Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Aktorski pojedynek gwiazd   

Dodano 2017-10-01, w dziale recenzje - archiwum

Najnowsza komedia sensacyjna Patricka Hughesa nie tylko tytułem nawiązuje do filmu Mike Jacksona z Kevinem Costnerem i Whitney Houston w głównych rolach, który był hitem 25 lat temu. Ale to nie zwiastun przekonał mnie do tego, by wybrać się do kina, tylko pewien nieoczekiwany zbieg okoliczności. Dziś, po obejrzeniu tej produkcji, mogę wam powiedzieć, że ci, którzy lubią historie o charyzmatycznych twardzielach z ciężką ręką i niewyparzonym językiem, na pewno się nie rozczarują.

/pliki/zdjecia/bod1.jpg„Bodyguard zawodowiec”, bo o nim tu mowa, to film o parze niedopasowanych bohaterów, zmuszonych połączyć siły w pewnej sprawie. Odtwórcy głównych ról, Ryan Reynolds i Samuel L. Jackson, naprawdę świetnie wcielili się w grane przez siebie postaci, choć nie wydaje mi się, by wspięli się na szczyty swoich możliwości. Są na ekranie jak ogień i woda. Jeden jest perfekcjonistą, który robi wszystko według wcześniej opracowanego planu, a drugi jest beztroski i lubi improwizację. I według mnie to ten drugi zdecydowanie bardziej błyszczy na ekranie. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że skradł temu pierwszemu uwagę widzów, gdyby nie to, że w pewnym momencie pojawia się na scenie seksowana Salma Hayeka, która kreuje rolę uroczej i trochę tajemniczej Sonii, żony Jacksona. Myślę, że nie będę odosobniona w swojej ocenia, bo moim zdaniem każdym swoim pojawieniem się na ekranie zawłaszcza cały kadr.

„Bodyguard Zawodowiec”, to film powstały na założeniach znanych już z typowych filmów akcji, gdzie trup ściele się gęsto, jest mnóstwo gniecionej blachy, walka wręcz nie pozostawia zbyt wielu śladów na przeciwnikach, a w tle obecny jest romans. Fabuła jednak nie zaskakuje, by nie rzec, że jest mocno przewidywalna, dlatego od pierwszego kadru jesteśmy absolutnie pewni szczęśliwego finału. No, ale co się po drodze uśmiejemy, to nasze. Reżyser opowiada nam historię ochroniarza Michaela Bryce (Ryan Reynolds), który ma przetransportować z Manchesteru do Hagi płatnego zabójcę Dariusa (Samuel L. Jackson), by ten mógł zeznawać w procesie białoruskiego dyktatora (Gary Oldman), mającego na sumieniu tysiące ludzkich istnień. Ich tropem rusza oczywiście armia agentów, płatnych morderców i łowców nagród…

W filmie pojawiają się naturalnie także sceny romantyczne, ale wyraźnie daje się odczuć, że twórcy nie zapominają, jakie jest główne przesłanie tego obrazu. W końcu filmy akcji nie kręci się przecież wokół zawiłości uczuciowych głównych bohaterów, choć te wzbogacają często fabułę i dostarczają porcje śmiechu. Wchodząc na sale kinową miałam nadzieje na kino komediowe z dodatkiem akcji, ale otrzymałam coś zupełnie na odwrót. Całej trójce nie można odmówić rubasznego, choć trochę prowincjonalnego poczucia humoru (niektórzy krytycy twierdzą nawet, że zbyt wulgarnego), które mnie jakoś nie zniesmaczyło, a niekiedy wręcz ubawiło. Poza tym skupiłam się przede wszystkim na scenach walk i strzelanin, które - co by nie mówić – potrafią zafascynować i wywołać ekscytację. Bardzo spodobała mi się na przykład scena pościgu, która rozgrywa się na bardzo klimatycznych uliczkach i kanałach wodnych Amsterdamu. /pliki/zdjecia/bod2.jpg Nie ma w tej historii żadnych zaskakujących zwrotów akcji ani też innych zabiegów, które mogłyby wbić widza w fotel.

Plus dla reżysera za wyciągnięcie czegoś nowego z ogranego schematu (dwóch kolesi, którzy się nie znoszą, a muszą razem coś zdziałać). Między aktorami rzeczywiście widać „chemię". Za to scenarzyści i scenografowie nie postarali się za bardzo i nie wykazali większej inwencji. Dialogom też przydałoby się delikatne doszlifowanie. Nie inaczej jest z twórcami muzyki. Uwierzycie, że dziś nie potrafię już sobie przypomnieć choćby jednego utworu, który pojawił się w tym filmie, choć było tam według zapewnień producenta kilka komercyjnych ballad?

Patrick Hughes (reżyser) nie uprawia tu żadnej filozofii, a stawia wyłącznie na rozrywkę i to w najczystszej postaci. To zdecydowanie męskie kino, które nie tylko dotyka współczesnych lęków (np. terroryzmu, który może dosięgnąć każdego), ale też bawi (gonitwy, strzelaniny, bójki, rozbite samochody i tanie dowcipy). „Bodyguard Zawodowiec” bezsprzecznie nie należy raczej do produkcji, które zapadają w pamięć albo celują w Oscary. I choć trudno nie zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że tu nic nie zachwyca, to jednak obraz ten coś w sobie ma. W mojej opinii jego siłą są zdecydowanie aktorzy. Zachęcam do obejrzenia tego filmu, ponieważ dobrej zabawy nigdy za wiele.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /5 wszystkich

Komentarze [2]

~Maria
2017-10-12 22:00

Lola kiedy ukaże się twój kolejny tekst. Ja czekam.

~Baron
2017-10-01 21:23

Spox recenzja. Film też

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry