A talentów ci u nas wciąż dostatek!
Powszechnie mówi się, że młodzi ludzie są obecnie pozbawieni pasji, nie mają talentów, a całe dnie spędzają przed ekranem komputera, grając w ogłupiające gry. To jednak nieprawda, co potwierdza choćby Przegląd Talentów, organizowany w naszym „Koperniku” już od 25 lat i cieszący się niesłabnącym zainteresowaniem. Tegoroczna edycja przeglądu dowiodła, że talentów w naszej szkole nadal nie brakuje, choć niepokoić może nieco fakt, że w stosunku do lat minionych niektóre konkursy były słabiej obsadzone, a inne nie odbyły się z braku chętnych. Czy to znak czasów? Nie wiemy, ale zakładamy, że raczej przypadek.
Tegoroczny Szkolny Przegląd Talentów poprowadzili: Dominika Pikus (2f), Kacper Kapuściak (3c) i Krzysztof Nowak (2c). W jury konkursowym zasiedli tradycyjnie wytrawni łowcy talentów: prof. Dorota Paruzel, prof. Marzena Kuzara, prof. Marzena Gorzała i prof. Zbigniew Ryba, a szkolną scenę zdominowali wokaliści, muzycy i tancerze. Po wstępnym zapoznaniu się ze scenariuszem, z pewnym żalem zauważyliśmy, że z powodu braku zgłoszeń nie odbędzie się tym razem konkurs scenek teatralnych i kabaretowych.
Już od wczesnych godzin porannych nasza szkoła rozbrzmiewała muzyką. Muzycy, wokaliści i tancerze gromadzili się na szkolnych korytarzach i w niektórych salach, robiąc sobie ostatnie próby i próbując jakoś rozładować narastający w nich poziom stresu. Z kolei szkolny akustyk (Jakub Bartyzel) zajmował się w tym czasie przygotowaniem i nagłośnieniem sali. Pojawienie się jurorów, dało sygnał, że można zaczynać…
Na początek zaprezentowały się zespoły muzyczne. W tym roku na scenie zobaczyliśmy tylko trzy. Konkurs rozpoczęła grupa Red Camel, która zagrała cover „I Bet You Look Good on the Dancefloor” Arctic Monkeys. Chłopcy wypadli nieźle, brzmieli czysto, choć musimy gwoli sprawiedliwości dodać, ze mieli trochę pecha, gdyż okazało się, że z przyczyn technicznych wokale były mało słyszalne. Po błyskawicznej interwencji akustyka, jury wyraziło zgodę, by Red Camel powtórzyli swój występ, ale po prezentacjach wszystkich uczestników. Jako kolejny na scenie pojawił się zespół Za Pięć Dwunasta, który - co warto podkreślić - jako jedyny składał się w całości z uczniów naszej szkoły. Zagrali numer „Habits” Tove Lo we własnej aranżacji. Krytycy twierdzą, że to ładnie zbudowany i „rozwijający się” numer i my się z nimi zgadzamy. Zaproponowana przez tę grupę wersja była bardzo klimatyczna, a całość dopełniały urzekające uśmiechy obu wokalistek. Jednak według nas najlepiej w tej kategorii zaprezentowali się Astromoles, z zapomnianym już nieco, ale mocno energetycznym i wpadającym w ucho utworem grupy Maanam „Lipstick on the Glass”. Ten dobrze zagrany i bardzo dynamicznie zaśpiewany numer podbił nasze serca i dlatego uważamy, że to Astromoles winni zostać zwycięzcami tej kategorii.
Po krótkiej przerwie na scenie zobaczyliśmy pokazy solistów. W tym roku obserwowaliśmy prawdziwy wysyp wokalnych talentów, które pokazały, że nie znalazły się tu przypadkiem. Walka rozgorzała więc od pierwszego numeru, a poprzeczka poszybowała bardzo wysoko. Z przyjemnością odnotowaliśmy również i to, że poziom uczestników w tej kategorii był nie tylko wysoki, ale i bardzo wyrównany. My spośród wszystkich prezentacji, które dane nam było tego dnia obejrzeć, wyłapaliśmy dwa diamenciki. Tytuł „Królowej Mikrofonu” należy się naszym zdaniem bezapelacyjny Dominice Dudek i Ani Madej, posiadaczkom wspaniałych, ustawionych głosów. Dominika zdecydowała się zaśpiewać szalenie trudną piosenkę nieżyjącej już gwiazdy muzyki pop oraz laureatki nagród Grammy i Emmy Whitney Houston „I Have Nothing” z filmu "The Bodyguard". Z tym niezwykłym wyzwaniem poradziła sobie jednak fantastycznie. Po mistrzowsku operowała głosem, pokazując naprawdę sporą skalę swoich możliwości. Ania, której na klawiszach towarzyszył Maciek Musiał, wybrała natomiast bardzo nastrojową pieśń Priscilli z gry Wiedźmin III, która nosi w zasadzie tytuł „Wilcza zamieć”. To piosenka, która jest w stanie poruszyć największych nawet twardzieli. Bardzo emocjonalny i pięknie napisany tekst, który pokazuje polszczyznę w najlepszym świetle, a to – jak wszyscy wiemy – często się w grach komputerowych nie zdarza. Ania zaśpiewała bardzo czysto, oczarowując wszystkich barwą swojego głosu. Słuchając jej wykonania, publiczność podśpiewywała sobie wraz nią, a zadumane twarze i nieobecne spojrzenia widzów sugerowały, że wokalistce udało się ich przenieść w magiczny świat tej gry.
Na wyróżnienie za głos, umiejętność gry na ukulele i ciekawą aranżację zasługuje również naszym zdaniem Magdalena Pluta, której akompaniowała na gitarze Justyną Micek. Madzia wykonała zmysłowy balladę z repertuaru Justina Biebera „Love Yourself”. Coś absolutnie wyjątkowego. Brzmiało świetnie. My chcielibyśmy jeszcze zwrócić waszą uwagę na mocno sarkastyczny tekst tej piosenki. Oprócz niej z dobrej strony pokazała się Weronika Pietranis, która nie dała się pogrążyć paraliżującej tremie, wykonując jako kolejna wokalistka bardzo emocjonalny, wyrazisty i przejmujący numer Labrinth „Jealous”. Warto tu wspomnieć, że oryginalny wykonawca zaadresował tę piosenkę swoim rodzicom, którzy porzucili go, gdy ten miał 5 lat. Pełny profesjonalizm. Dobrze wypadła również Izabela Dąbek, który urzekła nas swoim wykonaniem refleksyjnej ballady brytyjskiego wokalisty Jamesa Arthura „Say You Won’t Let Go”. Iza zaśpiewała wiec nam o tym, że dla ukochanego jest w stanie zrobić dosłownie wszystko, a jedyne, czego oczekuje w zamian, to tego, by pozostał na zawsze przy niej. Jej prezentacja nie była jednak zbyt wierna oryginałowi, dzięki czemu utwór ten w jej wykonaniu nabrał absolutnie indywidualnego charakteru. Brawo! Własną aranżację utworu zaprezentowała również Sandra Mrówczyńska, która wykonała akustyczną wersję piosenki „Crazy” Gnarlsa Barkley’a. Ciekawie było usłyszeć ten utwór, śpiewany w oryginale przez czarnoskórego mężczyznę, w wykonaniu młodej, pięknej dziewczyny. Jej wersja również znacznie różniła się od oryginału, ale to oczywiście także na plus. Nieźle wypadła jeszcze Weronika Kowalczuk, która wykonała piosenkę z repertuaru Kayah „Byłam różą”. Szkoda, że ona również miała pecha do nagłośnienia, gdyż jej delikatny głos został zagłuszony przez zbyt głośno ustawiony podkład muzyczny. Ciekawie zaprezentował się Yehor Netesov, który wykonał utwór własny „Różowe śmieci”, za co należy mu się uznanie. Może wokalnie nie powalił, ale melodia wpadała w ucho, a chłopak, co było ewidentnie widać, po prostu bawił się tym, co robił. Męskiego wokalu mogliśmy również posłuchać dzięki Marcinowi Tomczykowi, a to za sprawą jego interpretacji piosenki „Why’d You Only Call Me When You’re High?” Arctic Monkeys. Nie było to bynajmniej złe wykonanie, jednak jesteśmy zdania, że Marcin o wiele korzystniej wypada w zespole. W konkursie wystąpiło także jedno trio wokalne, w skład którego wchodziły: Dominika Dudek, Dorota Pięta, a także Wiktoria Myśliwy. Spośród nich walorami głosowymi wyróżniała się zdecydowanie ta pierwsza, ale jej towarzyszki również pokazały talent. Dziewczyny zaśpiewały znaną piosenkę Izabeli Trojanowskiej pt. „Wszystko czego dziś chcę” i jesteśmy przekonani, że to urocze dziewczęce trio w poniedziałek oczaruje swoim głosem i wdziękiem wszystkich panów!
Kolejną kategorią konkursową był szeroko rozumiany taniec. W tej kategorii obejrzeliśmy break dance, hip-hop, taniec nowoczesny i ludowy. Ale zwycięzca może być tylko jeden i naszym zdaniem na to miano zasługuje w tej kategorii Marta Wesolińska. Zachwyciła nas dynamiką i zaangażowaniem. Patrzyło się na ten pokaz z prawdziwą przyjemnością. Tancerka tryskała energię i zachwycała mimiką twarzy, idealnie wpasowaną w klimat utworu. Widać ewidentnie, że taniec, to jej żywioł, a to, co robi, sprawia jej nieziemską radość. Dodamy tylko, że jej pokaz został przez innych wykonawców obecnych na sali nagrodzony gromkimi brawami. W tańcu break dance wystąpił Przemek Saja, którego prezentacja trwała co prawda krótko, ale akrobacje, które wykonywał, zapierały po prostu dech w piersiach. W krótkiej rozmowie z nami tuż po swoim występie, Przemek przyznał, że wykonywane przez niego figury taneczne wymagają nie tylko niezwykłej siły, sprawności fizycznej i poczucia rytmu, ale i sporych umiejętności akrobatycznych. Efekt końcowy powalający. Mieliśmy także okazję podziwiać w okrojonym składzie (4 pary) zespół tańca ludowego „Dębianie”, który wprowadził na scenę swoisty klimat. Dziewczęta w barwnych strojach ze starannie, finezyjnie uplecionymi warkoczykami i z pomalowanymi na czerwono ustami, a także przystojni tancerze, którzy świetnie prowadzili w tańcu swoje partnerki i z łatwością podnosili je do góry, po prostu nas oczarowali. Wielkie brawa za odwagę w przełamywaniu stereotypów i podziękowania za zaproponowanie naszej społeczności czegoś zupełnie nowego. Tancerki z grupy „Fram oddział Kopernik” również pokazały oryginalny, bardzo dynamiczny układ, ale nie zachwyciły nas aż tak bardzo, gdyż na dobrą sprawę nie zaproponowały w tym roku niczego nowego. Podobny układ taneczny w ich wykonaniu widzieliśmy już rok temu. Poza tym ich stroje, a dokładniej mówiąc te tiulowe, kolorowe spódniczki, wydały nam się trochę pretensjonalne.
W kolejnej kategorii na scenie pojawił się ku naszemu rozczarowaniu tylko jeden uczestnik. Piotr Swobodziński z klasy 1b zaprezentował nam własną interpretację wiersza Wisławy Szymborskiej „Cebula”. Słychać było, że rozumie przekazywany tekst, próbując malować rzeczywistość słowami. Warto nadmienić, że recytację podparł starannie dobranymi rekwizytami, wśród których była oczywiście cebula. Zdajemy sobie sprawę, że sztuka recytacji przeżywa kryzys, ale jakoś trudno nam uwierzyć, by w naszym „Koperniku” nie było więcej osób z zacięciem aktorskim. Tym bardziej chcielibyśmy docenić występ Piotrka.
Kolejnym punktem programu był konkurs dla instrumentalistów, w którym wzięło udział kilkunastu bardzo zdolnych muzyków. Musimy uczciwie przyznać, że poziom uczestników w tej akurat kategorii był wręcz nieziemsko wysoki. Na początek posłuchaliśmy instrumentalnej wersji „Wish You Were Here” kultowego zespołu Pink Floyd w wykonaniu kapeli BURN. Występ poprawny, ale na kolana nas nie rzucił. Zabrakło nam trochę inwencji własnej muzyków – jakichś zmian w aranżacji. Po zespole na scenie pojawili się kolejno dwaj soliści. Najpierw Maciej Musiał zagrał na fortepianie w wersji jazzowej Leszka Możdżera bardzo poruszający utwór Krzysztofa Komedy „Nim wstanie dzień”, będący motywem przewodnim w głośnym filmie „Prawo i Pięść”. Pojawił się magiczny klimat. Zrobiło się melancholijnie i romantycznie. Kilka różnych rytmów i dynamik. Maciek rozpędzał się nieśmiało, jakby studiując temat, po czym poddał go różnym harmonizacjom, by zakończyć dobitnym powtórzeniem właściwej melodii. Delicje. Po nim na scenę wszedł wirtuoz akordeonu Karol Widuch, który w tym roku zaproponował wymagający sporych umiejętności technicznych utwór Władimira Szaińskiego „Piosenka krokodyla Gieny”. Już po paru sekundach jego występu szczęki opadły nam do kolan. Ogromny szacunek dla umiejętności tego artysty, który opanował grę na akordeonie niemalże do perfekcji.
Ciekawy występ dali także Mikołaj Duda (perkusja i gitara) i Marcel Kucharski (perkusja i gitara). Pokazali nam numer „Astro Mix”, który był składanką kilku utworów Royal Blood, Cinemon, The Black Keys oraz Daft Punk. Ci, w przeciwieństwie do poprzedzających ich występ kolegów, zaprezentowali cięższe brzmienia. Naszym zdaniem brzmienie gitary, w połączeniu z brzmieniem perkusji, okazało się i tym razem intrygującym rozwiązaniem. Ale clou tego numeru stanowiła zamiana instrumentów przez muzyków w trakcie wykonywania numeru. Wow!
Tegoroczną wisienką na torcie w tej kategorii były jednak duety. Na początek posłuchaliśmy „Porannej sonaty” utworu własnego Wojtka Kopcia, wykonywanego przez kompozytora na pianinie. Wojtkowi towarzyszyła na skrzypcach Zuzanna Trzaska. Ogromny szacunek dla Wojtka za jego talent muzyczny i kompozytorski oraz niebotyczny wkład w życie szkolnej sceny muzycznej (akompaniowanie niezliczonej ilości wokalistów). W kolejnej prezentacji Wojtek w duecie z Karolem wykonali utwór Janusza Wojtarowicza „Little Story”. Brak słów. Obaj panowie urzekli nas swoim profesjonalizmem, umiejętnościami technicznymi oraz muzyczną wrażliwością. Jednak naszym zdaniem najlepiej zaprezentował się duet Zuzia Trzaska i Karol Widuch z klimatycznym, chwytającym za serce utworem Yanna Tiersena „La noyee”. To był prawdziwy powiew świeżości, który rozbudzał wyobraźnię. Słuchając dźwięków akordeonu nie można było nie wyobrazić sobie wąskich, przesiąkniętych kawiarnianą atmosferą uliczek małej francuskiej miejscowości, a do tego ta beztroska, niepozorność i lekkość zawarta w brzmieniu skrzypiec. Po prostu bajka. Oboje byliśmy pod olbrzymim wrażeniem!
Jak widzicie poziom wykonań w tegorocznych konkursach był rzeczywiście bardzo wysoki. Dramatycznego zaniżenia poziomu nie zaobserwowaliśmy. Nie mniej ważne jest chyba i to, że wszyscy wykonawcy świetnie poradzili sobie nie tylko z paraliżującą w takich sytuacjach tremą, ale i ze swoimi scenicznymi zadaniami. Miejmy nadzieję, że nasi utalentowani koledzy i nasze nie mniej utalentowane koleżanki zechcą stanąć do konkursu z nowymi propozycjami także i w przyszłym roku i tym samym zapisać się złotymi zgłoskami w historii i tradycji naszej szkoły.
Grafika: własna
Komentarze [11]
2017-03-27 02:15
trudniej jest zatańczyć w grupie niż solo - dziewczyny z framu zatańczyły naprawdę pięknie
2017-03-26 11:48
@żyrafa ale w tych relacjach właśnie o to chodzi – wypowiadają się zwykli uczniowie i po prostu mówią co im się podobało, a co nie. Nie żadni eksperci czy znawcy, bo odbiorcami tych występów też nie są eksperci – tylko uczniowie Kopernika :)
2017-03-25 22:53
@zyrafa Skoro uważasz, że masz większą wiedzę i potrafisz to zrobić bardziej fachowo, to napisz swój tekst. Pokaz co naprawdę potrafisz. Anonimowe narzekanie to jeszcze nie sztuka. Pozdrowienia dla autorów. Ja jestem pod wrażeniem waszego tekstu.
2017-03-25 18:02
Dobrze by było gdyby osoby wypowiadające się na temat występów jeszcze trochę znały się na muzyce XD
2017-03-24 20:37
Świetnie napisana recenzja. Gratuluję autorom.
2017-03-24 19:29
Ja bym jednak jeszcze bardziej docenił “Dębian” nie tylko za pokazanie nam czegoś, co niestety jest już niepopularne, ale przede wszystkim za ich umiejętności współpracy w grupie (nie ujmując “Framowi”). Może to też dlatego, że znam ich bardziej widowiskowe występy, ale – jak autorzy sami zauważyli – skład był okrojony. Leci 6!
2017-03-24 18:34
Jako uczestnik konkursu czuję się przez autorów wystarczająco dogłaskany. Dzięki.
2017-03-24 18:32
Nic tylko pozazdrościć autorom tej relacji talentu.
2017-03-24 17:56
świetnie napisana relacja
2017-03-24 14:52
bardzo dobra relacja
2017-03-24 11:15
hejty za 1,2 …
- 1