Zaskakujący portret seryjnego mordercy
W 1991 roku kontrowersyjna powieść Breta Eastona Ellisa "American Psycho" wzięła świat szturmem. Część kobiety nazywała ją mizoginistycznym, seksistowskim plugastwem, a inne były wstrząśnięci jej brutalnymi i bardzo obrazowymi opisami niesprowokowanej przemocy i okrutnych tortur. Książka, osadzona w latach 80., opowiada historię 27-letniego absolwenta Harvardu, Patricka Batemana, który z niejasnych do końca powodów w obłąkańczym szale morduje " dwadzieścia, a może czterdzieści osób ". Pierwotnie miała ukazać się na rynku w 1990 roku, ale Random House wycofał się z dystrybucji, obawiając się gwałtownej reakcji czytelników. Ostatecznie została wydana w 1991 roku jako część Vintage Series i sprzedała się w nakładzie ponad 250 000 egzemplarzy, stając się jednym z najbardziej popularnych (a dla niektórych ważnych) dzieł literackich naszych czasów.
Film o identycznym tytule „American Psycho”, w reżyserii Mary Harron, jest adaptacją tej powieści. Kanadyjska reżyserka i scenarzystka prezentuje w nim również portret seryjnego zabójcy, ale - co ważne - czyni to w sposób faktycznie nietypowy i zaskakujący, odżegnując się od tradycji nadętych produkcji o ambicjach psychoanalitycznych. Kreujący rolę Patrica Batemana walijski aktor Christian Bale, czyni to moim zdaniem z wielkim przymrużeniem oka. Główny bohater to młody nowojorczyk, doskonale zarabiający człowiek sukcesu, ale także człowiek z poważnym defektem psychicznym. Pozornie wydaje się całkiem normalny. Jest uznanym maklerem z Wall Street, ma sekretarkę, własną limuzynę, wymyślne wizytówki i mieszka w drogim apartamencie. Pod tą złudną otoczką kryje się tak naprawdę pozbawiona empatii prawdziwa, żądna krwi bestia. Powieść Breta Ellisa "American Psycho" jest krytyką współczesnego świata pozbawionego moralnego kręgosłupa, uprzedmiotawiającego ludzi i pogrążonego w konsumpcji bez umiaru. To również satyra na absurdy ery yuppie. Czasami nie jest ona zbyt subtelna, ale akurat to mi się podobało. Film zaś, w porównaniu do książki, jest według mnie nie mniej ekscentryczny, a Bale wydaje się być jeszcze bardziej szalony i maniakalny. Satyra wydaje się być w nim jeszcze bardziej przejaskrawiona (myślę tu choćby o scenach z młodymi biznesmenami śliniącymi się nad wizytówkami kolegów lub o Patricku, który dyskutuje o niuansach współczesnej muzyki pop tuż przed zabiciem kolejnych ofiar). "American Psycho" jest dla widza przytłaczającym doświadczeniem. Nie liczcie zatem na żadną subtelność, bo tu jej nie znajdziecie.
Aktorzy fantastycznie wcielili się w swoje postacie. Ich kreacje są znakomity, ale Bale jako Bateman, czyli człowiek zdumiony otoczeniem i pragnący jedynie desperacko się do niego dopasować, jest tu chyba najlepszy. Jego Bateman sprawia wrażenie człowieka wrażliwego, głównie na sztukę. Na co dzień słucha grupy Genesis i "Hip to Be Square", ale tylko pozory. Niektórzy widzowie żartują teraz, że zbyt wiele Phila Collinsa i Huey Lewisa może zmienić normalnego człowieka w kolejnego Eda Geina lub Eda Kempera. Komentarze internautów wskazują, że nie wszystkim fanom powieści Ellisa spodobała się kreacja Bale'a (momentami faktycznie jest nadinterpretacyjna, co może wywołać nieoczekiwany w takiej sytuacji efekt komiczny, jak choćby wtedy, gdy morduje swego współpracownika Paula Allena, granego przez Jareda Leto. Moim zdaniem to jednak idealna mieszanka introspekcji, nienawiści do samego siebie oraz do świata, pożądania, konformizmu i schizofrenii. Bale'owi udaje się to wszystko na tyle wiarygodnie oddać, że obecnie, po obejrzeniu filmu, nie potrafię wyobrazić sobie nikogo innego w tej roli.
Bale'owi partnerują w pozostałych pierwszoplanowych rolach Willem Dafoe, Chloe Sevigny i Reese Witherspoon, ale to on tak naprawdę napędza ten film i to on jest głównym powodem, dla którego warto zobaczyć ten film, który zdecydowanie wykracza poza typowe ograniczenia tego gatunku.
Wielu krytyków zarzuciło "American Psycho" po premierze, że jest tylko rozwodnioną wersją książki, a przy tym zbyt poprawną politycznie. Może i tak, ale z drugiej strony patrząc, ja nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz widziałem w mainstreamowym filmie tak okrutne kadry jak ten, gdy mężczyzna tak długo bije psa obcasem buta, aż udaje mu się go pozbawić życia albo gdy ugania się zupełnie nago za prostytutką, dzierżąc w swojej dłoni zakrwawioną piłę łańcuchową bądź gdy przykłada odbezpieczony pistolet do głowy kota i grozi mu, że nakarmi nim bankomat.
Nie jest to film miły dla oka i łatwy w odbiorze. Sądzę, że niektóre dialogi nigdy nie miałyby miejsca, gdyby ten film powstał w ostatnich latach, choćby ze względu na mocno obecną w nim mizoginię, mowę nienawiści czy przemoc wobec zwierząt. Dlatego najlepiej podejść do niego ze sporym dystansem.
Uważam, że Mary Harron znakomicie przeniosła na ekran, naprawdę trudną do ekranizacja powieść Breta Eliisa, tworząc intrygujący i ciekawy w formie thriller. O wyczuciu przez nią ducha powieści oraz szalenie umiejętnym przełożeniu go na język filmu najlepiej świadczą różne sceny groteskowe (choćby pojedynek na wizytówki). Majstersztyk reżyserki polega na tym, że potrafiła w kilku takich scenach przekonująco przedstawić widzom chorą psychikę bohatera, co autorowi książki zajęło kilkaset stron. Harron niczego przy tym jednak widzom nie sugeruje, zachęca ich jedynie, by w oparciu o podany przez nią materiał wyciągnęli tylko własne wnioski na temat Batemana i jego sytuacji. Widz zaczyna się więc zastanawiać. Czy Bateman powinien być nadal wolny, by mógł dalej zabijać, czy też wszystkie te potworności, których był świadkiem, wydarzyło się wyłącznie w jego umyśle? Uwierzcie mi, nie jest to tak oczywiste. Osobiście nie lubię niejednoznacznych zakończeń, ale w filmie tak pokręconym i schizofrenicznym zaproponowane przez Harron zakończenie wydało mi się mimo wszystko satysfakcjonujące."American Psycho" to film trudny, przewrotny, niejednoznaczny, ale też film, który zasługuje na zainteresowanie, głównie za sposób, w jaki sportretowano w nim mentalność maniakalnego zabójcy oraz sprawność reżyserki, z jaką bulwersującą książkę potrafiła pokazać na ekranie w znacznie łatwiejszej do przełknięcia formie.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?