Klaszczcie, przyjaciele, komedia skończona!
Gdy nadchodzi czas pożegnania, najtrudniej jest wypowiedzieć pierwsze słowa, by te nie zabrzmiały zbyt banalnie i patetycznie. To na szczęście mam już za sobą. Trzy lata spędzone w naszym ,,Koperniku" minęły mi jak z bicza strzelił i choć pandemia COVID -19 skutecznie zaburzyła naszą edukację, to dziś mogę wam z czystym sumieniem powiedzieć, że bardzo polubiłem naszą szkołę i zapewniam was, że pozostanie ona już na zawsze w mojej pamięci jako najjaśniejsze wspomnienie. Gdy moja edukacja w liceum dobiegała końca, w ferworze przygotowań do matury, nie docierało do mnie, że już wkrótce rozstanę się nie tylko z kolegami i koleżankami z klasy, ale też z redakcji naszego „Lessera”, z którymi przez trzy lata współpracowałem (przez ostatni rok kierowałem nawet redakcyjnym zespołem). Z dyskretną łezką w kąciku oka chciałbym więc tym tekstem pożegnać zarówno redakcję „Lessera”, zazdroszcząc moim młodszym koleżankom i kolegom tego, że nadal będą mogli rozwijać swą pasję, podsyłając kolejne teksty do publikacji, jak i was drodzy czytelnicy, którzy wspieraliście mnie w mojej pasji waszymi bardzo budującymi komentarzami i wysokimi oceanami.
Do „Lessera” trafiłem właściwie przez przypadek, nie wiedząc wcześniej co to jest za dziwo. Polecił mnie prof. Zbigniewowi Rybie jeden z nauczycieli po przeczytaniu mojego niezwykle dziwnego wypracowania, które napisałem trochę cudacznym, trochę śmiesznym, a na pewno kompletnie niedojrzałym stylem. Profesor zaprosił mnie na dłuższą rozmowę, na końcu której zaproponował mi dołączenie do zespołu redakcji „Lessera”, naszej szkolnej gazety, którą już od ponad 20 lat prowadzi. Po krótkiej chwili namysłu postanowiłem przyjąć jego propozycję i potraktować ją jak wyzwanie i szansę dla mnie. Chciałem bowiem nauczyć się pisać jak Bóg przykazał, co - jak mi się wówczas wydawało - nie powinno być znów takie trudne, bo byłem przekonany, że zdecydowanie mam coś do powiedzenia.
Mam świadomość, że tematyka moich tekstów nie była raczej zbyt zróżnicowana, ponieważ pomyślałem sobie, że najlepiej i najbezpieczniej będzie pisać o tym, co mnie fascynuje. I tak moje teksty oscylowały na ogół wokół szeroko rozumianej sztuki i historii. Zaryzykowałem również pisząc teksty na temat świata opery, choć zdawałem sobie świetnie sprawę, że moi rówieśnicy, a przynajmniej zdecydowana ich większość, w odróżnieniu ode mnie, kompletnie się tą dziedziną sztuki nie interesuje. Przyznacie, że było to dosyć ryzykowne, ale chciałem po prostu podzielić się z wami moją pasją i przekonać was, że świat opery może być naprawdę fascynujący. Niestety, statystyki pokazywały smutną prawdę, a mianowicie, że niezbyt wielu użytkowników otwierało te teksty. Na szczęście ci, którzy je przeczytali, zostawiali niekiedy entuzjastyczne komentarze i wystawiali mi tak wysokie oceny, że doszedłem do wniosku, że nawet dla tej niewielkiej grupy osób warto to robić dalej, bo ma to sens.
Z każdym kolejnym artykułem uchylałem przed wami, drodzy czytelnicy, drzwi do mojego trochę zwariowanego świata, dając wam również szansę na bliższe poznanie mnie. W ciągu tych ostatnich miesięcy wydarzyło się na świecie wiele złego, ja jednak postanowiłem uciec od tej przygnębiającej nas rzeczywistość i zachęcić was do odważnego wkroczenia w świat sztuki, która może być lekiem na niejedno zło. Tak więc nie znajdziecie w archiwum takich moich tekstów, które poruszałby problemy współczesności, bo moim zdaniem pisze się na ten temat w mediach naprawdę często. Ja wolałem odciągnąć wasze myśli od tego, co tu i teraz, i pokazać wam, że świat ma nam naprawdę wiele innych nie mniej pasjonujących rzeczy do zaoferowania.
Inna sprawa to przejęcie przeze mnie funkcji redaktora naczelnego. Tę propozycję również przyjąłem, bo czułem, że nie jest ona przypadkowa. Zostałem nim jednak w dramatycznym momencie totalnej dezorientacji i strachu, gdy wszyscy zostaliśmy skazani na domowy areszt, który nazwano zgrabnie zdalnym nauczaniem. Nie miałem zatem szansy zrealizować tego, co planowałem, choć Bóg mi świadkiem, że próbowałem i rozmawiałem o tych swoich planach z opiekunem naszej redakcji. Pandemia nie dawała jednak za wygraną i mimo ogromnej chęci z mojej strony nie udało mi się doprowadzić do spotkania naszego zespołu na żywo i podjęcia pewnych działań. Pocieszam się jednak, że nie zostawiam po sobie spalonej ziemi, gdyż dwa miesiące temu przekazałem ster redakcji w ręce redaktorki Kiry, świetnej i bardzo energicznej dziewczyny, która nie tylko nie przyniesie wstydu naszemu „Lesserowi”, ale z całą pewnością zrobi i to z nadwyżką to, czego mnie zrobić się nie udało.
Obiecuję wam, że nie tylko zawsze już będę pamiętał o ,,moim Lesserku", ale już jako student historii sztuki podrzucę wam od czasu do czasu jakiś tekst, bo wielu pomysłów na teksty nie udało mi się niestety z własnej winy zrealizować. Cóż, dziennikarzem byłem solidnym, ale z braku czasu niekoniecznie płodnym i ogromnej spuścizny publicystycznej po sobie raczej nie pozostawiam. Moim młodszym kolegom i koleżankom dziennikarzom życzę jednak zarówno nieustannego natchnienia jak i tego, by po każdym napisanym i opublikowanym tekście mogli się do siebie uśmiechnąć w poczuciu radosnego spełnienia. Życzę wam również, aby matura nie stanowiła dla was niebotycznego wyzwania, a co najwyżej była przygodą, którą będziecie kiedyś wspominać z rozrzewnieniem. Naszych czytelników proszę, aby nigdy nie opuszczali „Lessera”, bo to nie tylko chlubna tradycja naszej szkoły, ale i wartość sama w sobie. Jestem pewien, że dzięki moim młodszym kolegom i koleżankom dziennikarzom poszerzycie swoje horyzonty, odkryjecie w sobie pasję bądź zainteresujecie się czymś, co wpłynie na całe wasze życie? A ja żegnam się z wami, mając nadzieję, że nasz „Lesser” będzie towarzyszył uczniom „Kopernika” jeszcze przez wiele kolejnych lat. Adieu moi kochani.
* Klaszczcie, przyjaciele, komedia skończona – ("Plaudite, amici, comoedia finita est” – to ostatnie zdanie większości rzymskich komedii)
Grafika: własna
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?