Kryzys - tragedia, dramat?
Powtórzę raz jeszcze: kryzys, tragedia dramat. Nie dziwi mnie, że ludziom słowa te kojarzą się raczej z czymś nieprzyjemnym. Potwierdzają to znaczenia tych słów, które znajdziemy bez problemu w słowniku Poprawnej Polszczyzny. Może waszym zdaniem przesadzam, ale mam wrażenie, że tego teraz doświadczam.
Mam na myśli moją blokadę twórczą, która dotknęła mnie w ostatnim okresie. Nie wiem skąd się wzięła, ale jej symptomy są jednoznaczne. Jakoś trudno mi było w ostatnim okresie zebrać myśli i zasiąść przed komputerem, by napisać coś więcej, niż kilka bezsensownych zdań. Taki zanik weny zdarza mi się niestety co jakiś czas, a najgorsze jest to, że nie jestem w stanie ani go przewidzieć, ani sobie w takiej sytuacji poradzić. Powiecie, człowieku, o czym ty piszesz? Gdzie tu jest tragedia? Rozumiem, że dla wielu ludzi nie jest to żaden problem, ale dla kogoś, kto tak jak ja lubi dzielić się z innymi swoimi przemyśleniami, taka nieoczekiwana blokada i spadające jak grom z nieba ograniczenie twórcze, jest czymś niezwykle irytującym. Myślę, że zrozumieć mnie potrafią jedynie ci, którzy podobnie jak ja są otwarci na świat, kreatywni i nie jest im wszystko jedno. Tylko oni zapewne zrozumieją, jak czuje się człowiek, który chciałby się podzielić swoimi przemyśleniami, a tu w głowie pustka i szalejące myśli, które nijak nie chcą się poskładać w sensowne zdania. To, co w takich chwilach powstaje, mogło by jedynie wystawić człowieka na pośmiewisko. Ten tekst, który czytacie, również nie przychodzi mi z łatwością, bo jest bardzo osobisty. Otwieram się przed wami, choć mam wrażenie, że wielu ludzi w podobnej sytuacji raczej ukrywa swoje ograniczenia, by nie narazić się trollom i hejterom, którzy tylko na to czekają, by móc dojechać i poniżyć tych inaczej myślących lub bardziej wrażliwych. Może to z mojej strony swoisty akt desperacji, ale takie jest po prostu życie. Gdy zdecydowałem się we wrześniu dołączyć do redakcji Lessera, byłem świadom, że biorę na swoje barki naprawdę niemała odpowiedzialność i przyjąłem także ze świadomością obowiązek regularnego pisania tekstów. Jednak świadomość ta w czasie kryzysu szczególnie nie daje spokoju i doskwiera.Moja obecna niemoc twórcza zaczela się jak zwykle nieoczekiwanie, ale też pogłębiła się jakoś wyjątkowo szybko jak chyba nigdy wcześniej. Czułem, jakbym miał papkę zamiast mózgu. Z ogromną trudnością przychodziło mi przyswajanie sobie różnych informacji, które chciałem wykorzystać później w swoich tekstach, a także dobieranie słów i układanie ich w sensowne zdania. Prawie miesiąc nie byłem w stanie napisać nic sensownego, co nie tylko napełniało mnie smutkiem, ale też budziło poczucie winy. Starałem się coś stworzyć, ale mój mózg nie dał się nijak namówić do współpracy. Było to szalenie irytujące doznanie. Z drugiej jednak strony zauważyłem, że mimo wszystko ta sytuacja niewywiązania się z obowiązku zadziałała na mnie bardzo motywująco. Podobno to całkowicie normalne, gdyż tak różnorodnie reagują ludzie w sytuacjach stresowych. Jedni załamują się i nie są w stanie nic zrobić, podczas gdy inni od razu zakasują rękawy i zaczynają działać. To jest właśnie mój przypadek. Mój kryzys twórczy zakończył się inspiracją, czyli czymś więcej, niż samo stworzenie planu działania na wyjście z kryzysu. Usiadłem przed ekranem komputera i telefonu, włączyłem sobie aplikację Google Docs i… dałem się ponieść. Po chwili zacząłem pisać. Wyciszyłem się. Nikt mi nie przeszkadzał. Mogłem więc spokojnie oderwać się myślami od spraw tego świata. Zacząłem porządkować myśli i tworzyć. Słowa zaczęły znów układać się w całkiem sensowne zdania, co przyniosło mi uczucie ulgi, dało mi poczucie ogromnej satysfakcji i dodatkowo mocno mnie dowartościowało.
Zacząłem wymyślać historie. Pisałem, pisałem… Wiecie, gdy tworzy się fikcyjne postaci, wymyśla ich narodowość, cechy charakteru, fizyczny wygląd, tembr głosu i wszystko inne, o czym tylko moglibyście sobie pomyśleć, to człowiek zaczyna się trochę czuć jak bóg, który tworzy swój świat. Niby się wie, że to nie są realni ludzie, ale jakąś dziwną satysfakcję daje fakt, że ma się nad nimi, ich życiem i całym środowiskiem pełną kontrolę. To trochę Matrix, ale w wydaniu człowieka, który z różnymi swoimi niedoskonałościami robi jednak to, co tak naprawdę kocha. Ja w swoim życiu nie chcę nic zmieniać. Bo kiedy odzyskuję kontrolę nad swoimi myślami, a wena podsuwa kolejne pomysły, czuję się jak młody bóg i chcę móc dalej pisać.
Co mogę wam jeszcze powiedzieć? Gdy tak sobie czytam teraz to, co już napisałem, dociera do mnie, że ten mój tekst przybrał trochę nieoczekiwanie formę przeprosin, skierowanych do mojego wydawcy, związanych z niewywiązaniem się na czas z moich obowiązków. Czy mnie to jednak zniechęca do dalszej pracy? Absolutnie nie, dlatego myślę, że możecie spodziewać się tuż po feriach zimowych kolejnych moich tekstów.
Grafika:
Komentarze [11]
2024-02-11 13:44
Hush sprytnie wybrnął z niewypełnienia minimum jednego artykułu miesięcznie. Niestety czytając ten tekst nie mogę odnieść innego wrażenia niż takie, że autor się mało starał.
2024-02-03 18:21
Nie potrafię nazwać tego tekstu inaczej niż jedno wielkie...
2024-02-02 18:29
Nawet nie chodzi o to że się wywnętrza. Po prostu bez sensu jest trwac zamuast hrobić robotę. Jak ci się nie chce to wypada sie przyznać a nie motać
2024-01-31 23:15
Publiczne przyznanie swoich wad i uczuć może służyć wytłumaczeniu swojej przeciągajacej się kiepskiej dyspozycji dziennikarskiej, ale z pewnością nie twórczym i interesującym artykułem, a takich jako czytelnicy oczekujemy od naszej gazetki. Lesser miał i ma wielu wspaniałych dziennikarzy. Czy autor tekstu jest jednym z nich? Dobrze, że się wytłumaczył, ale teksty tworzone na siłę nie przyniosą przyjemności ani jemu ani czytelnikom. Pozdrawiam.
2024-01-31 14:52
Jak dla mnie ten artykuł jest wymówką na lenistwo, które już widocznie przebijało z poprzednich. Nie podoba mi się.
2024-01-31 00:06
Jedną z najtrudniejszych rzeczy jest przyznać publicznie swoje wady i uczucia. Szanuję za odwagę w wyrażaniu siebie i życzę mocy weny pisarskiej
2024-01-28 19:09
Nie da się powiedzieć inaczej.
2024-01-28 15:39
Autor wymusił na sobie napisanie tego tekstu by nie zostac usunietym z gazetki.
2024-01-28 09:57
A mnie się podoba. Tekst bardzo osobisty, pokazujący niezwkla wrażliwość autora i dający do myślenia. Brawo!
2024-01-27 21:40
Artykul ewidentnie pisane na siłę i na kolanie.
2024-01-27 16:31
Być może to znak, że warto zakończyć karierę w gazetce?
- 1