Astra inclinat – sed non obligant
Motyw trudnej, a często też zakazanej miłości fascynował pisarzy i artystów wszelkiej maści od wieków. Zdecydowanie najpopularniejszym utworem z takim motywem jest znany chyba wszystkim dramat Williama Szekspira „Romeo i Julia”. Wielokrotnie wznawiany na całym świecie i wystawiany na scenach teatralnych nawet w najbardziej odległych jego zakątkach. Powstało też wiele jego świetnych retellingów. Urodzona w Chinach nowozelandzka pisarka Chloe Gong nie była zatem jedną pisarką, która wpadła na pomysł, by historię tę opowiedzieć na nowo i to właśnie jej wersja skradła ostatnio moje serce. „These Violent Delights” – bo o tej książce tu mowa – zachwyciła jednak nie tylko mnie. Jak się zorientowałam, przez wiele tygodni powieść ta utrzymywała się na czołowym miejscu listy bestsellerów The New York Timesa.
Moim zdaniem to absolutnie idealna pozycja dla tych, którzy gotowi są zanurzyć się w świat przedstawiony na tyle mocno, żeby pochłonąć tę „korpulentną” pozycję na jednym oddechu (ta literacka perełka liczy sobie bowiem około pięćset pięćdziesiąt stron). Zakładam, że może również spodobać się tym, którym oryginalna historia z różnych powodów niezbyt przypadła do gustu, a to dlatego, że nie bardzo przypomina oryginał (na dobrą sprawę to podobne są w niej tylko imiona głównych bohaterów i niektóre wątków), bo jest – o czym warto pamiętać – jedynie inspirowana losami najsłynniejsze pary kochanków w historii światowej literatury.
Jest rok 1926. Między gangami w Szanghaju dochodzi do napięć, w wyniku których zostaje wywołana wojna. Pełna krwi, niebezpieczeństwa i bólu. W jednej chwili miasto pogrąża się w chaosie. W tym momencie poznajemy Juliette, córkę przywódcy gangu Szkarłatnego, która przygotowuje się na przejęcie najważniejszej roli. Białe Kwiaty, czyli gang, z którym walczą Szkarłatni, staje się coraz bardziej zaciekły. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż za tym wszystkim stoi Roma, przyszły przywódca tego gangu i pierwsza miłość Juliette, dzięki której dziewczyna poczuła smak zdrady. Nieoczekiwanie w mieście pojawia się także jednak tajemniczy potwór, po spotkaniu z którym ludzi ogarnia szaleństwo. Nikt nie wie, co się tak naprawdę dzieje i dlaczego osoby, które się z nim spotkały popełniają potem samobójstwa. Nie wiadomo, kto za tym stoi, skąd wziął się ten potwór i dlaczego atakuje akurat członków gangów. Gangsterski konflikt i zaraza zalewająca miasto, wymykając się spod kontroli, Czy dwójka wspomnianych powyżej bohaterów połączy siły, aby powstrzymać wszechobecny chaos, nie w imię miłości, co często ma miejsce w różnych wzniosłych poematach i też nie po to, by wyzwolić świat, lecz po to, by po skończonej walce mieć w ogóle do czego wracać?
A swoją drogą to ciekawe, jak zachowaliby się przedstawiciele mojego pokolenia, gdyby tak stanęli w obliczu podobnego wyboru – być wiernym sobie, czy poświęcić swe przekonania, by ocalić coś nadrzędnego. Obawiam się, że niewielu by się na to zdecydowało, jeśli w ogóle znalazłyby się takie osoby. Niezmiernie podobało mi się natomiast to, że zarówno Juliette, jak i Roma, są postaciami dynamicznymi, które przechodzą przemianę. Dojrzewają do pewnych wyborów i stają się silniejsi. Powiem wam, że obserwowanie tej ich przemiany było dla mnie niezwykłym doświadczeniem.
Powieść rozwija się co prawda powoli, ale autorka skupia się najpierw na zbudowaniu świata, przedstawieniu bohaterów i łączących oba gangi historii. Trzeba też przyznać, że klimat tejże powieści jest niezwykle tajemniczy i - co ważne - historia Gong z każdym rozdziałem wciąga coraz bardziej. Autorka ma bez wątpienia świetne pióro i odpowiednie umiejętności pisarskie. Podczas lektury czułam się tak, jakbym oglądała dobry film akcji, w którym dzieje się bardzo dużo, a jednocześnie nie jestem zarzucona zbyt wieloma elementami i wątkami, które muszę zapamiętać, bo inaczej się pogubię. Wszystko działo się z zachowaniem logicznej kolejności, spójności oraz pewnego rodzaju równowagą, by nie przedobrzyć w żadną ze stron. Ale chyba tym, co udało się jej najlepiej, było przedstawienie Szanghaju bardzo realistycznie - oddanie charakteru wojen gangów i nastrojów w mieście. To zrobiła naprawdę rewelacyjnie i zdanie to podzielają nawet osoby, którym powieść nie do końca się spodobała. Urzekł mnie także jej sposób przedstawienia Juliette jako silnej, niezależnej kobiety. Prawdziwa dziedziczka, która wie, czego chce. Nawet Roma wypadł przy niej blado, choć jego postać przechodzi znacznie większą przemianę. To również dziedzic gangu, walczący o przywództwo. I nawet jeżeli dla swojego ojca i innych członków gangu nie za bardzo nadaje się do tej roli, to dla czytelników z każdą stroną powieści zasługuje na to coraz bardziej.
Najważniejsze, według mnie, zdanie książki brzmi: „Szanghaj nuci melodię zepsucia”. To ono opisuje charakter tej pozycji. Świat wykreowany przez Gong idealnie oddaje minioną epokę. A powieść kończy się w sposób, w jaki absolutnie nie powinno się kończyć żadnej książki. Na szczęście polski wydawca nie kazał czytelnikom długo czekać na kontynuację i już wkrótce (najprawdopodobniej 12 października) ma pojawić się kolejny tom tej historii.
„These Violent Delights” naprawdę już solidnie zagrzała sobie miejsce na mojej półeczce ulubionych książek i nie sądzę, by miała je w najbliższym czasie opuścić. Polecam powieść każdemu, kto lubi fantastykę pomieszaną z historią i akcję przeplataną intrygami. Myślę, że nawet wtedy, gdy przeżyjecie zawód, będzie to najlepszy zawód w waszym życiu.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?