Skarby z wycieczki
Już od najmłodszych lat nie potrafimy usiedzieć w miejscu i wciąż żądni jesteśmy przygód. Zaczynamy przełazić między szczebelkami łóżeczka i odbywać swoje pierwsze piesze wycieczki na czworaka. Potem twardo stajemy na nogi i wybieramy się do babci mieszkającej w tym samym mieście, żeby tam odkryć rower i nim pokonywać trasy już kilkukilometrowe. Mając naście lat rodzice odcinają pępowinę i pozwalają nam jechać na pierwszą kolonię, czy też wycieczkę klasową. Zastanówmy się, co najczęściej przywozimy z takich wycieczek? Czy jedynie zgromadzone w głowie wspomnienia?
Pierwsza, podstawowa rzecz - pamiątki.
Kamyczki, muszelki, patyczki i nieco ambitniejsze wisiorki plus tanie pierścionki-żywioł sprzedawców, a dziura w budżecie. Widokówki, zabawki bardzo przeciętne, serwetka z Mc Donalda, figurki i inne badziewie, bardziej zbędne niż użyteczne. Patrząc z perspektywy przemijania: kartka zżółkła, kamyczek się zgubił, a figurka już nie ma głowy... ale one wciąż posiadają w sobie ten na chwile zatrzymany czas i choć teraz za nic nie kupilibyśmy podobnych bzdur, miło nam patrząc na nasz dobytek z obcych terenów, wspominać szaleństwo, rozbite kolano, nieprzespane noce i zawierane wówczas znajomości, teoretycznie na zawsze.
Druga podstawowa rzecz - brudne ubrania.
Człowiek, jak to wynika z naszej zwierzęcej natury, musi wytarzać się w błocie, turlając się z górki, czy też usiąść na ławce nieco ubrudzonej. Kto z nas, gdy za młodu gonił za motylkiem, nie rozdarł spodni lub też nie przyczynił się do zmiany ich barwy, gdy w tej nierównej walce padł na trawę? Nie wspominając o bieliźnie, którą wypada zmieniać, biorąc pod uwagę, że myć się warto (jeśli nie chcemy zwracać uwagi na podstawy higieny, to chociaż obudźmy w sobie materialistę i korzystajmy z darmowej wody!). Tak więc, po powrocie do domu, zanim opowiemy szczegóły jakiegokolwiek wyjazdu, obsypujemy mamę stertą nieświadomie poplamionych ciuchów, wierząc, że wybielacz nie będzie chlorowy.
Trzecia podstawowa rzecz - zguby.
Akapit poświęcony rzeczom, które powinniśmy mieć, a jakoś ich nie ma. Roztargnienie, zakochanie, czy też urok miejsca i osób przebywających z nami sprawia, że umykają nam drobiazgi typu suszarka do włosów, portfel czy legitymacja i dopiero w domu okazuje się, że zniknęły. Ludowe wierzenia zwykły mawiać, że gdy w jakimś miejscu zostawimy część naszego dobytku, to oznacza to szybki powrót, ale czy jest sens jechać kilkaset kilometrów z mokrą głową byle ją sobie tylko wysuszyć?
Czwarta podstawowa rzecz - pusty portfel.
Jeśli go w ogóle przywieziemy, to po otwarciu możemy zastać nie małe zaskoczenie. Lody, hamburger, lody, cola, lody, chrupki, lody... i tak musimy się dożywiać, gdyż wycieczkowa kuchnia nie serwuje nam dań zadowalających, bądź też nasze wybredne kubki smakowe buntują się przy większości zdrowych potraw, krzycząc: „kup mi fast fooda”! I tak oto, jak zeszłoroczne śniegi, topnieją nasze pieniądze... pozostawiając po sobie kałuże łez.
Piąta podstawowa rzecz - choroba.
W większości przypadków zmiana klimatu np. z górskiego na nasz siarkowy, powoduje powodzie z nosa, czy też dolegliwości bardziej uciążliwe. Często też, nasza nieostrożność przyczynia się do bólów brzucha czy też głowy ( czyżby kac?). W ten sposób zamiast upajać się wspomnieniami z tych kilku dni wolności, my umieramy w łóżku zdani na tych, od których tak uparcie chcemy się odseparować.
Wysypałam przed Tobą mój niewielki powycieczkowy plecak. A ty, jakie skarby w nim zgromadziłeś?
Komentarze [6]
2006-05-17 19:51
Jezzzu, wszyscy krytykują, a mnie się podoba, a ogólnień za dużo? :| No to lepiej pisać same szczegóły i artykuł na 30 stron…no jak tam uważacie :|
Paulinko:
Hehe ja tylko musze stwierdzić, że mi szkodzi zmiana klimatu Z siarkowego NA górski ;)
2006-05-15 23:43
Pierwszy raz pochwale twoj artyku; .Widze ze robisz dobre kroki ku lepszym artykulom chcociaz jescze czegos ci brakuje…
2006-05-14 19:23
nie no ok.. tyle tylko, że to przywozi z wycieczek mój 10letni brat.. chyba z czesem, z niektórych “pamiątek” się po prostu wyrasta.
PS: i chyba faktycznie za dużo uogólnień.. stąd też na pytanie Goldi odpowiedź brzmiałaby dość niedorzecznie. Ale temat przyjemny.
2006-05-14 14:40
Za duzo uogólnień,oj za dużo…
2006-05-14 09:39
1. nie nawykłem do tarzania się w błocie
2. jakoś nigdy nie miałem choroby klimatycznej…i o niej też nie słyszałem…więc to raczje nie dotyczy WIĘKSZOŚCI przypadków
3. Czy uważasz, że przeżyłbym na twoich kanapkach z pasztetem sojowym, gdyby nie Mc Donalds ;)
4. Przywozisz(łaś) z wyjazdów patyczki ??!!
5. Jakby ktoś miał wątpliwości – KOCHAM CIĘ PAULIANNO (hłe hłe):*
2006-05-13 22:35
“Kto z nas, gdy za młodu gonił za motylkiem, nie rozdarł spodni lub też nie przyczynił się do zmiany ich barwy, gdy w tej nierównej walce padł na trawę?”
Ja.
Czy przez to, odnosząc się do zdania wstecz, nie jestem człowiekiem?
- 1