Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Plac zabaw   

Dodano 2022-05-31, w dziale felietony - archiwum

Kiedyś to było wspaniale. Pozwólcie, że z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka jeszcze raz wrócę do czasów dzieciństwa. Pisałam już kiedyś o tym, że nasze czasy wcale nie są takie złe, jak się wielu ludziom wydaje. Nie zmieniłam także zdania w kwestii naszego dzieciństwa. Nadal uważam, że był to wyjątkowo beztroski czas. Może nie był to najlepszy czas w życiu, ale chyba nie mamy też prawa narzekać. Pamiętacie jeszcze, jak wyglądało w tamtym okresie nasze życie? Wstawaliśmy dopiero wtedy, gdy obudzili nas nasi rodzice. Potem myliśmy się, jedliśmy śniadanie, które nam przygotowali i podali, a tuż po nim udawaliśmy się z mniejszą lub większą radością do przedszkola. Tam zaś bawiliśmy się i uczyliśmy się cały ranek, i całe przedpołudnie (prawdę mówiąc to głównie się bawiliśmy), a gdy na dworze było bardzo ciepło i przyjemnie, to gros czasu spędzaliśmy wraz z grupą i swoją panią na przedszkolnym placu zabaw lub na spacerach. To były czasy!

/pliki/zdjecia/pla1_4.jpg Plac zabaw. Myślę, że każdy z nich, drewniany, plastikowy, metalowy czy jeszcze jakiś inny, posiadał zapewne wiele instalacji umożliwiających świetną zabawę. Pamiętacie te wszystkie piaskownice, zjeżdżalnie, wieże, karuzele, huśtawki, równoważnie? Siedzę właśnie na takiej huśtawce. Przede mną stoi zjeżdżalnia połączona z huśtawka w wersji dla maluchów. Są tu też drabinki i różne drążki do wspinania. Po lewej znajduje się piaskownica, bujany konik a tuż obok nich stoi karuzela. Jest tu oczywiście również huśtawka dla dwóch osób. Dookoła stoją ławki dla rodziców i kilka koszy na śmieci, a to na wypadek, gdyby tak któryś maluch po zjedzeniu kanapki, batonika, jogurtu, ciastek lub wypiciu soczku musiał wyrzucić puste opakowanie. Sami widzicie, że to taki plac z naszych czasów, na którym nie ma jeszcze tych najnowszych wynalazków: trampolin, pająków ze sznurów, domków (w tym tych na palach), ścianek wspinaczkowych i innych wynalazków. Jestem przekonana, że każdy z nas świetnie jeszcze pamięta, jak jego plac zabaw wyglądał. A pamiętacie jeszcze, co was w tym miejscu fascynowało i dlaczego? Gdy patrzę na te place zabaw z dzisiejszej perspektywy, to widzę w nich doskonałe miejsce rozrywki (aktywnego spędzania czasu) dla młodszych dzieci oraz nawiązywania pierwszych interpersonalnych relacji. To drugie widać zresztą znacznie lepiej w grupie trochę starszych dzieci, które (być może kierowane wspomnieniami i sentymentem) również lubią spotykać się w takich miejscach, ale te ich spotkania towarzyskie z dziecięcą zabawą najczęściej nie mają już zbyt wiele wspólnego. Najsmutniejsze jest chyba jednak to, że ich zabawy kończą się często dewastacją tych urządzeń.

Żeby nie było, że chcę komuś konkretnemu dopiec, to niech pierwszy rzuci kamieniem ten z was, któremu w takim miejscu nigdy nie przyszły do głowy jakieś głupie pomysły. A skoro, jak się domyślam, wszyscy wciąż trzymacie kamienie w dłoniach, przejdźmy do "głębszych rozkmin".

/pliki/zdjecia/pla2_4.jpg Zjeżdżalnia (masło z dzika - to na twoje życzenie, przepraszam jedynie za to, że nie białym wierszem). Jako małe brzdące nie potrafiliśmy generalnie samodzielnie wspiąć się na górę, bo nie dosięgaliśmy kolejnych szczebli drabinki. W kolejnych latach wspinaliśmy się już bez trudu i pomocy ze strony rodziców. Oczywiście czasem zdarzało się, że spadliśmy o szczebel niżej, albo noga zaklinowała nam się między szczeblami, ale bez problemu udawało nam się już dotrzeć na szczyt. Tam czekała na nas nagroda, a był nią zjazd w dół. Przyjemność sama w sobie. Nie zawsze wszystko było idealnie. Pamiętacie, ile razy doznaliście różnych obtarć albo też wyłożyliście się plackiem pod zjeżdżalnią? Gdy dziś patrzę na zjeżdżalnie, to widzę w niej alegorię dorosłego życia, pełnego trudu i nie zawsze udanych prób osiągnięcia celu. A jeśli nawet uda się zrealizować założony cel (pokonując naturalnie po drodze masę przeszkód), to przyjemność z tego jest zazwyczaj chwilowa, dokładnie taka sama jak ta po zjechaniu ze zjeżdżalni, a niekiedy nie ma jej wcale. Wielu młodych ludzi myśli naiwnie, że po zdaniu matury i dostaniu się na studia, będzie im w życiu już tylko łatwiej. Nic bardziej mylnego. Życie jest bowiem jak ta zjeżdżalnia, nieustanny wysiłek i trud, by wspiąć się na szczyt, osiągać kolejne cele, a gdy w końcu tam docieramy, doświadczamy przyjemności, którą można by porównać do tej, jaką odczuwaliśmy kiedyś tuż po zjeździe ze zjeżdżalni. Jako dzieci chcieliśmy od razu zaznać tej przyjemności raz jeszcze i wspinaliśmy się kolejny raz na zjeżdżalnie. Czy w dorosłym życiu nie jest tak samo?

Karuzela jest podobną alegorią dorosłego życie. Kręcimy się na niej nieustannie. Zmieniając miejsca i relacje, doświadczamy skrajnych emocji i uczuć. Oczywiście karuzela życia nie zawsze obraca się z tą samą prędkością, /pliki/zdjecia/pla3_3.jpg nie zawsze tylko w poziomie i nie zawsze to akurat my mamy wpływ na prędkość obrotów. Często bywa bowiem tak, że prędkość obrotów jest totalnie niezależna od nas. I co z tego, że lubimy kręcić się wolno. Nagle, z jakiegoś powodu karuzela zaczyna kręcić się bardzo szybko i chociaż chcielibyśmy ten ruch spowolnić, a nawet zatrzymać, to nie możemy tego zrobić, bo w odróżnieniu od tej dziecięcej karuzeli, z tej życiowej nie da się tak po prostu wysiąść. Nie wszystkie dzieci lubią jednak karuzelę, niektóre wręcz jej unikają, ale podobno te, które radziły sobie na karuzelach, równie dobrze radzą sobie potem na karuzeli życia, a ci, którzy jej unikali, zastanawiają się po latach, dlaczego ich marzenia o byciu kimś sławnym czy ważnym, spełzły jednak na niczym.

Drabinki. Jak ja ich nie lubiłam. Dostrzegacie w nich kolejną alegorię życia. Teraz widzę, że ci, którzy już w dzieciństwie lubili się po nich się wspinać i skakać, pozostają takimi właśnie wspinaczami też i w dojrzałym życiu. Mówiąc krótko, kto był wspinaczem, ten będzie nim raczej już zawsze, choć – jak pokazuje życie – niektórzy po drodze zmarnują i ten potencjał.

Piaskownica. Nie ma to jak miejsce, w którym można robić babki z piasku, budować zamki i tunele, obrzucać się tymi malutkimi ziarenkami, a czasem – ku swojemu zdziwieniu - znaleźć nawet zwierzęce odchody. Ja w dzieciństwie uwielbiałam wprost to miejsce na placu zabaw i coś mi mówi, że nie jestem w tym odosobniona. Miejsce to było małe, najczęściej w kształcie jakieś figury geometrycznej, kwadratu lub prostokąta. Z powodu niezbyt wielkich rozmiarów dzieci bawiły się tam blisko siebie, /pliki/zdjecia/pla4_1.jpgco sprzyjało nawiązywaniu interpersonalnych relacji. Jaki tam był gwar. Dzieci szybko i bez jakiegoś krygowania się zapoznawały się i pożyczały sobie nawzajem swoje zabawki, choć nie zawsze chętnie. Najgorzej było chyba jednak wtedy, gdy jedna strona chciała na przykład ładnie wyrównać piasek, druga zaś planowała upodobnić to miejsce do stanu jak po przejściu tornada. Dziś dostrzegam w tych dziecięcych zabawach pierwszy zalążek wyzwań związanych ze szkołą czy też z pracą. W szkole, w ciasnej klasie, kilkadziesiąt osób, trzyma się w pewien sposób razem, pożyczając sobie często wzajemnie różne rzeczy. Część jest miła i uprzejma, a część zdecydowanie mniej. Część pożycza innym chętnie swoje rzeczy, a ta druga część czyni to niechętnie, o ile w ogóle. W miejscu pracy jest tak samo. Dlatego właśnie piaskownica to dla mnie kolejna alegoria późniejszego życia.

"Konik - z drzewa koń na biegunach. Zwykła zabawka, mała huśtawka, a rozkołysze, rozbawi. Konik - z drzewa koń na biegunach. Przyjaciel wiosny, uśmiech radosny, każdy powinien go mieć" – śpiewa Urszula. Piosenka niewątpliwie bardzo udana, a ukryte w niej przesłanie jest wbrew pozorom głębokie. Niewątpliwie to jedna z tych najbardziej lubianych przez dzieci zabawek. Bujanie się to dla prawie każdego dziecka jedna z najprzyjemniejszych czynności. Jednak takie bujanie w dorosłym życiu może już być przyczyną koszmarów lub traum, które mogą nam poważnie uprzykrzyć życie.

Huśtawka. I ta pojedyncza i ta podwójna również ma symboliczne odniesienie do dorosłego życia. Zapewne doskonale jeszcze pamiętacie, że zanim się człowiek rozhuśtał, zaliczając spektakularne wzloty, trzeba się było naprawdę solidnie napracować. Niczego bowiem w życiu nie osiągnie się bez pracy własnej, wspólnej lub czyjegoś wsparcia (czasami huśtali nas przecież inni). /pliki/zdjecia/pla5_1.jpgPamiętacie zapewne dobrze, że wysiłek włożony w rozhuśtanie huśtawki to była tylko część zabawy, nie mniej wysiłku i skupienia wymagało przecież także utrzymanie się na niej. Mimo wszystko ten wysiłek opłacał się, a frajda była nieziemska. A czy w życiu dorosłym nie jest miło doczekać się efektu naszej własnej lub wspólnej pracy?

Ławki. Tak wiem, to nie jest żadna atrakcja na placu zabaw, tylko miejsce dla opiekunów, obserwatorów i administratorów naszego życia. Ludzie ci pomagali nam, choć niekiedy byli dla nas zupełnie obcy. Ale oni tam zawsze byli i zazwyczaj czuwali. W życiu dorosłym jest podobnie. Otacza nas niewyobrażalna ilość ludzi, których często też nie znamy. Ci, których znamy nadal się o nas zazwyczaj troszczą i wspierają nas w naszych działaniach, ale są i ci drudzy, którzy nadal obserwują nas z dystansu. Na niektórych z nich będziemy mogli liczyć, ale z pewnością nie na wszystkich. Człowiek jest istotą społeczną, tak więc życie z innymi ludźmi w zgodzie raczej mu służy, bo dzięki temu nasze życie jest w miarę bezpieczne oraz stabilne.

Jak więc sami widzicie każdy element typowego, dziecięcego placu zabaw, jak się tak dobrze zastanowić, może mieć prawdziwie alegoryczne znaczenie. Natchnieniem do napisania tego tekstu było dla mnie nie tylko huśtanie się na pustym placu zabaw, ale i przeczytanie pewnej książki, której autor uświadomił mi, jak wielki ładunek znaczeń może nieść ze sobą prawie każde słowo.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /37 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry