Odczepcie się od celibatu!
Celibat (łac. caelebs – bez żony, samotny). Pojęcie towarzyszące Kościołowi i kapłanom od bardzo wielu lat. Praktykowany w wielu religiach przez kapłanów, zakonników i mnichów. Obiekt licznych, gorących dyskusji i sporów. Jedni uważają, że jest potrzebny, inni zaś, że to idiotyczny zakaz łamiący prawa natury, który absolutnie powinien zostać zlikwidowany. Skrajni antagoniści uważają nawet, że to główna przyczyna wszelkiego zła w Kościele. Jaka jest prawda? Moim zdaniem problem ten bierze się głównie stąd, że człowiek zna tylko dwie koncepcje życia: samotność albo „bycie z kimś”.
Wielu ludzi uważa, że pojęcie „celibat” pojawiło się gdzieś w XII wieku. Coś w tym jest, ale tak naprawdę to towarzyszyło ono Kościołowi od początku. W pierwszych wiekach istnienia Kościoła pojawił się zwyczaj spontanicznego celibatu, który w miarę upływu czasu zaczęto traktować jako obowiązek, choć w Piśmie Świętym nie znajdziemy wyraźnych zapisów nakazujących jego zachowywanie. Największe znane nam dziś postacie z historii Kościoła żyły jednak w celibacie, oddając się całkowicie służbie Bogu i ucząc innych, jak powinni żyć. I w tym dostrzegam najistotniejszą jego zaletę. Człowiek, który chce służyć Bogu i innym ludziom, musi mieć głowę wolną od trosk związanych z własnym życiem rodzinnym. Wyobrażacie sobie księdza z żoną i powiedzmy czwórką dzieci, który odwołuje mszę świętą w niewielkiej, wiejskiej parafii, ponieważ jego dziecko zachorowało właśnie na grypę i on musi pojechać z nim do lekarza? Ja, zdecydowanie nie. Wierni oczekują, że ich pasterze będą całkowicie do ich dyspozycji. W końcu po to zostali powołani - jak powiada Pismo - z ludu i dla ludu. A we wspomnianym powyżej przykładzie po plebanii biegałyby rozwrzeszczane dzieciaki, a żona pytałaby męża, zmierzającego na modlitewne spotkanie ze swoimi parafianami, czy na obiad zrobić mu schabowego, czy może woli rybkę? Mnie taki model sprawowania tej posługi zdecydowanie nie odpowiada. Nie wyobrażam sobie, aby ksiądz oprócz spraw wiary i tych związanych z prowadzeniem Kościoła, miał jeszcze przejmować się stopniami swoich dzieci w szkole, czy też jeździć z żoną na zakupy do pobliskiej galerii. Tak się nie da. Na pewno któraś ze stron by na tym ucierpiała albo parafianie, którzy chcą uczestniczyć w nabożeństwach, chodzić do spowiedzi i przyjmować sakramenty, albo rodzina, dla której mąż i ojciec nie miałby wystarczająco dużo czasu.
Zdarza się i to ostatnio chyba coraz częściej, że sami księża występują przeciwko celibatowi. Uważają, że jest on nienaturalny, mocno ich ogranicza i jest swoistym rodzajem balastu. Ja widzę to zupełnie inaczej. Można by zapytać tych duchownych, co robili w czasie sześciu lub więcej lat swojej formacji? Czy w seminarium nie myśleli o tym? Czy w tamtym okresie celibat nie wydawał się im zbyt dużym wyrzeczeniem? Przecież bycie kapłanem to nie przymus i każdy z nich mógł w dowolnej chwili zrezygnować z tej drogi. Nikt nie zmuszał ich do przyjęcia święceń, a co się z tym wiąże do składania ślubów czystości. Może więc to nie celibat winny jest tak naprawdę ich irytacji? Może problem tkwi zupełnie gdzie indziej? Może idąc do seminarium nie kierowali się prawdziwym powołaniem, a mieli na uwadze coś zupełnie innego?
Niektórzy publicyści, którzy podejmują ten trudny bądź co bądź temat, obwiniają celibat o radykalny wzrost libido u młodych księży, którzy próbując to napięcie rozładować, popełniają czyny niegodne ich stanu, o czym świadczą liczne, medialnie nagłaśniane przypadki. Moim zdaniem to uproszczone myślenie. Nie ma przecież żadnych badań, których wyniki potwierdzałby choć w części tę tezę. Celibat był przecież i jest nadal dobrowolnym wyrzeczeniem się małżeństwa i zobowiązaniem do życia w czystości. A przyczyn np. pedofilii powinniśmy doszukiwać się zupełnie gdzie indziej. Może lepiej byłoby poszukać ich w dolegliwościach dzisiejszego świata, który promuje wyuzdaną seksualność i karmi nas na każdym kroku nęcącymi wizerunkami nagich kobiet. Może to właśnie te czynniki znacznie bardziej wzbudzają w człowieku pierwotny instynkt i chęć zaspokajania popędu, niż podpisanie dokumentu o przyjęciu celibatu?
Czy zniesienie celibatu przyniosłoby nagły wzrost powołań w Kościele Katolickim (sugerują to np. amerykańscy księża)? Szczerze wątpię. Anglikanie spróbowali i wyszła im z tego przysłowiowa „lipa”. Okazało się tam bowiem, że wierni przestali ufać wielu swoim pasterzom. No bo czy przeciętny rodzic może brać pod rozwagę rady swojego pasterza w kwestii wychowywania dzieci , gdy widzi, że on sam nie radzi sobie ze swoimi rozwydrzonymi, zbuntowanymi dzieciakami? Duchowni Kościoła Anglikańskiego szybko przekonali się ponadto, że ludzie zwracają znacznie większą uwagę na ich dzieci, niż na wszystkie inne i znacznie surowiej oceniają ich zachowanie.
Celibat ma dziś - w zależności od sposobu spojrzenia na niego - mniej więcej tylu samo zwolenników, ilu przeciwników. Ja zdecydowanie zaliczam się do tych pierwszych, ponieważ uważam, że ksiądz obarczony rodziną i specyficznymi obowiązkami wynikającymi z pełnienia społecznej roli męża i ojca, nie mógłby w pełni oddać się służbie Bogu i wiernym. A cały ten szum wokół celibatu uważam za temat zastępczy, którego cykliczne pojawianie się wynika z chęci wprowadzenia przez niektóre środowiska korzystnych dla nich zmian w znanym nam świecie. Myślę tu o tych środowiskach, którym zależy na wpojeniu obywatelom nowych zasad, opartych na zdeprecjonowaniu roli uczuć i wartości wyższego rzędu. Całe szczęście, że są wśród nas jeszcze tacy ludzie, którzy potrafią docenić to, dzięki czemu kapłaństwo nadal jest czymś niezwykłym i wyjątkowym.
Grafika:
Komentarze [3]
2012-09-02 15:09
Wiesz co Jacek trochę mi się chce śmiać z Ciebie. Ale spoko :D popatrzcie Elessar mądrze to argumentował a jeśli ktoś nie zna dobrze pracy tego nie można nazwać pracą posługi kapłana to się tak właśnie wypowiada jak Jacek . Może tego nie widzimy ale kapłani bardzo dużo się modlą sam brewiarz dziennie zajmuje około 1.5 godziny dziennie plus dodatkowe modlitwy typu różaniec koronka rozmyślanie to trwa okolo 3 godzin dziennie. Ojciec dla swoich dzieci aby być dobry ojcem musi być dla nich dostępny 24h na dobę a tu już nam 3 odpadają do tego dochodzi katecheza w szkolo to z 5 godzin plus msza konfesjonał dodatkowa godzina i popatrzcie logicznie ile mu zostaje na dom godzina wieczorem moze 2 ? podczas których i tak się będzie przygotowywał do katechezy na naspeny dzień. Poza tym wezmy okres świąt wtedy księża prze 2 tygodnie dzień w dzień cały czas spowiadają po różnych parafiach pozniej święta całe Boże Narodzenie i @ dzień świąt w kościele chciałbyś mieć takiego tate który by był cały czas w kościele ? Bo ja nie. Poza tym popatrzcie Chrystus powiedział do Apostołów zostawisz dom swój matkę i ojca i pójdziesz za mną nie biorąc nic czli Jezus chce całkowitego oddania się jemu. Apostołowie mieli żony ale je zostawili bo zostali powołani do Chrystusowego kapłaństwa. Głową kośćioła jest Chrystus On poprzez ten gest wtedy zdecywdował że będzie celibat wtedy tego nie nazywał tylko pokazał jak to robić. I włśnie Chrystus tworzy kościół czyli On nadaje jego reguły. I teraz jak by zniesiono celibat to co by było ? to Kościół nie wypełniał by posłannictwa Chrystusowego i tak jak szatan wypowiedział by mu nie posłuszeńtwo. Także nie mieszajmy się w sprawy Kościoła to Chrystus go ustanowił i on daje nam reguły a jeżeli ktoś może je zmienić to jedynie papież i to jest jego sprawa a nie nasza. AMEN
2012-08-26 17:21
Cześć, to ja.
Zacznę od cytatu z Twojego artykułu:
“ (...)choć w Piśmie Świętym nie znajdziemy wyraźnych zapisów nakazujących jego (celibatu) zachowywanie”
No to myk:
“(...) Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony (...), dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?” (1 List do Tymoteusza 3:1-5, Biblia Tysiąclecia) – jeśli to jest niejasna wypowiedź nt. celibatu, to jak by miała brzmieć ta jasna?
Jesteś więc moim skromnym zdaniem drogi redaktorze ignorantem w kwestii własnej konsfesji. Jak można w ogóle publikować wypowiedź człowieka kompletnie nie znającego podstaw swoich “poglądów”? Może dlatego, że jest naczelnym?Natomiast co do zakładania rodziny przez księdza i niemożności wywiązania się przez to z obowiązków duszpasterza, to sprawa jest dość prosta – wierni sami mogą zdjąć z barków księdza lwią część czynności (praca w kancelarii, zbiórka na tacę, a nawet rozdawanie komunii św.), kapłanowi pozostawiając tylko czysto rytualne sprawy, to naprawdę jest możliwe, wystarczy trochę zaangażowania w sprawy wspólnoty. Patrząc jednak na naszych “katolików” to zaangażowanie byłoby właśnie największym problemem – trzeba by się ruszyć np. sprzed telewizora. Niewiele jest wśród was osób skłonnych poświęcić “Teleexpres”.
Dalej zapytam; czy rodzina będzie uwłaczać powadze urzędu proboszcza/wikarego? Jeśli u grekokatolików nie uwłacza (ci też są pod kuratelą papieża – wyjaśnienie dla ignorantów) to czemu u rzymskich katolików ma być problemem? Nie wspominam już o całym prawosławiu, niezależnym już od Rzymu, gdzie w celibacie żyją tylko mnisi.
Rozumiem jeszcze dodatkowo, drogi Redaktorze, że w kwestiach rodzinnych zawszeć lepsza rada starego kawalera niż mniej lub bardziej, ale doświadczonego męża i ojca? Doprawdy, zadziwiasz mnie.
Natomiast co do zboczeń, to dopóki celibat istnieje, dopóty pod sutanną będą się ukrywać zboczeńcy. Zniesienie celibatu może to zmienić, bo wówczas stary kawaler nawet jeśli będzie księdzem, będzie dla miejscowych “podejrzany”, chyba że gadanie o tradycyjnym podejściu do posługi zyska akceptację, ale tego nie możemy przewidzieć.Artykuł na słabe 3 – wykazałeś się ignorancją w zakresie pryncypiów chrześcijaństwa, ponadto słabą, miejscami wręcz bzdurną argumentacją oraz (w ostatnim akapicie) skrajnie religianckim podejściem do osób niepodzielających Twojego systemu wartości.
Wyraźnie bowiem wspominasz o środowiskach deprecjonujących rolę uczuć i wartości wyższego rzędu – moim zdaniem te “środowiska” kładą po prostu promują to, co szeroko pojętemu Kościołowi po prostu jest nie w smak.
Tak samo ja mogę twierdzić, iż KK promuje pogardę wobec kobiet, kładąc akcent przede wszystkim na ich rolę w rodzinie. Oczywiście wypełnianie ról rodzinnych nie musi wykluczać innych pól samorealizacji, ale jakoś rzadko nauczyciele KK o tym wspominają.
2012-07-03 23:34
Zgrabnie napisane, aczkolwiek nie byłbym sobą, gdybym się nie czepiał :)
Znam przypadek księdza pedofila z czasów powojennych, a wtedy świat nie promował wyuzdanej seksualności :) Kapłan ten miał oprócz tego dziecko, na szczęście o sprawie dowiedziała się kuria. Co do rozmyślań nad celibatem, masz rację. Czasami wydaje mi się, że niektórzy wybierają drogę kapłaństwa dla lekkiej i przyjemnej pracy za xxx koła/mc – nie orientuję się w kwestii zarobków.
Co do “rozwydrzonych dzieci” – kupa prawda. Ksiądz, który nie ma rodziny, nigdy nie zrozumie jej problemów. Co najwyżej pojedzie po rodzicach z ambony, bo będzie miał takie widzimisię. Artykuł w zasadzie poprawny, daję 4.
- 1