Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Coś pośrodku niczego   

Dodano 2016-09-17, w dziale relacje - archiwum

Wakacje to czas relaksu. Każdy może zająć się wtedy tym, co naprawdę lubi. Jedni wyjeżdżają więc z rodzicami za granicę, inni na obozy lub do babci na wieś, a jeszcze inni zostają w domu i delektują się świętym spokojem, spoglądając jedynie od czasu do czasu na pokrywające się kurzem zeszyty od matematyki czy języka polskiego. Ja lubię spędzać wolny czas aktywnie, dlatego w czasie minionych wakacji nie tylko odwiedziłem moją rodzinę w Londynie i wziąłem udział w Światowych Dniach Młodzieży, ale i wybrałem się na niezwykłą wyprawę muzyczną, która szczególnie zapadła mi w pamięć.

/pliki/zdjecia/ciesz6.jpgMówię tu o Cieszanowie, małym miasteczku położonym przy granicy polsko – ukraińskiej, o którego istnieniu oprócz jego mieszkańców wiedzą tylko nieliczni. To takie coś pośrodku niczego, prawdziwy koniec świata, gdzie można cieszyć się jedynie dostępnością dużej ilości tlenu. Ale to właśnie w tym miejscu pod koniec wakacji odbywa się od kilku lat festiwal muzyczny - Cieszanów Rock Festiwal, który w kręgach młodych fanów muzyki zwany bywa też niekiedy podkarpackim Jarocinem.

Na początku wakacji nie planowałem jednak wyjazdu do Cieszanowa, choć dobrze wiedziałem, kto tam w tym roku wystąpi. Dlaczego? Bo pochłonęła mnie magia Jarocina i gdzieś od połowy roku planowałem wyjazd na tamten festiwal. Niestety, sprawy się nieco skomplikowały i nie udało mi się tam pojechać. Żałowałem bardzo, ale czasem tak bywa. A może los chciał abym wybrał inaczej? Tak czy inaczej jakieś dwa tygodnie przed festiwalem w Cieszanowie dostałem zielone światło i zdecydowałem się pojechać właśnie tam.

Festiwal w Cieszanowie trwał cztery dni, a wszystkie koncerty odbywały się na dwóch scenach – „dużej”, zlokalizowanej naprzeciwko pola namiotowego i „alternatywnej”, ulokowanej w amfiteatrze na polu namiotowym. Pierwszego dnia festiwalu (w czwartek) koncerty odbywały się tylko na scenie alternatywnej (tak gdzieś od godz. 15.00), ale w kolejnych dniach (do niedzieli włącznie) grano od 15.00 do 1.00 w nocy na dużej scenie, a od 11.00 do mniej więcej 15.00 na scenie alternatywnej. /pliki/zdjecia/ciesz3.jpgNa tej drugiej pokazało się około 14 zespołów, a na tej pierwszej 10. Zaprezentowany przez nie wachlarz gatunków muzycznych był ogromny i każdy mógł znaleźć coś dla siebie – od death metalu (Vader), przez brzmienia rockowe (Strachy na Lachy), satyryczne teksty El Dupy, punkowe numery Włochatego i 1125, do niskolotnych, aczkolwiek zabawnych tekstów Lej Mi Pół i Nocnego Kochanka. Uczestnicy festiwalu mieli także okazję zobaczyć na żywo trzy wcielenia Kazika. W piątek wystąpił jako Kazik na Żywo (był to jeden z ostatnich koncertów na jego pożegnalnej trasie), w sobotę pojawił się z Kultem, a w niedzielę zagrał pod szyldem Kazik & Kwartet Proforma. Gwoli poprawności powinienem jednak dodać, że w sobotę Kazik pojawił się raz jeszcze, tym razem jednak jako gość El Dupy. Gwiazdą tego dnia, określaną jako headliner całego festiwalu, był zespół Markiego Ramonesa, który zaprezentował zgromadzonej w amfiteatrze publiczności najbardziej znane numery starych Ramones. Podobno zaproszono go w „zastępstwie”, ponieważ zakontraktowana znacznie wcześniej gwiazda (Misfits – przyp. red.) odwołała w ostatniej chwili wszystkie swoje koncerty w Europie.

Moim zdaniem najciekawsze były tzw. koncerty „specjalne”. Taki właśnie był koncert Kultu. Zespół w trakcie ponad trzyipółgodzinnego występu zagrał materiał z dwóch swoich płyt /pliki/zdjecia/ciesz1.jpg„Tata Kazika” i „Tata 2”. I choć nie jestem ich fanem, to trudno było oprzeć się wrażeniu, że biorę udział w czymś niezwykłym. Było naprawdę magicznie. W październiku na rynku muzycznym ma się pojawić nowa płyta Kultu. Parę dni temu obejrzałem promujący ją teledysk, przygotowany do numeru „Madryt” i z satysfakcją zauważyłem, że wykorzystano w nim materiał filmowy z koncertu grupy w Cieszanowie. „Płytę na żywo” zagrały też Strachy na Lachy (oczywiście chodzi o „Piłę Tango”), ale akurat ich koncert jakoś mną nie wstrząsnął.

Takie festiwale to naturalnie nie tylko muzyka na żywo, ale i masa innych atrakcji. Różnego rodzaju warsztaty, malowanie murali, jam session dostępne dla każdego, projekcje filmów, spotkania z zespołami, czy wystawy.

Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, nie wszystko musi się wszystkim podobać, dlatego nie chcę oceniać poszczególnych prezentacji, mówiąc wam, który występ mi się podobał, a który nie, bo nie do końca o to w takich imprezach chodzi. Za to zwróciłbym organizatorom uwagę na jeden problem - dojazd. Nam udało się załatwić dojazd na miejsce Bla Bla Carem, /pliki/zdjecia/ciesz4.jpgale gdybyśmy tego nie zrobili, to jedynym środkiem dotarcia w ten odległy zakątek jest bus z Rzeszowa, który kursuje bardzo rzadko.

Festiwal zorganizowano naprawdę doskonałe. Zarówno ochrona jak i pracownicy techniczni, ratownicy z punktu medycznego czy wolontariusze, doskonale wiedzieli, na czym polega ich praca, świetnie się dogadywali i uzupełniali. Ba, odniosłem nawet wrażenie, że oprócz robienia tego, co do nich należy, czerpali też radość z faktu, że się na tej imprezie znaleźli. To sprawiało, że my, uczestnicy, nie czuliśmy się w ich obecności źle. Za to czuliśmy podskórnie, że oni są dla nas (i z nami), a nie przeciwko nam.

Czy festiwal był udany? Jak najbardziej, dlatego zamierzam tam pojechać również w przyszłym roku i z niecierpliwością wyczekuję już kolejnych wakacji.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /19 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 97luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry