Bezpieczne kobiety to my!
Każdy z nas oglądnął w swoim życiu przynajmniej jeden film akcji, zagrał w taką grę bądź przeczytał książkę o takiej tematyce. Oczywiście w tych wykreowanych przez specjalistów historiach spotykamy zawsze główną super postać, z którą chętniej byśmy się zaprzyjaźnili oraz złola lub nawet kilku złoli, którzy nie mają wobec tego pierwszego najlepszych intencji. Czy nigdy nie imponowało wam, gdy obserwowowaliście, jak bohater się broni i jak potrafi wyrwać się z każdej opresji? Rozsupłać związane ręce, zręcznie wyrwać się z uchwytu napastnika, wykorzystać jakąś podręczną rzecz w swej obronie, a w warunkach polowych zatamować groźny krwotok rannego przyjaciela. Chcielibyście nabyć takie umiejętności? Ja zdecydowanie tak, dlatego ostatnio zainteresowałam się inicjatywą Tarnobrzeskiej Rady Kobiet "Misja kobieta - projekt bezpieczna kobieta”. By dowiedzieć się więcej o tym niezwykłym projekcie spotkałam się ostatnio z panią Wilhelminą Kropornicką, dyrektorką SP 6 w Tarnobrzegu, która była jego współorganizatorką i uczestniczką.
Artemis: Dzień dobry. Proszę mi opowiedzieć, czym był projekt Bezpieczna Kobieta i o co w nim chodziło?
Wilhelmina Kropornicka: Misja Bezpieczna Kobieta to projekt w całości stworzony przez panią Bożenę Nowak i zrealizowany w Szkole Podstawowej numer 6 w Miechocinie, której jestem dyretorem. Celem projektu była nauka wykrywania i unikania zagrożeń, a w ostateczności, radzenia sobie w konfrontacji fizycznej. Chodziło o to, by kobiety poczuły się bezpieczniej w niekomfortowych sytuacjach, które mogą przydarzyć się każdej z nich. Mówiąc inaczej, uczono nas, co możemy zrobić, gdy spotkamy kogoś, kto nie ma wobec nas przyjaznych zamiarów. Z reguły panie w takich sytuacjach zaczynają od negocjacji, a gdy to nie poskutkuje, próbują uciekać. Czasem nie jest to jednak takie proste. Projekt pokazywał, że można zrobić coś wiecej i uczył, jak tego dokonać. Przekonałyśmy się naocznie (ja również uczestniczyłam w tym projekcie), że można niekiedy w prosty sposób napastnika na chwilę oszołomić, obezwładnić, zdezorientować, a wtedy łatwiej jest uciec. Uczyliśmy się rzeczy, które pozornie wydają się banalne, ale tak naprawdę wcale takie nie są. Na przykład uczyłyśmy się głośno krzyczeć, by wywołać zainteresowanie. Według prowadzących zajecia, napastnik, który słyszy głośny dźwięk, na wysokich rejestrach, z pewnością się przerazi i na chwilę straci opanowanie, co zaatakowanu da nad nim przewagę. To tylko sekundy, ale mogą one wystarczyć, by podjąć ucieczkę.
W.K: Na zajeciach ćwiczyłyśmy wyłącznie obronę konieczną. Nie była to więc szeroko rozumiana samoobrona, bo na tego typu zajecia nie miałyśmy ani wystarczająco dużo czasu, ani miejsca. Dowiedziałyśmy się jednak, jak można wykorzystać w celach obronnych predyspozycje oraz to, co kobieta ma z reguły zawsze przy sobie oraz jak przestraszyć, zdezorientować, a może nawet zaskoczyć lub zaszokować napastnika, aby następnie móc uciec. Przeciętna kobieta nie jest nigdy przygotowana na sytuacje zagrażające jej zdrowiu czy życiu i zazwyczaj uważa, że ucieczka jest jej jedyną deską ratunku. My przekonałyśmy się jednak, że można zrobić dużo więcej. W czasie zajęć ćwiczyłyśmy zatem najróżniejsze zachowania obronne w sytuacjach, gdy czujemy się zagrożone, a nawet, gdy nie czujemy się komfortowo (na przykład, gdy na spotkaniu towarzyskim ktoś nam się narzuca). W sumie nie było to nic specjalnego, sprytne uniki, podstawowe chwyty, ale żadna z nas ich wcześniej nie znała.
Oprócz tego przypomniałyśmy sobie podstawowe kwestie związane z udzielaniem pierwszej pomocy przedmedycznej. Niekiedy bywamy świadkami makabrycznych zdarzeń z ofiarami, którym trzeba udzielić pomocy. Zazwyczaj wiemy, gdzie w takich sytuacjach należy od razu zadzwonić, ale często może to nie wystarczyć lub być niemożliwe. Nie jest też tajemnicą, że ludzie generalnie boją się ofiarom zdarzeń udzielać pomocy przedmedycznej z obawy przed pogorszeniem ich stanu fizycznego. To niewłaściwe myślenie, bo nie podjęcie działań przed przybyciem zespołu ratowniczego może zakończyć się śmiercią ofiary.
A: No tak. Udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej uczymy się już w szkole, ale mimo to myślę, że wielu z nas faktycznie spanikowałoby w takiej sytuacji i nie odważyłoby się podjąć działania. Ile trwały te wszystkie zajęcia?
W.K: Zaczęłyśmy 3.09.2022 roku, a skończyłyśmy 8.10.2022 roku. Przychodziłyśmy w każdą sobotę na godzinę 10:00, a po zakończonym spotkaniu, około godz. 13:00, przez plus minus pół godziny dyskutowałyśmy jeszcze o tym, co działo się podczas spotkania.
A: A jak tarnobrzeskie kobiety zareagowały na ten projekt?
W.K: Bardzo pozytywnie. Było nas dużo i przychodziły dziewczyny w różnym wieku – młodsze i starsze. Wszystkie czuły potrzebę uczestniczenia w takich zajeciach i nauczenia się określonych zachowań. Myślę, że wszystkim się podobało, o czym może świadczyć fakt, że podczas ostatnich zajęć panie zapytały organizatorów, czy projekt ten nie mógłby być kontynuowany. Proponowały zorganizowanie takich spotkań, podczas których nowicjuszki mogłyby się czegoś nauczyć, a te, które już to znają, mogłyby się w tych umiejętnościach doskonalić.
A: Czy pani zdaniem założone przez autorkę projektu cele zostały zrealizowane?
W.K: Nawet z nawiązką. Jeżeli uczestnicy czują niedosyt i chcą kontynuować projekt, to można powiedzieć, że nie tylko cele, ale i ich oczekiwania zostały spełnione w więcej niż 100%.
A: Kiedy narodził się pomysł projektu "Misji Kobiet. Bezpieczna kobieta” i jak się to wszystko zaczęło?
W.K: To autorski projekt pani Bożeny Nowak, która jest kuratorem sądowym. Spotykając się zawodowo z różnymi osobami, głównie kobietami, ofiarami przemocy domowej lub napaści, stwierdziła, że trzeba wreszcie coś w tym zakresie zrobić, by panie mogły poczuć się pewniej i bezpieczniej. Za realizację tego projektu odpowiedzialna były natomiast Tarnobrzeska Rada Kobiet oraz Stowarzyszenie Przyjaciół i Absolwentów Szkoły Podstawowej w Miechocinie.
A: Czy wspomniane przez panią Stowarzyszenie zajmuje się czymś jeszcze?
W.K: Jednym z większych projektów, jaki w ostatnim okresie realizowało Stowarzyszenie, był wielki, jesienny pinknik z nagrodami. To było zanużenie w kulturze. Ze środków, które udało się pozyskać, kupiliśmy potem nowy sprzęt nagłośnieniowy dla naszej szkoły. Dzięki środkom finansowym pozyskiwanym sukcesywnie przez Stowarzyszenia kupujemy też sprzęt sportowy dla uczniów naszej szkoły oraz stroje na zaduszki miechocińskie, w których co roku bierzemy czynny udział. Generalnie Stowarzyszenia ogranicza się do pozyskiwanie środków i przeznaczanie ich na potrzeby naszej szkoły. Często Stowarzyszenie realizuje moje pomysły, a nasza pani księgowa spina to potem jakoś finansowo. Działa to w taki sposób, że miasto lub Urząd Marszałkowski robią przez cały rok nabory wniosków na realizację różnych projektów, a my w nie po prostu wchodzimy, bo zależy nam, żeby dzieci z naszej szkoły miały wszystko, czego tylko mogą potrzebować.
A: Wróćmy jednak do projektu "Bezpieczna Kobieta". Czy może pani opowiedzieć nam, w jakich konkretnie zajeciach brałyście panie udział, i które z nich spodobały się paniom najbardziej?
W.K: Na początku odwiedził nas prezydent miasta, otwierając oficjalnie projekt. Następnie miałyśmy spotkanie z przedstawicielami policji. Panowie policjanci opowiedzieli nam, jak należy się właściwie zachowywać podczas rutynowych kontroli pojazdu, poinformowali o zmianach w taryfikatorze mandatów oraz o sytuacjach, w których możemy zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Potem miałyśmy intensywne zajęcia praktyczne z instruktorem samoobrony, które trwały 4 godziny. Po tych zajęciach czułyśmy się nieludzko zmęczone. Na kolejnych panowie policjanci pokazali nam, co możemy zrobić, gdy ktoś z nienacka zaatakuje nas jakimś niebezpiecznym przedmiotem lub też spróbuje nas dusić. Muszę przyznać, że były to bardzo ciekawe i wartościowe zajecia, dlatego wypada mi tylko żałować, że zabrakło nam czasu, by dowiedzieć się, co możemy zrobić, gdy we wspomnianej powyżej sytuacji mamy na sobie elegancki strój wyjściowy - obcasy, długie kolczyki, obcisłą i krępującą ruchy sukienkę. Mam jednak wrażenie, że paniom chyba najbardziej spodobało się spotkanie z behawiorystą zwierzęcym. W końcu większość z nich ma w domu jakieś zwierzę. Dowiedziałayśmy się na tym spotkaniu, a jaki sposób kontaktować się ze swoim pupilem, by robił to, czego od niego oczekujemy, czyli by ten pies bądź też kot był nam po prostu posłuszny. Ostatnie spotkanie dotyczyło wspomnianej wcześniej pierwszej pomocy przedmedycznej.
A: Czy uważa pani, że projekt ten był wystarczająco dobrze nagłośniony w mediach, by chętne kobiety z Tarnobrzega i okolic mogły wziąć w nim udział?
W.K: Myślę, że tak, tyle tylko, że nabór był w okresie wakacyjnym. Prowadziłyśmy go przez Radio Leliwa i media społecznościowe, a informowałyśmy o nim na tarnobrzeskich portalach informacyjnych oraz na plakatach, które rozwieszone były w całym mieście.
A: Czy myślały panie o tym, by w przyszłości powtórzyć taki projekt, ale tym razem skierować go do osób niepełnoletnich?
W.K: Zastanawiałam się nie tak dawno, czy nie zrealizować tego projektu z uczniami naszej szkoły? Mamy przecież nauczycieli, którzy mogliby takie zajęcia poprowadzić. Pan Dawid Kiper, czy pani Ewelina Motyka mogliby na przykład uczyć podstaw samoobrony. Ale nie jest to takie proste. Aby dziecko wzięło udział w takich zajeciach, potrzebna jest zgoda osoby pełnoletniej, rodzica bądź opiekuna. Po drugie są to zajęcia, podczas których może się też coś przydażyć, myślę tu o jakiejś kontuzji. Mimo to pomysł spotkań tego typu z młodzieżą jest na tyle interesujący, że będę starała się wdrożyć go w życie. Myślałam także, by skierować go do uczniów starszych klas, siódmej i ósmej, zarówno do dziewcząt jak i chłopców, gdyż dzieci faktycznie często bywają ofiarami aktów przemocy. Muszę jednak ten pomysł skonsultować z różnymi ludźmi i upewnić się, czy jako szkoła możemy go młodym ludziom zaproponować, a jeśli okaże się, że tak, to jakie warunki musimy spełnić. Osobiście uważam, że każdy młody człowiek powinien posiąć wiedzę z zakresu wykrywania, analizy i obserwacji zagrożenia oraz choćby podstawowe umiejętności z zakresu obrony koniecznej i udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej.
A: Czy panie z Rady Kobiet mają jakieś dalsze plany związane z tym projektem bądź też zamierzają zrealizować jakiś kolejny?
W.K: Na razie nic na ten temat nie wiem. Natomiast nasze Stowarzyszenie, które istnieje od 2013 roku, zawsze uważnie patrzy na to, co jest do wzięcia i chętnie angażuje się w różne akcje. Nie zapominamy jednak o tym, że jego podstawowym celem jest poszerzanie możliwoście SP 6. W tej chwili wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich będzie budowa przy szkole sali gimnastycznej.
A: Trzymam kciuki za powodzenie i tej inicjatywy, i bardzo dziękuję pani za wywiad.
W.K: Ja również dziękuję i pozdrawiam czytelników twojej gazety.
Grafika: własna oraz:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?