Nie cierrrrpię Świąt !
Idę o zakład, że większości z was Gwiazdka kojarzy się z czymś przyjemnym. Ta cudowna atmosfera przedświątecznych zakupów, podniecenie prezentami, jedzenie aż do bólu, no i rzecz jasna, ta cudownie zielona, pachnąca lasem i błyszcząca kolorami tęczy choinka. 90% z was uważa Boże Narodzenie za najważniejsze święto w roku, (choć Kościół katolicki stawia je na drugiej pozycji - ważniejsze jest inne - Wielkanoc).
Jaki zapach mają święta? Wigilia pachnie siankiem, barszczem, makowcem, kompotem z suszonych owoców, opłatkiem i mrozem zimy szalejącej za oknami dobrze ogrzanych mieszkań. Kolejne dwa dni świąt to "Kevin sam w domu" jeden, dwa i trzy, "Szklana pułapka", jedzenie od rana do wieczora i odwiedzanie rodzin rozsypanych po całym mieście: dawno nie widzianych babć, ciotek, wujków, stryjków i reszty z kuzynostwa do piątego pokolenia wstecz. Tak myśli 90% Polaków. Biada temu krajowi.
Przedstawiony wyżej wyidealizowany obraz tradycyjnej Gwiazdki, to śliczna przykrywka dla tego, co siedzi pod tą lukrową powłoczką. Na szczęście / nieszczęście należę do pozostałych 10%, które nie cierpi Bożego Narodzenia. I to wcale nie bez powodu, z czystej przekory i wszechobecnego buntu młodych przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Moje wyobrażenie na temat tych kilku dni sztucznej wesołości i tandetnych podróbek życzliwości i dobrego serca, bierze się z obserwacji i doświadczenia. Z czym w takim razie kojarzą mi się święta? Z potłuczonymi bombkami wbijającymi się w stopy, z zaparowaną i zatłuszczoną kuchnią wydzielającą zapachy skrajnie odmienne, wyczuwalne na kilometr, z opadniętym biszkoptem, przewróconą choinką, starym i twardym opłatkiem, woskiem spływającym ze świec prosto na obrus po półgodzinnym prasowaniu go, przedświąteczną gorączką zakupów, kiedy to tłuszcza wylega nagle na śliskie chodniki miasta zmierzając prosto do zatłoczonych i ubranych w durne lampki supermarketów i, o zgrozo, z beznadziejną muzyką w stylu "So this is Christmas" słyszalną w każdym zakątku Polski.
Czemu tak nie lubię Bożego Narodzenia? To proste. Wkurza mnie to, że muszę sprzątać miejsca, których istnienia nawet nie podejrzewałam. Denerwuje mnie to, że oczekuje się ode mnie, że będę stać przy garach tydzień poprzedzający Gwiazdkę oraz tydzień po jej zakończeniu. Jak wyobrażam sobie ten schludny stosik naczyń po dziesięcioosobowej Wigilii, to coś się we mnie gotuje. Irytuje mnie fakt, że mój ojciec z moim bratem pałętają się po całym domu włażąc w butach na podłogę, którą pastowałam półtorej godziny. Na nerwy działają mi ich wszechobecne brudne palce i marsowe miny, gdy udają, że sprawdzają, czy masa do placka się nie zwarzyła, a tak naprawdę oczy się im świecą na widok tylu łakoci. Mam ochotę zabić, gdy wchodzę do pokoju, w którym stoi wychuchane dwumetrowe bydlę zwane bożonarodzeniowym drzewkiem i obok błyszczącej gwiazdy na czubku widzę błyszczącą parę kocich ślepi, a pod choinką błyszczące resztki nowiutkich bombek, (które wieszałam balansując na niezbyt stabilnym krześle ponad metr nad ziemią).
Jest jednak rzecz, która depta mi po odciskach rokrocznie. Co mam na myśli? Oczywiście cudowne Hoł, Hoł, Hoł. Tłusty facet w kretyńskim ubranku śmie zwać siebie Świętym. A tak na marginesie, wiecie dlaczego "Święty Mikołaj" jest czerwony? Wymyśliła to Coca Cola. Żeby kolory kojarzyły się w odpowiednia stronę. Nawet choinka jest obecna w polskiej tradycji od niedawna. Nawet, jeśli mało mi kolorowych światełek i innego śmiecia na ulicy, mogę zawsze zasiąść przed telewizorem, gdzie ze srebrnego ekranu bombardują mnie hasła w stylu szczęście, miłość, radość. Powiedzcie "Alleluja"! Nie chcę tu w żadnym wypadku czepiać się religii. Jakiejkolwiek. Natomiast niedobrze mi się robi, kiedy patrzę na te przeamerykanizowane i sztuczne pseudo atmosferki obfitujące w puste słowa, pod którymi kryje się zwykła hipokryzja i żądza pieniądza. Ludzie. Czy wy nie widzicie, jakie to wszystko jest sztuczne i fałszywe?!
Komentarze [20]
2005-12-18 11:23
...musisz być naprawdę nieszczęśliwa.
2005-12-18 10:45
PS jak zwykle bardzo po “polskiemu” napisałam ale to szczegół. Za usterki w pisowni reklamacji nie uwzględnią się :D
2005-12-18 10:44
ja kocham święta, bo przeżywam je z tej duchowej strony… co do tych sztuczności w sklepach i hoł hoł hoł to zgadzam się w 100 % aż się mdło robi. Przynajmniej ja uznaję św Mikusia jako biskupa a nie krasnala w czerwonych gatkach. A poza tym czym są święta jeżeli opierająsiętylko jak wspomniałaśna konsumpcji ciastek, karpii, pierogów itp byle sięza przeproszeniem “nażreć do bólu”?- niczym. Tradycja odchodzi w zapomnienie wraz z postępującą dominacją narzucanej przez media zagranicznąkulturą. Pozdrawiam, wesołych (w tym duchowym aspekcie) Świąt życzę...
2005-12-18 09:28
Najważniejsze w tym wszystkim jest uczczenie nadejścia Pana Jezusa… I pomimo tego, że jestem zmęczona tym całym przedświątecznym zamieszaniem, to potrafię odnaleźć prawdziwy sens tych Bożonarodzeniowych Świąt…
2005-12-18 08:59
Z tym pichceniem:/, ubieraniem choinki, sprzątaniem i przy tym wszystkim niepotrzebnymi scysjami rodzinnymi zgadzam się z Tobą Mordżi w zupełności, lecz choć tydzień przed świętami krzyczę, że ich nienawidzę, to jednak uwielbiam wyjatkową, wyczuwalną atmosferę świąteczną i nikt mi nie zabierze radości z przyjścia pewnej osoby…
ps Niestety ludzie wierzący chyba już zapomnieli, na czym polega tajemnica świąt Bożego Narodzenia…
2005-12-17 23:08
Moje święta wyglądają inaczej i pewnie dlatego cenię je sobie bardzo. Przykro było mi czytać ten artykuł, ale tylko z tego powodu, że jest w nim zawarta brutalna prawda.