Uczeń klasy matematyczno - fizycznej. Finalista VII Podkarpackiego Konkursu...
Czytaj więcejPoezjokardiogram
O nowej poetyckiej książce tarnobrzeskiego poety Grzegorza Kociuby piszę z pewnym opóźnieniem, ale - jak to czasami bywa - wreszcie jesień zdopingowała mnie do lektury, której efektem jest poniższe słów kilka.
Ponieważ sylwetkę poety już na łamach TN prezentowaliśmy, zapowiadając wydania poprzednich jego książek, przypomnę tylko, że Grzegorz Kociuba był autorem prozatorskiej książki "Ktoś" oraz trzech tomików poetyckich: "Obserwacje" (1991), "Budzenie twarzy" (1997) oraz "Ślady i znaki" (2001). Jest redaktorem rzeszowskiego pisma literackiego "Nowa Okolica Poetów" oraz stypendystą Ministra Kultury. Mieszka w Tarnobrzegu, gdzie jest polonistą w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika.
Poezji Grzegorza Kociuby nie polecam tym, którzy oczekują podróży w barwne rejony bytu i spodziewają się oglądać jedynie jasne strony rzeczywistości. Jest ta poezja cieniem rzucanym przez nie zawsze przyjazną rzeczywistość. A ponieważ często brakuje w niej słońca, tedy cień jest bardziej przeczuciem, niźli rzucającym się w oczy obrazem. Nie jest to poezja opisu, ale odzwierciedlenie subiektywnych przeżyć psychicznych. Nawet jeśli w wierzszu pojawiają się elementy opisu, i tak odczytuje się je jako kontemplacyjne odbicie realnych obrazów.
Ma Kociuba nie tylko zdolność kondensacji wrażeń, ale i umiejętność znalezienia definiujących je słów. Chociaż nie byłby poetą, gdyby nie odczuwał niedostatku w ogarnięciu emocji. Dlatego przyznaje: jestem / niby wewnątrz / a jednak nie umiem / wejść do środka. To znana dolegliwość poetów, dla których celem jest - tu cytat z Norwida - "...Odpowiednie dać rzeczy słowo...". Tyle że to udaje się jedynie nielicznym, chociaż i oni zwykle nie zdają sobie z tego sprawy.
Jest poezja Kociuby kroniką przypadków poetyckich, które rzadko zdażają się w Wenecji, a znacznie częściej w miejscu, w którym pozornie nic nie powinno zaskakiwać. Choćby w dzikowskim parku, w którym: ptaki dziergają radośnie ścieg melodii / drzewa rozdają hojnie jałmużnę zieleni/. Zresztą zasadą jest, że inspiracją najlepszych wierszy są miejsca, które nie oszukują tombakiem niespodzianek; których nie można zwekslować banalnym zauroczeniem i które zmuszają do szukania głębszych wartości.
Dla mnie poezja Kociuby jest rejestracją kondycji psychicznej wrażliwca odbierającego niepokój czasu. Jest w niej sugestywna konwulsyjność oraz zawieszenie między akceptacją a negacją. Część wierszy odbieram jako wewnętrzną dysputę i próbę umiejscowienia się w czasie i przestrzeni: próbę szukania własnego środka cieżkości, będącego wszak warunkiem własnej stabilności. W poezji tej odbija sie bowiem psychiczna kondycja człowieka szamoczącego sie między tym, co uznaje za życiową zasadę, a co rzeczywistość spycha na margines wyjątku. Jest więc ta poezja dowodem dolegliwośći, jakiej poddawany jest człowiek myślący, zmuszany do szukania swego miejsca w obcym mu klimacie. W tej sytuacji każde poetyckie słowo staje się węgielkiem ocieplającym zimną rzeczywistość. Poetą zaś jest się dopóty, dopóki ma się zdolność odczuwania chłodu.