Szukamy, łączymy, eksperymentujemy
W muzyce najważniejsze jest - jak twierdzą członkowie grupy Not Yet, których poprosiłam ostatnio o chwilę rozmowy - dogłębne zrozumienie tego, czym ona tak naprawdę jest i co może w związku z tym stanowić o jej wartości. Zespół ten tworzą bardzo młodzi muzycy: Piotr Pluta (klawisze, gitara, wokal), Wiktor Pluta (bas), Krzysztof Ordon (perkusja) oraz Przemysław Tymuła (gitara). Od początku rozmowy chłopcy przekonywali mnie, że warto pokochać muzykę i ją tworzyć. Dali się przy tym poznać jako ludzie bardzo wrażliwi i otwarci o dużym poczuciu humoru. Opowiedzieli mi zarówno o swoich muzycznych fascynacjach i dotychczasowych dokonaniach jak i o planach zespołu na najbliższą przyszłość. Jeśli więc chcecie poznać chłopców z Not Yet lub dowiedzieć się, co u nich słychać, to zachęcam do lektury mojego wywiadu z nimi.
Nati: Witajcie w naszym redakcyjnym akwarium. Cieszę się, że przyjęliście moje zaproszenie i znaleźliście czas, by się ze mną spotkać. Na początek chciałabym zapytać was o nazwę waszego zespołu, która – co by nie mówić – trochę intryguje.
Not Yet: Z tą nazwą zespołu wiąże się zabawna historia. Jakiś czas temu bardzo poważnie zastanawialiśmy się nad nazwą, pisząc ze sobą na jakimś czacie grupowym. Trwało to wiele minut. Nasz wokalista, który nieco później dołączył do tej rozmowy, zapytał nas, czy już coś wymyśliliśmy, a ja odpowiedziałem spontanicznie „not yet”. I okazało się, że to było to, o co nam chodziło. Nazwa, która wszystkim od razu się spodobała. Co prawda miała obowiązywać tylko do pewnego czasu, ale jak widzisz została.
Nati: Jesteście bardzo młodym tarnobrzeskim zespołem, ale nie wszyscy uczęszczacie do jednej szkoły. Jak się więc poznaliście i co sprawiło, że postanowiliście wspólnie działać?
Not Yet: Ja poznałem Przemka dwa lata temu podczas Konkursu Piosenki Angielskiej organizowanego przez TDK. I choć w tamtym okresie graliśmy jeszcze w dwóch różnych zespołach, to po pewnym czasie dogadaliśmy się i postanowiliśmy stworzyć własny zespół. Łatwo nie było. Wprawdzie było nas już dwóch, ale nie mieliśmy perkusisty, a trzeba wam wiedzieć, że to obecnie bardzo unikalny a przez to cenny towar. No, ale w końcu udało się nam namówić do współpracy Krzyśka. Za to nie musieliśmy szukać basisty, bo mój młodszy brat, jak usłyszał, że tworzymy zespół, od razu zadeklarował, że chętnie zagra u nas na basie.
Nati: Zapewne już wtedy dogadaliście także gatunek muzyki, w którym będziecie chcieli się realizować. Gdybyście mieli jednak dziś ten gatunek określić, to co byście powiedzieli?
Not Yet: W zasadzie gramy rock elektryczny, alternatywny i underground, ale nie zamykamy się na jeden gatunek. Staramy się grać różne pochodne rocka, dlatego dużo jest u nas również muzyki elektronicznej, a nawet elementów muzyki klasycznej. Szukamy, łączymy, eksperymentujemy.
Nati: Mówi się często, że kilka dziewczyn w jednej grupie po jakimś czasie z trudem się dogaduje, a jak to jest w przypadku chłopców. Jak wyglądają wasze relacje w zespole?
Not Yet: Myślę, że relacje w naszym zespole są w porządku. Lubimy się, potrafimy się dogadać, dlatego nie ma u nas jakiś większych spin. A poza tym za często razem nie imprezujemy.
Nati: Ale chyba od czasu do czasu i u was dochodzi do jakiś nerwowych sytuacji?
Not Yet: Poważnych kłótni dotychczas nie odnotowaliśmy. Wiadomo, drobne sprzeczki nas nie omijają, ale zdarzają się bardzo rzadko. Najczęściej Przemek narzeka, że coś zostało źle zmiksowane, albo coś mu nie pasuje. Jeśli mam być szczery, to główne spiny są o formę czy też aranżację utworów. Ale to takie raczej twórcze sprzeczki.
Nati: Graliście już wcześniej na kilku publicznych imprezach, ale ostatnio po raz pierwszy pokazaliście się na dużej imprezie, a myślę tu o Dniach Tarnobrzega. Czy do tego koncertu przygotowywaliście się jakoś specjalnie?
Not Yet: W muzyce nic się nie kończy, bo zawsze można przecież zrobić coś inaczej lub stworzyć coś nowego, dlatego o przygotowaniach można powiedzieć, że trwają zawsze. Ale próby przed Dniami Tarnobrzega faktycznie były zdecydowanie intensywniejsze, dłuższe i częstsze. Dla nas był to pierwszy tak duży koncert. Wielka scena, profesjonalne nagłośnienie, fachowa obsługa techniczna i ochrona - było ekstra.
Nati: W repertuarze macie już trochę własnych utworów, ale ciekawa jestem, czy macie jakiś ulubiony?
Not Yet: Nie, takiego utworu nie mamy. Tych utworów też nie mamy na razie zbyt dużo, ale uważamy, że każdy kolejny jest lepszy od poprzedniego. Tak czy inaczej mamy sentyment do wszystkich naszych numerów.
Nati: A w który utwór włożyliście dotychczas najwięcej pracy?
Not Yet: To trudne pytanie. Dużo pracy wkładamy póki co w każdy utwór, bo chcemy go możliwie należycie dopracować. Nie jest to łatwe, o czym wiedzą wszystkie początkujące zespoły. Cały czas się jednak uczymy, bawimy formami itd. Jeśli musiałbym jednak wybrać jeden taki utwór, to byłby to chyba „3/8”. Numer, którego jeszcze nie wydaliśmy.
Nati: No to teraz pochwalcie się proszę waszym muzycznym dorobkiem.
Not Yet: Muzyka to w pewnym stopniu naśladownictwo tego, co już było i chyba dlatego na początkowych etapach słuchacze twierdzą, że taki czy inny numer jakiegoś zespołu jest trochę podobne do jakiegoś numeru zespołu x czy y, ale my staramy się być oryginalni i nie chcemy dać się zaszufladkować. Każdy z nas ma oczywiście jakiś ulubiony zespół i w mniejszym lub większym stopniu słychać to zapewne i w naszych kompozycjach.
Nati: A zatem waszą główną inspiracją jest muzyka, ale może jest nią coś jeszcze?
Not Yet: Mnie inspirują koledzy po fachu, znajomi i możliwość tworzenia. Basie, a ciebie? Jakaś taka sytuacja, gdy usłyszysz coś miłego, jakieś fajne pozytywne teksty o tym, co robisz i oczywiście ludzie, którzy w muzyce już coś osiągnęli. Chcę być taki jak oni. A ty wokalisto? Ja czuję muzykę i inspiruje mnie to, co robię oraz każdy, nawet najmniejszy progres. Mnie natomiast, speca od garnków i talerzy, inspirują głównie sukcesy, ale i to, że to, co robię, przekłada się potem na wymierne efekty. Ale zastrzegamy, że inspiracja to dla nas bardzo śliski temat.
Nati: Domyślam się, że macie też już na swoim koncie jakieś sukcesy?
Not Yet: Dla nas sukcesem jest każdorazowe wyjście na scenę i pokazanie publiczności, że potrafimy robić to, co kochamy. Ale takim namacalnym sukcesem było na pewno wygranie w kategorii zespołów Konkursu Piosenki Angielskiej w 2016. Cieszymy się również z każdego zaproszenia, jakie otrzymujemy od organizatorów imprez muzycznych. Dzięki nim mieliśmy okazję wystąpić już na Dniach Skopania i Zawichostu, na finale wyborów Miss Jeziora Tarnobrzeskiego, w barze „Końca nie widać”, na Pierwszym Tarnobrzeskim Otwarciu Sezonu Motocyklowego, a ostatnio na Dniach Tarnobrzega. Mamy też już za sobą pierwszy wywiad telewizyjny, którego Piotrek i Przemek udzielili Telewizji Lokalnej Tarnobrzeg.
Nati: A macie jeszcze jakieś inne pasje, takie pozamuzyczne?
Not Yet: Ja zajmuję się robieniem filmów krótkometrażowych oraz grafiką komputerową i animacją (Piotr). Nas kręci przede wszystkim muzyka. Ona w nas siedzi i jest najważniejsza, ale ostatnio obaj mamy fazę na czytanie (Wiktor i Przemek). Moje hobby? Spotkanie z fankami (Krzysiek).
Nati: A możecie zdradzić nam swoje najbliższe plany nagraniowe i koncertowe?
Not Yet: Myślę, że za pół roku uda nam się wreszcie wydać płytę, natomiast jeszcze przed wakacjami chcielibyśmy wydać demo. Oczywiście wszystko to wiąże się z tym, że czeka nas w bliskiej przyszłości nagrywanie nowego materiału. Będą próby, próby i jeszcze raz próby. Jeśli chodzi natomiast o plany koncertowe, to na razie pewny jest nasz występ 2 lipca 2017 na Dniach Baranowa Sandomierskiego (gorąco zapraszamy!). Kilka dni później wybieramy się z kolei do Ostrowca Świętokrzyskiego na Festiwal Bluesowo-Rockowy im. Miry Kubasińskiej „Wielki ogień”. A od września ja i Przemek będziemy już w klasie maturalnej...
Nati: Klasa maturalna to ogrom pracy, a potem zapewne studia. Nie boicie się, że może to być koniec waszego zespołu?
Not Yet: No, cóż. Łatwo nie będzie, ale nie będzie to na pewno koniec zespołu. Teraz każdy może sobie kupić interface czy coś podobnego, nagrywać u siebie i wysyłać swoje kawałki do pozostałych. Potem można to posklejać. A próby, powiedzmy raz w miesiącu, też da się jakoś dograć.
Nati: Wiemy już, gdzie można was zobaczyć w najbliższym czasie, a czy może macie też swoją stronę, gdzie można obejrzeć wasze zdjęcia i poczytać, co u was nowego?
Not Yet: Oczywiście, wystarczy wpisać na Facebooku „Not Yet” i znajdziecie nasz profil. Mamy też swoje materiały na Youtube. Poza tym możecie pisać do nas indywidualnie na różnych multimedialnych komunikatorach (np. na snapchacie).
Nati: Tym akcentem możemy chyba zakończyć naszą rozmowę. Bardzo Wam dziękuję za to spotkanie i życzę w imieniu swoim i całej naszej redakcji zrealizowania wszystkich muzycznych i nie tylko planów.
Not Yet: My również dziękujemy za wasze zainteresowanie naszym zespołem i pozdrawiamy czytelników SGI Lesser.
Grafika: własna oraz własność zespołu
Komentarze [11]
2017-06-18 14:40
Kto rozsiewa plotkę, że RedCamel nie chce udzielić wywiadu?
2017-06-17 16:56
A swoją drogą w Red Camel też gra jeden chłopak spoza naszej szkoły.
2017-06-17 15:40
Red Camel to ciekawy zespół, ale grają głownie covery i nie mogą pochwalić się takimi osiągnięciami. Poza tym słyszałam, że nie chcieli udzielić wywiadu.
2017-06-17 14:54
@mcn potwierdzam. Red Camel ostatnio grał na koncercie w Nowej Dębie. https://www.youtube.com/watch?v=pADSGs92rzU&t=1s
2017-06-17 14:40
Jest bardzo porządny zespół Red Camel
2017-06-16 18:01
@muse. Może dlatego, że takich zespołów z jakimś własnym dorobkiem i sukcesami na koncie po prostu u nas nie ma?
2017-06-16 12:02
Akwarium to biuro redakcji “Lessera” i Webmasteringu, a wstęp osobom nieupoważnionym – jak głosi wywieszka na drzwiach – jest surowo wzbroniony. Zgadzam się więc w kwestii “redakcyjnego Akwarium”, panie kolego, zwłaszcza, że kontekstem jest tu przeprowadzamy wywiad.
2017-06-15 23:03
Dlaczego nie promujemy zespołów czysto z naszej szkoły?
2017-06-15 22:58
Właśnie, właśnie, czyżby pismaki dokonały aneksji?
2017-06-15 20:55
A przepraszam bardzo, od kiedy to “redakcyjne” akwarium?
- 1