Historia wspólnego cierpienia
Historia Polaków jest nierozłącznie związana z historią Żydów. Przez wieki żyliśmy wspólnie w jednym kraju. W 20-leciu międzywojennym Żydzi stanowili około 25% naszego społeczeństwa. Oczywiście relacje wzajemne między Polakami i Żydami nigdy w historii nie były nienaganne, ale mówienie o powszechnym antysemityzmie byłoby zbytnim uproszczeniem i nadużyciem. Ale dopiero w czasie II wojny światowej oba narody zostały wystawione na trudną próbę przyjaźni.
Jak już wspomniałem powyżej, Żydzi stanowili największą mniejszość narodową w okresie II Rzeczpospolitej. Powstały wtedy partie komunistyczne, syjonistyczne oraz antysyjonistyczne. Rząd sanacyjny współpracował z syjonistami i rewizjonistami z Palestyny, z którymi ustalił nawet masową emigrację Żydów z Polski na Bliski Wschód. Plan ten dotyczył około 1,5 mln osób z 3,5 milionowej posiej diaspory. Przywódca Lechi, radykalnej, podziemnej, zbrojnej żydowskiej organizacji działającej w Palestynie, porozumiał się także z Józefem Beckiem i Edwardem Rydzem-Śmigłym w sprawie szkolenia wojskowego dla członków tej organizacji, które mieli poprowadzić instruktorzy Wojska Polskiego. Przeprowadzono nawet pierwsze takie szkolenia militarne w Zofiówce na Wołyniu, w Poddębinie pod Łodzią oraz w lasach nieopodal Andrychowa, ale kolejne – podobnie jak i umówiony plan emigracji Żydów do Palestyny - pokrzyżowała już kolejna wojna.
II wojna była tragedią dla obu narodów, zwłaszcza z uwagi na rasistowskie poglądy nazistów. Jednak jak informują źródła historyczne duża część polskich Żydów była bardzo zadowolona z okupacji armii sowieckiej. Witali Armię Czerwoną na polskiej ziemi z radością. Stawiali jej bramy tryumfalne, zasilali chętnie administrację okupanta, szydzili z upadku Polski, tworzyli milicję, denuncjowali Polaków, a nawet zdarzały się akty terrorystyczne skierowane przeciw żołnierzom naszej armii. Wtedy to w umysłach Polaków zapisał się wizerunek Żyda zdrajcy, kolaboranta wspomagającego władzę jednego z agresorów. Potwierdza to dodatkowo fakt, że liczni funkcjonariusze NKWD na okupowanych terenach Polski byli z pochodzenia Żydami. Podobna sytuacja miała zresztą miejsce również na innych terytoriach zajętych przez ZSRR w tym okresie, np. na Litwie.
Przyjaznym relacjom między obu narodami nie posłużyło również denuncjowanie Polaków, którzy ukrywali Żydów, co spowodowane było z jednej strony chciwością i chęcią łatwego wzbogacenia się (Niemcy wynagradzali takie działania), a z drugiej strachem przed nazistami. Alina Skibińska, historyczka z PAN, będąca niekwestionowaną ekspertką w kwestii zagłady Żydów, podzieliła nawet polskich kolaborantów na cztery grupy: funkcyjni (sołtys, wójt itp.), chłopi, granatowi policjanci oraz partyzanci Polskiego Państwa Podziemnego.
Ci pierwsi, gdy dowiadywali się o ukrywających się Żydach, informowali najczęściej od razu granatową policję lub niemiecką żandarmerią. Policjanci mieli przykazane ciche pozbywanie się tych ludzi (dokonywali często egzekucji) lub organizowali przymuszeni rozkazami obławy (rzadko jednak brali w ich udział dobrowolnie), po czym zwoływali zebranie mieszkańców wsi, na którym musieli się pojawiać wszyscy chłopi (pod groźbą doniesienia na nieobecnych Niemcom). Po takich zebraniach zastraszeni przez policję polscy chłopi, tropili Żydów, a schwytanych odprowadzali na najbliższy posterunek.
Partyzanci, jak można się domyślić, często z własnego wyboru mordowali Żydów, choć po wojnie zazwyczaj zrzucali winę na swoich przełożonych, zarzucając im, że to od nich takie rozkazy otrzymywali. Ich przełożeni oczywiście temu zaprzeczali. Niektórzy Żydzi po prostu mieli pecha. Często chcieli pomagać partyzantom działającym w podziemiu i zgłaszali się do nich w tej sprawie, ale niektórym zdarzało się trafiać na partyzantów-antysemitów. Egzekucje lub mordy Żydów uzasadniano z reguły ich „współpracą z nazistami”, choć często było to po prostu zwyczajny bandytyzm. Mówię tu głównie o grupach Żydów chowających się w lasach przed nazistami, z których bardzo duża część pracowała za dnia w polskich gospodarstwach, których gospodarze nagradzali ich pracę żywnością. Byli także żebracy i handlarze. Niestety, była też duża grupa, która została przyparta do muru i musiała kraść, by przeżyć. Ich trudna sytuacja życiowa nie była jednak według członków polskiego podziemia żadną okolicznością łagodzącą, dlatego sami skazali tych ludzi bez skrupułów na śmierć.
Na szczęście zawsze istnieje druga strona medalu. Część polskiego społeczeństwa pomagała Żydom i to z narażeniem życia. Ukrywano ich, choć wiedziano doskonale, że w Polsce grozi za to najwyższa kara. Śmierć I to nie śmierć ukrywanych Żydów, ale i całej polskiej rodziny, która ich ukrywała. Co ciekawe, we Francji nie skazywano już Francuzów za takie występki na śmierć, bowiem tam najwyższą karą było internowanie. Mimo tych konsekwencji bardzo wielu ludzi w Polsce zupełnie bezinteresownie pomagało Żydom, niekiedy odejmując sobie i swoim dzieciom od ust, by nakarmić tych, których ukrywali. Tak było w całym kraju, zatem i w naszym regionie również. Za przykład niech posłuży nam choćby pani Maria Szczecińska ze Staszowa, wdowa z dziećmi, która w swej piwnicy przez 2 lata przechowywała czternaście osób. Wzruszający niezwykle jest też przykład pana Karola Kicińskiego, biednego staruszka spod Chęcin, który także uratował dwie osoby, choć sam utrzymywał się z żebrania. Nie stać go było nawet na jedzenie dla siebie, ale robił wszystko by mogły przeżyć również te dwie osoby, które ukrył pod swoim dachem. To fakt, że podkradał ziemniaki i buraki z pól swoich sąsiadów, że gdy został zabity jego pies, to też został zjedzony przez całą trójkę. Ale prawdą jest też to, że staruszek nie wydał tych ludzi, nawet wtedy, gdy został zmaltretowany przez partyzantów, którzy próbowali go w ten okrutny sposób zmusić do wskazania miejsca ukrycia Żydów.
Relacje polsko – żydowskie układały się jak widzicie różnie i nigdy nie były w naszym kraju łatwe. Tym bardziej powinniśmy być dumni z postawy tych naszych rodaków, którzy narażali życie swoje i swoich najbliższych w imię miłości bliźniego. Nie ma bowiem większej odwagi od tej, jaką wykazały te osoby. Nie należy jednak zapominać i o tym, że w obu tych narodach byli również ludzie o antysemickich lub nazistowskich poglądach bądź też tacy, dla których najważniejsze było wtedy zrobienie interesu. Byli również tacy, którzy donosili, uczestniczyli w „polowaniach na Żydów” i zabijali ich, choć w tym przypadku trudno ustalić jeden powód. Generalnie można chyba jednak założyć, że wszystkim tym ludziom chodziło głównie o to, by przetrwać lub polepszyć sobie życie. Bilans nie jest jednak dla nas Polaków dodatni. Co możemy zrobić dzisiaj? Przede wszystkim pamiętać o tym, że całe to zło, które się wówczas wydarzyło, było - co by nie mówić - fundamentalne dla stworzenia projektu europejskiego po II wojnie światowej oraz pielęgnować pamięć o tych, którzy zginęli wtedy z rąk okupantów w imię bycia człowiekiem, a swoim postępowaniem zawsze dawać wyraz temu, że wiemy, co to są wartości wyższe, które odróżniają nas od świata dzikich zwierząt.
Grafika:
Komentarze [1]
2023-10-31 21:43
Relacje polsko-zydowskie nie różnią się specjalnie od relacji innych europejskich narodów z ta nacja. Ale osyatnia wojna faktycznie była dla obu narodów potwornym doświadczeniem.
- 1