Bo to mi się po prostu podoba
Czy można połączyć takie skrajności, jak robienie zdjęć, nagrywanie filmów i latanie dronem? A co jakby tak dodać do tego jeszcze pokazywanie uroków jakiegoś miasta? Cóż, nie jest to z pewnością łatwe, ale jak się same przekonałyśmy możliwe. Idealnym przykładem jest tu Kacper Ewiak, operator drona i administrator strony „Tarnobrzeg z góry”, który daje użytkownikom strony szansę poznania naszego urokliwego miasta i jego okolic z niezwykłej wręcz perspektywy. Postanowiłyśmy ostatnio poprosić tegoż Kacpra o chwilę rozmowy, na co ów zgodził się bez wahania, odkrywając w rozmowie z nami zarówno tajniki swojej działalności jak i plany na przyszłość.
Lucy: Fotografia z powietrza to dla ciebie tylko hobby, czy może już coś więcej?
Kacper Ewiak:
Na razie to tylko pasja, którą staram się rozwijać. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie to też mój sposób na życie. Wszystko zależy naturalnie od tego, jak dobrze będzie mi szło.Rita: A więc zamierzasz nadal doskonalić swoje umiejętności w tej dziedzinie?
K.E:
Oczywiście. Zamierzam rozwijać się głównie pod kątem tworzenia reklam, materiałów promocyjnych i pamiątek filmowych z różnego rodzaju plenerowych imprez (choćby i z wesel). Chciałbym mieć oczywiście jakieś swoje studio, dostawać zlecenia na takie działania i potem je realizować. Aktualnie się tym raczej bawię. Na pewno jest to taka dziedzina, w której trzeba nieustannie się rozwijać. Sporo czasu poświęcam na studiowanie różnych poradników (głównie na YouTube). Chcę się cały czas doskonalić, dlatego każda sugestia lub podpowiedź natury technicznej jest dla mnie ważna. Tak właśnie uczę się uzyskiwać określone efekty i składać swoje filmy, by były jeszcze ciekawsze. Niektóre sztuczki montażowe są naprawdę fascynujące. Zwykły odbiorca ich nie wychwyci, ale podświadomie będzie czuł, że film jest dobry.L: Czy taka „zabawa” dronem może być niebezpieczna?
K.E:
Przed każdym startem trochę się denerwuję i stresuję. Cel jest zawsze taki sam, wzlecieć, zrobić parę fajnych zdjęć, nagrać film i spokojnie wylądować. Jednak myśl, że może się stać coś nieprzewidzianego, nigdy mnie nie opuszcza. Boję się też usterek. A te zawsze są możliwe, bo to w końcu tylko maszyna i w każdym momencie może się najzwyczajniej w świecie zepsuć. Wystarczy, że spadnie napięcie na baterii i może spaść. Trzeba wierzyć we własne umiejętności, ale trzeba też być bardzo czujnym, by nie wyrządzić tą „latającą zabawkę” komuś krzywdy. Nie jest to łatwe.L: Rozumiem, że lubisz fotografować?
K.E:
Fotografowanie to w sumie taka moja poboczna pasja, bo najbardziej lubię robić filmy. No, ale powszechnie wiadomo, że jak się chce zrobić dobry film, to najpierw dobrze jest zrobić kilkanaście zdjęć.R: Skąd wzięła się ta Twoja pasja?
K.E:
Już jako mały chłopiec, oglądając filmy w kinie, czy w telewizji, chciałem wiedzieć, jak to się robi i dlaczego jedne ogląda się lepiej niż inne. Marzyłem, by kiedyś móc stworzyć coś swojego. Dużo na ten temat czytałem i gdzieś mniej więcej w 2 klasy gimnazjum zacząłem tworzyć. Na początku pobrałem z sieci jakiś program do montażu, zacząłem się go uczyć, a przy okazji stworzyłem jakieś krótkie, proste i jeszcze słabe jakościowo filmiki. Szkoliłem się jednak dalej. Wiedzę czerpałem głównie z Internetu, bo chciałem wiedzieć, co zrobić, by kolejne moje produkcje były lepsze. W gimnazjum zapisałem się do szkolnego kółka filmowego, które dodało mi skrzydeł. Po prostu mieliśmy scenariusze, mieliśmy pomysły, wiedzieliśmy, co i jak chcemy robić i to realizowaliśmy. Dużo tego było, dlatego miałem ogromne pole do popisu. A gdy się przekonałem, że mi to już całkiem nieźle wychodzi, to zacząłem to również robić poza szkołą, dla siebie. I tak dochodzimy do tego momentu, gdy po powrocie z wakacji w roku 2016, doszedłem do wniosku, że muszę zainwestować w drona, by móc nagrywać znacznie fajniejsze rzeczy. Wcześniej miałem tylko kamerkę sportową, na której też się fajnie nagrywało, lecz to jednak nie to samo. Miałem trochę swoich pieniędzy, resztę pożyczyłem od mamy i kupiłem sobie taką zabawkę. I można by rzec, że zacząłem od nowa. Filmy wykonane z powietrza trzeba bowiem montować zupełnie inaczej, niż te realizowane naziemnie. Muszą być przede wszystkim o wiele bardziej dynamiczne.L: Polskie powiedzenie mówi, że każdy początek jest trudny, a jak było w twoim przypadku z tym filmowaniem z powietrza?
K.E:
Na początku było słabo. Ujęcia były szarpane i niepłynne. Nie umiałem poruszać się tym moim dronem w kilku kierunkach naraz. Gdy chciałem np. zrobić zdjęcie jakiegoś obiektu, to musiałem najpierw jednym drążkiem skierować go w górę, potem do przodu i dopiero wtedy na kadr. Teraz potrafię już płynnie przemieszczać drona w tych trzech czy czterech kierunkach naraz, co sprawia, że filmy są ładniejsze dla oka.R: Czy w przyszłości zmienisz nazwę swojej strony, by poszerzyć swoje portfolio, czy też ograniczysz się tylko do pokazywaniu uroków Tarnobrzega?
K.E:
„Tarnobrzeg z góry”, bo tak nazywa się moja strona i profil na facebook’u, to po prostu projekt, który aktualnie rozwijam. Nie zamierzam też zmieniać nazwy strony, bo nie szykuję się do wyjścia poza Tarnobrzeg. Ale kto wie, może w przyszłości będę realizował jakiś projekt w podobnym stylu na czyjeś zamówienie? Teraz myślę, że ta nazwa jest dobra, spójna z tym, co można na tej stronie znaleźć. Po prostu jakiś czas temu wpadłem na pomysł, by tworzyć zdjęcia i filmy z Tarnobrzega i to robię. Teraz marzy mi się, by zacząć tworzyć materiały trochę bardziej reporterskie lub nagrywać filmy z wydarzeń, ale już profesjonalnie.L: Prowadzenie własnej strony to chyba sympatyczne zajęcie?
K.E:
Prowadzenie własnej strony nie jest łatwe. Pomaga mi w tym mój młodszy brat – Bartek. On się na tym zna i lubi to. Z tym jest też sporo zabawy. Ja robię materiał, a on go tam po prostu wstawia. Na facebook’u jest dużo łatwiej, ba tam wrzuca się własny materiał w szablony i gotowe.L: No to może potrzebujesz kogoś do pomocy przy prowadzeniu tej strony?
K.E:
Aktualnie dajemy z bratem radę, chociaż chcielibyśmy, ażeby posty i artykuły na naszej stronie były bardziej rozbudowane. Ja nie jestem w tym zbyt dobry. Myślałem kiedyś o tym, by zaprosić do współpracy jakiegoś dziennikarza, ale ostatecznie nie udało mi się znaleźć nikogo, komu mógłbym powierzyć tego typu rolę. Jeżeli jednak ktoś chciałby pomóc mi w tym zakresie, to jestem otwarty na propozycje i proszę o kontakt na e-mail: kontakt@tarnobrzegzgory.eu .R: Czy każdy człowiek może być operatorem drona?
K.E:
Na pewno operatorem drona nie może być osoba nieodpowiedzialna, ktoś zbyt ekspresyjny i dynamiczny, bo jakby nie patrzyć to jest 1,5kg zawieszone w powietrzu i spadając, z nieraz dużej wysokości, mogłoby zrobić komuś poważną krzywdę. Nie jest to więc zabawka dla wszystkich.L: Masz może jakieś rady dla początkujących operatorów dronów?
K.E:
Najważniejsza jest cierpliwość i znalezienie sobie odpowiedniego miejsca do ćwiczeń. Zgodnie z przepisami musi to być co najmniej 100 metrów za miastem, za osiedlem i do wysokości 100 metrów. W Tarnobrzegu mamy tereny zielone nad Wisłą. To niezłe miejsce. Początkujący muszą jednak naprawdę dużo ćwiczyć i nie powinni zniechęcać się przy pierwszych niepowodzeniach. Dobrze też jest określić sobie już na początku cel i potem sukcesywnie do niego dążyć. Zawsze warto również czerpać ze dobrych źródeł, czyli uczyć się od profesjonalistów, inspirować się nimi oraz oglądać ich poradniki, które naprawdę się przydają.R: Czy uważasz już siebie za profesjonalistę?
K.E:
Nie. Co to w ogóle znaczy profesjonalista? Czy to ktoś, kto potrafi ładnie latać, tworzyć piękne filmy, czy też ktoś, kto na tym zarabia. No bo jak określić ludzi, którzy kupili drona, coś się tam już nauczyli i teraz oferują swoje usługi za pieniądze? Ja się za takiego osobnika nie uważam. Mam świadomość, że tu potrzebne są lata praktyki, które pozwolą osiągnąć optymalny poziom, do czego ja zamierzam dążyć, bo to mi się po prostu podoba. Moim marzeniem jest, aby kiedyś robić to zawodowo. Chciałbym mieć taką swoją małą firmę, która by tworzyła różne filmy reklamowe na zlecenia. Te ujęcia z drona na pewno znalazłyby się w ofercie tej mojej firmy.L: A czy teraz oferujesz już tego typu usługi?
K.E:
Nie, nie oferuję usług komercyjnych, ponieważ jest to nielegalne. Niezgodne z prawem. Żeby w Polsce móc realizować takie usługi, trzeba posiadać licencję, która pozwala na wykonywanie lotów zarobkowo.R: Czy pora roku ma wpływ na latanie dronem?
K.E:
Pora roku ma ogromne znaczenie. W lecie jest oczywiście fajnie, choć trzeba uważać na ptaki. W zimie, choć nie ma ptactwa, dron potrzebuje więcej czasu na rozgrzanie swoich podzespołów.R: Czy masz jakiegoś idola, osobę, która Cię inspiruje?
K.E:
Nie, nie mam takiej osoby, ale oglądam regularnie prace kilku zagranicznych youtuberów, którzy tworzą tego typu filmy i staram się ich trochę naśladować. Chcę wykorzystywać ich sztuczki w swoich filmach.L: Czy bycie operatorem drona może być w Polsce sposobem na życie?
K.E:
Jak najbardziej, jeśli znajdziesz osobę, która Cię zatrudni albo otworzysz własny biznes. To jest w naszym kraju na razie raczkująca działalność. Zainteresowanie, jeśli już, wywołuje na razie tylko w branży filmowej i fotograficznej. Choć można przecież z pomocą dronów robić inspekcje elektrowni wiatrowych (można ocenić stan śmigieł bez konieczności wspinania się na wysokie maszty) albo prowadzić poszukiwania na określonym obszarze z kamerami termowizyjnymi.R: A kiedy narodziła się ta Twoja pasja pilotowania drona?
K.E:
Sama pasja narodziła się w szkole, gdy dyrektor zakupił drona, takiego, jak mam teraz i ja. Prosiłem, żeby pozwolił mi się nim pobawić, polatać, bo bardzo mi się to spodobało. No, ale wiadomo jak to w szkole – ze wspomnianego drona można było korzystać tylko na zajęciach. To było dla mnie za mało, dlatego kupiłem swojego.L: Czy jesteś zwolennikiem naturalności w obrazie, czy też chętnie używasz w swoich pracach różnych filtrów?
K.E:
Używam programu do wstępnej, kolorystycznej obróbki zdjęć. Zwykłe zdjęcia mają jakąś wartość, ale dla mnie są często ponure, smutne i nie wyróżniają się. Ładnie pokolorowane przykuwają wzrok. Staram się to jednak robić naturalnie. Chcę, by po prostu wyglądały atrakcyjnie.R: A masz na koncie już jakieś dokonanie, które można by określić mianem sukcesu?
K.E:
Moim największym osiągnięciem było umieszczenie jednego z moich zdjęć na okładce październikowego wydania miesięcznika „Polska zbrojna”. Do dziś pamiętam, jak redaktor naczelny przesłał na mój email kontaktowy pytanie, czy wyrażam zgodę na udostępnienie swojego zdjęcia muralu na ul. Wyspiańskiego.L: Czyli swoje zdjęcia udostępniasz wszystkim, którzy Cię o to poproszą?
K.E:
Jeśli ktoś do mnie napisze, to jak najbardziej, ale pod warunkiem, że podpisze autora. Zawsze to jakiś rodzaj reklamy. Nie lubię, jak ktoś po prostu skopiuje sobie moje zdjęcie i wklei gdzieś bez podpisu.R: Miałeś już takie sytuacje?
K.E:
Tak. Widziałem u paru osób moje zdjęcie Serbinowa nocą bez jakiejkolwiek wzmianki o autorze.L: Reagujesz wtedy jakoś?
K.E:
Mówię mamie, że się ludziom podoba. Ale tak serio, to co mam robić? Mogę zgłosić, mogę napisać, ale daruję. Od któregoś momentu zacząłem dodawać po prostu znak wodny, a mało jest ludzi, którzy potrafią ten znak skasować.Rita i Lucy:
Dziękujemy za tę sympatyczną rozmowę i życzymy ci dalszych sukcesów i spełnienia marzeń.Kacper Ewiak:
Ja również dziękuje i zapraszam do zaglądania na moją stronę i do polubienia jej.Grafika:
Komentarze [1]
2018-02-18 13:19
Kolejny niezły wywiad. Brawo!
- 1