A nocą się czerwienią…
Tegoroczny XVII Szkolny Przegląd Talentów zakończony! Kto nie odważył się pokazać na scenie swojej „lepszej strony”, ten niech żałuje i spróbuje za rok. Ja wykorzystałam tę okazję i poprosiłam o wywiad jednego z uczestników tegorocznego przeglądu, szefa zespołu „Red Night” (na naszym przeglądzie grupa ta występowała pod nazwą „Formless”), Marka Obarę, który zgodził się opowiedzieć mi o swojej muzycznej pasji.
Arcadia: Dlaczego akurat „Red Night”? Skąd pomysł na taką nazwę zespołu?
Marek: Dobre pytanie. To był po prostu impuls. Nazwę wymyśliłem sam. Koledzy z zespołu stwierdzili, że im się też podoba i tak już zostało. Wcześniej nasz zespół nazywał się „Gamma”, a tamtą nazwę wymyślił nasz perkusista, Artur.
A: Słyszałam, że znacie się od dawna. Opowiedz nam, jak powstał wasz zespół?
M: Wszyscy uczęszczaliśmy do tej samej szkoły i pochodzimy z tej samej miejscowości. Początki zawsze są trudne. W naszym przypadku było to mniej więcej tak. W naszej poprzedniej szkole często organizowane były występy zespołu muzycznego, który prowadził nasz wychowawca, p. Łukasz Jugo. To właśnie on zainteresował nas grą na instrumentach. Dzięki niemu poznaliśmy tajniki „muzykowania”. Bardzo jesteśmy mu za to wdzięczni. Inaczej mówiąc, to on nas w to wkręcił, a raczej „wgrał”. Każdy z nas kupił sobie potem własny instrument i zaczął ćwiczyć. I tak powstał „Red Night”.
A: Od początku istnienia grupy występujecie w tym samym składzie?
M: Zespół działa już ponad 2 lata. W tym czasie skład zespołu zmienił się, ale nieznacznie. Udało nam się bowiem pozyskać nową wokalistkę. Na początku śpiewała z nami Agnieszka Trela, a obecnie śpiewa w naszym zespole Aneta Mazur i muszę powiedzieć, że świetnie sobie radzi. Zmianie uległa też nazwa zespołu.
A: Czy utwory, które wykonujecie na koncertach, piszecie sami, czy też gracie głównie covery innych artystów?
M: Na razie gramy głównie covery, ale zaczynamy już komponować własne utwory.
A: Gdzie występujecie najczęściej?
M: Zazwyczaj występujemy na letnich imprezach plenerowych, takich jak: „Dni Baranowa Sandomierskiego” czy „Dni Rozalina”. Chętnie występujemy na większych imprezach, ale nie gardzimy też chałturą, na której można nieźle zarobić. Cóż, stały dopływ gotówki jest dla rozwijającego się zespołu niezbędny.
A: Wszyscy jesteście uczniami? Jak godzicie grę w zespole z nauką?
M: Tak, jesteśmy uczniami i uczymy się w różnych szkołach. Uwierz mi, jeśli ktoś zakochał się w muzyce, tak jak my, to zawsze znajdzie dla niej czas. Jesteśmy uczniami, którzy tak samo jak wszyscy inni dostają jedynki bądź piątki. My poświęcamy jednak nasz wolny czas muzyce, a nie graniu na kompie. Nie twierdzimy, że to drugie jest złe. Po prostu każdy powinien znaleźć czas na to, co lubi.
A: Zauważyłam, że wasze utwory można znaleźć na różnych stronach muzycznych. Czy macie też swoją stronę, a jeśli tak, to co można na niej znaleźć?
M: Tak, mamy swoją własną, w pełni amatorską stronę: http://zmgamma.pl.tl. Można na niej znaleźć informacje o zespole, nasz repertuar, utwory demo, zdjęcia z naszych prób i niektórych koncertów oraz linki do stron innych zaprzyjaźnionych z nami zespołów.
A: Kiepski wokal, to bolączka wielu początkujących zespołów, a jak wy poradziliście sobie z tym problemem?
M: U nas śpiewa nasza muzyczna perełka – Aneta, która niekiedy dzieli się mikrofonem ze mną.
A: Pozwól więc, że zapytam teraz Anetę. Ciekawi mnie jak długo już śpiewasz i dlaczego zdecydowałaś się na współpracę z „Red Night”?
Aneta: Śpiewam od najmłodszych lat. Pierwszy raz wystąpiłam na scenie jako sześcioletnie dziecko. Od tamtego momentu wiedziałam, że śpiewanie jest tym, z czym chcę związać swoją przyszłość, a rodzice zapisali mnie od razu do pobliskiego Domu Kultury w Skopaniu na lekcje śpiewu i gry na klawiszach. Po kilku latach podjęłam też naukę w Niepaństwowej Szkole Muzycznej w Tarnobrzegu, w klasie fortepianu i śpiewu. Dodatkowo uczyłam się także gry na keyboardzie. Hmm.... skąd pomysł na współpracę z GAMMĄ (obecnie Red Night – przyp. red.)? Wszystko zaczęło się od tego, że ja i ówczesny basista Gammy spotkaliśmy się kiedyś na próbie innego zespołu działającego w Baranowie Sandomierskim. Po próbie basista Gammy zapytał mnie czy jestem wolna zawodowo i zaproponował mi współpracę z tym właśnie zespołem. Postanowiłam, że pojadę na ich próbę i zobaczę jak grają. Na próbie Gammy zaśpiewałam kilka utworów, a następnie porozmawiałam z Markiem na temat naszej „ewentualnej” współpracy. Ich plany wyglądały interesująco, więc wyraziłam zainteresowanie współpracą z nimi. Chłopcy zastanawiali się kilka godzin, ale w końcu dostałam od nich wiadomość, że "zostałam przyjęta". Zaczęłam więc jeździć na próby i wspierać zespół wokalnie. Tak zaczęła się moja przygoda z Red Night.
A: Byłam na waszym koncercie w Baranowie Sandomierskim. Widziałam, że ludzie naprawdę dobrze się bawili. Jak przygotowujecie się do takiego występu?
Marek: To oczywiście zależy od piosenek, które chcemy zaprezentować naszym słuchaczom. Niektóre piosenki wymagają mniejszego nakładu pracy, inne większego, ale tak czy inaczej zawsze trzeba się solidnie przygotować. Nie możemy zawieść naszych fanów.
A: Wraz z kolegami z zespołu brałeś udział w naszym tegorocznym przeglądzie talentów. Jak oceniasz tę imprezę?
M: W przeglądzie bierze udział wielu ludzi, z których każdy wierzy w swój talent i sukces. Wiadomo, że jednemu wyjdzie lepiej, a drugiemu gorzej. Tak to już w życiu bywa. Szkoda tylko, że niektórym moim kolegom ze szkoły zabrakło odwagi, aby spróbować swoich sił i zaprezentować swoje umiejętności, ale to już ich prywatna sprawa. Miejmy nadzieje, że z czasem przekonają się, że zawsze warto próbować. Myślę jednak, że była to udana impreza, choć uważam też, że nie wszystkie sprawy organizacyjne zostały dostatecznie dobrze dograne. Przykro mi tylko i przyznam, że nadal nie bardzo rozumiem, dlaczego dziennikarze SGI Lesser tak bezkompromisowo ocenili w tym roku występy szkolnych artystów? To nie jest w porządku. Obawiam się, że ich totalna krytyka naszych artystycznych dokonań mogła zniechęcić do dalszej pracy nad sobą tych mniej odpornych, bardziej wrażliwych. Moim zdaniem dziennikarze ci powinni sobie teraz zadać pytanie czy aby na pewno dobrze zrobili, bo moim zdaniem zlekceważyli wysiłek wszystkich tych, którzy odważyli się wystąpić publicznie i włożyli zapewne sporo pracy w to, aby się do tego występu możliwie dobrze przygotować. Krytyka przychodzi jednak najłatwiej, a na sukces trzeba już po prostu ciężko pracować. Nie łatwo być docenionym we własnej szkole. Jednak my, wyrozumiali muzycy, wybaczamy naszym kolegom dziennikarzom tę delikatnie mówiąc „niezręczność” i bardzo się cieszymy, że mogliśmy dla Was zagrać i zaśpiewać.
A: Powiedz mi jeszcze kim jest ów tajemniczy wokalista, który nie jest przecież członkiem waszego zespołu, a jednak wystąpił z wami na tegorocznym przeglądzie?
M: (śmiech) Ów tajemniczy nieznajomy, to nasz kolega Michał. Z Michałem spotkaliśmy się na impresjach satyryczno-muzycznych, które odbywają się w MGOK w BARANOWIE SANDOMIERSKIM. Postanowiliśmy wówczas połączyć nasze siły i tak oto zagraliśmy wspólnie na tegorocznym przeglądzie. Domyślamy się, że widownia była nieco zaskoczona. Michał, to jednak bardzo zdolny człowiek, z którym świetnie się nam współpracuje.
A: Bardzo dziękuję za wywiad i życzę wam powodzenia i wielu dalszych muzycznych sukcesów.
M: Ja również dziękuję w imieniu całego zespołu i pozdrawiam wszystkich uczniów ”Kopernika”!
po chwili… Nauczycieli również!
Grafika:
Komentarze [2]
2009-04-13 17:38
Maruś!
2009-04-03 00:29
Jeszcze sobie spokoju z tematem przeglądu nie daliście? o zgrozo, litości. Dalibyście sobie już siana.
Btw: zabawię się w adwokata Voya i Rybosoma i powiem, że ludzie w komentarzach pod artykułami corocznymi z przeglądu gorsze teksty wypisywali na uczestników niż uczynili to w tym roku wymienieni powyżej Panowie. Więc “nagonka” na ów ziomków jest nieuzasadniona na mój skorpioński gust. Przynajmniej nie pozostali w swojej ocenie anonimowi co czyni większość komentujących. Z tego własnie powodu szacun dla ów Panów.
- 1