Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Bo liczy się nie tylko wnętrze!   

Dodano 2008-10-18, w dziale teksty czytelników - archiwum

Czy zastanawiałeś/aś się kiedyś nad tym, że każde auto ma swój charakter, a zatem jest w pewien sposób wizytówką swojego właściciela? Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że pojazd, którym jeździsz, może informować innych i o tym, jaki jesteś? Normalny człowiek ma z pewnością inne rzeczy na głowie niż rozmyślanie nad tym, czy kierowca Forda Galaxy, który właśnie przejechał obok, kibicuje tej samej drużynie, lubi ser lub kąpie się w wodzie o temp. 35 C. Normalny być może tak, ale nie ja! Znawcy tematu twierdzą, że samochód jest kopalnią wiedzy o jego właścicielu, o tym, jaki jest, co lubi oraz czym się w życiu zajmuje.

Spójrzmy zatem okiem znawcy na samochody stojące przed naszą szkołą. Spotkamy tu dośc szeroką gamę różnych modeli Opla, Fiata, Peugeota, oraz innych marek.

No to zacznijmy od Opli. Te samochody kojarzą się od zawsze z czymś rozsądnym, w miarę niezawodnym, ale niekoniecznie fajnym. Ich właściciele należą bez wątpienia do ludzi praktycznych, rozsądnych, ale trochę pedantycznych i niekoniecznie lubianych. Oczywiście to tylko stereotyp, ale... Chociaż Astra jest dobrym samochodem, to jednak nie można powiedzieć ze jest fajna. Ten samochód mówi: „Cześć, jestem jednym z wielu identycznych Opli. Nie wyróżniam się z tłumu, a mój właściciel nie ma przyjaciół”. Indywidualizm zawsze był i jest fajny (oczywiście bez popadania w skrajność), zaś posiadanie czegoś wyjątkowego wprawiało i nadal wprawia właścicieli w dumę. Tak więc wyobraź sobie, że kupiłeś/aś właśnie nowiutką Astrę, wyjeżdżasz z salonu błyszczącym, pachnącym nowością egzemplarzem, przejeżdżasz 500 m do najbliższych świateł, a tu nagle staje obok ciebie ktoś w identycznym „wehikule”. Irytujące, nieprawdaż?

Jeśli już rozważamy niemieckie samochody, to nie sposób pominąć tu Volkswagenów. Auta tej marki uznawane były w Polsce do niedawna za symbol statusu i pozycji społecznej, ale czasy się zmieniły. Dziś VW Passat, to już tylko auto przedstawiciela handlowego w średniej wielkości, zagranicznej firmie. Czy przedstawiciel handlowy jest fajny? Raczej nie! Zajeżdża drogę, wymusza pierwszeństwo, wisi na tylnym zderzaku twojego auta. To nie jest fajne. A skoro przedstawiciele handlowi nie są fajni, to i ich samochody fajne być nie mogą.

Rozpatrzmy teraz grupę samochodów francuskich. Małe auta znad Sekwany zawsze były fajne. I nie chodzi tu tylko o łatwość parkowania, małe spalanie czy beznadziejne zawieszenie (absolutnie nie na polskie drogi), lecz o to, co sobie pomyśli pierwszy lepszy, w miarę ogarniający motoryzację przechodzień. Te auta musza pasować. Są jak torebka, która musi pasować do butów (każda kobieta wie, jak trudno dzisiaj dobrać takie atrakcyjne zestawienie). Faktem natomiast jest, że dobrze się w nich wygląda. Ktoś, kto jeździ takim samochodem, z pewnością jest kobietą lub przy zakupie samochodu ostateczną decyzję podjęła... kobieta. Nie jest to jednak powód do wstydu. Brytyjscy naukowcy przebadali niedawno dużą grupę par i małżeństw. Pytali ich o markę auta i kto je wybierał. Po przeprowadzeniu tego testu okazało się, ze otrzymali bardzo ciekawe wyniki. W dziewięciu na dziesięć przypadków to kobieta podjęła decyzję, jakie auto kupić. Można by zatem rzec, że samochody tej marki są bajeranckie także dla mężczyzn, ale pod jednym warunkiem, że są oni żonaci.

Rodzynkiem na naszym szkolnym parkingu jest poczciwa Skoda Felicja. Niby jak każdy inny pojazd: jeździ, działa, spełnia swoją nadrzędną funkcję, ale mimo to z tym samochodem mam niewielki dylemat. Z jednej strony wygląda się w nim jak skąpiec, bo tak naprawdę Felicja to VW Golf 3 w lekko zmienionej postaci. Golf jest fajny, bo jest tani, ekonomiczny, bezawaryjny i mimo tego, ze są tysiące takich samochodów na drogach, to prawie każdy licealista myśli lub myślał o jego zakupie. Bono, wokalista grupy U2 (chyba nie trzeba przedstawiać) też jest fajny, jak większość muzyków rockowych z Irlandii, ale czy równie fajny byłby jego niemiecki sobowtór? Niekoniecznie. Z drugiej zaś strony jest to kwintesencja samochodu. Ma 4 koła, silnik, kierownicę i przejedziesz nim z punktu A do punktu B. Felicje pozostawię więc waszej ocenie.

Przejdźmy teraz do Toyoty, która to firma jest również reprezentowana na naszym szkolnym parkingu. Samochody tej marki chwalone są za nienaganne wykonanie, bezawaryjność i długowieczność. To bardzo ważna cecha każdego pojazdu, ale czy nie zabija to nieco jego charakteru? Mógłbym się rozpisywać o tym, że Corolla jest autem, którego sprzedano najwięcej w historii ( ponad 30 mln od początku produkcji w 1966r), że obecnie jest produkowana już 10 generacja tego modelu, ale po co? To nie ma wpływu na to, jakie to auto naprawdę jest. Może i Toyoty są świetnymi autami, ale fajne nie są. Jest co najmniej kilka powodów ku temu, aby tak sądzić. Toyoty nie budzą żadnych emocji (nie mówię tu o super sportowej Suprze i jej młodszych siostrach Celice i Mr2) i są bardzo popularne w grupie mężczyzn po 50. Nie mówię, ze bycie po 50 to coś złego. W końcu, kto z nas nie lubił w młodości przesiadywać na kolanach dziadka i słuchać jego barwnych opowieści? Chodzi mi jednak o to, ze w tym wieku wymaga się czegoś spokojnego i całkowicie przewidywalnego. Wymaga się pewności, że procedura uruchomienia i dalsze użytkowanie będzie za każdym razem takie samo. O zgrozo! Czy mecz oglądany po raz kolejny też ma budzić emocje? Moim skromnym zdaniem ta przewidywalność Toyoty zabija emocje.

Skoro już o emocjach mowa, to kto je potrafi wzbudzać lepiej niż włoscy styliści? Fiat, bo o nim chciałbym teraz kilka słów napisać, jest zdecydowanie i absolutnie włoski. Nowe fiaty mogą się podobać, ale co ze starszymi modelami? Te, nie rzucały się w oczy i to przemawiało na ich korzyść, bo niektórzy lubią mieć auto, które nie kipi brutalnością, nie jest zadziorne, a małe dzieci, które je widzą, nie zaczynają płakać. Ale rzeczą, która moim zdaniem najbardziej nadaje Fiatom charakter, jest ich awaryjność (to nie żart). Samochody tej marki nigdy nie przodowały w rankingach bezawaryjności (DEKRA, ADAC są zgodne co do tego, że Fiaty nie należą do najtrwalszych konstrukcji), zajmując zazwyczaj miejsca przy końcu stawki. Zapytacie, co fajnego jest w tym, że auto się psuje? To jest ten czynnik, który odróżnia Fiaty od Toyoty. Nigdy nie wiadomo, co się zepsuje, która część pierwsza odpadnie. Niech mi teraz ktoś powie, że to nie budzi emocji? Może są one częściej negatywne, ale jednak są. Każda przejażdżka, to ryzyko utknięcia na poboczu mało uczęszczanej drogi, bez środków do życia. Chcesz adrenaliny, przygód jak na survivalu? Kup Fiata, a emocje będziesz miał zapewnione każdego dnia. Jeżeli to was nie przekonuje, to wspomnę jeszcze o jednym małym szczególe. Koncern Fiata jest właścicielem Masseratti i Ferrari (w tym roku Ferrari dostało kilkanaście Fiatów 500, jako auta zastępcze dla właścicieli „bolidów” z Maranello, którym akurat zepsuł się samochód. Jeżeli zauważycie zatem czerwonego fiata 500 na mieście, to możecie być pewni, że to właściciel Ferrari). I co? Chyba wystarczająco fajne jest stwierdzenie: „mam taki sam samochód, jakim jeżdżą kierowcy Ferrari”

Odnośnie Fiata jest jeszcze jeden mały, polski akcent, który czasami widuję przed naszą szkołą. Popularny „malczak”, „bombowiec”, czyli Fiat 126p. Zmotoryzował Polskę, dał radość milionom z posiadania własnych „czterech kółek” i do dziś zajmuje szczególne miejsce w naszych sercach. Kto z nas nie stawiał swoich pierwszych kroków za kółkiem „Maluszka”? Auto nie do zajechania. Mieściło się do niego prawie wszystko, a jeżeli nie do środka, to z pewnością na dachu. Dało się go naprawić podstawowymi narzędziami, posiadając wiedzę nie większą niż na temat fuzji jądrowej (?). Już przez wdzięczność dla jego dokonań, powinniśmy go uznać za co najmniej super fajny samochód, albo też i za coś więcej, bo to nie jest tylko zwykły środek transportu. To był, jest i na zawsze już będzie mój przyjaciel.

Wojtek

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.6
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.6 /54 wszystkich

Komentarze [23]

Fleurette
2008-10-18 20:04

@ Spider:
Owszem, są przypadki, gdzie ludzie wyrażają się poprzez swoje cztery kółka, ale nie popadajmy w skrajności… Te opinie są śmieszne… Nawet gdyby były poparte przez jakiś “ekspertów” to jest to istną popierdółką.

Ok, zgodzę się, żebyśmy nie popadali w skrajności. Być może Wy mężczyźni nie zdajecie sobie sprawy, że tak czy siak przywiązujecie wagę do tego czym jeździcie.. Nie mówię tu o kimś, kto pół roku temu odebrał prawo jazdy, chciał mieć auto i kupił pierwsze, które nie zrujnowałoby go finansowo ;] podświadomie, każdy z nas marzy o jakimś aucie.. i to czy marzysz o Chevrolecie Camaro ’67 czy o najnowszym Astonie Martinie ma spore znaczenie :) Dokonując każdego wyboru podejmujesz decyzję na jakiejś podstawie i czy tego chcesz czy nie, ta decyzja jest ściśle powiązana z Twoim wewnętrznym ‘ja’, zatem po części Twój wybór mówi jakim jesteś człowiekiem i czego, w tym wypadku od auta, oczekujesz.
zaznaczam, po części :)

~Leva
2008-10-18 19:41

a ja analogicznie do Pipi, która miała konia i małpkę, mam żyrafę i żabę. co dalej?

~jugolina
2008-10-18 18:57

na samochodach to może i się znasz, ale ja podzielam zdanie Spidera. bo jak dla mnie to w przeważającej mierze samochód mówi o grubości portfela jego właściciela. no ale skoro już poruszyłeś temat w taki, a nie inny sposób, to może dowiem się czegoś o sobię. załóżmy, że jestem szczęśliwą posiadaczką land rovera, więc? co masz mi do powiedzenia?

~Funky
2008-10-18 18:40

Mnie się podoba tekst (do tej pory myślałam, że tylko ja dostrzegam jakieś podobieństwo między autami a ich właścicielami)momentami troszkę ciężko mi się czytało ale sam fakt niebanalnego myślenia, dużej wyobraźni oraz odwagi przelania swoich (jak widać) kontrowersyjnych (dla ludzi bez poczucia humoru) myśli zasługuje na 5 :)

spider
2008-10-18 18:28

niezły ubaw to jest z tych, co wierzą w te głupoty ;]

~loll
2008-10-18 15:55

Tekst naprawdę ekstra. Bardzo dowcipnie i lekko napisany. Gratulacje! A teraz wystarczy sie dowiedzieć czym konkretnie jeżdżą nasi nauczyciele i mamy niezły ubaw.

~Alex
2008-10-18 15:06

Nawet fajny tekst, ale następnym razem może napisz o czymś odjechanym… np. Lamborghini, Ferrari… Jakos wolę czytać o takim kosmosie niż o zwyczajnych autach :) ale sporo się dowiedziałam o różnych markach :) 4 :)

~anonim
2008-10-18 13:27

tekst czyta sie srednio a nowinki,ktore probujesz przedstawic pochadza raczej z lat 90-tych ubieglego stulecia.przez ten czas naprawde wiele sie zmienilo a mam wrazenie,ze albo jestes niedoinformowany albo opisujesz wiekszosc aut na podstawie stereotypow ale ogolnie nie jest zle:)

spider
2008-10-18 13:07

zwykła Pierdoła przez duże “P”. I o ile można się zgodzić z faktem, że Fiaty są najbardziej awaryjne, to z opiniami, iż auto zawsze mówi coś o właścicielu to totalna bzdura. Owszem, są przypadki, gdzie ludzie wyrażają się poprzez swoje cztery kółka, ale nie popadajmy w skrajności… Te opinie są śmieszne… Nawet gdyby były poparte przez jakiś “ekspertów” to jest to istną popierdółką.

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry