Dziennik z podróży: Niemcy
W pewne zimne, sobotnie, wrześniowe popołudnie grupa uczniów z naszej szkoły (w tym również i my) czekała na tarnobrzeskim dworcu PKS na autobus, w którym mieli spędzić ponad 20 najbliższych godzin. Wszyscy byli mocno podekscytowani, niektórzy zapewne odrobinę zestresowani, a w głowie tworzyli sobie listę rzeczy, które zapomnieli spakować... i czekali spokojnie na pożegnalne buziaki rodziców, wręczenie im biletów oraz zapakowanie walizek. Po kilkutygodniowych przygotowaniach do wyjazdu byli raczej gotowi na wyjazd do Niemiec w ramach projektu „Europa gestalten”.
Wyruszyliśmy z Tarnobrzega około godziny 15.00. O 19.00 dotarliśmy do Gliwic, gdzie musieliśmy się przesiąść. Na szczęście pierwszy i ostatni raz. Następnego dnia, gdzieś około godziny 12 dojechaliśmy do Saarbrȕcken, gdzie zostaliśmy odebrani przez kolegów i koleżanki z naszego partnerskiego gimnazjum w Ottweiler, u których mieliśmy gościć przez najbliższy tydzień. Myślę, że nie było wśród nas kogoś, kto nie miałby dość tej podróży, dlatego ucieszyliśmy się, że wreszcie będziemy mieć trochę czasu dla siebie. Każdy chciał się wreszcie rozpakować, wziąć prysznic, porozmawiać z goszczącą nas rodziną i wręczyć im przywiezione z Polski prezenty! I tak też się stało. Spotkaliśmy się dopiero wieczorem, by wspólnie pospacerować po tym urokliwym mieście.
Następny dzień zaczął się zdecydowanie za wcześnie. Nie było łatwo wstać wcześnie rano, by dotrzeć do szkoły przed 8.00. Ale cóż było zrobić. Tak więc na dobry początek spotkaliśmy się w goszczącym nas gimnazjum. Nasi niemieccy partnerzy projektowi pokazali nam swoją szkołę, a następnie zaprosili nas do wspólnej pracy nad projektem. Omówiliśmy temat przewodni i określiliśmy wspólnie cele oraz zadania, które chcieliśmy osiągnąć. Pracowaliśmy z ogromnym zaangażowaniem do momentu, gdy nasze brzuchy zaczęły przypinać głośno o swoich potrzebach. Wtedy zaproszono nas na stołówkę. Szkoła zaoferowała nam pizzę, którą każdy mógł sobie wybrać zgodnie z własnymi upodobaniami. Po posiłku poszliśmy razem z naszymi gospodarzami zwiedzać ich zachwycającej urody miejscowość. Mieliśmy okazję przejść klimatycznymi uliczkami starego miasta oraz zwiedzić kościół ewangelicki z XV w. Ottweiler nie należy bezsprzecznie do metropolii, ale jest nieco inaczej ukształtowane niż nasze miasto, dlatego ten ponad godzinny spacer okazał się dla niektórych z nas sporym wyzwaniem.
Kolejny poranek nie był łatwiejszy od poprzedniego. Pogoda również nie była najlepsza. Było chłodno, wietrznie, a niebo było mocno zachmurzone. Tego dnia mieliśmy rozpocząć konkretne prace nad projektem, które zgodnie z planem mieliśmy zakończyć w ciągu 3 najbliższych dni. Prace posuwały się wyjątkowo szybko, a humory dopisywały wszystkim. Po paru godzinach spędzonych w gmachu szkoły (notabene z 1874 roku), wyruszyliśmy całą grupą na dworzec kolejowy, aby udać się na wycieczkę do Saarbrücken. Po przyjeździe na miejsce, mieliśmy chwilkę dla siebie, którą poświęciliśmy na szybki posiłek. Następnie spotkaliśmy się z lokalnym przewodnikiem i razem z nim ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Odwiedziliśmy m.in. ewangelicki kościół św. Ludwiga, który należy do najpiękniejszych barokowych kościołów w Niemczech i jest symbolem tego miasta oraz Muzeum Historyczne przy placu Zamkowym, w którym zgromadzono eksponaty obrazujące historię Saarlandu. Następnie mieliśmy spotkanie z pracownikiem UE, z którym dyskutowaliśmy m.in. na temat koniecznych zmian w Europie.
W środę z samego rana udaliśmy się na wycieczkę do Mettlach, gdzie mogliśmy zobaczyć bajecznie urokliwe zakole rzeki Saar. Niestety, tego dnia pogoda również spłatała nam figla i po wyczerpującym marszu na punkt widokowy, mogliśmy podziwiać jedynie gęstą mgłę. Potem udaliśmy się do miasteczka, w którym znajduje się siedziba firmy Villeroy & Boch, która od ponad 200 lat zajmuje się produkcją ceramiki oraz siedziba firmy odzieżowej Lands' End. W trakcie spaceru po tym miasteczku kupiliśmy także pamiątki dla najbliższych. Kolejną atrakcją tego dnia była wycieczka do Schengen, winiarskiej wioski położonej w południowo- wschodnim Luksemburgu, na styku granic trzech państw: Niemiec, Luksemburga i Francji. Tu zwiedziliśmy bardzo oryginalne European Museum Schengen (zlokalizowane na wolnym powietrzu).
Przedostatniego dnia musieliśmy wrócić do pracy i dokończyć nasz projekt, ponieważ na wieczór zaplanowano wspólny grill, połączony z prezentacją naszych dokonań. W szkole byliśmy jednak dość krótko, bo chcieliśmy jak najwięcej czasu spędzić z naszymi niemieckimi partnerami. Każdy wykorzystał ten czas inaczej, ale wszyscy mieliśmy jeden cel - dobrze się bawić. Te sympatyczne chwile pozostaną na zawsze w naszej pamięci i będą stanowić pamiątkę, której nikt nam nigdy nie odbierze.
Piątkowy poranek był chyba najtrudniejszy. Widok spakowanej walizki stojącej przy drzwiach, jako żywo przypominał o rychłym wyjeździe do domu, ale za to pogoda zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Wreszcie obudziło nas słońce. Tego dnia wraz z naszymi nowymi niemieckimi przyjaciółmi braliśmy udział w ich zajęciach. Było naprawdę zabawnie. Niestety, czas nie był dla nas łaskawy i w końcu nadszedł moment pożegnania. Chyba wszyscy byliśmy smutni, ale pocieszaliśmy się myślą, że przecież będziemy mogli podtrzymywać kontakty poprzez media społecznościowe.
A kto wie, może kiedyś spotkamy się jeszcze? Pożegnania naprawdę są trudne. Przytulaliśmy się, uroniliśmy niejedną łzę, by w końcu około godziny 16.00 wyruszyć w długą drogę powrotną do domu.
Grafika: własna
Komentarze [2]
2017-12-02 14:45
umiesz patrzeć na Świat…
2017-10-22 00:29
zazdroszczę wycieczki!
- 1