Nie wchodź do lasu. Wendigo
Po kilku sekundach powietrze znieruchomiało, a potem nie było już nieruchome, przeszył je
bowiem trzask łamanych gałązek. (…) Wrona zakrakała raz na alarm (…) po czym coś
zaczęło zbliżać się do miejsca w którym Trisha spała z głową opartą na ramieniu.
„Pokochała Toma Gordona”
Stephen King
Kto chciałby zostać sam po zmroku w lesie niech podniesie rękę. Nikt? Jakoś mnie to nie dziwi. Ciemne, obce miejsce, pełne nieznanych odgłosów, tętniące własnym, prymitywnym życiem. Nieujarzmione i dzikie. I jakże piękne w swym przerażającym jestestwie.

Jako że mieszkam w sąsiedztwie lasu, wielokrotnie zdarzało mi się w nim zostawać po zachodzie słońca. Tylko ten, kogo ciemność ogarnęła kiedykolwiek w takim miejscu będzie wiedział, co to znaczy zastygnąć w bezruchu w oczekiwaniu na to, że trzask łamanej gałązki powtórzy się bliżej, a potem jeszcze raz i jeszcze bliżej. Tylko ci, którzy tam byli, wiedzą, jak brzmi szum własnej krwi pobrzmiewający w uszach, jak głośny jest własny oddech, jak nieprzenikniona jest ciemność, i jak podskakuje serce na każdy szelest, sapnięcie czy gwizd.
Amerykańskie plemiona Indian utworzyły własnego demona, który uosabiał grozę i potęgę lasu – Wendigo. Jak głoszą legendy, Wendigo to wielki, kosmaty stwór o sercu z lodu, który podąża za tymi, którym zdarza się zabłądzić w lesie. Porusza się niezgrabnie i pozornie niezdarnie robiąc mnóstwo hałasu.
Przeraża tym swoją ofiarę, która nerwowo rozgląda się na boki i oczywiście nie widzi niczego poza mrokiem. Bo Wendigo jest sprytny. Póki osamotniony i przerażony człowiek działa jako tako logicznie, demon ukrywa się za drzewami i czeka. Cierpliwie śledzi ofiarę nonszalancko prąc przez las, celowo robi hałas i czeka aż ta wpadnie w panikę i zacznie uciekać na oślep. Wtedy uderza. Czasem zabija rozrywając na strzępy i zjadając serce, a czasami tylko zamienia we własną kopię. Jak wampir przekazuje swoje nienasycone pragnienie krwi, tak Wendigo zaraża niewyobrażalnym głodem ludzkiego mięsa.

Syndrom Wendigo funkcjonuje również w psychologii. Pragnienie ludzkiego mięsa związane jest z starymi legendami Indian. Podczas srogich zim, kiedy zapasy się kończyły, a każdy koń, pies i kot zostały już zjedzone, następował okres głodu. Głodu tak strasznego, że odbierał zmysły i prowadził do szaleństwa. Indianie opętani syndromem Wendigo wpadali w głodowy szał.
Ich myśli krążyły tylko wokół jedzenia. W ich oczach każdy człowiek był potencjalnym posiłkiem. Nie było już ludzi. Było tylko jedzenie. Chorych zwykle zabijano lub wyganiano do lasu, aby tam znaleźli spokój, ukojenie i oczyszczenie – czyli śmierć. I stąd demon. Nie potrafiąc zdefiniować choroby głodowej, Indianie stworzyli Wendigo. Demona, który raz zasmakowawszy w ludzkim mięsie pragnął go nieustannie.Choć Wendigo jest tylko legendą, to jednak ma swoje psychologiczne podstawy, swoje przysłowiowe ziarno prawdy. A skoro mit oparty jest na prawdziwych zjawiskach, to kto zagwarantuje nam, że inne pogańskie legendy o wiłach, wąpierzach i innych potworach zostały wyssane z brudnego palca?
Komentarze [18]
2007-05-27 18:00
ja się zawsze bałam Buki brr ;/
2007-05-25 14:50
nie lubię Buki i Bljudy
2007-05-25 14:03
Eeeee… Ona się zastrzeliła przeca.
hłe hłe
2007-05-24 16:53
A i jeszcze Bljudę.
2007-05-24 16:46
Można z tego zrobić coś dłuższego. Z takich demonów jak ten tu opisany to znam Bukę z Doliny Muminków.
2007-05-24 15:59
nie lubię lasu.
2007-05-23 07:45
ja tam w zamierzchłych czasach podstawówki uwielbiałem nocną zabawę w chowanego w lesie…i jakoś mnie to nie przerażało.
za to teraz sam czuje się nieswojo…bynajmniej nie ze względu na demony i inne takie – to ludzie są najgorsi…
2007-05-22 21:49
brrr… ja się boję lasu w nocy i mam nadzieję, że nie bedę miała okazji usłyszeć szumu własnej krwi będąc tam samotnie :P
2007-05-22 20:04
szczerze, to ja się lasu w nocy nie boję. W końcu jżdzi się od dziecka na obozy do samego środeczka puszczy :)
2007-05-22 16:45
Niedokończone może dlatego, że chciałam napisać felieton o demonie a z rozpędu zaczęłam jak opowiadanie.
A wiesz DE, że masz mądrego tatę? Tak samo nie rozumiem ludzi, którzy boją się chodzić po cmentarzu w nocy. W końcu cmentarz to poświęcona ziemia i tam umarłych nie ma się co bać. Kolejnym absurdem jest chociażby wymysł, że wampiry wstają z trumien. Na cmentarzu? Kiedy wokół pełno krzyży i wszędzie ziemia skropiona wodą święconą?
No. Ale to już temat na osobny tekst.
2007-05-22 16:34
Dość ciekawe, tylko jakby troche niedokończone. Wczuwasz się, zagłebiasz, a jednak nie znajdujesz tego czym mogłby Cię jeszcze ten tekst oczarować. Ale i tak naprawde może sie spodobać. Samotnie w lesie po zmroku… hmmmm…. fajne uczucie, adrenalinka, chłodny dreszcz przechodzący po ciele. Lecz wole z jakąś fajną osóbką, wtedy jest jeszcze lepiej.
2007-05-22 13:22
jak to mawia moj kochany tatus: “nie martwych trzeba sie bac, a zywych!”
2007-05-22 12:12
zainteresował mnie wstęp,choć końcówka wybiła mnie z tego “nastroju”.ale podoba mi się “jak podskakuje serce na każdy szelest, sapnięcie czy gwizd.”