Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Wiara czyni cuda   

Dodano 2005-12-15, w dziale felietony - archiwum

Cóż... Nikt z nas nie jest doskonały. Każdy ma swoje talenty, które w mniejszym lub większym stopniu wykorzystuje. Często się właśnie mówi o tych naszych zdolnościach. Rzadziej o naszych słabych stronach. Ile razy zdarzyło się Wam, że mimo usilnych starań, nic nie wychodziło?... Tak myślałem. Ale czy z góry jesteśmy skazani na klęskę w walce z naszymi ułomnościami? Tu dobra wiadomość. Niekoniecznie.

Jeśli założymy z góry, że nie wykonamy postawionego sobie zadania, to zapewne tak się stanie. A co zrobić, żeby się udało? To proste. Podejść do sprawy z optymizmem, bez zbędnych negatywnych emocji i przede wszystkim uwierzyć w siebie. To wiara czyni cuda! Pewien młody człowiek chciał koniecznie zostać marynarzem. Zdał pomyślnie egzaminy i został przyjęty do szkoły. Problemy zaczęły się na koniec semestru, kiedy wszystko miał zaliczone, oprócz egzaminu z języka angielskiego. Ach, ten potworny angielski. Przez cały okres swojej nauki, nie nauczył się ani słowa. Słówka, wyjątki, regułki i szyki zdaniowe. To wszystko było dla niego czymś niemożliwym do ogarnięcia. Koledzy mówili mu: "Daj spokój, nie dasz rady". Ale on uparcie im powtarzał: "Na pewno zdam. Wierzę w to." Egzaminy zbliżały się nieubłaganie wielkimi krokami. Godziny spędzone nad książkami nie przynosiły efektów. Jak nic nie umiał, tak nic nie umiał. Gdy był już bliski rezygnacji, odwiedził go przyjaciel, który napisał mu przykładowe wypracowanie na egzamin pisemny. Przeczytał je, ale nic nie rozumiał. Postanowił przepisywać tekst, w nadziei, że coś mu do głowy wpadanie. Przepisywał je tak długo, aż w końcu pisał je z pamięci. Nadszedł czas egzaminu pisemnego. Gdy pojawił się na Sali, zdziwił się nawet jego nauczyciel. Nikt nie wierzył, że zda. Odpowiadając na pytania, które znalazły się na kartce, napisał owe wypracowanie, które wyuczył się na pamięć. Na drugi dzień ogłaszono wyniki. Gdy wszedł do sali, nauczyciel egzaminujący uśmiechnął się. Powiedział: "Co prawda pisał Pan niezupełnie na temat, ale praca napisana nieźle, więc otrzymuje pan ocenę dostateczną." No to pisemny miał już za sobą. Teraz tylko ustny. Czyż miał się poddać? Nie, postanowił przecież zostać marynarzem. Wybrał się na egzamin ustny. Tym razem jego wiedza opierała się na znajomości alfabetu i słów "was born". Przewodniczącym komisji był nauczyciel j. angielskiego, a pomagali mu nauczyciele j. niemieckiego i j. francuskiego. Wylosował pytania i przeczytał je. Zrozumiał z nich tylko słowa: George Washington. Zmierzył komisję wzrokiem i zaczął mówić szybko: "George Washington was born a, b, c, d, e, born was Washington George f, g, h, i, j...". Przewodniczącemu aż włosy posiwiały ze śmiechu. Chciał od razu oblać nieszczęśnika, ale powstrzymali go inni członkowie komisji. Chwalili jego akcent, biegłość i szybkość reakcji. Dla nich oczywistym był fakt, że student zasługuje na pozytywną ocenę. Po długich protestach i namowach współczłonków komisji egzaminacyjnej, przewodniczący wystawił drżącą ręką ocenę dostateczną.

Ten ewidentny przykład wskazuje, że tak naprawdę jesteśmy w stanie niemal wszystko. Przy sprzyjających okolicznościach można wywalczyć realny byt spełnienia naszych planów, marzeń i nadziei. Stawka jest wysoka, więc dlaczego tak często poddajemy się już na samym początku? Kiedy będzie Ci się wydawało, że wszystko stracone, to uwierz w siebie i wpatruj się w tę iskierkę nadziei, która świeci gdzieś tam w ciemnej otchłani strachu...

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.5 /2 wszystkich

Komentarze [10]

~Monika
2005-12-30 11:51

Sławuś...jest wszystko ok;)też mam takie zdanie jak Ty jak się czegos bardzo chce to zawsze sie uda.

~szalik
2005-12-18 19:01

Gratuluję wam wszystkim optymizmu i entuzjazmu.
Jeśli uważasz, że wszystko jest możliwe, to spróbuj trzasnąć drzwiami obrotowymi xP

~HNcia
2005-12-17 20:20

Jake świetnie to ująłeś i zgadzam się z tym całkowicie, bo na prawdę czasami wystarczy tylko odrobina nadziei. A co do parasola sie nie zgodze- przecież wszystko zależy od jego wielkości ;)

~Mara
2005-12-17 15:43

Świetny przykład- bardzo mnie rozbawił, ale rzeczywiście czasem potrzeba więcej szczęścia i przede wszystkim odwagi, aby dopiąć swego upragnionego celu. Dlatego nie chowajmy głowy w piasek. Nie ma rzeczy niemożliwych- zgadzam się z tym w zupełności:)

~Gość
2005-12-16 21:38

Niemożliwe jest tylko parasola w dupie otworzyć!:P

~Jake
2005-12-16 20:40

Niemożliwe to tylko wielkie słowo rzucone na wiatr przez maluczkich,którzy godzą się z naturalną koleją rzeczy, zamiast wykrzesać siły by ją zmienić. Niemożliwe to nie fakt. To jedynie opinia. Niemożliwe to nie deklaracja. To wyzwanie. Niemożliwe to potencjał możliwości. Niemożliwe jest chwilowe.

~szalik
2005-12-16 13:08

Uważasz, że częściej mówimy o naszych sukcesach i dobrych stronach? Wydaje mi się, że jest dokładnie na odwrót, że narzekanie i biadolenie jest głęboko zakorzenione w naszym ,,polactwie’, w jak najbardziej pejoratywnym rozumieniu tego słowa. Wręcz nie wypada na pytanie ,,co śłychać’ odpowiedzieć, że wszystko jest w porządku, skoro wszyscy naokoło miauczą, jak to im źle nie jest.
Przykład ciekawy, ale chyba niezbyt realny…

~Gość
2005-12-16 08:34

Dziwne…ale cuda się zdarzają.

~syla
2005-12-16 08:27

Właśnie… Najważniejsze to się nie poddawać i próbować... Wszystko jest możliwe… :)

~Gsk
2005-12-15 18:41

Artykuł dobry. Przepraszam, bardzo dobry. Nawet ta “egzotyczna” historia pasuje jak w mordę strzelił ;) Może nie od razu uwierzy ktoś, że może coś na świecie zmienić, lecz z pewnością przez chwilę to rozważy, a to już krok bliżej do sukcesu.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry