Jesień - zabójca uśmiechu
Jesienna szaruga zbliża się do nas wielkimi krokami. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że podeptała już nasze słoneczne krajobrazy, łażąc sobie w glanach to tu, to tam i depcząc przy okazji nasze dobre samopoczucie. Przyszła tak po prostu, wręcz bezczelnie, wraz z deszczem, wyblakłym niebem, zmatowiałym słońcem i wrześniem.
Zapewne nie miałabym nic przeciwko takiej pogodzie, gdyby nie fakt, że niestety zmuszona jestem codziennie wstawać o tak bezwstydnie porannej porze. Takim wczesnym rankiem, kiedy nawet ptaki mają lekko zachrypnięte od zimna i snu głosy, my – uczniowie, drepczemy posłusznie na autobus albo prosto do szkoły. I chociaż, tak sobie myślę, każdy z nas w jakimś tam stopniu lubi jednak tę swoją szkołę, to rozstanie z łóżkiem przeżywamy za każdym razem bardzo boleśnie, a przynajmniej ja tak mam. Bo w końcu, gdy ono tak mocno przemawia do mojego umysłu, kusząc ciepłą kołderką i mięciutką poduszeczką, ja najzwyczajniej w świecie tracę dobry nastrój.
A w szkole nie lepiej. Zanim skończy się jedna nudna lekcja, a ja zdążę ochłonąć psychicznie i mentalnie, to już dzwoni dzwonek na kolejną. DRRRRRRYŃ! Na ten dźwięk niezmiennie gaśnie mi uśmiech na twarzy. Znowu lekcja – znowu nuda – znowu nauka… i tak dalej, i tak dalej. W końcu jednak nastaje ten moment, gdy lekcje się kończą i możemy ruszać do domu. Te piękne chwile odbudowują z reguły moje zszargane nerwy, a moment, kiedy opuszczam szkolne mury i wychodzę z budynku na powietrze, jest zawsze taki wspaniały. Bądź co bądź, nie ma to jak wolność.
Mimo wszystko po błogosławionym czasie wypoczynku – po wakacjach, nie mamy wyjścia i musimy uczęszczać do szkoły. Ale czy można jakoś zaradzić tej wszechogarniającej nostalgii?
Na myśl przychodzi mi kilka środków zapobiegawczo - leczących. Można na przykład pójść do lekarza, trochę ponarzekać, koloryzując nieco nasze urojone stany chorobowo – napięciowo - lękowo - depresyjne. Lekarz wypisze nam receptę i wtedy hop! do apteki po pyszne lekarstwa. Ale to takie banalne.
A może warto się jednak trochę potrudzić? Podobno nic nie poprawia tak samopoczucia jak sport, czy dobra książka. Wiem, wiem, nie każdy lubi czytać i nie każdy przepada za ruchem fizycznym. Ale jak to mówią, w zdrowym ciele, zdrowy duch i może jednak warto wziąć na przykład rower i przejechać się, jeśli akurat nie pada deszcz. Albo popływać w basenie, odprężając zarówno ciało jak i umysł, choć umysł chyba jednak trochę bardziej. Niewiele trzeba tu myśleć, a zabawa może być wyborna, jeśli tylko dobierzemy sobie właściwe towarzystwo. Później nawet nauka lepiej idzie, bo po takim aktywnym odpoczynku lepiej będziemy wchłaniać nowe pokłady wiedzy.
Zdarza się jednak czasem i tak, że odzywa się w nas wrodzona dysfunkcja systemu motywacji i na sport nie mamy ochoty, a na naukę tym bardziej. Gdy zły nastrój dopadnie nas niczym Mały Głód, można wziąć na przykład aparat fotograficzny i pomęczyć trochę znajomych albo naturę. Czasem może wyjść z tego coś całkiem interesującego.
Jesienna pogoda bywa zabójcą dobrego humoru u biednych, zmuszanych często do niebywale nudnego „wkuwania”, uczniów. Musimy jednak pamiętać, żeby się nie dać. Przecież pesymiści umierają szybciej, bo się nie uśmiechają, a podobno każda minuta śmiechu przedłuża życie o nawet kilka godzin! Uśmiechajmy się więc!
Grafika:
Komentarze [5]
2011-09-27 20:11
Bardzo mi się podobają u Ciebie te soczyste epitety, cudownie ubierasz rzeczywistość w słowa.
Jedynym zastrzeżeniem jest hiperbolizacja jesiennej pogody – dla mnie zawsze w umieraniu było coś pięknego, w złotych liściach i ostatnich promieniach słońca, w gładkości świeżo wyłuskanych kasztanów jest jakiś powrót do dzieciństwa, do wolności. Herbata, którą można pić przy otwartym oknie, kiedy wieczorny chłód delikatnie dotyka Cię z zewnątrz, a ciepło rozpływa się w środku… :) A gdyby nie szkoła, to często nasze kontakty międzyludzkie, niestety, skończyłyby się na Facebooku.
A poranny spacer we mgle, kiedy poranne słońce wdziera się jasnością do umysłu – nie zamieniłabym jesieni na nic innego!
Debiut bardzo, bardzo udany. Gratuluję i oby tak dalej :)
2011-09-27 20:10
Na razie jesień jest całkiem przyjemna, chociaż już czuję deszcz i szarość wszędzie…
.
Debiut bardzo na tak, wciągnęło mnie czytanie tego, co napisałaś, bo trochę pisałaś o mnie. Na nic nie mam siły, ruszenie tyłka do szkoły to wyczyn ponad normę...
Nie pasuje mi tylko ten “ruch fizyczny”, nie wiem, chyba to przez złe… skojarzenie. I chyba każdy wie jakie. może wysiłek fizyczny? albo po prostu ruch? Piąteczka z plusem :)
2011-09-27 19:48
Małgosia! Świetny debiut :) poprawiłaś mi trochę humor, nie tylko ja wstaję tak wcześnie, jak dobrze… A pogoda faktycznie jest okropna, już chyba wolę zimę, bo wtedy przynajmniej wiem, jak mam się ubrać :/
2011-09-27 17:29
Na pogodę nie ma co narzekać. Pogadamy w grudniu… Debiut oceniam bardzo pozytywnie ;)
2011-09-27 16:12
Ciekawy tekst. Muszę powiedzieć, że udany debiut, chętnie będę czytał w przyszłości Twoje teksty :)
- 1