Jestem Anastazja!
Jest rok 1918. W nocy z 16/17 lipca dochodzi w Jekaterynburgu do potwornej wręcz rzezi. Ostatni car Rosji Mikołaj II i cała jego rodzina (żona Aleksandra Fiodorowna i piątka dzieci: Olga, Tatiana, Maria, Anastazja i Aleksy) zostają rozstrzelani i zadźgani bagnetami przez tajną bolszewicką policję. Tego koszmarnego mordu na carskiej rodzinie dokonano na polecenie W. I. Lenina w domu Ipatiewa, gdzie car - po wymuszonej przez bolszewików abdykacji - przetrzymywany był z rodziną w areszcie domowym. Źródła historyczne podają, że wszyscy zginęli, ale nawet dziś wielu ludzi ma wątpliwości.
Przenieśmy się do roku 1920. Jest 17 lutego. Tego dnia do szpitala dla psychicznie chorych w Dalldorf trafia młoda kobieta, która próbowała odebrać sobie życie, skacząc do rzeki z jednego z berlińskich mostów. Policja wyławia ją, ale ta odmawia składania zeznań i nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Jest młoda, ładna, ale zalękniona. Nie chce z nikim rozmawiać również w szpitalu. Pierwszej nocy nie śpi, tylko czuwa. Delikatne próby nawiązania z nią jakiegokolwiek kontaktu przez personel medyczny również kończą się niepowodzeniem. Jest nieugięta. Personel zaczyna nazywać ją Fräulein Unbekannt, czyli Panną Nieznaną. I tak mijają kolejne dni. Pewnego dnia do jej pokoju wchodzi pielęgniarka, trzymając w ręku wycięte z gazety zdjęcie. Fotografia przedstawia jedną z córek cara Rosji Mikołaja II, Wielką Księżnę Tatianę Romanową. Pielęgniarka dostrzega bowiem fizyczne podobieństwo Panny Nieznanej do księżnej Tatiany. Wszyscy są w szoku. Wtedy - zupełnie nieoczekiwanie - głos zabiera dziewczyna. Przyznaje, że owszem jest córką cara Mikołaja II, ale nie Tatianą, tylko tą młodszą, Anastazją Nikołajewną. Po tym wydarzeniu część personelu zaczyna widzieć w dziewczynie cudownie ocalałą z rzezi księżniczkę (przemawiają za tym jej niepowtarzalny kolor oczu, haluksy na stopach i blizny na nogach), ale pozostali pracownicy szpitala powątpiewają, bo okazuje się, że dziewczyna nie chce z nimi rozmawiać ani w języku rosyjskim, ani w języku francuskim, ani też w języku angielskim, a przecież wszystkie carskie dzieci mówiły płynnie w tych językach. Przekonano się jednak, że choć mówić nie chce, to jednak rozumie, co do niej mówiono. Ba, personel szpitala twierdził, że mówiła często w tych językach przez sen, a także w znieczuleniu i to z nienagannym akcentem. Ale najbardziej zaskakujące było chyba jednak to, że dziewczyna pamiętała naprawdę wiele szczegółów z prywatnego życia Romanowów, łącznie z przezwiskami, jakimi obdarzali poszczególnych dworzan i urzędników wojskowych, a jej znajomość etykiety dworskiej była nienaganna.
Media światowe natychmiast zainteresowały się tą kobietą, opisując na swoich łamach jej historię. Dziewczyna przyjmuje w tym czasie imię Anna Anderson i zakłada sprawę w sądzie o odzyskanie dawnej tożsamości oraz przysługujących jej jako jedynej spadkobierczyni dóbr carskiej rodziny. A trzeba wam wiedzieć, że było o co się procesować, bo roczne dochody z rosyjskich posiadłości ziemskich cara szacowano na równowartość ok. 1 mld dzisiejszych dolarów, a jego udziały w amerykańskich kolejach na ok. 9 mld dolarów. Do Dalldorf zaczęli więc przyjeżdżać tłumnie ocalali krewni i przyjaciele carskiej rodziny, carscy oficerowie oraz nauczyciele dziewcząt i ich brata. Anna dla wielu z nich jest bardzo przekonująca. Pierre Gillard, nauczyciel francuskiego carskich dzieci, z którym były one bardzo mocno związane, jest w stu procentach pewien, że ma przed sobą najmłodszą córkę cara Mikołaja II, ale brat carowej Aleksandry, Ernest, Wielki Książę Hesji, nie dopatruje się w przedstawionej mu dziewczynie siostrzenicy. Wynajmuje nawet detektywa, aby ten ostatecznie ustalił, kim naprawdę jest ta domniemana Anastazja (ten ustalił, że to Franciszka Szankowska - robotnica fabryczna z Gdańska). Dziewczyna nie przejęła się jednak tymi ustaleniami detektywa oraz zarzucanym jej oszustwem i w dalszym ciągu walczyła o odzyskanie własnej (?) tożsamości. W tym czasie odwiedzali ją następni krewni cara, którzy próbowali definitywnie potwierdzić lub odrzucić kwestię jej szlachetnego pochodzenia. Jak podają historyczne źródła, podczas jednej z rozmów poprawiła swego rozmówce, gdy ten wspomniał o grze w bilard z carem Mikołajem. Powiedziała podobno wtedy: „Nie, bilard nie był na górze! Był na dole. Nie pamięta pan? To Maria grała dobrze, a ja źle.” Zaskoczony tym rozmówca zaczął wypytywać dziewczynę o inne szczegóły, a ta na wszystkie jego pytania odpowiadała wyczerpująco i w zgodzie ze znanymi mu faktami.
Postępowanie sądowe, które miało ustalić prawdziwą tożsamość tej kobiety, trwało wiele lat i zakończyło się dopiero w roku 1970. Sędzia w swoim orzeczeniu uznał Annę Anderson za oszustkę. Anna do końca życia utrzymywała jednak, że jest córką cara Mikołaja i Aleksandry. Napisała nawet książkę "Jestem Anastazją", ale książka ta nie pomogła jej odzyskać rzekomo utraconej tożsamości. Swoje życie zakończyła w Stanach Zjednoczonych jako 88 letnia dama i żona historyka i milionera Johna Manahama.
W 1991 rok dokonano w pobliżu Jekaterynburga makabrycznego odkrycia. Odnaleziono ciała 5 rozstrzelanych osób i psa. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok stwierdzono, że są to ciała cara Mikołaja II, jego żony oraz trójki ich córek. Brakowało jednak jeszcze dwóch ciał, księżnych Anastazji lub Marii i carewicza Aleksego. Plotki o możliwym ocaleniu Anastazji i jej brata na nowo rozgrzały światowe media. Czyżby Anna Anderson mówiła prawdę? Niestety, raczej nie. W 2007 roku odnaleziono bowiem zwęglone szczątki Marii i Aleksego. Przeprowadzone rok później badania DNA potwierdziły odnalezienie wszystkich czterech wielkich księżnych i carewicza i wykluczyły możliwość pokrewieństwa rodziny carskiej z Anną Anderson. Tak kończy się historia o cudownym ocaleniu rosyjskiej księżniczki. Wszystko zostało definitywnie i naukowo wyjaśnione. Czy aby na pewno? No to powiedzcie mi proszę, skąd polska robotnica z Gdańska miała aż tak rozległą i szczegółową wiedzę na temat rodziny carskiej?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?