Uczeń klasy matematyczno - fizyczno – informatyczno - angielskiej....
Czytaj więcejMagda ma zawsze czas na pomoc innym
- Gdy ty komuś pomożesz, zostanie ci to stokroć odpłacone - przekonuje Magdalena Baran, wolontariuszka powiatu tarnobrzeskiego 2010.
Kiedy wychodzę z domu dziecka, najmłodszy Kamil rzuca mi się na szyję i prosi, bym nie odchodziła, to jest najpiękniejsza chwila, jaka może spotkać wolontariusza - przyznała Magdalena Baran, zdobywczyni tytułu "Wolontariusz Powiatu Tarnobrzeskiego 2010 roku”.
17-letnia Magda jest uczennicą drugiej klasy tarnobrzeskiego Kopernika. Na pytanie, dlaczego pomaga, sama zadaje sobie pytanie. - Dlaczego pomagam ludziom? - Nie podoba mi się to, że najczęściej w wolontariacie udzielają się ludzie, których dotknęło nieszczęście - przekonuje. - Może to być choroba, niepełnosprawność, a może zdarzenie losowe. Właśnie ci ludzie, którzy już zostali w jakiś sposób poszkodowani, wspierają innych. Czują, że inni też potrzebują wsparcia i chcą się podzielić tym, czym mogą. Wolnym czasem, dobrym słowem czy wiedzą.
Zdaniem Magdy złe jest to, że ludzie zdrowi, nie obarczeni troskami, nie cieszą się z tego, co mają. Nie zwracają uwagi, że może być inaczej. - Często nie interesują się tym, kto mieszka w ich sąsiedztwie, co się wokół nich dzieje - opowiada nastolatka. - Poza tym jestem jedynaczką, a jak wiadomo jedynacy lgną do ludzi. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Najbardziej starszego brata. Nie wyszło. Dlatego sama jestem starszą siostrą dla podopiecznych z domu dziecka.
SZKOLNA LIDERKAPo raz pierwszy Magda zaczęła działać w wolontariacie w gimnazjum. Uczęszczała do tarnobrzeskiej jedynki przy ulicy Jachowicza, gdzie jak się okazało brakowało klubu wolontariusza. To właśnie Magda stała się liderką i zainicjowała jego działalność. - To były początki - wspomina Magda. - Tak na dobre zaczęłam pomagać ludziom, kiedy poszłam do liceum imienia Kopernika. Działa tam Klub Ośmiu, który skupia wolontariuszy. Nie ma nas wielu, ale nie w wielkości siła. Naszą siłą jest chęć niesienia pomocy innym.
Magda skupiła się na pomocy chorym w Zakładzie Pielęgnacyjno - Opiekuńczym przy ulicy Dekutowskiego oraz pomocy podopiecznym Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Tarnobrzegu. Spotkanie z chorymi w zakładzie, to nie tylko udział w jasełkach czy innych okazjonalnych przedstawieniach. - To także rozmowa, bo ludzie starsi i chorzy, czują się samotni i trzeba ich wspierać. Wiem, że mieszkańcy zakładu czekają na nas. Każda nasza wizyta, to odmiana ich szarej codzienności.
reklamaJednak najwięcej czasu Magda poświęca podopiecznym Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Tarnobrzegu. Odwiedza ich kilka razy w miesiącu. - Przykre jest to, że podopieczni domu dziecka często czują się samotne - ubolewa nastolatka. - Uważam, że od małego powinno się kształcić dzieci, bo wpływa to na ich rozwój. Tymczasem w placówce mają zapewnione bezpieczeństwo i wszystkie potrzeby, ale brakuje im tego ciepła, jakie panuje w tradycyjnej rodzinie.
Magda dzieli się wiedzą z podopiecznymi placówki. Przyznaje, że stara się ich nauczyć, bo wielu z nich trudno usiedzieć na miejscu, a jej z kolei nie wypada przywoływać ich do porządku. Mówi, że zdecydowanie wolą wspólną zabawę, od ślęczenia nad lekcjami i przypominania regułek.
PLUS ZA POWÓDŹW czasie powodzi Magda także była aktywna. Z chwilą wprowadzenia się powodzian do internatu Zespołu Szkół imienia Staszica, swoje kroki po lekcjach kierowała właśnie w tamtą stronę. - Segregowałam odzież, a potem pomagałam powodzianom ją wybrać - opisuje Magda. - Potem przeniosłam się do budowlanki, gdzie przygotowywałam paczki żywnościowe dla powodzian.
Magda przyznaje, że jest ciągle niezdecydowana, ma mnóstwo pomysłów na przyszłość. - Jednego jestem pewna, jak już coś robię, to robię to do końca - zapewnia. - Wydaje mi się, że w przyszłości mój szef będzie miał ze mnie pożytek, gdyż bardzo angażuję się w swoją pracę.