Bez niego zimy nie będą już takie same!
W zasadzie był w ostatnich latach tak częstym gościem w moim domu, że śmiało mógłbym mówić o nim jak o jednym z domowników. Przez całe dzieciństwo towarzyszył mi w każdy jesienno - zimowy weekend. Wielokrotnie wpatrzony w telewizor wznosiłem okrzyk "Leć Adaś, leć!". A jak już zacząłem świadomie kojarzyć postać, to stał się on moim sportowym bohaterem. I mówcie sobie co chcecie, ale to w dużej mierze dzięki niemu udało mi się przetrwać przez te wszystkie lata i to w dobrym samopoczuciu, tę najbardziej ponurą porę roku.
Adam Małysz kończąc karierę pozostawił w wielu polskich domach pustkę porównywalną zapewne do tej, jaką czuł Kochanowski po zniknięciu Orszulki. Pogrążeni w smutku rodacy dochodzą już jednak powoli do siebie. Wielu zastanawia się teraz, co nasz Orzeł z Wisły będzie robił po zawieszeniu kostiumu skoczka na kołku? W mediach i na forach internetowych znanych portali trwają ożywione dyskusje. Gdyby słowa sympatii i życzliwości dla Małysza udało się zamienić na pieniądze, to dziś bylibyśmy w stanie spłacić nimi nasz narodowy dług. Adam cieszył się bowiem zawsze niebywałym szacunkiem rodaków i niezwykłą - wyrażaną na każdym kroku - sympatią. Zastanawialiście się jednak kiedykolwiek dlaczego?
Promotor dyscypliny
Mówiło się przed laty, że skoki na nartach, to mało widowiskowa i niespecjalnie medialna dyscyplina. On tę tezę obalił. Udowodnił, że nawet tak niszowa i mało popularna dyscyplina sportowa może stać się sportem narodowym. Nieważne, że przez te lata liczył się w tej dyscyplinie tak naprawdę tylko on (oczywiście z grupy naszych zawodników), ale to właśnie dzięki niemu, jego osobowości i sukcesom, dyscyplina ta przeobraziła się na tyle, że stała się nagle widowiskowa i potrafiła przyciągać w każdy weekend przed ekrany telewizorów miliony Polaków. Cóż, my Polacy tacy już jesteśmy. Wystarczy, że trafi się nam choćby jeden wybitny zawodnik w jakiejś dyscyplinie, a już uważamy, że właśnie ta dyscyplina jest naszą domeną. Oddajmy więc co cesarskie cesarzowi. Adam był wybitnym zawodnikiem, który z mało popularnej dyscypliny uczynił coś na miarę narodowego nabożeństwa.
Synonim sukcesu
Był przez lata dla każdego Polaka synonimem sukcesu, postacią wyjątkową, która dostarczała nam niebywałych emocji, a przy tym mile łechtała nasze poczucie wartości, przekonując, że Polak jak zechce, to potrafi. Zaspakajał nasz narodowy głód sukcesu, nie oczekując niczego w zamian. Pozwalał nam przez lata doświadczać uczucia dumy narodowej, szczególnie w czasie zagranicznych pobytów. Łączył Polaków na wszystkich kontynentach i z różnych grup społecznych. Dla wielu był nie tylko królem nart, ale i niekwestionowanym idolem, bo pokazał, że jeśli ktoś jest w czymś naprawdę dobry, to mimo tego, że przyszło nam żyć w trudnych czasach i nie zawsze przyjaznym nam świecie, możemy osiągnąć naprawdę wiele.
Skromność i dobre wychowanie
Pochodzi z niezamożnej rodziny i zawsze mówił o tym otwarcie. Był prostym chłopakiem z Wisły, miał charakter i nigdy nie pękał. Nie używał też wielkich słów. Zawsze mówił prostym językiem, który rozumieli wszyscy jego kibice i co nie mniej ważne, starał się ważyć słowa, aby nigdy nikogo nie obrazić. Nie dał się też wykorzystać publicznie. Nie wmieszał się do polityki, choć politycy różnych opcji zakładali na niego sidła i wiele daliby za to, aby zdobyć jego poparcie czy choćby przychylność dla swoich ugrupowań. To prawda, że występował w reklamach, ale czy macie wrażenie, że łamał w nich zasady dobrego smaku, albo że jakoś się nam w tych reklamach naprzykrzał?
Natchnienie dla artystów
Może to śmieszne, ale czytałem gdzieś ostatnio tekst, którego autor podał przykłady dzieł malarskich i rzeźbiarskich, dla których nasz mistrz skoków był inspiracją, a które powstały w okresie kilkunastu ostatnich lat. Może nie uwierzycie, ale lista tych dzieł była naprawdę niezwykle długa. Mnie to jednak jako Polaka niespecjalnie dziwi, bo nasz idol trafił w tradycyjne upodobania wielu polskich artystów, którzy nadal niezwykle cenią sobie bohaterów niepozornych, walczących nie tylko z rywalami, ale i z własnymi ograniczeniami. Czy czegoś wam to nie przypomina?
Antybohater popkultury
Adam nie nadawał się na ikonę popkultury. Nie jest ani specjalnie przystojny, ani urodziwy. Do tego był stosunkowo mało medialny, szczególnie w pierwszej części swojej kariery. Nie był też zbyt elokwentny i nie zawsze potrafił błyskotliwie zareagować na stawiane mu przez dziennikarzy trudne pytania. Często popełniał językowe lapsusy, po których uśmiechał się rozbrajająco i przepraszał. Można było odnieść wrażenie, że tłumaczy się i usprawiedliwia, a takie zachowanie nie jest dziś najlepiej postrzegane. Nie filozofował i nie popisywał się przed dziennikarzami. I mam wrażenie, że właśnie to przysporzyło mu najwięcej fanów, bo potrafił pozostać sobą, co nie jest normalne w czasach, w których umiejętności „sprzedawania się” uczymy się już w przedszkolu. On był jakby z innej bajki, z innych czasów. Pokazał, że można być gwiazdą i idolem nie będąc tabloidowym celebrytą. Nie zabiegał też nigdy o sławę i nie brał udziału w powszechnym wyścigu szczurów. Pokazał milionom Polaków, że sukces nie musi deprawować.
Oglądanie Małysza było w ostatnich latach prawdziwym ceremoniałem, który organizował życie niejednej polskiej rodziny w jesienno - zimowe popołudnia i wieczory. Dla wielu był to chyba nawet jedyny pomysł na weekend. Ci będą mieli teraz największy problem. A tak swoją drogą, to bardzo mnie ciekawi, który z polskich sportowców w najbliższych latach potrafi zgromadzić przed ekranami telewizorów 10-milionową publiczność?
Dziś nasz mistrz stoi jednak moim zdaniem przed chyba najtrudniejszym skokiem w życiu – skokiem w nieznane. Czy i tym razem pokaże klasę? Czy potrafi stąpać po ziemi, gdy przez tyle lat noszony był na rękach? Co wybierze, by zagłuszyć niedostatek tego, czym żył przez wiele ostatnich lat?
Skifun
Grafika:
Komentarze [2]
2011-04-06 14:43
już nie będzie niedzielnego rosołu z Adama :)
2011-04-06 14:29
Najgorsza będzie pierwsza zima bez Adama. Potem może jakoś uda nam się przyzwyczaić.
Osobiście tak naprawdę nie jestem w stanie wyrazić słowami, ile zawdzięczam temu człowiekowi.
Słowa czasem są zbyt małe…
- 1