Uczennica klasy ogólnej, wokalistka. Laureatka Podkarpackiego Festiwalu...
Czytaj więcejInżynier znaczy sukces
Co zrobić, by zaraz po studiach dobrze zarabiać i szybko zrobić karierę? Trzeba pokochać matematykę i fizykę, by zostać inżynierem. To było kompletne zaskoczenie. My, redakcyjni humaniści, z niedowierzaniem wpatrywaliśmy się w wyniki tegorocznej, siódmej edycji ogólnopolskiego rankingu wyższych uczelni. Pierwszą dwudziestkę zdominowały uczelnie techniczne. Typowo humanistyczna szkoła (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej) znalazła się dopiero na 20. miejscu.
Ale też ranking "Newsweeka" nie jest zestawieniem najlepszych wyższych szkół w Polsce, ocenianych na podstawie kadry naukowej, liczby doktorantów czy zaplecza dydaktycznego. To zestawienie, którego celem jest uchwycenie rynkowej wartości wykształcenia. Innymi słowy, to wykaz uczelni, które są kuźnią polskich kadr dyrektorskich, menedżerskich i kierowniczych. Na potrzeby rankingu firma badawcza ARC Rynek i Opinia przebadała 1409 firm reprezentujących różne branże: handel, motoryzację, usługi, przetwórstwo przemysłowe, budownictwo, transport, łączność, finanse, hotelarstwo i gastronomię. W każdej z nich sprawdzono, dyplomami jakich uczelni legitymują się osoby zajmujące najwyższe miejsca w hierarchii pracowniczej. Interesowały nas tzw. świeże kadry, czyli pracownicy w wieku do 36 lat. Potem sprawdziliśmy w GUS, ilu absolwentów od 1996 roku ukończyło każdą z badanych uczelni i policzyliśmy, jaki odsetek z nich znalazł zatrudnienie w ankietowanych firmach. Na tej podstawie została ustalona kolejność szkół w rankingu. Odrzuciliśmy jednak te uczelnie, które przez 10 lat wypuściły mniej niż tysiąc absolwentów - to zbyt mało, by móc ocenić ich wartość rynkową. Uprzedzamy również: ranking może nie być reprezentatywny dla absolwentów uczelni medycznych, artystycznych czy teologicznych. Absolwenci takich szkół często pracują w instytucjach niekomercyjnych, jak szkoły czy szpitale; wielu z nich prowadzi także własne niewielkie firmy.
Nad naszym zestawieniem powinni więc pochylić się ci, którzy dopiero myślą o studiach oraz o tym, ile i gdzie będą po nich zarabiać. Wniosek obecnie jest jeden: nie ma kariery nad inżyniera.
- Rynkiem pracy rządzi prawo popytu i podaży. Popyt na absolwentów studiów technicznych jest dziś ogromny. A podaż wciąż za mała - tłumaczy Magdalena Jóźwik z Banku Danych o Inżynierach (BDI). - Dlatego inżynierowie wszelkich branż i informatycy nie mają problemów ze znalezieniem pracy. Jak wynika z badań BDI, świeżo upieczony absolwent z tytułem inżyniera może liczyć po studiach średnio na pięć ofert pracy.
Ten głód inżynierów jest łatwy do wytłumaczenia. Boom budowlany ostatnich lat wyssał z rynku wszystkich specjalistów od budownictwa, brakuje inżynierów elektroników, elektrotechników i inżynierów mechaniki. W całej Polsce powstają nowe centra badawczo-rozwojowe (ostatnio np. TRW, Delphi, MAN, Volvo), które potrzebują inżynieryjnych specjalistów. A to dopiero początek inwestycyjnego boomu, który ogarnia Polskę. Do 2012 roku w kraju musi powstać pięć wielkich stadionów, 1300 kilometrów autostrad i 800 tysięcy miejsc hotelowych. Jak wyliczyła firma rekrutacyjna Omega International Resourcing, sama tylko obsługa infrastruktury związanej z Euro 2012 wymaga aż 500 tys. fachowców. Nic więc dziwnego, że firmy robią wszystko, by przyciągnąć do siebie studentów politechnik. - Stale potrzebujemy inżynierów i specjalistów - mówi Agnieszka Kuźma-Filipek z firmy Mostostal Warszawa. - Prowadzimy dużo budów, w samej tylko Warszawie stawiamy pięć budynków mieszkalnych, budujemy też metro i drogi Białobrzegi - Jedlińsk i Siedlce - Terespol.Tylko w zeszłym roku Mostostal oferował 80 nowych miejsc pracy dla inżynierów. W tym roku poszukuje kolejnych. - Oferujemy studentom praktyki, które dla wielu z nich mogą stać się przepustką do pracy w naszej firmie - mówi Agnieszka Kuźma-Filipek.
Polski rynek pracy potrzebuje też informatyków. Według szacunków Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji potrzeba około 42 tys. informatyków sieciowych. Tymczasem każdego roku polskie uczelnie opuszcza zaledwie 10 tys. specjalistów od IT. Na targach pracy dochodzi do sytuacji, że zanim jeszcze wyższe uczelnie rozłożą swoje stoiska, już do studentów informatyki podchodzą przedstawiciele firm i werbują przyszłych pracowników.
To ogromne zapotrzebowanie na specjalistów trafia na nikłą podaż. Główny Urząd Statystyczny podaje, że w roku akademickim 2007/2008 aż 23 proc. wszystkich studentów pierwszego roku studiuje na kierunkach ekonomiczno-administracyjnych. W zeszłym roku na kierunkach społecznych kształciło się 270 tys. studentów, na kierunkach informatycznych 95,2 tys., a na inżynieryjno-technicznych 132,6 tys. - Młodzi ludzie boją się politechnik. Uważają, że to trudne i pracochłonne studia, na które trudno się dostać - zauważa Jolanta Tyszkowska-Paździerko z Biura Karier Politechniki Krakowskiej, uczelni, która w naszym rankingu zajęła pierwsze miejsce. - Ale dobra jakość ma swoją wartość. Nasi absolwenci nie mają problemów ze znalezieniem pracy, a dyplom Politechniki Krakowskiej otwiera wiele drzwi.
Tymczasem wiele uczelni technicznych obniżyło progi punktowe, by przyciągnąć do siebie maturzystów. Aby zostać studentem energetyki na Wydziale Inżynierii Elektrycznej i Komputerowej Politechniki Krakowskiej, wystarczy w procesie rekrutacyjnym uzyskać 5 punktów na 100 możliwych, studiowanie transportu wymaga zaledwie 15 punktów na 100, a liczba kandydatów na jedno miejsce oscyluje wokół jednego. Dla porównania - aby dostać się w zeszłym roku na etnologię na Uniwersytecie Warszawskim, trzeba było pokonać 25 chętnych, zaś na jedno miejsce na psychologii na UKSW przypadało 21 kandydatów. A potem jeszcze trzeba się mocno nagimnastykować, by z dyplomem uniwersyteckim znaleźć satysfakcjonującą pracę. Eksperci od rekrutacji podkreślają, że absolwentom kierunków humanistycznych pracodawcy stawiają dodatkowe wymagania: żądają znajomości co najmniej dwóch języków obcych, specjalizacji w public relations, doradztwie personalnym lub ukończenia MBA. W zamian dają najwyżej średnie pensje.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez portal Wynagrodzenie.pl, który w zeszłym roku sprawdził średnie miesięczne zarobki blisko 18 tys. polskich absolwentów, na najwyższe przeciętne wynagrodzenie mogą liczyć pracownicy branży IT i telekomunikacji - na starcie od 1,9 do 2,1 tys. zł. Wynagrodzenie w tych branżach jest o ponad 30 proc. wyższe od przeciętnego wynagrodzenia w całej badanej próbie absolwentów. Na drugim miejscu pod względem zarobków są osoby zatrudnione w branży przemysłu ciężkiego i przemysłu lekkiego - od 1,7 do 1,8 tys. zł. Najgorzej są opłacani absolwenci pracujący w firmach zajmujących się edukacją, kulturą, sztuką, ochroną środowiska oraz w służbie zdrowia, gdzie średnia wynosi ledwo 1 tys. złotych. Czyli inżynierowie mogą uchodzić za krezusów. Z danych Banku Danych o Inżynierach wynika, że na absolwentów politechnik w dużych miastach czekają pensje w okolicach 4,5 tys. zł brutto. Znacznie więcej zarabiają kierownicy budów, bo są to zwykle specjaliści z co najmniej kilkuletnim stażem. Mogą liczyć na pensje sięgające nawet 20 tys. zł brutto. Od 2005 r. średnia pensja inżyniera w województwie mazowieckim (liczona wraz z pensją nowo zatrudnionych absolwentów) wzrosła z 4420 zł do 4882 zł w lutym tego roku.
Ale zawód inżyniera opłaca się w dwójnasób. Aby zachęcić młodych ludzi do studiowania na politechnikach, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego planuje od najbliższego roku akademickiego wypłacanie stypendiów w wysokości tysiąca złotych miesięcznie osobom, które zdecydują się na studia techniczne. W Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki finansowanym z Europejskiego Funduszu Społecznego zarezerwowano 235 mln euro na zwiększenie atrakcyjności kierunków technicznych. Aby przyszli inżynierowie zdobywali doświadczenie zawodowe już na studiach, rząd dofinansuje też akademickie biura karier pomagające zdobyć staże czy praktykę u pracodawcy, a także inkubatory przedsiębiorczości, ułatwiające założenie swojej firmy.
Zatem drogi maturzysto - jedna rada. Zanim ulegniesz modzie czy namowom kolegów i złożysz papiery na jakieś lekkie i miłe studia, sprawdź listę najbardziej poszukiwanych zawodów w Polsce i porównaj ją z naszym rankingiem. Najświeższe tego typu zestawienie ze stycznia tego roku przygotowała międzynarodowa firma doradztwa personalnego Manpower. Oto ona: wykwalifikowani pracownicy fizyczni (1. miejsce), kierowcy (2.), technicy (3.), inżynierowie (4.), pracownicy działu obsługi klienta (5.), pracownicy hoteli i restauracji (6.), pracownicy produkcji (7.), przedstawiciele handlowi (8.), niewykwalifikowani pracownicy fizyczni (9.), pracownicy sekretariatu i administracji (10.). Wybór jest więc prosty - albo będziesz pracował fizycznie, albo zostaniesz inżynierem (lub w ostateczności specjalistą od hotelarstwa). Innej opcji, by porządnie zarabiać, nie ma. Zatem co wybierasz?
Zobacz ranking uczelni wyższych 2008
Iwona Dominik
Newsweek
12.05.2008r.