Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Kolczasty drut, kaftany i pasy przy łóżkach   

Dodano 2022-03-14, w dziale wywiady - archiwum

Temat szpitali psychiatrycznych nie jest łatwy. Każdy człowiek ma jakieś wyobrażenie o tym miejscu, choć większości kojarzy się ono bardziej z jakimś mrocznym miejscem z horroru niż ze szpitalem, gdzie leczy się zranioną duszę. Psychiatria w Polsce przeżywa obecnie ogromny regres. Tak szpitali psychiatrycznych jaki i lekarzy tej specjalności jest w naszym kraju w tej chwili zdecydowanie za mało, a potrzeby są z roku na rok coraz większe. Sugerując się jedynie wiedzą pozyskaną ze wspomnianych horrorów, można by rzeczywiście podejrzewać, że jest tam koszmarnie, ale czy tak jest faktycznie? Jedna z moich koleżanek była ostatnio w takim tajemniczym miejscu. Postanowiłam wykorzystać ten fakt i poprosić ją o rozmowę, by choć trochę je odczarować.

/pliki/zdjecia/psy1_0.jpgLuna: Podejrzewam, że dla wielu czytelników naszej gazety szpital psychiatryczny, to trochę temat tabu, a nawet jeśli nie, to ich wiedza na ten temat jest niewielka bądź też żadna. Czy mogłabyś zatem przybliżyć nam nieco to miejsce i pokazać, jakie jest jego prawdziwe oblicze? Na początek opowiedz nam proszę, jak wygląda przyjęcie na taki oddział?

Eliza: Tu nie ma reguły. Wszystko zależy od osobowego przypadku. Na przykład osoby po próbie samobójczej często przywożone są karetką do szpitala i trafiają najpierw na zwykły oddział wewnętrzny, gdzie przeprowadza się im płukanie żołądka czy też wykonuje zabiegi, które ratują życie. Wszystko zależy oczywiście od tego, jaka była ta próba. Dopiero później, kiedy ich stan fizyczny staje się w miarę stabilny, przewozi się je na taki oddział. Natomiast ci, którzy dostają ataku agresji lub paniki, od razu przewożeni są na taki oddział. Niektórych przywozi często ktoś z rodziny, ponieważ tak jest łatwiej i szybciej. Naprawdę bywa różnie. Nie często zdarzają się takie przypadki, by chory lub jego opiekunowie (rodzice) nie zgodzili się na przyjęcie go na taki oddział, bo przecież wszyscy zdają sobie sprawę z konieczności. Po prostu ktoś musi podpisać regulamin i chory zostaje przyjęty, jeśli jest miejsce.

Luna: A jak to jest ze rzeczami osobistymi? Czy można zabrać na przykład na oddział telefon lub laptop, czy też istnieje jakaś lista rzeczy, których nie można ze sobą zabrać?

Eliza: Jeśli przyjeżdża się karetką, to raczej nie ma się ze sobą walizki z ciuchami i innymi rzeczami. Ale przyjmujący na oddział sprawdzają zawsze dokładnie ubiór, który ma się na sobie. Z wiadomych względów nie można mieć również sznurówek, pasków, kabli, toreb z długimi rączkami, /pliki/zdjecia/psy2_0.jpg metalowych przedmiotów oraz innych przedmiotów tego typu. Należy też pożegnać się z maszynkami do golenia i nożyczkami. Maseczek też nie można tu wnieść, bo przecież w środku jest drut. Oczywiście, jeśli młody człowiek nie ma ze sobą nic, to rodzice bądź opiekunowie mogą mu później przywieźć niezbędne rzeczy, ale te również przechodzą kontrolę. Żadnych otwartych napojów, ciastek i tym podobnych. Nie można mieć też kawy i niczego w sprayu, np. dezodorantu czy odżywki. Szklane rzeczy również nie wchodzą w grę, dlatego na oddziale lusterka raczej się nie uświadczy.

Luna: Jak wygląda takie przeszukanie, kto tego dokonuje i co się dzieje, jeśli znajdzie się w rzeczach chorego coś „nielegalnego”?

Eliza: Tym wszystkim zajmuje się personel medyczny z tego oddziału. To oni zaglądają w kieszenie i przeszukują rzeczy. Oprócz wspomnianych powyżej rzeczy nie można także na oddział zebrać swoich ulubionych poduszek, koców czy jakichś maskotek, ponieważ w nich też można by coś ukryć. Wszystkie rzeczy, których nie można wnieść na oddział są od razu oddawane osobom, które przyprowadziły chorego albo trafiają do depozytu, gdzie czekają do chwili, aż chory zostanie wypisany ze szpitala. Naturalnie w chwili wyjścia są one choremu zwracane.

Luna: A jak wygląda codzienne życie pacjenta na takim oddziale?

Eliza: O ósmej była codziennie pobudka i wtedy podawane były też leki. Po rozdaniu leków jedliśmy śniadanie, a tuż po nim mieliśmy tak zwana społeczność. Wtedy wszyscy pacjenci razem z personelem siadali na świetlicy w kręgu i opowiadali, jak minął im poprzedni dzień. Na koniec spotkania przedstawiano nam nowe osoby, które w międzyczasie trafiły na oddział i żegnaliśmy też tych, którzy go opuszczali. Ja byłam tylko w jednym takim szpitali, stąd nie wiem, /pliki/zdjecia/psy3.jpg czy wszędzie wygląda to tak samo, ale podejrzewam, że wszędzie musi być podobnie. Po tym spotkaniu mieliśmy zajęcia: karaoke, malowanie, wspólne oglądanie filmu, tak, aby zająć nam czas. Później udawaliśmy się do sali, w której spędzaliśmy każdego dnia najwięcej czasu. W dni robocze mieliśmy tam głównie zajęcia szkolne, ale można też było grać w planszówki, oglądać filmy, robić jakieś prace plastyczne, a niekiedy pograć na komputerze. W tej sali przebywaliśmy codziennie w godzinach od 10 do 12. Potem schodziliśmy na obiad na godzinę 13. O godz. 15 podawano nam drugą turę leków. Kolacja była z reguły około godz. 17. Wieczorem, zazwyczaj tuż przed trzecią turą podawania leków (tzn. około godz. 20), był obchód. Wtedy po oddziale przechadzał się lekarz i pytał, jak się czujemy i czy czegoś nie potrzebujemy. Cisza nocna była o godz. 21 i o tej porze wszyscy musieliśmy być w swoich pokojach, ale światło mogliśmy mieć włączone do godz. 22.

Luna: Wspomniałaś o szkole. Ciekawa jestem, jak na takim oddziale psychiatrycznym wygląda nauka? W końcu często pobyt chorych na takim oddziale może potrwać nawet kilka tygodni, a poza tym są oni zapewne w różnym wieku i uczęszczają do różnych szkół?

Eliza: Zajęcia odbywają się w zasadzie normalnie. W dni powszednie przychodzą na oddział nauczyciele. Młodzi pacjenci podzieleni są na klasy (maksymalnie czteroosobowe), zgodnie z tym, do jakich normalnie uczęszczają. Nauczyciele doskonale wiedzą, że uczniowie mogą być problematyczni bądź też nie radzić sobie z nauką, dlatego są zazwyczaj bardzo wyrozumiali. Poza tym mogą pracować intensywniej i dopilnować każdego, bo grupy są nieliczne. Z nauką bywa różnie, czasem przerobi się więcej niż w normalnej szkole /pliki/zdjecia/psy4.jpg, czasem mniej, jednak ważne jest to, że coś się jednak robi i tych zaległości nie powstaje zbyt wiele. Według mnie wszyscy, choć częściowo, mają szansę coś sobie przyswoić.

Luna: Wspominałaś wcześniej, że nie można mieć na oddziale żadnych kabli, co oznacza totalny brak sprzętu elektronicznego. Jak w takim razie ci młodzi pacjenci komunikują się z swoimi bliskimi? Czy taki kontakt jest w ogóle dopuszczalny?

Eliza: Faktem jest, że nie można mieć na oddziale własnych telefonów, laptopów i w ogóle żadnej elektroniki, chociaż podobno w niektórych miejscach pozwala się na Mp3 czy Mp4. No, ale ten sprzęt można naładować sobie tylko w „dyżurce” pielęgniarek. A jeśli chodzi o rozmowy z bliskimi, to taka możliwość również istnieje, gdyż na oddziale jest stacjonarny telefon ogólnodostępny. W tygodniu można dzwonić od pobudki do 17, a w weekend do 15, jeśli tylko telefon jest wolny. Po tych wyznaczonych godzinach także można zadzwonić, ale trzeba wcześniej zapisać się na listę u pielęgniarek (do dyspozycji ma się wtedy 10 bądź 15 minut) i trzeba bardzo pilnować godziny, na którą się zapisało. Oczywiście dzwonić można tylko do ciszy nocnej.

Luna: A kto właściwie trafia na taki oddział?

Eliza: Wszyscy, którzy tego potrzebują. Wcześniej wspominałam już o osobach po próbach samobójczych, ale pojawiają się tam także osoby, które nie radzą sobie z emocjami (bardzo ostre ataki agresji bądź paniki), osoby uzależnione, chore na anoreksję, schizofrenię, nerwice, z chorobą dwubiegunową itp. Czasem, jeśli osoba się samo okalecza i ma myśli samobójcze, to również może dostać od psychiatry skierowanie na taki oddział. Naprawdę jest to sprawa bardzo indywidualna, tak samo jak czas pobytu. Przeciętnie są to jakieś /pliki/zdjecia/psy5.jpg cztery tygodnie, ale czasem można wyjść na żądanie, albo zostać wypisanym już po dwóch tygodniach, ale wiem, że zdarzają się i takie przypadki, gdy ktoś przebywa na oddziale nawet kilka miesięcy. Jednak takie sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko.

Luna: A jak jest na takim oddziale z posiłkami? Czy personel pilnuje, aby wszyscy je jedli? Ciekawi mnie również, czy w ramach terapii prowadzone są tam na przykład jakieś ćwiczenia fizyczny?

Eliza: Jeśli jest się anorektykiem, to i owszem. Często osoby te mają BMI wynoszące 12, co jest dużym zagrożeniem dla ich życia. Jest taki kontrakt, który podpisują osoby z anoreksją, na którym jest dokładnie napisane, co i ile mają jeść oraz co im wolno, a czego nie. Kontrakt dostają także ci, którzy przez tydzień schudną tu ponad trzy kilo (ważenie wszystkich odbywa się co tydzień). Z ćwiczeniami fizycznymi to jest raczej kiepska sprawa, bo właściwie nie ma gdzie ćwiczyć.

Luna: Muszę ci zadać to pytanie, bo myślę, że jest ono głęboko zakorzenione w wizji takich oddziałów u bardzo wielu ludzi. Jak to jest naprawdę z tym przywiązywaniem chorych do łóżek za pomocą pasów, unieruchamianiem ich w kaftanach oraz z tymi zastrzykami uspokajającymi?

Eliza: Pasy, kaftany i zastrzyki naturalnie też są, ale od razu uspokajam, nie dla wszystkich. Trzeba naprawdę zrobić coś szalonego, by zostać przywiązanym do łóżka. Dotyka to z reguły tych, którzy wykazują nadmierną, nie dającą się w żaden inny sposób opanować agresję bądź też się okaleczają na oddziale. Personel stara się jednak unikać takich metod. No, ale czasem, gdy nie ma już innej opcji, to faktycznie je stosują.

/pliki/zdjecia/psy6.jpgLuna: Poruszyłaś kolejny ważny wątek - personel. Powiedz nam, jakie relacje panują na takim oddziale między pacjentami a pielęgniarkami, pielęgniarzami czy lekarzami?

Eliza: Wiadomo, ludzie są różni, ale mam wrażenie, że wszyscy na oddziale starają się być raczej mili i wyrozumiali. Czasem jednak zarówno personel, który przez 8 godzin dziennie pracuje z ludźmi, których musi nieustannie pilnować jak i pacjenci z poważnymi problemami psychicznymi, potrafią zachować się bardzo niestandardowo. Gdy mówię o personelu to mam na myśli nie tylko lekarzy, psychologów, terapeutów i pielęgniarzy, ale też wychowawców, nauczycieli i panie sprzątające. Takie miejsce wymaga nieustannego dozoru, dlatego pracuje tam na każdej zmianie przynajmniej trzech pielęgniarzy, a jedna osoba obserwuje oddział z dyżurki. Poza tym osoby z anoreksją mają przydzielonego podczas posiłków „anioła stróża”. Niestety oddział jest zazwyczaj przepełniony młodymi ludźmi, dlatego spokój i harmonia to w tym miejscu raczej towar deficytowy.

Luna: Wspomniałaś, że jedna osoba z personelu pozostaje przez cały czas w dyżurce, aby obserwować. Co to praktycznie znaczy?

Eliza: Na całym oddziale (naturalnie poza łazienkami) rozmieszczone są kamery monitoringu wewnętrznego. Może wydać się wam to nazbyt daleko posuniętą inwigilacją, ale możecie mi wierzyć, że na takim oddziale nie da się inaczej. Wiele osób trafia tam z rozmaitymi bliznami, a nawet świeżymi ranami. I choć nie można mieć w zasadzie ze sobą nożyczek czy maszynek, pomysłowość pacjentów bywa naprawdę niewyobrażalna. Dla chcącego nie ma nic trudnego – jak mówi stare powiedzenie. /pliki/zdjecia/psy7.jpg Może was to nieco zdziwi, ale plastikowe, połamane kubki czy też sztućce mają wystarczająco ostre krawędzie, by zrobić sobie krzywdę. Chorzy mogą być także agresywni w stosunku do innych osób na oddziale, robić sobie tak zwane zdrapki, czyli drapać się do krwi albo uderzać pięściami w głowę bądź też głową o ścianę. Niebezpiecznie i nierozsądne byłoby również zostawienie sześciu osób z myślami samobójczymi, tendencjami do samo okaleczania czy agresji w jednym pokoju i to bez nadzoru. Jedynie łazienki i toalety pozostają poza obserwacją.

Luna: Zdaję sobie sprawę, że dla ciebie mogła to nie być zbyt przyjemna rozmowa, ale odnoszę wrażenie, że dzięki tobie wielu naszych czytelników dowiedziało się z pierwszej ręki, jak naprawdę funkcjonuje taki oddział. Bardzo dziękuję ci za tę bardzo pouczającą rozmowę.

Eliza: Nie było tak źle. Uważam, że uświadamianie jest bardzo ważne, ponieważ dużo osób po prostu boi się powiedzieć o swoich problemach, czy trafić do takiego miejsca ze względu na to, że po prostu nie wie, jak to wszystko właściwie od środka wygląda. Naprawdę w sieci można znaleźć całą masę strasznych opisów takiego miejsca jak i tych wyidealizowanych, a prawda jest taka, że szpital psychiatryczny to po prostu szpital i trudno tu znaleźć nawiązania do sytuacji rodem z horrorów. Pewne jest również to, że osoby z problemami psychicznymi potrzebują szybkiej pomocy i leczenia, tak, jak i inni chorzy i naprawdę nie powinno się ich stygmatyzować.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /53 wszystkich

Komentarze [3]

~Aga
2022-03-29 22:21

Interesujące

~loll
2022-03-16 14:06

Ciekawe, nie powiem.

~Maria
2022-03-16 12:53

Bardzo interesujący wywiad i bardzo na czasie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry