25 lat więzienia za test drukarki
Przeglądając ostatnio portale informacyjne, natknąłem się na artykuł „Wydrukował w domu 100 zł, grozi mu 25 lat więzienia”, którego tytuł, nie powiem, mocno mnie zaintrygował. Po zapoznaniu się z tekstem i przedstawionymi przez autora faktami, doszedłem do wniosku, że polskie prawo naprawdę jest przestarzałe, niedostosowane do wymogów czasu, a zapisane w nim kary są nadzwyczaj często absolutnie nieadekwatne do szkodliwości społecznej czynu.
By się o tym przekonać, sprawdźcie sobie na przykład, jaka kara przewidziana jest w naszym kodeksie karnym za brutalny gwałt, pobicie ze skutkiem śmiertelnym, zabicie przez matkę własnego noworodka, a następnie porównajcie sobie wysokości przewidzianych kar do tych, jakie mogą być wymierzone sprawcom czynów działających na szkodę skarbu państwa (np. podrabianie banknotów bądź też faktur, czy omijanie płacenia podatków).
Prawie każdego dnia media informują nas o przekrętach na ciężkie miliony złotych, których sprawcom uchodzi to często na sucho albo dostają po wieloletnich procesach jakiś śmieszny wręcz wymiar kary, podczas gdy pewien 20-letni chłopak, który kupił sobie nową drukarkę, a splot nieszczęśliwych wydarzeń doprowadził do tego, że wydrukowany przez niego banknot 100 zł trafił do sklepu ma iść do więzienia i to na 25 lat? Nie wiem, co wy o tym sądzicie, ale dla mnie to jakiś absurd.
Sprawa nie jest jak by się wydawało oczywista i faktycznie można interpretować ją na różne sposoby, ale…. Rzecz wyglądała tak. Młody, bo zaledwie 20-letni chłopak, kupił sobie nową drukarkę ze skanerem i najzwyczajniej w świecie postanowił ją tuż po zakupie przetestować. Chciał zapewne sprawdzić możliwości swojego nowego sprzętu, skanując coś, co ma dużą ilość szczegółów. To prawda, że testowanie świeżo zakupionego sprzętu na banknocie 100 złotowym nie było najlepszym pomysłem, ale w końcu robił to w dobrej wierze. Prawdą jest też i to, że zupełnie niepotrzebnie po zeskanowaniu banknotu wydrukował go, ale domyślam się, że w tym również nie było złej woli z jego strony, a jedynie ciekawość, jak jego drukarka poradzi sobie z tak wymagającym wydrukiem. Z jego relacji wynika, że po teście, gdy czuł się usatysfakcjonowany efektem, oddał wydruk dzieciom, które akurat bawiły się w „sklep” na podwórku. Po zakończeniu zabawy, dzieci pozostawiły ten 100 zł banknot, który trafił następnie w ręce kręcącego się w pobliżu 57-letniego, pijanego menela. Ten był oczywiście w takim stanie, że kompletnie nie przeszkadzało mu, że banknot, który sprytnie przechwycił, wydrukowany został na najzwyklejszym papierze ksero i nie posiadał żadnych wypukłych znaków zabezpieczających. Zapewne czuł się królem życia, gdy udawał się z nim do pobliskiego sklepu, gdzie postanowił zrobić alkoholowe zakupy, by podtrzymać na właściwym poziomie swój stan upojenia. Kasjerka zorientowała się naturalnie od razu, że banknot jest fałszywy i wezwała policję, która zatrzymała wspomnianego mężczyznę i idąc po nitce do kłębka, trafiła także na trop niczego nieświadomego 20-latka, któremu postawiła poważny zarzut podrabiania pieniędzy. A to nie jest już zabawne. Polskie prawo wyjątkowo surowo traktuje fałszerzy. Podrabianie pieniędzy w rozumieniu naszego prawa to zbrodnia, za co grozi kara do 25 lat pozbawienia wolności. Incydent, przestępstwo, to bym jeszcze zrozumiał, ale zbrodnia? Dostało się też pijaczkowi, któremu za usiłowanie wprowadzenia fałszywego banknotu do obiegu grozi teraz kara pozbawienia wolności do lat 10. I co wy na to?
Dla mnie to jakiś absurd. Przecież nie taka była intencja wspomnianego 20-latka, a jedynie fatalny zbieg okoliczności i jego nierozwaga doprowadziły do tego, że potraktowano go jak zbrodniarza. Bezsprzecznie postąpił nierozsądnie, ale czy jego działanie zasługuje na aż tak wysoką karę? Obiektywnie patrząc dochodzę do wniosku, że w rozumieniu polskiego ustawodawcy morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, a nawet zabójstwo pod wpływem środków odurzających, to znacznie mniejsza szkodliwość społeczna czynu, bo zasądzane w takich sytuacjach kary są zazwyczaj o wiele niższe. O co tu chodzi?
Na szczęście w polskim systemie prawnym istnieje coś takiego jak nieudolne usiłowanie (art. 13 KK). Chodzi generalnie o to, że czynności podejmowane przez daną osobę nie mogą w żaden sposób doprowadzić jej do popełnienia czynu zabronionego. Mam nadzieję, ze sąd wykaże tu zdrowy rozsądek i kopiowanie banknotów na domowej drukarce uzna co najwyżej za taką właśnie nieudolną próbę. Przecież, gdyby ten 20-latek chciał naprawdę sfałszować taki banknot, to zrobiłby to bardziej profesjonalnie, podrabiając precyzyjnie wszystkie, nawet te najbardziej ukryte i nie wszystkim znane cechy banknotu.
Dla mnie nie była to nawet próba podrobienia ani użycia podrobionego dokumentu. Swoją drogą sprawdziłem i to. Za takie działanie przewidziane są w KK niewspółmiernie niższe kary. Artykuł 270 mówi o karze grzywny lub ograniczenia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. No cóż, ale tego chłopaka oskarżono jednak o sfałszowanie banknotu.
Grafika:
Komentarze [1]
2017-05-25 01:15
Stać Cię na więcej ;)
- 1