Rekrutacja RODO

Ocalić od zapomnienia


Osetek Barbara


Wiatr nie zatrze śladów jej stóp…

To już ostatnie moje miesiące w szkole – powiedziała do mnie Pani Profesor Barbara Osetkowa rok temu. – Po wakacjach już tu nie wrócę. Czas mi już odpocząć. Nie umiałam wtedy wyobrazić sobie Tarnobrzeskiego liceum bez Niej. Nie chciałam wierzyć w to, że chce odejść. Nie wiedziałam, że zmaga się z nieuleczalną, straszliwą chorobą.

Nie wróciła po wakacjach do szkoły, nie wróciła do młodzieży, którą tak bardzo kochała. Odchodziła przez kilka miesięcy szykowała się do tej najdalszej z człowieczych dróg. Odchodziła w cierpieniu. Umierała z dnia na dzień, z godziny na godzinę. W mroźny dzień lutego „wyjechała” na dobre, na najdłuższy odpoczynek na wieczne wakacje.

Tej pustki nie da się wypełnić w żaden sposób. Tak bardzo przecież wrosła w nasze miasto, tak wiele oddała nam serca. Trzydzieści dwa lata pracy pedagogicznej to ogromny szmat czasu. Pracowała najpierw w „trójce”, potem w „czwórce”, na koniec trafiła do Liceum, gdzie przez 19 lat nauczała „ojczyzny - polszczyzny”.

Była kimś wyjątkowym, nie pospolitym. Jej pedagogiczny talent, ogromną humanistyczną wiedzę, życiową mądrość cenili wszyscy.

Jak rzadko kto potrafiła władać duszami młodzieży, poruszać najczulsze strony jej serca. Była nie tylko nauczycielką i wychowawczynią, ale przede wszystkim przyjaciółką swoich uczniów, powierniczką ich małych i wielkich spraw. Stąd też nawet po wielu latach Jej wychowankowie dawali dowody pamięci i przywiązania, słali listy pełne wdzięczności, szacunku.

Kiedy mówiła – trzeba było zamilknąć. Bo ważne było nie tylko to, co mówi, ale przede wszystkim to – jak mówi. A mówiła pięknie. Zapamiętałam takie jedno spotkanie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej, kiedy przygotowała wieczór poświęcony życiu i twórczości Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Opowiadała o ostatnich dniach życia poetki, o jej wielkiej samotności, i cierpieniu. Mówiła prosto, zwyczajnie, tak, jak się mówi o czyjejś odległej w czasie śmierci. Ale nie dlatego zapamiętałam to spotkanie. Kończąc swoją opowieść Pani Profesor powiedziała: „londyńska gazeta odnotowała: wczoraj w Manchesterze zmarła Maria Pawlikowska – Jasnorzewska”. Nie było już poetki, nie było cierpienia, nie było samotności. Nie potrzebne tu było ani jedno słowo więcej. Na sali zrobiło się bardzo cicho. Czułam jak po mojej skórze przebiega zimny dreszcz. Pawlikowska – Jasnorzewska umierała daleko od Kraju, daleko od bliskich. „Każdy z nas musi odejść samotnie – pomyślałam wtedy – każdy z nas musi odejść niepostrzeżenie dla świata. Z tego powodu Ziemia nie przestanie się kręcić wokół własnej osi i wokół Słońca, żaden ptak w locie nie zmieni się w kamień. Pozostanie po nas cisza, pozostanie pustka. Nawet gdy jest się poetą ”.

Odchodzimy w ciszy, w samotności. Trzeba zostawić jakiś ślad, że było się na Ziemi. Trzeba odcisnąć mocno ślady swoich stóp na piasku naszych ziemskich dróg. Tak mocno, by nie zatarł ich wiatr. Pani Barbara zostawiła taki ślad. Nie wszystka umarła. Nie pojawi się już nigdy na ulicy w swoich długich powiewnych sukniach, nie wepnie we włosy kwiatów, nie odpowie z uśmiechem na czyjeś dzień dobry.

Zakochana w naszych wielkich romantykach, zakochana w poezji, zakochana w życiu i świecie - tak najkrócej można by Ją określić. A to cudowne, ukochane życie nie szczędziło Jej goryczy. Śmierć ojca – oficera kampanii wrześniowej, potem śmierć ukochanego syna, wreszcie Jej śmiertelna choroba… Nie było łatwo uśmiechać się, kiedy krwawiło i bolało serce. Ona potrafiła zachować twarz pełną spokoju i ciszy. W mroźny dzień lutego pożegnali Ją tarnobrzeżanie z należnym Jej szacunkiem. Młodzież, nauczyciele, znajomi, przyjaciele, wszyscy Ci, którym była bliska i którzy ją kochali z wzajemnością. Nie powiedziała na pożegnanie nic. Nie sięgnęła po Norwidowskie strofy, które traktowała jak życiowe motto. Odeszła w milczeniu. Nie spoczęła na tarnobrzeskim cmentarzu, choć spędziła w tym mieście przeszło połowę swojego życia. Na wieczne wakacje pojechała do Rudnika nad Sanem, skąd pochodziła.

Odeszła, odjechała… Gdzie jest teraz? – Może spaceruje z kwiatami we włosach po niebieskich ścieżkach … Może z Norwidem dysputę wiedzie… Może pod rękę z Marią Jasnorzewską idzie na niebieskiej polanie przysiąść…


Dorota Kozieł

Do góry

Witaj!

Aktualna wersja naszej strony posiada wiele nowych, niezwykle przydatnych każdemu uczniowi funkcji. Jeśli chcesz, aby np. w menu wyświetlane były informacje dotyczące twojego planu lekcji i zastępstw dla twojej klasy na każdy kolejny dzień, to wypełnij poniższy formularz i naciśnij przycisk Zapisz. Jeżeli nie jesteś zainteresowany korzystaniem z tych funkcji, to naciśnij przycisk Anuluj.

Anuluj