Baba Jaga istniała naprawdę!
Na pewno każdy z nas w dzieciństwie brał udział w zabawie „Raz, dwa, trzy Baba Jaga patrzy” albo chociaż o niej słyszał. Możecie więc sobie wyobrazić, jakie też było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się ostatnio, że to nie jest wymyślona postać. Od tej, którą znamy z opowiadań naszych dziadków czy rodziców, różniły ją tylko dwie kwestie. Nie była kobietą starą i nie mieszkała w lesie, w domku na kurzej łapie.
Prawdziwa Baba Jaga była kobietą w średnim wieku i żyła na przełomie XIX i XX wieku. Mieszkała w zwykłej kamienicy, wśród zwyczajnych ludzi, w ubogiej, gęsto zaludnionej dzielnicy Raval w Barcelonie. Ta z pozoru niewinnie wyglądająca i budząca zaufanie kobieta wabiła małe dzieci do siebie i porywała niemowlęta. Bardzo często głodziła je, by nabrały korzystnych „właściwości”, a następnie mordowała i wytwarzała z ich krwi oraz organów pseudomedyczne specyfiki (eliksiry, maści), które miały być lekarstwami na przeróżne dolegliwości, a z którymi ówczesna medycyna nie dawała sobie rady. Jej biznes prosperował naprawdę dobrze i to przez kilkanaście lat. Miała wielu szanowanych i bogatych klientów, którzy wiedzieli o tych jej niecnych praktykach, ale z zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu, kryli ją przed wymiarem sprawiedliwości. Ale chyba najbardziej szokujące jest to, że gdy kobieta ta została wreszcie aresztowana i postawiona przed sądem z zarzutem zamordowanie kilkunastu dzieci, skazano ją tylko na 11 miesięcy pozbawienia wolności. Ba, barcelońscy śledczy nie chcieli prowadzić tej sprawy, ponieważ szybko zorientowali się, że są w nią bezpośrednio zamieszane bardzo ważne osobistości tego miasta. Wśród klientów czarownicy była cała śmietanka towarzyska Hiszpanii: baronowie, lekarze, prawnicy, kupcy, politycy, wysocy urzędnicy i działacze z kręgu kultury (ustalono również, że Baba Jaga leczyła nawet króla Hiszpanii Alfonsa XII, który miał rzekomo kupować od niej dziecięcą krew, lecząc nią ukrywaną przed światem chorobę).
Przerażające były też ustalenia z dochodzenia policji, czyli innymi słowy opisy tego, co zastano w jednym z domów „bizneswoman”. Oprócz worków pełnych zakrwawionych dziecięcych ubranek, znaleziono tam także nóż rzeźnicki, fragmenty kości ukryte w różnych skrytkach, dzbany gliniane i misy wypełnione fragmentami dziecięcych ciał i organami albo już zakonserwowanymi albo jeszcze pływającymi w zakrzepłej krwi. Znaleziono też stare księgi, w których zapisano co, jak i z czego należy wykonywać oraz jej prywatne „medyczne” notatki. Natrafiono też na zaszyfrowaną korespondencję i listę klientów oraz przygotowane do sprzedaż „leki” (te miały rzekomo być dobre na wszystko. Nabywcy wierzyli, że nie tylko posiadają właściwości upiększające, ale także leczą zszargane nerwy, złamane serca, gruźlicę i impotencję). Podaż od początku świata regulował popyt. Skoro kobieta ta produkowała na taką skalę te specyfiki, to musieli przecież też istnieć ludzie, którzy je kupowali (kobiety z wyższych klas wierzyły w tym czasie w to, że dziecięca krew pomoże im zachować młodość, a dziecięcy tłuszcz jest balsamem dla ich skóry). Dzięki takim przesądom zdobywała coraz więcej klientów i klientek. Ci za jej produkty płacili olbrzymie pieniądze. Tak duże, że mogła pozwolić sobie na wynajmowanie kilku mieszkań. W jednym z nich przyrządzała mikstury, kolejne zajmowała sama, a w najbardziej luksusowym prowadziła dziecięcy dom publiczny. Oczywiście barcelońska Baba Jaga nie była zapewne pierwszą osobą ani ostatnią kobietą, która parała się takim zajęciem, bo historia dowodzi, że szybko znalazła swoje następczynie. Cóż, jak to mówią, życie nie znosi próżni.
Dlaczego Baba Jaga vel Enriqueta Martí i Ripollés stała się takim potworem? Trudno powiedzieć. Urodziła się w 1868 roku w południowej Katalonii. Jako nastolatka często opiekowała się cudzymi dziećmi za pieniądze, ale porzuciła tę pracę, by zostać prostytutką. Za mąż wyszła w wieku 27 lat, czyli jak na tamte czasy stosunkowo późno. Jej wybrankiem został młody malarz Joana Pujaló, ale to małżeństwo szybko rozpadło się. Trochę przez jej niewierność, a trochę przez trudny i niestały charakter. Po raz pierwszy Enriqueta została aresztowana w czasie tzw. „Tragicznego tygodnia” (1909), kiedy to zatrzymano ją pod zarzutem prowadzenia domu publicznego, w którym wykorzystywano dzieci w wieku od 3 do 14 lat. Co ciekawe akta tej sprawy w tajemniczy sposób zaginęły, a kobieta nie stanęła nawet przed sądem. Myślę, że to wynik tego, że podczas policyjnego nalotu wpadł jeden z klientów – młodzieniec, wywodzący się z bardzo wpływowej rodziny. Z drugim razem nie miała już jednak tyle szczęścia. Wpadała w 1912 roku dzięki spostrzegawczości sąsiadki, która zauważyła, że w domu Enriquety mieszka dziewczynka, bardzo podobna do zaginionej Teresity, którą poszukiwano w całym mieście. Dziecko było bardzo wychudzone i miało ogoloną głowę. Sąsiadka natychmiast poinformowała o tym fakcie policję, która wtargnęła do domu Enriqueta, gdzie znalazła 2 dziewczynki. Co ciekawe, te na początku mówiły, że są jej córkami. Potem zeznały jednak, że to nieprawda, i że był z nimi jeszcze chłopiec, który został pewnego wieczoru zaszlachtowany przez Enriquetę na kuchennym stole. Mimo zeznań dziewczynek i innych świadków oraz całej masy dowodów, nie postawiono jej zarzutów o morderstwo, a jedynie o sfałszowanie dokumentów publicznych. Sąd uznał, że dowody są niewystarczające, a wszystko opiera się na domniemaniach. I choć zeznania świadków były szokujące, skazano ją - jak wspomniałem - na zaledwie 11 miesięcy więzienia, w którym według oficjalnych informacji zmarła na tajemniczą chorobę, a według tych nieoficjalnych została zlinczowana przez współwięźniarki, opłacone przez jej byłych klientów, którzy bali się, że ich sekret wyjdzie na jaw. Na pewno po jej śmierci wielu ludzi odetchnęło z ulgą, a "wampirzyca z Barcelony", która nigdy nie przyznała się do popełnienia tak makabrycznych zbrodni, zabrała swoje tajemnice do grobu.
Grafika:
Komentarze [4]
2017-04-10 22:28
Jest paskudna, jak ktoś nie lubi takich horrorów niech nie idzie. Reszcie polecam
2017-04-10 22:26
Widziałam trailer i mam naprawdę nadzieję, że nie będzie tak źle. Bo barcelońska Baba Jaga to prawdziwy potwór, a ludzka ignorancja prawdziwy horror… Ale do kina na coś lżejszego tak :)
2017-03-27 15:45
Byłam już w weekend, no mocne, dobrze, że z chłoapkiem byłam, bo tak to nie wiem, choć i tak w domu bałam się w nocy iść do kuchni po ciemku, serio.
2017-03-24 10:06
A od dziś Babę Jagę można oglądać też w kinach ;) ostrzegam, jest bardzo przerażająca już w zwiastunie.
- 1