Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Legenda o bezbronnym bohaterze   

Dodano 2018-01-18, w dziale recenzje - archiwum

W czasie przerwy świątecznej miałam dużo czasu, by odpocząć przy dobrej książce i filmie. Przyznam szczerze, że w tej drugiej kategorii miałam sporo do nadrobienia. Zdecydowałam się więc na mały seans filmowy. Nie wybrałam jednak filmu z kategorii kina familijnego, czy komedii romantycznej w klimacie świątecznym, ale postanowiłam obejrzeć produkcję Mela Gibsona "Przełęcz ocalonych", która pojawiła się na ekranach kin w 2016 roku. Filmy wojenne nie wzbudzają obecnie raczej podziw, szczególnie, gdy opowiadają o życiu bądź czynach ludzi, którzy nie bacząc na siebie i swoje bezpieczeństwo, robili w tych barbarzyńskich czasach coś niezwykłego dla innych. Taka jest też historia Desmonda Dossa, na której oparto scenariusz wspomnianej produkcji.

Schyłek drugiej wojny światowej. Armia amerykańska toczy ciężkie walki z Japończykami o każdy skrawek lądu na Pacyfiku. W małym miasteczku w USA mieszka bardzo sympatyczny i nieuznający przemocy chłopiec Desmond Doss (Andrew Garfield). Początkowo chłopak ten nie chce wstąpić do wojska i iść na wojnę, ale z czasem zmienia zdanie. Zmienia, ale nie do końca,/pliki/zdjecia/prze1_0.jpg bo on nie zamierza walczyć, tylko ratować ludzi. Wszyscy bliscy próbują naturalnie odwieść go od tej decyzji, a już szczególnie jego ojciec, Tom (Hugo Weaving), weteran I wojny światowej, topiący obecnie swoje traumatyczne wspomnienia z tamtego okresu w whisky. Jednak Desmond nie zamierza rezygnować, ale nie jest mu lekko. Pierwsze przykrości spotykają go już na etapie szkolenia. Największe mają jednak miejsce wtedy, gdy Desmond - ze względu na swoje przekonania religijne - odmawia noszenia broni i zabijania (był adwentystą dnia siódmego). Koledzy z oddziału zaczynają od tej chwili patrzeć na niego z pewną nieufnością, w prywatnych rozmowach oskarżają go o tchórzostwo, a ich dowódca zaczyna go gnębić. Doss nie załamuje się i postanawia udowodnić wszystkim, że definicją męstwa nie jest przemoc i brutalna siła fizyczna, lecz odwaga i trwanie przy swoich poglądach. Wygrywa w końcu walkę ze swoimi przełożonymi i zostaje sanitariuszem. W tym charakterze, z biblią w plecaku, pojawia się w decydującym momencie filmu na polu bitwy na Okinawie…

Film "Przełęcz ocalonych" opowiada prawdziwą historię niezwykłego człowieka. Dość powiedzieć, że prezydent USA, Harry Truman, powiedział o nim, że jego imię będzie dla Amerykanów po wsze czasy „symbolem wybitnej odwagi, sięgającej daleko poza granice obowiązku”. Gibson, który odnajdywał się do tej pory świetnie w epickich narracjach, miał więc i tu prawdziwe pole do popisu. Moją uwagę zwróciła szczególnie plastyka tego obrazu, dostarczająca niezwykłych doznać estetycznych. W okresie dzieciństwa Dossa barwy filmu są jasne i żywe, ale gdy Doss staje się dorosły i zaczynają się zakręty w jego życiu, są już stonowane,/pliki/zdjecia/prze2_1.jpg a na ekranie zaczyna się dominacji militarnej zieleni. Na końcu filmu, w scenach batalistycznych, przeważają już monotonne, szare kolory. Na pochwałę zasługują tu także fenomenalne zdjęcia, a szczególnie sprawna praca operatorów na planie pola bitwy, dzięki której sceny batalistyczne wstrząsają wręcz swoim realizmem. Wrażenie zrobił na mnie również sposób budowania przez reżysera napięcia. To kino pozbawione przekłamań, a opowiadana przez reżysera historia, opleciona adekwatną do klimatu muzyką oraz fenomenalną obsadą, na długo zapada w pamięć. Nie podobała mi się natomiast stronniczość reżysera i nieobiektywne sposób pokazanie działań wojennych, faworyzujący jedną ze stron tego konfliktu, oczywiście Amerykanów.

Ten film ma w sobie wszystko to, co powinien mieć. To opowieść o wielkiej odwadze, honorze i wierze w wartości. Historia głównego bohatera przedstawiona jest bardzo dokładnie, poczynając od wczesnych lat dziecięcych. Dostajemy wszystko, czego możemy potrzebować, by zrozumieć decyzje naszego bohatera. Nie brak tu także momentów wzruszających i scen wgniatających w fotele. Mimo to uważam, że przekaz tego filmu jest na tyle wartościowy, że powinni go obejrzeć wszyscy. Polecam go więc nie tylko miłośnikom kina wojennego, ale i wszystkim innym, bo ich także film ten zachęci do głębszych refleksji.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.2 /9 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry