Ałła Kaczuu – zbrodnia pod fasadą tradycji
Tradycje, obecne w każdym zakątku ziemi, stanowią istotny element ludzkiego dziedzictwa. Bez względu na to, gdzie się aktualnie znajdujemy, możemy być pewni, że spotkamy się z różnorodnymi obyczajami, które przekazywane są tam z pokolenia na pokolenie. Tradycje nie zawsze bywają jednak wartościowe. Te dobre promują wartości, nie pozwalają zapomnieć o ważnych wydarzeniach historycznych i odkrywają też przed ludźmi kulturową głębię, ale obok nich funkcjonują w wielu zakątkach Ziemi również takie tradycje, które ludziom z naszego kręgu kulturowego wydają się co najmniej kontrowersyjne, a niekiedy wręcz szkodliwe. One jednak również stanowią istotną część tożsamości narodowej i historii. Może się ze mną nie zgodzicie, ale według mnie nie wszystkie tradycje zasługują na pielęgnowanie i promowanie. Przykładem tradycji, która moim zdaniem zasługuje na szybkie wykorzenienie jest kirgiska tradycja Ałła Kaczuu, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Chwytaj i uciekaj”.
Kyz ala kachuu (kirgiski: кыз ала качуу) to tradycyjne porwanie matrymonialne. Naturalnie taka tradycja istniała przed bardzo wielu laty także w niektórych zakątkach Europy, ale miała też nieco odmienny charakter. Klasyczna wersja tego procederu w Azji Środkowej polega na tym, że młody mężczyzna porywa upatrzoną przez siebie kobietę z jej rodzinnego domu siłą lub podstępem, często wspierany przez przyjaciół lub krewnych płci męskiej. Mężczyźni ci zabierają ją do domu rodzinnego wspomnianego mężczyzny, gdzie kobieta przetrzymywana jest, dopóki krewne mężczyzny nie przekonają jej do założenia białej chusty ślubnej (jooluk) na znak akceptacji. Najgorsze w tym wszystkim wydaje mi się jednak to, że bardzo często w proceder ten zaangażowana jest także rodzina ofiary, która tym samym przyzwala na takie traktowanie, a często cierpienie porywanej kobiety. W rzeczywistości najczęściej nie czeka się wcale zgodę ofiary. Wystarczy bowiem, że przyszła teściowa założy jej symbol zrękowin, czyli wyżej wymienioną chustę, na głowę (nawet przy użyciu siły). Mało tego. Fakt ten jest wystarczający, by młody mężczyzna nabył tradycyjne prawo skonsumowania nieistniejącego jeszcze związku. Czy ktoś przejmuje się wówczas porwaną dziewczyną? Nie. Jeśli ta stawia opór, to często jest po prostu gwałcona. Czasami wręcz brutalnie. Przyszła teściowa i krewne mężczyzny czekają w tym czasie w pokoju obok, by móc po wszystkim wynieść i wywiesić na podwórku prześcieradło ze śladami krwi, na dowód tego, że dziewczyna była dziewicą, a związek został skonsumowany, czyli zawarty.
Praktyka ta została całkowicie stłumiona wiele lat temu w Europie, a w okresie zimnej wojny również w ZSRR, ale po upadku tego kraju Ałła Kaczuu zaczęła powracać. Istnieją sprzeczne doniesienia na temat tego, czy jest ona kontynuowana w oryginalny sposób. Niektóre źródła podają, że praktyka ta była pierwotnie formą ucieczki, a nie porwania panny młodej, która to notabene godziła się na ten cyrk. Niektórzy etnografowie uważają wręcz, że dla wielu panien takie porwanie było zaszczytem, ponieważ pokazywało, że dziewczyna cieszy się w okolicy zainteresowaniem i jest godna bycia żoną. Nie zmienia to jednak faktu, że pod płaszczykiem tej tradycji kryją się również historie pełne bólu i cierpienia.
Na obszarze Azji Środkowej tradycja ta ma się jednak nadal dobrze, a modeli porwań jest już co najmniej kilka. W jednym z nich młody mężczyzna informuje rodziców, że chce się ożenić i prosi ich o wybranie mu odpowiedniej panny lub otrzymuje od nich informację, że nadszedł czas, aby się ustatkował i że ci znaleźli mu kogoś o odpowiedniego. Potencjalny pan młody i jego męscy krewni lub przyjaciele pozbawiają wtedy wolności ową dziewczynę (w dawnych koczowniczych czasach konno, a obecnie zazwyczaj samochodem) i zabierają ją, jak przed chwilą wspomniałem, do domu rodzinnego mężczyzny. Tam rodzina i krewni mężczyzny na różne sposoby próbują przekonać dziewczynę do zaakceptowania mężczyzny jako swego przyszłego męża. Robią to naprawdę różnie. Jedni wskazują zalety mężczyzny i jego rodziny (zamożność, wielkość gospodarstwa itd.), uświadamiając dziewczynę, co zyska, dołączając do ich rodziny, ale zazwyczaj dzieje się to niestety z użyciem siły lub groźbą, że rodzina ta ją przeklnie, gdy dziewczyna zdecyduje się odejść. Trzeba wam wiedzieć, że w tak przesądnym kraju jak Kirgistan taka groźba ma ogromną moc i jest bardzo skuteczna. Niektóre rodziny przetrzymają podobno dziewczynę jako zakładniczkę nawet przez kilka dni, aby złamać jej wolę. Inne pozwalają jej odejść, gdy stanowczo odrzuca propozycję (najczęściej dziewczyny w takiej sytuacji odmawiają jedzenia). W tym okresie przyszły „pan młody” zazwyczaj nie widuje swej wybranki. Przynajmniej do czasu, aż ta nie podejmie ostatecznej decyzji. Co dla mnie zaskakujące, rodzina porwanej dziewczyny także może się zaangażować w ten proceder. Czasami rodzina ta namawia kobietę do pozostania (zwłaszcza jeśli małżeństwo jest uważane za korzystne dla przyszłej dziewczyny i jej rodziny), ale bywa też, że stanowczo sprzeciwia się małżeństwu (z różnych powodów), pomagając uwolnić dziewczynę.
W innych modelach porwania dziewczyna bywa mężczyźnie zupełnie nieznana. Jak twierdzą znawcy tematu często mężczyzna lub jego rodzina, miast wybierać konkretną młodą kobietę do porwania, kierują się tylko zamożnością, porywając przypadkowe dziewczyny z bogatej rodziny (na przykład jedną z sióstr). Wiele pisze się o też tym, że mężczyźni, którzy uciekają się do porwań, nie cieszą się bynajmniej jakimś społecznym szacunkiem, a wręcz przeciwnie, gdyż znani są w okolicy z cholerycznych charakterów, skłonności do przemocy, nadużywania psychoaktywnych substancji lub kryminalnej przeszłości.
Najgorsze jest chyba jednak to, że porwanie panny bardzo często kończy się nadal niestety gwałtem. A nawet jeśli nie, to w opinii publicznej młoda kobieta, która spędziła choćby jedną noc poza rodzinnym domem, jest już zhańbiona, a jej dziewictwo stoi od tej pory pod wielkim znakiem zapytania. To radykalnie zmienia od tej pory jej pozycję w społeczności, bo o innych ofertach małżeństwa może już raczej zapomnieć. Tak więc po jednej nocy spędzonej w co by nie mówić w niewoli, kobieta jest generalnie kulturowo zmuszona do poślubienia mężczyzny. Odmowa wiąże się bowiem z ogromnym piętnem społecznym.
Kirgiskie kobiety zazwyczaj godzą się ze swoim losem i niezwykle rzadko próbują dochodzić sprawiedliwości. Ich dramatyczne historie obnażają jednak świat tradycji zakorzenionych w społeczeństwach państw Azji Środkowej. Jeszcze kilkanaście lat temu, za takie uprowadzenie groziła jedynie grzywna (co prawda niższa, niż za kradzież krowy), ale i tak zaledwie garstka decydowała się zgłosić swe porwanie na milicję. Dlaczego? Bo społeczne przyzwolenie na ten proceder jest ogromne, a sprawy te są często umarzane. W tej kulturze kobietom wmawia się bowiem od setek lat, że jedynym celem ich życia jest małżeństwo i urodzenie dzieci, a ich nadrzędnym obowiązkiem jest posłuszeństwo wobec mężczyzny.
Niezależnie od kontekstu kulturowego czy historycznego, takie praktyki, które naruszają nie tylko prawa, ale przede wszystkim godność człowieka, powinny spotkać się według mnie z bardzo surowym osądem opinii publicznej. Współczesny Kirgistan, podobnie jak wiele mu podobnych krajów świata, aspiruje do stania się państwem nowoczesnym, ale tak jak i inne rozwijające się kraje chce zachować swe kulturowe dziedzictw. Ja to popieram, ale uważam też, że nie da się wejść na tę drogę nie respektując zapisów międzynarodowych praw, w tym prawa mówiącego o szacunku i nienaruszalności godność każdego człowieka. Edukacja jest tu kluczowa, a szacunek dla tradycji nie może być w żadnym cywilizowanym państwie usprawiedliwieniem dla stosowania przemocy i naruszenia praw człowieka.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?