Uczennica klasy humanistycznej. Rozszerza język polski, biologię oraz język...
Czytaj więcej- « Matura: harówka nie dla wszystkich
- Mistrzostwa Tarnobrzega Szkół Ponadgimnazjalnych w piłce nożnej chłopców »
Matura na pirackich płytach
Co mam robić, gdy widzę, że uczniowie wykorzystują pirackie nagrania na ustnych egzaminach? - pytał przełożonych polonista. Nie dowiedział się. Tylko od księdza dostał konkretną odpowiedź: - Posłać ich do spowiedzi
Polonista jednego z podwarszawskich liceów po ustnym egzaminie z języka polskiego zapytał maturzystę, skąd wziął fragmenty filmu "Troja" w reżyserii Wolfganga Petersena, które puszczał komisji w czasie prezentacji tematu o motywach scen batalistycznych w literaturze. - Odpowiedział, że film ściągnął z internetu, bo w wypożyczalni nie było - opowiada nauczyciel.
Inny zdający miał na przykładzie współczesnego zespołu muzycznego określić środki ekspresji języka. Puścił dwa utwory Pidżamy Porno. - Też pobrał je z internetu. Tłumaczył, że zdaje sobie sprawę, iż w ten sposób okrada zespół, który lubi, ale nie ma kilkudziesięciu złotych na płytę. Dla mnie to nie w porządku i zacząłem się zastanawiać, jak zareagować - dodaje polonista.
Sprawę przedyskutował ze znajomym księdzem. Ten odparł, że maturzyści muszą się wyspowiadać z nielegalnego ściągania utworów z sieci. Mimo to polonista nie zaznał spokoju i napisał maila do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej: "Czy udawanie, że nie dostrzegam nielegalnej kopii, to właściwe rozwiązanie? Bardzo proszę o wskazówki w tej sprawie". OKE odpowiedziało, że egzamin z polskiego jest egzaminem szkolnym i "nie może ingerować w pomoce (filmy) stosowane przez zdających, a zespół przedmiotowy powinien reagować zgodnie z prawem".
- Czyli wzywać policję? - pytamy o konkrety w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Maria Magdziarz, zastępca dyrektora CKE: - To dla nas nowa sprawa. Nikt nie myślał, że taki problem może się pojawić. Dotąd skupialiśmy się na tym, jak zaradzić ściąganiu z internetu gotowych prezentacji. Sprawę muszą zbadać nasi prawnicy. Ale nie sądzę, by puszczenie pirackiego nagrania było powodem do unieważnienia egzaminu. Przecież uczniowie nie wykorzystują ich do celów komercyjnych.
Prof. Jan Błeszyński, autorytet w sprawach prawa autorskiego, uważa, że odtwarzanie na maturalnej prezentacji fragmentu filmu lub piosenki mieści się w prawie do cytowania. Pod warunkiem że uczeń legalnie wszedł w posiadanie nagrania. Bo jeśli jest to piracki fragment, nie ma wątpliwości, że korzystanie z niego na egzaminie to naruszenie prawa. I trzeba na to reagować, bo inaczej w młodych ludziach gruntuje się poczucie bezprawia.
- Nauczyciel, który podejrzewa popełnienie przestępstwa lub wykroczenia, powinien to zgłosić policji lub prokuraturze - przyznaje Mariusz Sokołowski, rzecznik stołecznej policji.
Jednak polonista nie zrobi tego, bo chce nadal pracować w szkole, a już ma kłopoty. Nakrzyczeli na niego inni pedagodzy. Uważają, że niepotrzebnie nagłośnił sprawę: - O to, skąd uczeń wziął pieniądze na buty, żeby przyjść na egzamin, też będziesz pytał? - pytał jeden z nich.
do maturzystów nie ma twórca Krzysztof "Grabaż" Grabowski z Pidżamy Porno: - Nie jestem fanem pirackich nagrań, ale jeśli ktoś wykorzystał moje utwory na maturze, to zrobię wyjątek. Niech mu będzie na zdrowie. Uznaję to za mój wkład w oświatę.
Renata Czeladko
Gazeta wyborcza
19.05.2007