt. - Mający z tej racji pozycję chyba ważniejszą niż sam dyrektor - zauważa lekko żartobliwie Tadeusz Zych - albowiem stał na straży moralności. - Ks. Gunia pilnował nas, byśmy nie zeszli na złą drogę, był bardzo dobrym człowiekiem, życzliwie nastawionym do uczniów - dodaje Józef Stępiński. Na temat ks. Guni krążyły i krążą zwłaszcza wśród starszych wychowanków szkoły, niezwykłe anegdoty. - Mocno zaangażował się politycznie - mówi Tadeusz Zych - na naszym terenie był głównym działaczem Endecji, szczerze nieznoszącym Józefa Piłsudskiego. Stąd uczniowie chcąc się na nim odegrać, mieli po temu doskonałą sposobność w imieniny Marszałka. Stawali wówczas pod jego domem i śpiewali pieśni legionowe. Początkowo ks. Gunia wściekał się, ale potem, by uniknąć tych koncertów, przed zbliżającymi się obchodami związanymi z Piłsudskim pakował się i wyjeżdżał z Tarnobrzega. Oprócz ks. Guni niewątpliwie do wielkich postaci należeli dr. Urszula Szumska, wybitna nauczycielka historii, oraz prof. Zygmunt Szewera. - Często nauczycielami były osoby posiadające tytuły oraz duży dorobek naukowy - podkreśla Tomasz Zych. - Ludzie, którzy sprawili, że poziom nauki w tej szkole był naprawdę niezwykły.

- Miałam cudownych, wspaniałych nauczycieli - polonistów i historyków - wspomina Maria Araszkiewicz. - W pamięci na zawsze zachowam dr Urszulę Szumską, która wpłynęła na czystość języka polskiego, umiłowanie go i umiłowanie literatury. Pamiętam też prof. Józefa Bieszczada, który uczył nas historii, a był człowiekiem niezwykle tolerancyjnym, więc broiliśmy okropnie - mówi. Pan Józef Stępień bardzo ciepło wspomina prof. Józefa Nussbauma, matematyka. - Miał dobre, pełne cierpliwości podejście do uczniów - wyjaśnia. Wybuch wojny i niemiecka okupacja oznaczały dla niego zagładę - był bowiem pochodzenia żydowskiego.

- Dla mnie pewnym fenomenem i rekordzistą pozostanie prof. Emilian Zimoląg - wspomina Paweł Antończyk, absolwent z 1996r., obecnie rzecznik Urzędu Miasta w Tarnobrzegu - bowiem w ciągu 20 minut lekcji potrafił przepytać całą klasę. Przy tablicy jednocześnie rozwiązywało zadania 7 osób, jedna pisała na kartce na parapecie, a dwie kolejne w tym samym czasie odpowiadały ustnie.

Uczniowie

- Młodzież była bardzo skromna, szanująca innych, zwłaszcza ubogich - mówi Maria Araszkiewicz - i ogromnie patriotyczna. Z naszej szkoły wyszli przecież tacy bohaterowie jak Hieronim Dekutowski. - Większość chłopaków z mojej klasy brała udział w kampanii wrześniowej w 1939r. - dodaje Józef Stępień. - Później bili się na różnych frontach II wojny, działali w kraju w organizacjach podziemnych. Największym i najtrudniejszym egzaminem, jaki przyszło zdać uczniom i absolwentom tarnobrzeskiego gimnazjum, były właśnie owe lata okupacji. - To jest coś niezwykłego, że ok. 80% struktur państwa podziemnego na terenie Tarnobrzega i okolic stanowili kadra nauczycielska oraz wychowankowie gimnazjum - zauważa Tadeusz Zych.

- Mamy naprawdę dobrą młodzież - stwierdza Dariusz Bożek. - Ani gorszą, ani lepszą od tej dawniejszej. Jeśli się ich o coś poprosi, to zrobią to, a często sami wychodzą z inicjatywą. Jak choćby koncert charytatywny sprzed roku na rzecz chorej dziewczynki, w którym uczestniczyli także nauczyciele. Nie robią tego na pokaz, ale z potrzeby serca - dodaje dyrektor Dariusz Bożek. - Mieliśmy ucznia, który przez trzy lata pomagał niepełnosprawnej dziewczynce z Sandomierza. Dowiedzieliśmy się o tym po owych trzech latach, kiedy wpłynęło do szkoły podziękowanie od jej rodziców. Szkoła nie byłaby szkołą, a uczniowie uczniami, gdyby nie psocili lub nie naginali obowiązującego regulaminu. Zdarzało się więc smarowanie smalcem tablicy, by nie móc po niej pisać kredą, rozsypywanie środków chemicznych, strzelających po nadepnięciu itd. - Przyznaję, że zdarzyło się mnie i kolegom grać w karty podczas przerw, ale czasami też na lekcjach - wspomina Paweł Antończyk. - Najczęściej była też szybka partyjka w "gołego" albo "66". Kiedyś graliśmy przed salą 30, w której mieliśmy fizykę z prof. Zimolągiem i niestety, straciliśmy talię kart. Pan profesor obiecał jednak, że odda nam ją, gdy ukończymy liceum. I dotrzymał słowa.

Wychowanie

- Gimnazjum wychowywało patriotów - podkreśla Maria Araszkiewicz - i ludzi religijnych. Ogromną rolę w kształtowaniu młodego człowieka odgrywało przedwojenne harcerstwo, do którego należała znaczna grupa uczniów tarnobrzeskiego gimnazjum, w tym także pani Maria. - Byłam drużynową i zdarzały się takie sytuacje, że tato odbierał defiladę i musiałam mu salutować. Niebagatelne znaczenie miała również Sodalicja Mariańska.

- Dzisiaj odnosi się wrażenie, że na szkołę należy patrzeć przede wszystkim przez pryzmat klucza maturalnego i tzw. zdawalności, procentów, punktów - z goryczą mówi Tadeusz Zych. - To jest całkowita dehumanizacja szkoły. Przed wojną kładziono ogromny nacisk na jej rolę wychowawczą. Niemałe znaczenie miał w tym wybór patrona. Ciekawostką jest, że nasza placówka miała trzech patronów - św. Stanisława Kostkę, hetmana Jana Twardowskiego oraz obecnego Mikołaja Kopernika.

- W kształceniu naszych uczniów nie chodzi nam tylko o wtłoczenie im jak największego podręcznikowego zasobu wiedzy, lecz o wychowanie człowieka, kumulującego w sobie całą istotę swego człowieczeństwa - podkreśla Dariusz Bożek.

dnia: 2009-05-31, autor: Marta Woynarowska, źródło: Gość Niedzielny
Do góry

Witaj!

Aktualna wersja naszej strony posiada wiele nowych, niezwykle przydatnych każdemu uczniowi funkcji. Jeśli chcesz, aby np. w menu wyświetlane były informacje dotyczące twojego planu lekcji i zastępstw dla twojej klasy na każdy kolejny dzień, to wypełnij poniższy formularz i naciśnij przycisk Zapisz. Jeżeli nie jesteś zainteresowany korzystaniem z tych funkcji, to naciśnij przycisk Anuluj.

Anuluj