Bezsilność po „wielkiej wodzie”
Często zastanawiam się nad tym, co czują ludzie, których tak mocno dotknęły skutki tegorocznej powodzi. O czym myślą dziś, gdy spoglądają w niebo, które przykrywa gruba warstwa chmur i zaczyna padać rzęsisty deszcz, a poziom wód w rzekach płynących w pobliżu ich domów gwałtownie się podnosi? Czy ciągle towarzyszą im lęk, strach, niepokój i poczucie bezsilności? Czy mają żal do lokalnych władz, które przez blisko 3 miesiące od wiosennej powodzi nie zadbały o naprawienie zniszczonych wałów?
W wyniku ostatniej powodzi wiele naszych koleżanek i kolegów straciło wszystko, co mieli i z czym na co dzień obcowali. Najgorsze jest jednak to, że ta wielka woda zabrała im również domy, w wyniku czego zmuszeni byli przez wiele dni mieszkać w szkołach, internatach, hotelach, u rodzin bądź przyjaciół, czyli wszędzie tam, gdzie znaleźli się życzliwi ludzie. Jednak czas nie uleczył tu ran. Ich problem nie zniknął. Zasiłki remontowe, które powodzianie otrzymali już od państwa, okazały się być zbyt niskie, aby mogli oni zaplanować i przeprowadzić poważne remonty swoich domów. Co gorsza, rzeczoznawcy, którzy mieli wycenić poniesione przez powodzian straty, nie pojawili się u nich zbyt szybko, co spowodowało tylko wzrost poziomu frustracji i przesunęło w czasie rozpoczęcie niezbędnych prac remontowych. Teraz, po kilkunastu tygodniach od ostatniej wielkiej wody na Wiśle, Sanie i Łęgu , gdy wielu mieszkańców naszego miasta i okolicznych miejscowości zdołało już częściowo odremontować lub niekiedy nawet odbudowywać swoje domy, strach i niepokój znów puka co i rusz do ich drzwi. Ostatnie kilkudniowe ulewy spowodowały ponowny wzrost poziomów rzek w zlewisku Wisły. Ludzie znów zaczęli tłumnie gromadzić się na mostach i wałach i z niepokojem obserwowali zaistniałą sytuację. Tym razem fala wezbraniowa na Wiśle i Sanie była jednak o metr niższa niż ta w maju i w czerwcu, a poziom rzeki stosunkowo szybko zaczął opadać.
Ale co dalej? Wielkimi krokami zbliża się słotna jesień, a po niej być może kolejna mroźna i śnieżna zima. Czy ludzie w naszym regionie nadal będą przeżywać tak ogromny stres przy wszystkich kolejnych załamaniach pogody? A co zrobią ci, którzy stracili w ostatniej powodzi cały dobytek i nadal nie mają się gdzie podziać? Czy ktoś im jeszcze pomoże?
Grafika :
Komentarze [3]
2010-10-05 23:51
A dla mnie wcale nie jest tak źle :)
2010-09-21 18:58
Beznadziejny tekst
2010-09-21 18:24
NUDY!
- 1