Tęczowa tolerancja na przestrzeni lat
Temat tolerowania osób o odmiennej orientacji seksualne jest nieustannie na czasie i ciągle budzi ogromne emocje. Każdy ma jakieś zdanie na ten temat. Jedni sympatyzują zdecydowanie z poglądami głoszonymi w tej kwestii przez ugrupowania lewicowe, inni z kolei z poglądami prawicowymi, nawet skrajnymi, a jeszcze inni wydają się reprezentować w tej materii poglądy centrowe. Zapewne spodziewacie się, po przeczytaniu tytułu tego tekstu, że teraz nawiąże do historii i opowiem wam o ludziach, którzy wpłynęli na los i sytuację osób LGBT oraz na obecne społeczne postrzeganie ten grupy. I tu was zaskoczę, bo mam pomysł na artykuł w tym temacie zupełnie inny.
Musicie wiedzieć, że nasz „Lesser” działa już ponad dwadzieścia lat, a to wiąże się z tym, że przez naszą redakcję przewinęło się w tym czasie bardzo wielu dziennikarzy amatorów. Byli to uczniowie tacy jak my, którzy mieli naturalnie swoje poglądy na różne tematy i nigdy nie bali się podejmować tych kontrowersyjnych, a wśród nich i tego związanego z postrzeganiem szeroko rozumianej wolności obywateli czy też traktowaniem osób o odmiennej orientacji w świecie. Gdy przeglądałam ostatnio nasze archiwum, udało mi się znaleźć przynajmniej kilka tekstów poruszających tę tematykę. Zauważyłam przy tym, że każdy z autorów, który do niej sięgnął, próbował „ugryźć” ten temat z nieco innej strony. Starałam się odkopać tych tekstów jak najwięcej, ale z pewnością nie udało mi się odnaleźć wszystkich, dlatego chciałabym już teraz z góry przeprosić tych autorów, których teksty się przede mną ukryły.
Dzięki tym moim starszym kolegom i koleżankom, byłym dziennikarzom „Lessera”, których z racji sporej różnicy wieku niestety nie dane mi jest znać, a dokładniej ich tekstom, postaram się dziś pokazać wam, jak kwestie wolności i tolerancji były postrzegane w naszym kraju i nie tylko w ostatnim dwudziestoleciu. Abyście jednak mogli uzyskać pełny obraz postanowiłam przeanalizować nie tylko ich artykuły, ale i komentarze, które ukazały się tuż pod nimi, gdyż uważam, że opinie użytkowników w tej kwestii są równie wartościowe i świetnie dopełniają obraz czasów. Aby mój tekst był merytorycznie ugruntowany postanowiłam też podać tytuły tekstów, ich autorów, a także daty ich publikacji, gdyż pomyślałam, że dzięki temu każdy z was, drodzy czytelnicy, będzie mógł umieścić określone poglądy w czasie, a także w razie potrzeby odnaleźć je w naszym archiwum i przeczytać.
Najstarszy artykuł o tej tematyce, jaki znalazłam, pochodzi z 19 maja 2008 roku. Napisał go Voy, a jego tytuł brzmi „Rzecz o tolerancji”. Autor rozważa w nim głównie podawane przez zwykłych ludzi argumenty przeciw legalizacji ślubów cywilnych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Argumenty, z którymi się rozprawia (a przynajmniej większa część z nich), wydają mi się w dzisiejszych czasach mało przekonujące. Autor tekstu pisze na przykład tak: ”Wydaje się panować powszechne, choć może po części trochę nieświadome przekonanie o niecnych zamiarach wszystkich gejów i lesbijek (zwłaszcza tych pierwszych) w stosunku do bezbronnych, niewinnych dzieci, tudzież o ich seksualnej rozwiązłości, która uniemożliwi im jakikolwiek proces wychowawczy”. A dalej pisze tak: „Zajmę się natomiast bodaj jedynym racjonalnym argumentem, z jakim zetknąłem się w rozmowach ze moimi znajomymi, którzy twierdzą, że homoseksualizm jest nienaturalny”. No cóż, wydaje mi się, że obecnie padają o wiele mocniejsze i znacznie trudniejsze do obalenia argumenty przeciwstawiające się adopcji dzieci przez pary LGBT (Voy świetnie omówił natomiast kwestię małżeństwa, wskazując na konkretną hipokryzję ukrytą w twierdzeniu o świętości tego związku). W komentarzach pod tekstem, polemizując z użytkownikami, stwierdził ponadto, że jego celem nie było wyrażenie własnego zdania, a bardziej rozprawienie się z bezmyślnymi uprzedzeniami osób hetero w stosunku do osób homo. Jeżeli zaś chodzi o komentarze użytkowników, to są one podzielone. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy większość zgadza się z opinią autora, czy może jednak nie. Dostrzegłam także opinie, które wytykały autorowi pewne nieścisłości w jego tekście, ale ich autorzy deklarowali również, że osobiście nie mają nic do osób o innej orientacji.
Przeskoczmy teraz parę lat do przodu. Tym razem zajmę się jednocześnie dwoma artykułami, gdyż poruszają one taki sam temat, a konkretnie temat tolerancji dla odmienności w Szwecji. Dzieli je mniej więcej rok, ale w związku z tematyką trudno je jakoś rozdzielić. Pierwszy to tekst pióra Fenrira z 3 lipca 2012 pt. „Trzecia płeć - „to”?”, a drugi to tekst Rubisco z 13 maja 2013 pt. „Równouprawnienie po szwedzku”. Fenrir porusza szalenie kontrowersyjny na swój sposób pomysł, który narodził się wtedy w kraju po drugiej stronie Bałtyku, a który to polegał na likwidacji w ich języku zaimków osobowych (on, ona) i pozostawieniu tylko jednego (to), co miało w konsekwencji doprowadzić do ujednolicenia płci do jednej, tak, by nikt z racji płci biologicznej nie czuł się ani specjalnie wyróżniony, ani też poszkodowany. Autor przedstawia liczne przykłady, które pokazują ogromne zaangażowanie Szwedów w ten nieszczęsny ale za to poprawny politycznie projekt. Projekt faktycznie bardzo radykalny i bardzo odważny, choć idący zdecydowanie za daleko. Komentatorzy tekstu przeważnie zgadzają się z jego autorem, zwracając również uwagę na nadgorliwość i zupełnie idiotyczną w tym wypadku poprawność polityczną. Z tym drugim artykułem mam jednak pewien problem. Otóż czytając komentarze pod nim dostrzegłam, że niektóre osoby potraktowały go jako zwyczajny trolling. Sam autor w artykule przedstawia raczej prawicowe poglądy, wyśmiewając gender i pokazując religijne podejście. Szwecja została w nim wspomniana dopiero na końcu. Generalnie autor odniósł się przede wszystkim do ustawy, nad którą dyskutował akurat wtedy szwedzki parlament, a która miała w rozumieniu jej pomysłodawcy „przyczynić się do zlikwidowania różnic płciowych w przestrzeni publicznej”. Aby było jasne w czym rzecz, to za autorem informuję, że ustawa ta miała zobowiązywać mężczyzn do tego, by załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne wyłącznie na siedząco. Komentarz autora wystarczył mi za wszystko: „Przyznam, że większej głupoty w życiu nie słyszałem. To dowodzi, jak niebezpiecznie zbliżamy się do samounicestwienia, bo czymś takim jest w końcu odebranie człowiekowi podstawowego prawa do ochrony własnej godności”. Internauci zwracają jednak autorowi w swych komentarzach uwagę na określone błędy merytoryczne i zbyt prawicowe spojrzenie na temat, za którym ich zdaniem młodzież raczej nie przepada.
Kolejny przeskok w czasie, o niecały rok, a dokładniej do dnia 9 lutego 2014. Raven popełnił wtedy tekst o dumnie brzmiącym tytule „Tolerancjo, co dzisiaj znaczysz?”. Pominę tu drugą część tego artykułu, w której autor zajął się kwestią muzułmanów, a zajmę się tylko pierwszą. Wyjaśnienie słowa tolerancja zdecydowanie jest tu na plus, ale późniejsze używanie terminu tolerancja jako synonimu dla słowa akceptacja uważam za chybiony pomysł. Przytoczę tutaj cytat, który również pokazuje skrajnie prawicowe poglądy autora, co wyraźnie widać w jego ocenie pierwszej prezes Fundacji Trans-Fuzja Anny Grodzkiej. Raven pisze tak: ”To dzięki polityce Unii obserwujemy dziś na polskiej scenie politycznej takie osobliwości jak posłanka Anna Grodzka, znana wcześniej jako pan Krzysztof Bęgowski. Zastanawia mnie, czy pani ta wnosi do polskiej polityki coś więcej, niż tylko wspieranie ludzi sobie podobnych? No, może jeszcze niesmak”. Rozumiem, że w demokracji każdy ma prawo wygłaszać swoje poglądy, o ale kompletnie nie rozumiem już potrzeby obrażania innych. Ja się na to po prostu nie godzę. Tu także komentarze są podzielone. Część osób chwali autora za odwagę i otwarte ukazanie swoich poglądów, ale część zwraca uwagę na zbyt powierzchowne potraktowanie tematu oraz nieuzasadnione ocenianie innych.
Teraz zrobię coś częściowo niechronologicznie, ponieważ znalazłam aż trzy artykuły, które nie tyle poruszały temat LGBT, co ukazywały jak wygląda sytuacja w tym temacie w Polsce (między nimi ukazały się jednak jeszcze dwa teksty, które chciałabym omówić osobno). Otóż pierwszy z tych artykułów napisał Ulysses (11 maja 2014). Nosi on tytuł „Homo-tęcza, czyli o polskiej mentalności”. Drugi jest autorstwa Sammy i nosi rozbrajający tytuł „Love is love”, a ukazał się 26 listopada 2017 roku. Trzeci zaś, który pewnie spora część czytelników Lessera jeszcze dobrze pamięta, napisany został przez Hestię 4 lutego 2020 roku, a autorka opatrzyła go tytułem „Czy Polacy są tolerancyjni?”. Wszyscy ci autorzy, pisząc generalnie o tolerancji, doszli w różny sposób do wspólnego wniosku, a mianowicie takiego, że starsze pokolenie ma generalnie ogromny problem z okazywaniem tolerancji oraz że młodsze pokolenie bardzo nad tym ubolewa i pragnie, aby się to zmieniło. Autorzy twierdzą, nie bez racji, że choć każdy ma naturalne prawo do wyrażenia własnych poglądów, to więcej tolerancji na co dzień bardzo by się nam wszystkim przydało. Co prawda ich wizja naszego kraju, w którym panuje tolerancja i wszyscy szanują odmienności i się akceptują, jest wyjątkowo utopijna, ale brzmi naprawdę super i bardzo by się nam wszystkim przydała. Potwierdzają to również komentarze pod tymi tekstami (nie mam tu jednak na myśli komentarzy dotyczących kontrowersyjnych poglądów Ulyssesa w kilku innych poruszonych przez niego kwestiach, gdyż chcę się wyłącznie skupić na tolerancji wobec LGBT. Część osób chyba jednak trafnie zauważyła, że ten jego tekst jest chyba raczej formą dziennikarskiej prowokacji. Jeśli chcecie się o tym przekonać, to najlepiej przeczytajcie ten jego artykuł, do czego gorąco zachęcam).
Do następnego artykułu musze się trochę cofnąć w czasie, ponieważ ukazał się on 15 maja 2015 roku. Tym razem mam na myśli „Tęczową rewolucję” pióra Kylie. Jej artykuł nie tyle traktuje o tolerancji, co o różnych problemach z nią powiązanych. Kylie przytacza w swym tekście kontrowersyjną wypowiedź projektantów mody Domenico Dolce i Stefano Gabbany. Sama wypowiedź, choć zaiste kontrowersyjna, nie zainteresowałaby mnie pewnie, gdyby nie fakt, że w ostatnim akapicie autorka ustosunkowuje się do tej wypowiedzi i wypowiada swoje zdanie w poruszanej kwestii. Nie jest ono może i jakoś specjalnie radykalne, ale pokazuje jej sympatię dla prawicowych ugrupowań i ich poglądów na świat. Dostrzegłam jednak w tej jej wypowiedzi cenną umiejętność. Autorka co prawda nie zgadzała się z opinią wymienionych, ale zrobiła to tak fachowo, że nie obraziła zapewne nikogo swoim komentarzem, co zdarzało się we wcześniej przypomnianych przeze mnie tekstach. Ona nie oceniała innych ludzi tylko wyraziła swoją oceną. Napisała tak: ”Nie uważam, aby dzieci, które wychowywane są przez gejów albo lesbijki, przyswajały naturalne dla człowieka wzorce. […] Pewne rzeczy powinny toczyć się swym odwiecznym, sprawdzonym rytmem. […] Nie bójmy się rozmawiać na takie tematy, nie bądźmy zakompleksieni, bo kiedyś z pewnością nadejdzie taki moment, że i w tej materii będziemy musieli opowiedzieć się po którejś ze stron”. Zapewne wiele osób się z nią nie zgodzi, ale podoba mi się, że wypowiadając swoje zdanie, nie tylko nikogo nie obraziła i nikim nie wzgardziła, ale też zgrabnie uniknęła siania ziaren nienawiści, co tak często zdarza się prawicowym dziennikarzom.
Na koniec zostawiłam sobie tekst, który wydaje mi się najciekawszy. Nie jest on najnowszy (8 lipca 2015), ale z pewnością jest szalenie intrygujący i daje do myślenia. Gdybym musiała ustawić wszystkie odnalezione przeze mnie teksty na jednej prostej w kolejności od najmniej do najbardziej wartych przeczytania, to ten ustawiłabym zdecydowanie jako ostatni. Napisał go niejaki Bergi, a nosi on tytuł „Tęczowe kłopoty”. I chociaż jego autor ma też prawicowe poglądy, to z jego tekstu wcale to tak jednoznacznie nie wynika. Sam pisze o sobie jako o osobie, która nie jest ani przeciwnikiem, ani zwolennikiem. Podoba mi się jak merytorycznie porusza temat małżeństw homoseksualnych, jak umiejętnie podrzuca argumenty za i przeciw, ale chyba najbardziej ujęło mnie to, że wspomina o wolności każdego człowieka w systemie. Przedstawia nieścisłości, niedorzeczności, pewne problemy wiążące się z obecnie panującym prawem. Nie faworyzuje jakiegokolwiek poglądu, a wręcz przeciwnie. Ukazuje bowiem także słabe strony osób stojących po obu stronach tej barykady jak i nietrafione argumenty, które w swoich wypowiedziach przytaczają. Swą wypowiedź podsumował zaś następująco: „Jestem zwolennikiem wolności, ale nie pojmowanej jako wolność dla grup społecznych, religijnych, etnicznych czy narodów. Jestem za wolnością dla wszystkich obywateli. Jestem za państwem wolności, które nie będzie ingerować w każdy aspekt życia swego obywatela i dyktować mu na każdym kroku, co mu wolno, a czego nie. Wystarczy spojrzeć trochę szerzej, by zauważyć (nawet na wspomnianym przykładzie homomałżeństw), że problem ten by nie istniał, gdyby państwo nie wkraczało w tę materię i nie produkowało praw ograniczających jednych bądź drugich. […] Jestem za państwem, które podąża każdą z tych dróg, ale też nie blokuje innym przejazdu i pozwala żyć w wolności i niezależności od władzy, i które pozwala współistnieć katolikom i ateistom, homoseksualistom i heteroseksualistom, nacjonalistom i komunistom oraz wszystkim innym stojącym na przeciwnych biegunach grupom. Nie mówię, że ma to być robione pokojowo, gdyż narzucony pokój gorszy jest podobno od niewolnictwa, a to z reguły doprowadza do wybuchu złości (vide Hutu i Tutsi, vide Kaukaz, vide Bałkany). Niech ludzie debatują, niech rozmawiają, niech spierają się, a każdy niech ma szansę wykrzyczeć z siebie to, co uważa za stosowne. Niech państwo wkracza z interwencją tylko wówczas, kiedy jeden drugiego obrazi lub skrzywdzi. Wtedy dopiero będę mógł powiedzieć, że żyję w demokracji, w której każdy obywatel ma prawo głosu, wolność wypowiedzi i może żyć według swoich zasad, realizując swoje potrzeby”.
I tymi słowami Begiego chciałabym zakończyć mój tekst, mając nadzieję, że to jego życzenie kiedyś się spełni. Przypomniałam wam dziś kilka tekstów z naszego lesserowego archiwum, bo jestem przekonana, że absolutnie warto wracać do tych starszych tekstów, gdyż można tam znaleźć prawdziwe perły, które nie straciły nic na swej aktualności i nadal poruszają, dając też do myślenia. Faktem jest, że ich autorzy dawno już ukończyli naszą szkołę i są już dziś często poważnymi, dorosłymi ludźmi, ale gdy mieli tyle lat co my teraz, to mieli właśnie takie a nie inne przemyślenia i poglądy. A swoją drogą ciekawe, czy i na ile te ich poglądy się po latach zmieniły?
Grafika:
Komentarze [5]
2021-09-09 17:34
Amogus
2021-07-03 11:06
Świetny tekst.
2021-06-29 23:39
Trzymasz poziom
2021-06-28 21:12
Bardzo interesujące.
2021-06-27 21:07
Pięknie to przedstawiłaś.
- 1