Szkoła życia i trening charakteru
Szachy, to strategiczna gra na 64-polowej planszy za pomocą zestawów bierek w odmiennych kolorach (każdy z dwóch zestawów liczy 16 bierek). Korzenie szachów sięgają co prawda V-VI wieku naszej ery, a za ich kolebkę uważa się Indie, ale jestem absolutnie przekonany, że to nadal najpopularniejsza i najbardziej rozpowszechniona gra planszowa na świecie. Warto także wiedzieć, że w roku 1999 MKOL uznał tę grę za dyscyplinę sportową, kończąc tym samym wieloletnie dyskusje ludzi nad faktem, czy szachy to sport, czy raczej forma rozrywki, sztuki lub nauki. Przedstawiciele MKOL napisali w uzasadnieniu swej decyzji, że gra to wymaga od uprawiających ją zawodników posiadania podobnych cech charakteru oraz umiejętności jak u zawodników w wielu innych dyscyplinach, m.in. chodziło o skupienie, wytrzymałość, refleks, podejmowanie szybkich decyzji oraz wydolność fizyczną (nie wiem, czy wiecie, ale niekiedy partie w szachach klasycznych trwają nawet po 8-9 godzin). Powszechnie jednak gra ta nadal kojarzy się wielu ludziom z ciszą, powagą i nudą, a sami szachiści postrzegani są jako osoby flegmatyczne i nad wyraz opanowane. Czy taka jest prawda? Jako szachista z niemałym już doświadczeniem, chciałbym opowiedzieć wam co nieco o tym specyficznym świecie szachów i sprostować przy okazji również parę stereotypów.
W przestrzeni publicznej funkcjonuje całkiem sporo powiedzeń, w których pojawiają się tak szachy jak i szachiści. Jestem przekonany, że nie raz spotkaliście się z powiedzeniem „szach – mat” (król jest bezsilny), używanym zazwyczaj w sytuacjach, kiedy ktoś nie ma możliwości wykonania żadnego legalnego ruchu, który mógłby go uratować. Nie wierzę również, abyście nigdy nie słyszeli o tzw. „refleksie szachisty”, którym w języku potocznym określa się osoby niemrawe, wykonujące czynności w żółwim tempie. Sądzę jednak, że to akurat powiedzenie jest dla szachistów mocno niesprawiedliwe i jest efektem błędnego wyobrażenie o tym, jak ta gra wygląda. Przypadkowa osoba, która obserwowałaby partię szachów klasycznych mogłaby faktycznie odnieść wrażenie, że przy szachownicy dzieje się niewiele. Zawodnicy zwykle na wykonanie zaledwie jednego posunięcia poświęcają kilka minut. W kluczowej fazie partii, w skomplikowanych pozycjach, potrafią zastanawiać się nad jednym ruchem nawet 40 min. Dla postronnego obserwatora, nie znającego zasad i reguł tej gry, faktycznie może wydawać się to nudne. Ale gdy się je zna i się wie, że szachy to nic innego jak zmaganie dwóch intelektów, to ma się świadomość, że w głowach zawodników w tym czasie dzieje się wiele. Oni naprawdę wówczas nie odpoczywają, tylko analizują masę możliwych wariantów dalszego rozwoju wypadków na szachownicy, starając się znaleźć jak najlepszą i najbardziej korzystną dla siebie kontynuację gry, która doprowadzi ich do zwycięstwa. Ale szachiści to z całą pewnością nie flegmatycy i potrafią również podejmować decyzje błyskawicznie. Aby się o tym przekonać, wystarczy się zapoznać z nagraniami z partii szachów typu bullet czy blitz. Zapewne was to zdziwi, ale fani szachów typu bullet czy blitz używają określenia „refleks szachisty” w odniesieniu do graczy, którzy wykazali się w grze nad wyraz szybką reakcją, co zwykle spotyka się z zaskoczeniem ich rozmówców. Niedowiarkom gorąco polecam obejrzenia partii mistrza świata w szachach Magnusa Carlsena, dającego pokaz swoich nieprawdopodobnych wręcz umiejętności w grze błyskawicznej. Zajrzyjcie pod ten link (Magnus wykonuje 33 ruchy w ciągu zaledwie 19 sekund i daje mata ostatnim posunięciem). A co powiecie na inne szachowe metafory używane w języku potocznym jak choćby: „trzymać kogoś w szachu”, „być pionkiem”, „patowa sytuacja”, „dokonać roszady”. Używamy ich wcale nie tak rzadko i co ważne zgodnie z zasadami gry, tak więc ich znaczenia nie muszę chyba raczej tłumaczyć. Jednak komentatorzy sportowi pozwalają sobie bardzo często w trakcie transmisji z meczów piłkarskich, a szczególnie w tych nudnych fragmentach, mówić z lekką ironią, że „na boisku oglądamy teraz partię piłkarskich szachów”. Sądzę, że to bardzo krzywdzące określenie dla tej „królewskiej gry”. Domyślam, że chcą dać widzom do zrozumienia, że na boisku wieje nudą. A może jednak nie? Może piłkarze próbują właśnie wtedy, po przeanalizowaniu gry przeciwnika, poszukać jego słabych stron i znaleźć sposób na wygrania tego spotkania?
Nie tylko niektóre z metafor są według mnie błędnie używane i bardzo niesprawiedliwe dla świata szachistów. „Królewska gra”, bo tak mówi się o szachach, od wieków uznawana jest również za znakomitą szkołę politycznej strategii. W jej historii możemy dostrzec tak obraz zmieniających się relacji międzynarodowych jak i przeobrażeń społeczności. Związki między figurami, emancypacja bierek, wzrost znaczenia królowej czy nagradzanie pionka za zasługi, oddają doskonale zarówno historię przemian społecznych jak i politycznych. Zatem ranga tej gry w kulturze i jej wszechstronne zalety dla rozwoju człowieka mnie, szachiście, ale i wielu innym ludziom, których znam, wydają się bezdyskusyjne.
Dość często spotykam się jednak z opinią, że szachy są monotonne i nudne, no bo co może być ciekawego w partii, która czasem trwa nawet 8 godzin. Z perspektywy szachisty, ta gra jest pewnego rodzaju wejściem do magicznego świata. Powiem wam, że już na wiele tygodni przed turniejem, każdy szachista ciężko pracuje nad własnymi słabościami, począwszy od treningu merytorycznego, przez kondycyjny, a na treningu koncentracji kończąc. Kluczem do sukcesu w szachach jest bowiem intelekt, ale można też sobie poprawić określone parametry pracy mózgu poprzez odpowiednie przygotowanie fizyczne i motoryczne (np. wzmacniając mięśnie posturalne, poprawiając postawę i stabilność kręgosłupa, co sprawi, że ciało podczas rozgrywania partii szachowej będzie się mniej męczyć. A gdy szachista podczas partii będzie myślał o tym, że jest mu niewygodnie albo też że coś go boli lub uwiera, to w konsekwencji może się zdekoncentrować). Może was to zdziwi, ale bardzo ważna jest dla szachisty także odpowiednia dieta. Zalecana jest zawodnikom dieta białkowo - witaminowa (np. chuda szynka i warzywa) i unikanie węglowodanów przed długotrwałym wysiłkiem intelektualnym, ponieważ ich trawienie wytwarza wysoką ilość dwutlenku węgla, a ten wpływa znacząco na obniżenie koncentracji i wydajności intelektu. Uwierzcie mi, że utrata koncentracji nawet na chwilę, może sprawić, że szachista popełni błąd, który poskutkuje natychmiastową porażką.
Zazwyczaj w dniu przyjazdu na turniej, często z różnych stron kraju, a niekiedy i świata, gra się już pierwszą partię. Jest to jednak również moment wielu spotkań towarzyskich i często ta pierwsza partia nie jest jeszcze grana na pełnym skupieniu. Nie bez powodu wspominam tu o spotkaniach towarzyskich, gdyż relacje koleżeńskie w gronie szachistów, czyli ludzi, których łączy ta wyjątkowa pasja, są niezwykle mocne. Życie prywatne i zawodowe uniemożliwia im zazwyczaj częstsze spotkania. Moment rozgrywania partii jest dla każdego szachisty pewnego rodzaju wejściem w magiczny wymiar. Szachista podczas partii wyłączą się i koncentruje się wyłącznie na niej. Ilość myśli przemykających wówczas przez mózg i ilość kombinacji, które musi zanalizować jest tak ogromna, że podczas najdłuższych partii, najlepsi szachiści spalają nawet 6000 kalorii. Zatem brak wysiłku i emocji widoczny bywa jedynie ze strony tych ludzi, którzy nie rozumieją tej gry i nie są z nią w żaden sposób związani.
Ale turnieje miewają też stronę turystyczna - poznawczą. Tak się jakoś przyjęło, że większość z nich odbywa się w malowniczych, atrakcyjnych turystycznie miejscach (w Polsce to Bystre w Bieszczadach, Jastrzębia Góra nad morzem, Stare Jabłonki na Mazurach czy też Zakopane w Tatrach). W czasie wolnym wielu szachistów lubi korzystać z otaczającego turniej miejsca lub spędzać czas integrując się z kolegami przy ognisku, na bilardzie, na basenie, spacerach po plaży itp. Zatem stereotypem jest myślenie, że każdy szachista spędza pozostałą mu część dnia po rozgrywkach na analizach posunięć, gdyż jego zmęczenie jest tak ogromne, że każda forma innej aktywności (szczególnie tej fizycznej) jest wręcz wskazana, by człowiek ten mógł zregenerować swój organizmu w tym i potencjał intelektualny.
Gra w szachy rozwija w człowieku różne umiejętności, kształci pamięć, rozwija wyobraźnię przestrzenną, kształtuje zdolność koncentracji, uczy panowania nad emocjami i umiejętności przewidywania oraz planowania, ale chyba najważniejszą z nich jest umiejętność logicznego i abstrakcyjnego myślenia. Dzięki swojemu uniwersalnemu językowi zasad i reguł szachy są też do dziś tym, czym były i przed wiekami– spotkaniem człowieka z człowiekiem. Zatem szachy to nie tylko niesamowita intelektualna przygoda, ale coś znacznie więcej, dlatego nie obawiam się polecić tej gry wszystkim, którzy myślą o sobie i swoim życiu bardzo poważnie. Wybitny amerykański szachista Paul Morphy powiedział kiedyś: „Nauczcie dzieci grać w szachy, a o ich przyszłość możecie być spokojni”. Nic dodać, nic ująć.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?