Nie jestem wzorem do naśladowania
Zapewne spora część z was słyszała o zespole KULT, który świetnie znany jest pokoleniu naszych rodziców. Dowiedziałem się, że ludzie z tego pokolenia doskonale znają nie tylko muzykę i dokonania tego zespołu, ale też w większości podziwiają charyzmatycznego wokalistę tej grupy Kazika Staszewskiego. Ostatnio miałem sposobność osobiście przekonać się, jak poruszające i inspirujące są jego utwory oraz jak potężny niosą w sobie przekaz, gdyż wybrałem się na koncert Kazika na Wichrowe Wzgórza. Tuż po koncercie poprosiłem go również o krótki wywiad i ku swojemu zaskoczeniu uzyskałem zgodę. Jeśli chcecie dowiedzieć się, o czym rozmawialiśmy, to zapraszam do lektury poniższego tekstu.
Gutek: Dzień dobry, na początek chciałbym pana zapytać, dlaczego wybrał pan akurat drogę muzyczną, jako tę, którą chce pan w życiu podążać? Planował pan to od dziecka?
Kazik: Nie, to tak jakoś samoistnie wyszło. Ja zainteresowałem się muzyką właściwie, gdy miałem lat piętnaście, szesnaście, ale nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że kiedyś zostanę muzykiem i to na tak długo. Moja mama zawsze bardzo chciała, żebym został architektem, a ja poszedłem na socjologię. Muzykę traktowałem początkowo wyłącznie jako hobby. Dopiero na studiach socjologicznych, które trwały w moim przypadku dość długo, jakieś 6 czy7 lat, ze względu na to, że powtarzałem niektóre lata bądź bywałem na urlopach zdrowotnych albo też dziekańskich, zdecydowałem, że spróbuję potraktować to hobby poważniej, ale maksymalnie tak do 30-go roku życia, a potem to zajmę się już czymś innym. Myślałem na przykład trochę o budowlance. Myślałem także, żeby zostać w Anglii i tam ewentualnie założyć jakąś firmę. Okazało się jednak, że nie mogę żyć bez muzyki. Wróciłem więc do Polski i kontynuowałem granie w zespole. Po 12-13 latach zaczęły się pojawiać wreszcie jakieś konkretne pieniądze, tak że mogłem zacząć myśleć o utrzymaniu rodziny. No i tak się to już ciągnie od dłuższego czasu. Ale uwierz, że nie było to zaplanowane.
G: Pański ojciec, Stanisław, był nie tylko powszechnie szanowanym architektem, ale też znanym poetą, bardem i muzykiem. Czy jego twórczość była dla pana inspiracją?
K: Słuchaj, twórczość mojego taty znałem bardzo słabo. Wychowywałem się bez niego, bo on wyjechał z Polski, kiedy ja miałem cztery lata. Wiedziałem, że coś tam grał, ale bardziej inspirował on moją mamę, bo był architektem i ta moja mama bardzo chciała, żebym poszedł w jego ślady i też został architektem. Nie przyjmowała w ogóle do wiadomości, że nie umiem rysować i jestem tumanem z matematyki i fizyki, gdyż mam raczej umysł humanistyczny. A z piosenkami mojego ojca zetknąłem się bliżej znacznie później, kiedy była wydawana siódma płyta Kultu „ Your Eyes ”. Czy on był dla mnie inspiracją? Nie, bo on tworzył zupełnie inny rodzaj piosenek i inaczej je pisał. Myśmy je opracowali dopiero do filmu „Tata Kazika”. Tak więc można powiedzieć, że stało się to tak dwutorowo. Bo ja, bardzo słabo znając twórczość taty, zostałem nią zainteresowany przez inne osoby i dopiero wtedy zrozumiałem, i doceniłem ich wartość, oryginalność, i pokazałem mojego ojca szerszemu gronu słuchaczy, bo tata grał - z tego co wiem - raczej dla bardzo ograniczonej liczby osób.
G: Czy myślał pan kiedykolwiek o karierze muzycznej poza granicami naszego kraju?
K: Nie, no gramy dużo za granicą, ale głównie dla Polonii. Jednak tak się składa, że tak jak w operze językiem dominującym jest język włoski, tak w muzyce rockowej i tej popularnej jest to język angielski. Ja naturalnie znam języka angielski, ale chyba lepiej mi wychodzi pisanie po polsku, więc generalnie całkiem świadomie ograniczyłem się do naszej ojczyzny.
G: A jak pan wspomina swoje czasy szkolne?
K: Koszmarnie, koszmarnie…. Od najmłodszych klas nienawidziłem szkoły całym sercem. Mieszkałem bardzo blisko mojej podstawówki. Do bramy szkolnej miałem 30 metrów, a 10 metrów, kiedy wybierałem drogę do szkoły przez dziurę w płocie. Przychodziło więc do mnie zawsze wielu wagarowiczów. Szkoła mocno mnie stresowała, do tego dokładała też jakby swoją działkę moja mama z tą jej obsesją na punkcie architektury i tym jej naciskaniem, bym wziął się za naukę przedmiotów ścisłych. Kazała mi na przykład zapisać się na kółka matematyczne, kiedy ja nie wiedziałam w ogóle, co mówili do mnie na kursie podstawowym. Liceum było jeszcze gorsze. Poszedłem do klasy biologiczno – chemicznej, gdzie spotkali się chyba najgorsi. Powinienem był iść do klasy humanistycznej. Przyjemność z uczenia się i zdobywania wiedzy poczułem dopiero na studiach. Dostałem się na Uniwersytet Warszawski na wydział filozofii, kierunek socjologia. To się nawet okazało przyjemne, ale trwało bardzo krótko, bo pojawiła się muzyka i zaczęła mi zabierać coraz więcej czasu. Nie jestem więc wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o mój stosunek do szkoły i to każdego szczebla.
G: Rozumiem, że muzyka determinuje obecne pana życie, ale czy czasem nie korci pana, by sięgnąć też po inne środki artystycznego wyrazu?
K: Wiesz co, teraz raczej nie. Kiedyś sporo pisałem. Od wczesnej młodości interesowałem się historią II wojny światowej i historią najnowszą. Szczególnie zainteresowałem się Republiką Południowej Afryki. Wiesz, to taki dziwny kraj, w którym z jednej strony działał Apartheid i czarnej rasie odbierano wszelakie prawa, a z drugiej strony jest to również jedyny kraj na tym udręczonym, pełnym głodu i wojen kontynencie, który jest w dziesiątce najbogatszych krajów świata. Taki paradoks. Pisywałem także felietony do różnych gazet, ale to nie jest moja bajka. Chciałbym kiedyś napisać książkę. Mam w głowie parę pomysłów, ale nie widzę w sobie aż tyle systematyczności, by od tej godziny do tej usiąść i napisać jakąś historię. Może to jeszcze nastąpi, może nie nastąpi, ale to muzyka głównie mnie teraz inspiruje i zajmuje mi cały czas.
G: Z Kultem wydał pan już 17 albumów, ale nagrał pan też piosenki z innymi polskimi zespołami oraz muzykami. Czy jest wśród nich taka piosenka lub taka płyta, do której ma pan szczególny sentyment bądź jest z niej szczególnie dumny?
K: Właśnie ktoś mnie tu wczoraj o to pytał, ale ja nie mam takiej piosenki. W każdej jest coś mojego. Jeżeli jest zła, to wiem, co złego tam zrobiłem, a jeżeli jest dobra, to wiem, co dobrze zrobiłem. A jeśli chodzi o albumy, to jest już inna sprawa, bo to są zbiory szerszego programu muzycznego. Czyli tak, z „Kultowych” płyt wyróżniłbym na pewno drugą i trzecią „Posłuchaj to do ciebie” i „Spokojnie” (tylko może w odwrotnej kolejności), dziesiątą „Ostateczny Krach Systemu Korporacji”, obie płyty z piosenkami taty, z tym, że bardziej cenię w odróżnieniu od większości słuchaczy dwójkę. No, wypadałoby powiedzieć, że jeszcze „Ostatnia płyta”, która została nagrana po rewolucji, choć na tej ostatniej płycie z czasem znajduję coraz więcej wad, bo ona była nagrana po rewolucyjnej zmianie składu. Lubię także pierwszą piosenkę El Dupy „Natalia w Brooklynie”. Cenię też sobie bardzo płytę nagraną z grupą Proforma „Tata Kazika kontra Hedora”. Może warto by było jeszcze sięgną po coś z KNŻ. Myślę, że mogłoby to być „Las Maquinas de la Muerte”. Pasuje mi najbardziej, bo nie jest stricte mocno rockowa, tylko jest tu trochę szerzej.
G: A jako że czas naszego wywiadu dobiega końca, chciałbym jeszcze zapytać o to, czy jest coś takiego, co chciałby pan powiedzieć dziś młodemu pokoleniu?
K: Czy ja bym chciał coś dziś przekazać młodemu pokoleniu? Uczcie się przede wszystkim myśleć samodzielnie, ale też szukajcie autorytetów i ludzi, których poglądy wyjaśnią wam w jakiś sposób świat. Wiem, że to mocno dyskusyjnie, a nawet może być trochę niebezpieczne, bo dla jednego autorytetem jest ten, a dla drugiego autorytetem jest ten. Nie napinajcie się też nigdy tak na 100%. Nie wmawiajcie sobie, że koniecznie musicie coś osiągnąć. Życie niesie ze sobą szereg możliwości. Przed tobą i przed twoimi rówieśnikami jest niesamowita wręcz liczba dróg, na które możecie wejść. Być może nie zdajecie sobie z tego jeszcze sprawy. Nie nastawiajcie się zatem konkretnie na coś. Ja w swoim życiu wiele zawdzięczam przypadkowi i wiem, że gdybym nie korzystał z tych przypadków, które mi się przytrafiły, to wszystko by dziś wyglądało inaczej - gorzej.
G: Dziękuję panu bardzo za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu, który - jak sądzę - da teraz jednym czytelnikom do mocno do myślenia, a dla innych stanie się zapewne inspiracją.
K: Ja również dziękuję.
Grafika: własna oraz:
Komentarze [1]
2022-12-06 10:39
Brawo Gutek. Świetny tekst.
- 1