Uczeń klasy matematyczno - fizycznej. Laureat Miejskiego Samorządowego...
Czytaj więcejTarnobrzeg jest dumny z Jacka Zielińskiego
Wybijał w dzieciństwie szyby w oknach sąsiadów. Nie lubił kapusty. "Pal zelówy” i "dawaj karczycho” były jego ulubionymi powiedzonkami. Dwa razy miał złamaną rękę. Był przy tym wzorowym uczniem.
Rodzice Jacka Zielińskiego są bardzo dumni z syna. Grając w "nogę” z siostrą Iwoną musiał uważać, by go za mocno nie "skosiła”. W szkole podstawowej siedział w ostatniej ławce, ale i tak był najlepszym uczniem.
Jacek Zieliński ma dziś 49 lat, żonaty, żona Maria, synowie: Maciej i Tomasz. Kariera zawodnicza: Siarka Tarnobrzeg, AZS AWF Warszawa, Gwardia Warszawa, Siarka Tarnobrzeg, Stal Stalowa Wola. Kariera trenerska: Siarka Tarnobrzeg, Alit Ożarów, Korona Kielce, Tłoki Gorzyce, GKS Bełchatów, Górnik Łęczna, Piast Gliwice, Dyskobolia Groclin Grodzisk Wielkopolski, Polonia Warszawa, Lech Poznań.
Jacek Zieliński, były piłkarz i trener Siarki Tarnobrzeg, zdobył w niedzielę z drużyną poznańskiego Lecha tytuł mistrza Polski. Stał się jeszcze bardziej znany niż był dotychczas. My postanowiliśmy dowiedzieć się, jakim był dzieckiem. Rodzice popularnego "Zielaka”, z którego cały Tarnobrzeg jest teraz dumny, opowiedzieli nam o swoim wspaniałym synu.
SKOMPLIKOWANE ZŁAMANIAJacek był "roztrzepanym”, ale wspaniałym chłopakiem. Dwa razy miał złamaną rękę, jedną złamał podczas treningu, drugą chodząc po ogrodzeniu przedszkola. To były skomplikowane, wymagające operacji złamania, ale on wszystkie dzielnie znosił. Piłka była dla niego wszystkim - mówi Józefa Zielińska, mama Jacka, tarnobrzeżanina z krwi i kości. Mieszkali na tarnobrzeskim osiedlu Przywiśle, w bloku przy Skalnej Górze. Wokoło było wielu chłopaków w jego wieku, nic więc dziwnego, że skrzyknięcie dwóch drużyn nie było trudne. Grali przed blokiem, wybijali szyby w oknach sąsiadów, ale do czasu. Kiedy nieco podrośli przenieśli się na... Wembley. - To takie boisko, które mieli przy cmentarzu, wskazuje ręką tata Jacka, Janusz Zieliński, były piłkarz Ogniwa Tarnobrzeg. - Już wtedy było widać, że syn ma smykałkę do piłki, "obracał” kolegami jak chciał - śmieje się senior rodu. Chłopców na Skalnej Górze było wielu, ale dziewczynek mało, więc siostra Jacka - Iwona chcąc nie chcąc musiała grać z nimi w piłkę. A jak grała! - Tylko było słychać krzyki i pretensje, Iwona przestań, nie tnij tak - śmieje się mama. Jacek z Iwoną do dziś są skazani na rozmowy o piłce. Siostra wyszła za mąż za byłego piłkarza Błękitnych i Korony Kielce Wojciecha Megiera, który obecnie jest trenerem w Bałtyku Koszalin. Kiedyś razem z Jackiem grali w jednej drużynie, warszawskiej Gwardii. Nie wiedzieli wtedy, że zostaną szwagrami.
WZOROWY UCZEŃWracając do Jacka Zielińskiego, to uwielbiał on piłkę, ale uwielbiał też książki. Czytał je z zapałem, nie zapominał o nauce. - Jacek był bardzo dobrym uczniem, muszę go pochwalić, tak w podstawówce, jak i w liceum dostawał świadectwa z czerwonym paskiem - mówi mama. - Maturę zdał z wyróżnieniem i mógł iść na studia bez egzaminu, ale zrezygnował. Chciał iść na Akademię Wychowania Fizycznego, a tam obowiązkowe było pływanie. Ówczesny dyrektor tarnobrzeskiego Liceum im. Mikołaja Kopernika, Józef Jakubowicz, dzwonił do mnie i dziwił się, dlaczego Jacek zrezygnował - mówi tata.
W młodości jego ulubionymi prezentami były... książki. Swoją osobowością zjednywał sobie przyjaciół, kolegów miał mnóstwo, lubili go. A jak ktoś nie chciał się przyporządkować, to Jacek mówił do niego "pal zelówy”, co oznaczało, żeby sobie poszedł, najlepiej szybkim krokiem. - Kto nie chciał "palić zelówy” musiał dawać "karczycho do przeglądu” - uśmiecha się pan Janusz. Syn lubił piłkę, ale był wszechstronnie uzdolniony sportowo. Biegał 100 metrów w 11 sekund, sześć metrów skakał w dal, bardzo dobrze grał w kosza. Pamiętam jak ówczesny trener koszykarzy Siarki namawiał go, żeby grał w jego drużynie. Pani Józefa, tak jak jej synowa Maria, żona Jacka, nie ogląda meczów w telewizji. - Po pierwsze, bardzo się denerwuję, a po drugie, mąż ogląda mecze bardzo emocjonalnie i ja wolę nie słyszeć, jakich słów używa. Czasami wolę wyjść z domu. Niedzielny mecz Lecha z Zagłębiem Lubin już oglądałem, ale tylko drugą połowę. Kiedy się skończył łzy popłynęły mi do oczu. Byłam taka szczęśliwa, zresztą każda matka cieszyłaby się na moim miejscu. Chłopcy na tym osiedlu mieli różne ksywy, ale Jacek od zawsze był dla nich "Zielakiem” i teraz cała Polska mówi o "Zielaku” - z dumą w głosie dodała pani Józefa.
DUMNI Z OJCADumni są z taty synowie Jacka Zielińskiego. Maciek, który ma 25 lat i był koszykarzem w Siarce, studiował stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Teraz pracuje w jednej z krakowskich firm ubezpieczeniowych. Od najmłodszych lat jest fanem Lazio Rzym, kiedy podczas studiów był na stażu w Rzymie regularnie chodził na mecze Lazio. Bywa, że i teraz wsiądzie w samolot i poleci na mecz tej drużyny. A może kiedyś jego ukochane Lazio poprowadzi tata?