Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

O Kiełbasie   

Dodano 2005-11-07, w dziale inne - archiwum


Dawno, dawno temu, a dokładnie 18 września 1976 roku, za siedmioma okopami, czyli w komunistycznej Polsce, w małym miasteczku zwanym Opocznem, na świat przyszedł pewien chłopiec obdarzony przez Boga niezwykłym talentem i fenomenalnym instynktem strzeleckim. Któż wtedy przypuszczał, że …
W rodzinnej Kraśnicy, niewielkiej wioseczce leżącej 13 kilometrów od Opoczna, perspektyw na życie nie było. Grzegorz, bo tak dano mu na imię, od zawsze miał pod górkę. Przede wszystkim musiał pomagać ojcu w gospodarstwie. Nie stronił od ciężkiej pracy (stąd dzisiejsza muskulatura). Mimo młodego wieku poznał znaczenie słowa odpowiedzialność. Chociaż w domu ledwo wiązano koniec z końcem, Grześ z optymizmem spoglądał w przyszłość, jakby przeczuwał swoje uzdolnienia. Lata wczesnego dzieciństwa nie wróżyły jednak, że Grzesio zostanie kimś. Gdy troszeczkę podrósł, ruszył na podbój szkolnych murów. Do najlepszych uczniów jednak nie należał. Dzisiaj, byli nauczyciele mówią o nim, że dobre oceny otrzymywał bez problemu; oczywiście łżą jak psy. Sam bohater przyznaje, że pilnym uczniem to on nie był. O ile za wysiłkiem fizycznym przepadał, o tyle wykorzystanie rozumu nastręczało mu niebagatelnych problemów. Nic więc dziwnego, że do jego ulubionych przedmiotów należał W-F. Ponoć też matematyka, ale Grześ niewiele z tego zapamiętał. Od małego ganiał za futbolówką. Podczas lekcji kładł piłkę pod ławką i odbijał. Niestety, reakcje nauczycieli okryła mgła (celowego?) zapomnienia. Zawsze po dzwonku on pierwszy wybiegał z klasy. Gdzie? Oczywiście na boisko. Nieraz wracał umorusany w błocie, spocony, zdyszany. Pytany przez nauczycielkę o piłkarskie wybryki, odpowiadał: „Oj, prose pani”. Ta sama profesorka poleciła małemu Grzesiowi, by zapisał się do klubu piłkarskiego. Dobry uczeń posłuchał swojej pani. Od tego momentu futbol znalazł się na pierwszym miejscu w hierarchii wartości Grzesia. Choć fascynacja piłką nożną wyróżniała go na tle rówieśników, to gra na profesjonalnym poziomie wydawała się nierealnym marzeniem. Przezorny Grześ nie zrezygnował z nauki. Ukończył Technikum Samochodowe i w razie niepowodzeń na murawie, mógł prowadzić taksówkę lub TIR-a lub naprawiać samochody.

Tuż po uzyskaniu pełnoletności Grzegorz otrzymał propozycję z kilku zespołów piłkarskich. Wybrał, chociaż po części niefortunnie, ofertę WOY-a Bukowiec. Prezes tego klubu był zarazem właścicielem zakładu mięsnego. Grzegorz w przerwach między treningami pracował u szefa. Białym fordem rozwoził wędliny do sklepów. Od kolegów z zespołu otrzymał pseudonim z racji wykonywanego zawodu – „Kiełbas” .W drużynie, co prawda występującej w klasie okręgowej, stał się osobą niezastąpioną. W sezonie 199798 strzelił 56 goli. W czasie gry ośmieszał przeciwników. W jednym meczu ośmiokrotnie pokonał bramkarza rywali. Innym razem Grześ bardzo chciał pojechać na ślub przyjaciela, ale ten termin kolidował z decydującym o awansie spotkaniem WOY-a. Pewny siebie „Kiełbas” umówił się z trenerem, że po strzeleniu goli zejdzie z boiska i pojedzie na wesele. Po 20 minutach wszystko było załatwione. Trzy strzały, trzy gole i zmiana.

Instynkt strzelecki nieprzeciętnego zawodnika został dostrzeżony. Drugoligowa Ceramika Opoczno zażyczyła sobie mieć Grzesia w swoich szeregach. Ten, w trzech grach, trzy razy skierował piłkę do siatki. Ówczesny trener Ceramiki (Witold Mroziewski) nie docenił jednak umiejętności strzeleckich nowego nabytku i polecił Grzesiowi treningi bokserskie. Cóż, „Kiełbas” nie imponował techniką. I choć żadna piłkarska umiejętność nie była u niego dobrze rozwinięta, to na ilość zdobywanych bramek, zwłaszcza głową, nie mógł narzekać. Pan Mroziewski miał opinię fachowca, toteż Grześ chodził zmartwiony. Załamanemu Grzesiowi nawarstwiały się kolejne problemy. Został zawieszony na trzy miesiące, gdyż chciał występować w dwóch zespołach naraz, następnie brak skuteczności, a na dodatek małżeństwo. Same kłopoty – nieprawdaż? Koszmar skończył się w 2001 roku. W Ceramice Paradyż został królem strzelców piątej i czwartej ligi (33 i 35 goli).

Kolejny sezon i kolejny tytuł, tym razem w barwach trzecioligowego HEKO Czermno „Kiełbas” zebrał 23 trafienia. Powoli o Grzesiu z Kraśnicy słyszało coraz więcej osób. Przenosiny do drugoligowego Kolportera Korony Kielce przyniosły pewne zmiany. Modyfikacji uległ też jego boiskowy pseudonim, tzn. dodano „a” i powstał „Kiełbasa”. Pojawiły się wątpliwości: czy Grzesiek nadal będzie zdobywać takie ilości bramek w klubie aspirującym do gry na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej? „Kiełbasa” udowodnił, że nie ma na niego mocnych. Znów 23 gole i promocja do pierwszej ligi. W barwach Korony spełniło się największe marzenie Grzesia. 26.07.2005r. zadebiutował w ekstraklasie.

Tak, ten chłopiec z obskurnej, zapomnianej przez Boga wioski wystąpił przeciwko najlepszym zawodnikom w kraju. Smak „Kiełbasy” znają już wszyscy stoperzy z polskiej czołówki. 12 razy piłka po uderzeniach Grzegorza trzepotała w siatce. Nawet niemrawy selekcjoner reprezentacji powołał Grześka na mecz. Już 16 listopada nadarzy się szansa na pierwszego gola w kadrze narodowej. Estońscy obrońcy trzęsą już porteczkami.

Choć „Kiełbasa” osiągnął oszałamiający sukces, wciąż pozostał sobą. Raz odesłał do budy trenera Lecha Poznań, gdy ten utrudniał wznowienie gry. Czy zastanawiacie się, co robi Grześ w dniu wolnym od treningów? Pokornie pomaga teściowej (!?!) rozwozić węgiel. Na razie pomysł zmiany klubu do Grzesiowej głowy nie przyszedł, pomimo kilku ofert z kraju i z zagranicy. Przyszłości nikt nie zna, lecz pracownicy przemysłu wędliniarskiego przewidują dalszy podbój rynku przez „Kiełbasę”- szczególnie niemieckiego, w czerwcu przyszłego roku.

Co czytelniku, piłkarski laiku, który nie wie, że ta bajkowa historia jest prawdziwa, a jej bohater to Grzegorz Piechna, możesz wynieść z lektury tego tekstu? Otóż, gdy „mądry” nauczyciel nazwie ciebie fujarą, nie przejmuj się, bo pewnie się myli. Wspierając swoją ciężką pracę, wiarą i talentem, spełnisz swoje marzenia. Po osiągnięciu sukcesu zachowuj się normalnie, bo z samego szczytu możesz spaść w bezlitosną otchłań przeciętności i zapomnienia. Bierz wzór z pana Grzegorza Piechny.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.5 /2 wszystkich

Komentarze [5]

~pin
2005-11-11 13:39

ło matko:p

~skoczuś
2005-11-09 15:29

dobre.. Grzesiu :)

~Aigel
2005-11-09 08:57

dzięki

~Jugos
2005-11-09 08:33

fajne…

~Ktosia
2005-11-08 16:17

A ja myślałam, że ktoś wpadł na pomysł opisania życirysu pana, który książki od matematyki pisze :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry