I gdzie by tu zaparkować?
Środa, godzina 16.00 - okolice placu Bartosza Głowackiego - centrum Tarnobrzega. Już na pierwszy rzut oka widać tu spore zamieszanie. Nie wywołują go jednak spacerujący po placu czy też okolicznych uliczkach ludzie. Powodem tego zamieszania są samochody. Te małe, duże, dostawcze i osobowe, we wszystkich kolorach tęczy. Co je łączy? W każdym z nich siedzi kierowca, który stara się za wszelką cenę znaleźć miejsce parkingowe, gdzie mógłby w miarę bezpiecznie i zgodnie z przepisami zostawić swój pojazd. Zadanie wydaje się na pierwszy rzut oka banalnie proste, ale czy tak właśnie jest?
Każdego dnia w centrum naszego miasta można zauważyć ten sam obrazek. Kierowcy krążą po wszystkich uliczkach, szukając choćby najmniejszej luki na którymś z parkingów, gdzie mogliby zostawić swój pojazd. Zrezygnowani, często zostawiają swoje auta w miejscach do tego absolutnie nie przeznaczonych: na chodnikach, trawnikach, zastawiając przejście dla pieszych bądź też blokując przejazd lub wyjazd innym pojazdom. Parkują prawie wszędzie, byle tylko zaparkować. Ten spektakl trwa w Tarnobrzegu od wielu, wielu lat. Z roku na rok przybywa pojazdów, ale nie przybywa niestety miejsc parkingowych. W 2010 roku zarejestrowano w naszym mieście ponad 3 tys. samochodów, a miejsc parkingowych przybyło w całym mieście zaledwie kilkadziesiąt. Liczby te mówią same za siebie. Jeśli tarnobrzescy radni nie znajdą szybko jakiegoś rozwiązania tego problemu, to sytuacja z każdym rokiem będzie wyglądać gorzej i niebawem może dojść do całkowitego zakorkowania centrum.
Piesi nie kryją swojej frustracji, bo przecież takie samowolne parkowanie, wbrew przepisom, nie jest normalne. - Niech pan spojrzy! Stają gdzie się da i jak ja mam teraz przejść na drugą stronę ulicy, skoro tu na pasach ktoś zaparkował samochód? – krzyczy do mnie jakaś starsza, elegancka pani wskazując ręką na czerwonego Opla. Faktycznie, auto stoi bezpośrednio na przejściu dla pieszych. Nie tylko utrudnia przejście przez ulicę, ale stwarza również zagrożenie dla innych kierowców, którzy mogą nie zauważyć przemykających zza niego przechodniów. - Może my, tarnobrzeżanie, jesteśmy za bogaci, skoro mamy w naszym mieście tyle samochodów? – pyta mnie przewrotnie wąsaty pan w średnim wieku. Może faktycznie ma rację? W końcu niejedna rodzina posiada więcej niż jeden, a niekiedy nawet więcej niż dwa samochody.
Problemy z parkowaniem aut dotyczą niestety nie tylko centrum Tarnobrzega. Na osiedlach mieszkalnych, w godzinach popołudniowych i wieczornych, prawidłowe zaparkowanie samochodu graniczy również z cudem. Na Serbinowie samochody stoją dosłownie wszędzie. Podobnie jest na Dzikowie, Przywiślu czy Bogdanówce. Ludzie wracający wieczorem do domów muszą nieraz kilkakrotnie objechać wszystkie uliczki w okolicy, aby znaleźć jakieś wolne miejsce. Kierowcy niespecjalnie już przejmują się nawet tym, że za pozostawienie samochodu w nieodpowiednim miejscu mogą zostać ukarani mandatami. - A czy pan tu kiedyś widział jakiś patrol straży miejskiej, albo mandaty za wycieraczkami? – pyta mnie młody, wysoki mężczyzna, który właśnie postawił swojego Volkswagena na trawniku, tuż pod oknami jednego z bloków na os. Serbinów. - Od kilku lat stawiam tak samochód. Nie raz przejeżdżali obok policjanci, ale nigdy nie dali mi mandatu. Przecież oni doskonale sami widzą, jaki tu mamy z tym problem – dodaje po chwili.
Jak rozwiązać ten problem? Zniszczyć kolejne trawniki w mieście i zalać je betonem? Chyba to niezbyt fortunny pomysł. Jakby to nasze miasto wyglądało, gdybyśmy pozbawili je resztek zieleni? Problem nie tkwi niestety jedynie w braku odpowiedniej infrastruktury. W znacznej mierze tkwi on w nas, a w zasadzie w naszym wygodnictwie. W końcu to my sami, niejednokrotnie bez uzasadnionej potrzeby, stwarzamy ten problem. Jak inaczej bowiem uzasadnić fakt wyjazdu samochodem z Serbinowa do centrum na zakupy. Przecież te dwa punkty dzieli odległość około jednego kilometra. Spokojnie można pokonać ją pieszo i to w kilkanaście minut. Ponadto mamy przecież w Tarnobrzegu dość prężnie działającą sieć połączeń MKS, którymi ci bardziej leniwi mogą za niewielkie w końcu pieniądze spokojnie dojechać do każdego miejsca w mieście.
Parkingowy problem widzą także nowe władze naszego miasta. Urzędujący od niedawna prezydent, Norbert Mastalerz, zapowiada działania zmierzające do poprawienia sytuacji w tym zakresie. Wkrótce ma rozpocząć spotkania z prezesami tarnobrzeskich spółdzielni, na których powinny zapaść pierwsze ustalenia odnośnie zwiększenia liczby miejsc parkingowych w Tarnobrzegu.
Póki co nadal będziemy musieli borykać się z tym problemem. Musimy ufać, że wkrótce sytuacja kierowców w Tarnobrzegu zacznie się poprawiać i któregoś dnia będziemy mogli bez problemu i zgodnie z przepisami parkować nasze samochody w naszym mieście.
Grafika:
Komentarze [2]
2011-02-14 17:39
Dobrym rozwiązaniem – ale drogim – sa parkingi podziemne. dlatego najlepszym rozwiązaniem jest sprawna komunikacja publiczna.
2011-02-14 16:01
Jeżeli nie masz gdzie zaparkować, przyjedź na MCH :D Problem dobry, ale ja znam genezę tego reportażu :) 4.
- 1