Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Cel - dorwać bałwana   

Dodano 2018-01-22, w dziale recenzje - archiwum

W ostatnim czasie wpadła mi w ręce pewna książka. Nie będę ukrywać, że zaintrygowała mnie już samą okładką, ale to zawartość jest przecież najważniejsza. Przeczytałam więc od razu kilka pierwszych stron i powiem wam, że poziom ekscytacji wzrósł mi jeszcze bardziej. Jej lektura zajęła mi dwa dni. Być może udałoby mi się ją przeczytać w jeden dzień, ale pierwszego dnia do mojego pokoju weszła w pewnej chwili moja mama (czego zaczytana nie zauważyłam) i perfidnie wyłączyła mi światło. Przez chwilę szukałam nawet latarki, chcąc kontynuować lekturę, ale niestety jej nie znalazłam. Zdecydowałam więc, że skończę czytać rano, gdy tylko się obudzę. Tak też się stało. Książka, o której piszę, nosi tytuł „Pierwszy śnieg” (w Polsce ukazała się w 2010 roku), a jej autorem jest norweski mistrz kryminałów, laureat wielu literackich nagród, Joe Nesbø, który od 20 lat zachwyca czytelników swoim niepowtarzalnym stylem. Mnie też zachwycił.

Akcja tej powieści toczy się w Oslo i jego okolicach. Główny bohater, komisarz Harry Hole (jest bohaterem serii 11 jego kryminałów), zmaga się tym razem z seryjnym zabójcą. Walczy też z własnymi demonami i to każdego dnia. Całkowicie poświęca się swojej pracy, by nie myśleć za wiele o życiu prywatnym, w którym panuje chaos. Po otrzymaniu pewnego dnia listu, podpisanego "Bałwan", wraca do niego sprawa sprzed lat. Zaczyna dostrzegać wspólne cechy sprawy, którą obecnie prowadzi, z tymi niewyjaśnionymi z przeszłości. Dociera do niego, że seryjne morderstwa powracają wraz z opadami pierwszego/pliki/zdjecia/joe1_1.jpg śniegu. W rozwiązaniu tej zagadki pomaga mu niezwykle bystra Katerine Bratt, której obecność i podobieństwo do zamordowanego komisarza, który zajmował się tamtymi sprawami, zaczyna zastanawiać i Harrego Na jaw wychodzą także nowe poszlaki i tropy. Pojawia się również coraz więcej zgłoszeń o zaginionych kobietach. Wszystko zaczyna się komplikować. Komisarz Hole stara się trzymać rękę na pulsie wydarzeń i dokładnie sprawdzać każdą poszlakę, ale nie zdaje sobie sprawy, że….

Autor zadbał o to, by czytelnik ani na chwilę nie stracił czujności podczas lektury. Rozliczne wątki są na tyle dobrze przemyślanie, że razem współtworzą coś, co przywodzi na myśl mechanizm szwajcarskiego zegarka. Żaden szczegół nie jest przypadkowy: ma swoje miejsce w wykreowanym czasie i przestrzeni, idealnie zazębiając się z innymi elementami fabuły, co sprawia, że czytelnik odnosi nieustannie wrażenie, jak by tam był. Jakby chodził po ulicach Oslo i Bergen, oglądał te fiordy i był świadkiem tych wszystkich okropnych wydarzeń. Ja także miałam wrażenie, że marznę razem z Harrym Holem i patrzę na kolejnego przerażającego bałwana.

Najbardziej w tej opowieści podoba mi się główny bohater Harry Hole, „samowolny, arogancki, kłótliwy i niestabilny”, „herostratesowo słynny”, „ulepiony z twardej, sztywnej i trudnej w obróbce gliny”, „niezrównany posiadacz genu szczurołapa", który działa nieszablonowo. Nesbø opisuję serię brutalnych morderstw, dokonywanych przez zabójcę o pseudonimie Bałwan. Kim jest ów Bałwan? Dlaczego zabija w dzień, gdy pojawił się tytułowy „pierwszy śnieg”, a przed domem ofiary lepi wcześniej bałwana, który jest zwrócony twarzą w stronę domu, a jego ofiarami są zawsze zamężne kobiety? Jeśli chcesz poznać odpowiedzi na te pytania, to musisz koniecznie przeczytać „Pierwszy śnieg”.

"Pierwszy Śnieg" wbija w fotel od pierwszych stron i stan ten trwa aż do ostatniego przeczytanego zdania. Mocny kryminał, który zostaje w pamięci na długo. Niebanalna historia kryminalna, trzymająca cały czas w niezwyczajnym napięciu, rozmaici bohaterowie, realne, czasami wręcz brutalne opisy scen, no i niezastąpiony i uroczy na swój sposób komisarz Hole. Ja pochłonęłam tę książkę dosłownie tak, jak umysł narkomana pochłania dawkę substancji, którą uwielbia. Gdy tylko dowiedziałam się, że powstała filmowa adaptacja „Pierwszego śniegu”, wiedziałam, że muszę /pliki/zdjecia/joe2_0.jpgją również zobaczyć. Byłam niezwykle ciekawa, jak reżyser (Tomas Alfredson) pokaże niezwykle ważną scenę na skoczni Holmenkollen i scenę finałową.

Pierwsze rozczarowanie pojawiło się już podczas pierwszej sceny, która została lekko zmieniona w stosunku do wersji książkowej, gdyż pokazano ją w całości, podczas gdy w książce drugą część poznajemy dopiero po pewnym czasie, a ponadto jej zakończenie zostało zmienione. Znając sens tej sceny w książce, kompletnie nie rozumiem, dlaczego została ona zmieniona. Podobnie było z wieloma mniej lub bardziej istotnymi wątkami i osobami. Próbowałam odkryć sens tych zmian, ale niestety mi się nie udało. O ile wygląd głównego bohatera nie różnił się zbytnio od mojego wyobrażenia, to nie doczekałam się jednak scen, które w moim odczuciu były w książce bardzo istotne, a jeśli już się doczekałam, to w bardzo zmienionej postaci.

W trakcie seansu tego filmu mój poziom irytacji rósł, a moja zmarszczka między brwiami jeszcze bardziej się powiększała, gdyż nie potrafiłam zrozumieć kolejnych absurdalnych posunięć jego twórców. Zakończenie dopełniło czary goryczy i wówczas trudno mi już było powstrzymać się od śmiechu, ale był to raczej śmiech przez łzy. Ktoś chciał chyba zrobić z tej historii coś na kształt amerykańskiego kina akcji, ale najzwyczajniej w świecie mu nie wyszło. Gorąco więc zachęcam do przeczytania książki, ale do oglądania ekranizacji już niekoniecznie.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /10 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry