Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Listopadowa zaduma, czyli rozważania na cmentarzu   

Dodano 2006-11-07, w dziale felietony - archiwum

Odkąd pamiętam, 1 listopada w mojej rodzinie wygląda tak samo. Stała trasa, obejmująca kilka cmentarzy, gdzie spoczywają bliscy i bliżsi. W każdym z tych miejsc od lat niezmiennie powtarza się jednakowy rytuał: obładowani zniczami i kwiatami, całą rodziną idziemy na któryś z grobów, odmawiamy naprędce modlitwę, zapalamy znicz lub dwa, a po kilku sekundach następuje chóralne To co, idziemy?

W przypadku napotkania na tejże trasie kogoś z rodziny, zwłaszcza dalszej, bądź dawno niewidzianych znajomych, pojawia się małe odstępstwo od tradycji – dochodzi do krótkiej rozmowy, podczas której najczęściej powtarzają się wypowiedzi typu: Kiedy wreszcie nas odwiedzicie? czy też Jak ona / on wyrosła / wyrósł! (to zwykle uwagi o nas - potomnych). Prędzej czy później któraś ze stron błyskotliwie zauważa: Ale dzisiaj zimno!, po czym następuje:

  1. zbiorowa „herbatka i ciasteczko”, czyli doroczne „przypadkowe” spotkanie członków familii w domu któregoś wujka lub ciotki;
  2. serdeczne pożegnania z obietnicą „zdzwonienia się” i pospieszne pielgrzymki na parking.

I tak w kółko...

Przy samym wejściu na jeden z cmentarzy, które co roku odwiedzam, jest maleńki grób, bez żadnego granitowego nagrobka, po prostu usypany kopiec i zwyczajny krzyż. Na tabliczce nie ma ani imienia i nazwiska, ani daty urodzenia czy śmierci – widnieje tam tylko wielkie czerwone serce, a obok niego napis: Dlaczego mnie nie chciałaś, Mamo? Ta mogiła zawsze napawała mnie jakimś dziwnym uczuciem. Oprócz zwykłego smutku czy współczucia uderza we mnie coś w rodzaju poczucia winy, wyrzutów sumienia... Za ten świat? Za to, że takie dramaty się zdarzają? A może po prostu chodzi tu o fakt, że sama nigdy nie zapaliłam tam nawet najmniejszego znicza, nie złożyłam skromnego bukietu i nie odmówiłam modlitwy w intencji tego dziecka, kimkolwiek ono było?

Pod koniec tych wakacji w moim mieście zdarzyła się tragedia – 13-letnia Asia zmarła prawdopodobnie wskutek sepsy. Jej śmierć była wstrząsem dla nas, zwykłych mieszkańców, nie mówiąc już o bliskich, bliższych i najbliższych. Ja sama, kiedy zobaczyłam klepsydry wiszące na tablicach ogłoszeń, pomyślałam: O co chodzi? Niemożliwe, żeby ktoś, kto chodził do mojego gimnazjum, kogo znałam z widzenia i mijałam codziennie na korytarzu... niemożliwe, żeby tak po prostu zgasł! A jednak. W tym roku na cmentarzu odwiedziłam jej grób. Podeszłam bliżej, aby przyjrzeć się zdjęciu. Chyba liczyłam na cud, ale cudów nie ma. W tej mogile od kilku miesięcy leży dziewczyna, którą znałam, co prawda z widzenia, ale znałam...

Znana pisarka Olga Tokarczuk powiedziała w jednym ze swoich ostatnich wywiadów dla pewnej stacji radiowej takie oto znamienne słowa: Współczesny świat traktuje śmierć jako skandal. Gdy ktoś umiera, jesteśmy zaskoczeni, pytamy: jak to?

Gdy wracaliśmy do samochodu, z radia rozległy się dźwięki utworu „24.11.94” zespołu Golden Life. Słowa refrenu: Życie, choć piękne, tak kruche jest… i wizyta przy grobie Asi sprawiły, że w głowie miałam tylko jedno jedyne pytanie, które ludzie zadają sobie już od wieków - Dlaczego?!

W grobach, które odwiedzam co roku, z kilkoma wyjątkami, spoczywają w głównej mierze osoby całkiem mi obce – bo, poza więzami krwi, właściwie mało co łączy mnie z prababcią czy pradziadkiem, którzy odeszli przed wieloma laty. Być może właśnie dlatego, że jeszcze nigdy (odpukać!) nie dane mi było przeżyć utraty naprawdę bliskiej osoby, Święto Zmarłych było dla mnie mało znaczące i raczej przechodziło bez większego „echa”. W tym roku jednak, przypuszczalnie wskutek wyżej opisanych zdarzeń, ogarnęło mnie coś, co zwykle nazywa się zadumą.

Drżąc z zimna i wpatrując się w płomień znicza, powtarzałam w myśli słowa modlitwy ... a światłość wiekuista niechaj im świeci. I chyba po raz pierwszy zrozumiałam tak naprawdę, o co proszę.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /9 wszystkich

Komentarze [18]

~Anioł
2006-11-07 20:46

wg. mnie Jugos ma rację – niby jeden temat, ale akapity rozsypane, niepowiązane ze sobą w żaden sposób…

faktycznie styl nie jest zły.

Ale szacuneczek za panią Tokarczuk. och. ach. ech.

~cocco
2006-11-07 19:56

> jugos

jeśli to kojarzy Ci się z blogowym pisaniem to proszę bardzo. być może coś w tym jest, skoro jak sam tytuł mówi, to są po prostu roz-wa-ża-nia.

i dziękuję za szczerą ocenę :)

~jugos
2006-11-07 19:14

z tytułu to ja bym wywnioskował, że się znalazłem na blog.pl, bo takie rozważania to się własnie na blogu pisze.

Nie rozumiesz pytania? Wyjaśniam: tekst zamyka jedna marna klamra kompozycyjna – dzień wszystkich świętych. Gdyby nie ona poszczególne części nie miały by praktycznie ze sobą wiele wspólnego(słowo “marna” nie znalazło się tam przez przypadek).

Styl mi się podoba, z treścią już gorzej.

Zaczynam sądzic, że niektórzy traktują Lessera jako wielki wór, do którego WSZYSTKO można wrzucic.

~twój lol :* :D
2006-11-07 18:44

nie rozumiem pytania o czym jest ten tekst..:D bo juz sam nagłowek mowi nam o tym co bedziemy czytac :P

mi sie podoba ;)):*

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry