Ale z Ciebie kotlet!
Co się z tym światem dzieje? Ja już pomału wysiadam i nie ogarniam tego wszystkiego. Włączam sobie telewizor, odnajduję jakiś serwis informacyjny i słucham, że znów ktoś gdzieś podłożył bombkę, albo zarzucił na siebie gustowny pas szahida, no albo że Tusk znowu coś zepsuł. No dobrze. Zostawmy rząd w spokoju i skupmy się na czymś innym. Odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach nie musimy się zetknąć z daną rzeczą, by wiedzieć o niej niemal wszystko. Przecież mamy super media, które zawsze rozwiążą wątpliwości i udzielą nam rzetelnej i wyczerpującej odpowiedzi.
Nawet, jeśli o to nie prosimy, dorzucą nam kilka faktów i ciekawostek, co by dany temat nudny się nie wydał. Można by pomyśleć, że wszystko gra. Mam pytanie, mam odpowiedź, mam skutki, mam całość. Dobrze, ale zastanawiałeś się, jaką władzą dysponują media? Nie muszą mieć nawet swoich ludzi w rządzie. Wystarczy, że to one przekazują informacje. Nie chciałbym, żeby na wstępie kojarzyć ten tekst z jakimiś nawiązaniem do komuny i do celowego zmieniania treści, po to, żeby czarne było białe, a białe było czarne. Zastanówmy się, czy faktycznie prawda jest prawdziwa w świecie, w którym jednostka nie ma na nią żadnego wpływu, a moje zdanie jest nasze, czyli ich.
Każde ważne wydarzenie na świecie jakoś nas kształtuje. Często myślimy o tym, co nowego stało się tu i ówdzie. Jako istoty myślące, nakreślamy sobie od razu zdanie na dany temat, a potem je ewentualnie uzupełniamy. Niestety, żyjemy w leniwych czasach i godnie je reprezentujemy. Zapewne zdarzyło Ci się drogi czytelniku zgłębiać wiedzę na konkretny temat. Jak to robiłeś? Chyba nie korzystałeś tylko z jednego źródła? No właśnie.. Skoro tak Cię to ciekawiło, to pewnie sięgnąłeś po książki, poczytałeś również sporo artykułów w Internecie i posłuchałeś opinii kilku różnych osób. Dopiero po jakimś czasie zreasumowałeś fakty i ogarnąłeś potrzebną Ci wiedzę, a to pozwoliło Ci wyciągnąć wnioski i skompletować swoją opinię. No dobra.. Tak było, jak Cię coś nurtowało. A co mnie interesuje jakiś tam zamach, kolejny projekt sejmowy i inne bzdety? Jestem wygodnym człowiekiem, więc przeczytam krótką notkę na dowolnej stronie internetowej i będę wiedział wszystko. Hm.. Wszystko? A jeśli na tej stronie mamy tylko krople w morzu prawdy i to niezbyt czystą? W zasadzie i ja, i media osiągnęliśmy cel. Ja wiem, a Oni pozwolili mi wiedzieć i kółko się zamyka.
Odnajdźmy się jednak w sytuacji, kiedy na dany temat wiemy bardzo dużo. Ja osobiście strasznie się irytuję, gdy osoba, która ewidentnie wie mniej ode mnie w danej dziedzinie próbuje mnie przekonać do swoich racji, bo tak wyczytała w komentarzach na Onecie. I weź tu taką przekonaj, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Może po kłótni się to uda, bo przecież to różnice leżą u podstaw każdego sporu. Ciężko kogoś przekonać do wtórnych przemyśleń, by mógł wyciągnąć ciekawsze wnioski. Cóż, nie na każdy temat wiemy dużo, ale na każdy temat mamy swoje zdanie. No i bum! Na swojej drodze spotykamy osóbkę, która akurat o tych zamachach, projektach rządu i bzdetach wie więcej i mówi Nam coś innego, niż my o danej sprawie myślimy. No i tutaj zamykamy koło. Przecież ja wiem dobrze. Na pewno ta osoba nie ma racji, bo ja zazwyczaj mam rację (w przypadku odmiennych płci, to już w ogóle). Ciężko Nam posłuchać kogoś i jakoś dać na siebie wpłynąć. Ale tak naprawdę, to, co Nam szkodzi dowiedzieć się czegoś nowego? Z nową wiedzą mamy pole do popisu! Wtedy czas na reedukację i weryfikację swoich poglądów. Tak samo jest z mechanizmem przyczynowo-skutkowym. Myślimy sobie, że wojna na Bliskim Wschodzie jest spowodowana walką z terroryzmem, bo mało wiemy. A każda osoba, która się tym interesuje z łatwością wymieni główne przyczyny tego konfliktu, które nie zawsze dotyczą walki o sprawiedliwość, a bardziej biznesu i zysku. Nie bądźmy osobami, które irytują innych, tak, jak niektóre osoby nas. Dajmy na siebie pozytywnie wpłynąć. Przecież tak dużo nowej wiedzy możemy przyswoić.
Jesteśmy takimi tytułowymi kotletami, które jakoś sprytnie potrafią „panierować” się każdą ciekawostką i mieć z tego już szeroko utarty światopogląd. Dzięki przekazywaniu nie do końca zweryfikowanej prawdy możemy „panierować” w niezbyt pozytywny sposób innych ludzi. Może czas na wnioski? Nie trzeba długo myśleć, żeby samemu dojść do przekonania, że każdy z Nas powinien byś delikatny zarówno w przekazywaniu wiedzy, jak i jej pochłanianiu. Nie powinniśmy się uważać za ekspertów w dziedzinie, w której źródłem naszej wiedzy była Wikipedia. Dobrze jest wiedzieć więcej, fajnie jest słuchać innych, ale to my osobiście musimy sformułować wnioski. Narzucanie innym prawdy dalej toczy kółeczko, które zaczęło się od prawdziwego wydarzenia, zostało pożarte i ukształtowane przez media, a następnie przekazanie Nam. Pomyślcie, jak miło byłoby, gdybyśmy umieli dyskutować? Dajmy na to spotyka się dwóch polityków: członek PiS i PO! Nie obrzucają się jednak tym razem mięskiem, tylko dyskutują i kształtują siebie nawzajem. Wiem, trudna rzecz (czyt. niemożliwa), bo te „kotlety” mają już na sobie twardą, polityczną spaleniznę. Nie wiem, czy politycy dadzą radę, ale my powinniśmy dać sobie szansę. Może i trudny cel, ale na pewno w zasięgu naszych rąk. Zmieńmy dyskusje polegającą na wciskaniu sobie nawzajem poglądów, na taką, która jest racjonalna i kulturalna. Wracając do polityki… Wiem, może zbyt daleko sięgnąłem, ale warto zachować, chociażby łyżeczkę optymizmu i humoru w tak szarej rzeczywistości.
Komentarze [4]
2011-09-27 17:07
bardzo trafne porównanie z tym kotletem panierowanym :)
2011-09-25 20:31
Bardzo przyzwoicie zaczynasz. Myślę, że będzie z ciebie niebawem niezły felietonista. Czekam na kolejny tekst z nadzieją.
2011-09-25 19:25
Wszystko jakoś tak… dobre. Ale po prostu dobre, nie powalająco. Są refleksje własne, są jakieś tam odniesienia, ale jak dla mnie styl trochę kuleje. Za mało takiej ‘iskierki’, chyba, że po to po prostu temat kiepski.
Czekam na inne teksty, na razie całkiem, całkiem :)
2011-09-25 12:34
Wow! Chciałam zdawać maturę z WOS-u, ale po przeczytaniu tego tekstu mam co do tego wątpliwości, bo polityka to fałszywy i dość trudny temat. I co jak co, ale “polityczna spalenizna” jest najfajniejszym wyrażeniem w tekście :) Podoba mi się.
- 1