Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W filmie najważniejsza jest historia   

Dodano 2018-04-09, w dziale wywiady - archiwum

15 lutego 2018 roku w Tarnobrzeskim Domu Kultury odbyła się premiera fabularyzowanego dokumentu o przedwojennym Tarnobrzegu pt. "Prowincjonalny trójkąt artystyczny", nakręconego przez Aleksandra Dyla, reżysera, operatora filmowego, fotografa i scenarzystę, specjalizującego się od lat w takich formach wyrazu. Wspomniany film opowiada o życiu kulturalnym przedwojennego Tarnobrzega. Reżyser zadedykował swoje dzieło rodzinnemu miastu - Tarnobrzegowi, w którym ciągle ma wielu przyjaciół, i do którego – jak twierdzi - zawsze chętnie powraca (obecnie mieszka w Bielsku Białej). /pliki/zdjecia/dyl 1.jpgPo projekcji filmu i spotkaniu z jego autorem, poprosiłem pana Aleksandra o rozmowę, na którą - mimo zmęczenia - chętnie się zgodził. Co opowiedział mi pan Aleksander Dyl o sobie, swojej karierze oraz dorobku artystycznym i swoich planach na przyszłość? Przeczytajcie!

Aleksander Dyl przez wiele lat mieszkał w Tarnobrzegu. Tu uczęszczał do szkoły średniej i podjął pierwszą pracę. Tu założył Amatorski Klub Filmowy „Mefisto”, stworzył Amatorski Klubu Fotograficzno – Filmowy „Peryskop” i pracował w ówczesnym Wojewódzkim Domu Kultury, gdzie prowadził Dyskusyjny Klub Filmowy „Signum” i organizował fotograficzne wystawy oraz filmowe festiwale. Później ukończył Państwową Wyższą Szkołę Filmową i Teatralną w Łodzi, a w latach 90. podjął współpracę z TVP jako operator filmowy, realizując wiele filmów dokumentalnych, fabularyzowanych dokumentów i widowisk telewizyjnych. O jego dorobku artystycznym można mówić długo. Jest autorem wielu filmów dokumentalnych dla TVP, realizowanych w cyklu „Małe ojczyzny”. Współpracował również przy produkcji takich filmów jak: „Pielgrzymi”, „Świat Majów”, „Matka Boska Pustynna”, „Tryptyk rzymski” czy „Tony Halik opisuje świat”. W 2015 roku film „Kabaret śmierci”, przy którym pracował jako operator, otrzymał Złoty Medal The New York Festiwal.

Skyline: Panie Aleksandrze, czy nadal lubi pan Tarnobrzeg?

Aleksander Dyl: Czy ja lubię Tarnobrzeg? Tarnobrzeg to ja kocham. Dlaczego? Bo było to pierwsze w moim życiu duże miasto (Aleksander Dyl urodził się w Opacionce, wsi położonej w powiecie Dębickim - przyp. red.), które odkryłem jakieś 60 lat temu. Od tego czasu jest to moje miasto, taka moja mała ojczyzna./pliki/zdjecia/dyl 2.jpg I choć przez wiele lat jeździłem także po świecie, a teraz mieszkam w innym mieście, to nigdy się stąd nie wymeldowałem. To jest cały czas moje ukochane miasto. Kocham ludzi, którzy tutaj mieszkają i uważam, że to jedyne takie miasto na świecie. Nie mam też kompleksów, które wynikałyby z faktu bycia mieszkańcem małego, choć obecnie znacznie już większego miasta. Powiem ci, że świetnie czułem się zawsze w największych miastach świata, choćby takich jak Mexico City. W tym mieście, tak jak w każdym innym miejscu na świecie, ludzie są tak samo skonstruowani, przeżywają podobne problemy. Dlaczego miałbym szukać szczęścia gdzieś indziej? Tu mi jest po prostu fajnie, bo mam tu wielu oddanych przyjaciół i znajomych, znam wszystkie ulice, wiem jak się po nich poruszać. To jest moje miasto i ja je kocham.

S: W jakim wieku obudziło się w panu zainteresowanie fotografią i filmem? Jak pan zaczynał tę swoją przygodę?

AD: Miałem może 12, 13 lat i chodziłem do szkoły podstawowej w Grębowie. Jeden z moich kolegów pokazał mi wtedy taki album, z wklejonymi weń zdjęciami aktorów z magazynów i czasopism. Pamiętaj, że były to lata 60. i to był taki zeszytowy album, zrobiony przez jego siostrę. Wówczas po raz pierwszy zobaczyłem troszkę inny świat. Co to był za świat? Świat filmu i kina. Co to jest kino? To sposób opowiadanie różnych historii. Zacząłem to drążyć. Potem założyłem w Tarnobrzegu taki Amatorski Klub Filmowy, gdzie realizowaliśmy filmiki na taśmie celuloidowej 8mm. /pliki/zdjecia/dyl 3.jpgPierwszą kamerkę 8mm kupiłem sobie już w wieku 16 lat za pieniądze zarobione w cegielni To było coś! Do dziś ją pamiętam. Kosztowała 700zł i była to kamerka produkcji radzieckiej o nazwie Aurora. Nieco później, podczas odbywania służby wojskowej, przerobiłem całą teorię montażu filmowego i tak się to wszystko zaczęło.

S: A jak to się stało, że ta dziecięca, a potem młodzieńcza fascynacja przerodziła się w coś bardziej profesjonalnego, w sposób na życie?

AD: Wiesz, jak to jest. Prawdziwy mężczyzna musi w swoim życiu wykonać parę rzeczy. Film był moją pasją zawsze. Na początku jakoś nie specjalnie interesowało mnie zarabianie pieniędzy. Jeżeli na przykład lubisz kucharzyć, gotować, pichcić, to niekoniecznie musisz od razu być zawodowym kucharzem w jakiejś restauracji. Tak właśnie traktowałem wtedy film. To była dla mnie tylko pasja, ale w pewnym momencie, gdy miałem już uregulowane swoje życie rodzinne i znudziło mi się być pracownikiem TDK, zacząłem myśleć o tym znacznie poważniej. Dlatego jako dojrzały człowiek postanowiłem zdać egzamin do szkoły filmowej, do której udało mi się dostać. Tam skończyłem realizację i wydział operatorski i od tej pory, czyli od prawie 30 lat, zajmuję się tym zawodowo, ale cały czas jest to również moja pasja. Różnica jest tylko taka, że teraz po prostu z tego żyję. Robię jednak nadal to, co najbardziej lubię. Gdybym musiał wykonywać zawód, który nie dawałby mi satysfakcji, to wróciłbym chyba do zawodu elektryka (taki był mój pierwszy wyuczony zawód).

/pliki/zdjecia/dyl 4.jpgS: Wspomniał pan o Łódzkiej Szkole Filmowej. Jak z dzisiejszej perspektywy ocenia pan to, co dała panu ta szkoła?

AD: Szkoła filmowa jest pewnego rodzaju usystematyzowaniem. Pozwala odrzucić to, co jest niepotrzebne i wiedzieć to, co jest faktycznie ważne. Czasami jest jednak tak, że możesz mieć pełną głową wiedzy, ale nie wiesz, jak powinieneś wykorzystać ją w praktyce? A taka szkoła systematyzuje i upraktycznia ten zawód. Uważam jednak, że dziś szkoła tego typu nie jest tak na dobrą sprawę konieczna, ponieważ jest wiele innych możliwości wyuczenia się tego fachu. Ale szkoła filmowa daje także możliwość spotkania ludzi o takiej samej konstrukcji, o takiej samej szajbie. To jest naprawdę fajne. Bardzo mile wspominam tamten okres. I choć byłem już dojrzałym mężczyzną, gdy przekroczyłem jej próg, to była to mimo wszystko piękna przygoda.

S: Czy początek pana profesjonalnej przygody z filmem był trudny?

AD: Jeżeli nie robisz czegoś pod przymusem, tylko z chęci poznawania, zdobywania jakiejś wiedzy, to ci to przychodzi lekko i nie masz żadnego kłopotu. To jest tak samo jak z książką, którą zaczynasz czytać, a nagle wciąga cię tak, że przestajesz kontrolować czas. Tak samo było w z tym moim studiowaniem w szkole filmowej. Nie sprawiało mi to większego kłopotu, ponieważ był to mój świat, taki trochę urojony. Bo wiesz, film to jest taki sen. Niby wszystko jest prawdziwe, a tak naprawdę prawdziwe nie jest.

S: Czy szkoła filmowa zmieniała też pana postrzeganie zawodu operatora?

/pliki/zdjecia/dyl 5.jpgAD: Na początku szkoły filmowej, gdy przyszedłem do wykładowcy na konsultacje z jakimś własnym scenariuszem, ten zapytał mnie: Czy naprawdę uważasz, że to jest materia filmowa? A może o tej sprawie, co chcesz opowiedzieć językiem filmu, wystarczy napisać tekst albo zrobić zdjęcie, które pozwoli ci wyrazić to, co chcesz? Od tamtej chwili już wiem, że temat lub sprawa, którymi chcę się zająć, muszą mieć naprawdę filmowe cechy. Albo to jest jakaś historia, albo tej historii nie ma. Jeżeli chcesz się tylko pobawić w reżysera, a nie masz jakiejś filmowej historii bądź sprawy, to powstanie ci z tego bełkocik. Natomiast jeżeli masz mocną sprawę lub historię, a masz nawet problemy z warsztatem albo ze sprzętem, albo z aktorami, to ona się obroni. To jest jak z dobrym dowcipem. Jeżeli ktoś taki zna, to niekoniecznie musi go opowiedzieć elokwentnie, z zachowaniem zasad interpunkcji itd. Wystarczy, że przekaże tylko sens. Tak samo jest w filmie. Jest jakaś sprawa, którą się zajmujemy i ona powinna być przede wszystkim powodem i przyczyną tego, że się tym zajmujemy. No i jeden warunek. To musi być filmowe, coś musi dziać się w czasie, bo trzeba przecież przez godzinę lub półtorej utrzymać uwagę widza. Jest taka zasada, jeśli umiesz opowiadać dowcipy albo różne historie, to najprawdopodobniej będziesz dobrym reżyserem. Historia w filmie jest najważniejsza.

S: Przez wiele lat traktował pan swoją pasję fotograficzną i filmową na równi, a jak jest dzisiaj?

AD: Ja w ogóle mówię o sobie, że jestem zdjęciowcem, czyli facetem od obrazka. Różnica między fotografem a operatorem filmowym jest taka, że fotograf robi np. 1000 zdjęć, wybiera z tego 100, a z 10 robi wystawę, natomiast operator robi 25 zdjęć na sekundę i wszystkie one muszą być dobre./pliki/zdjecia/dyl6.jpg Operator musi mieć już przed naciśnięciem spustu świadomość, co może z tego wyjść. Kryteria są te same. Musi być po prostu jakaś sprawa, a wtedy w zdjęciu można zawrzeć choćby i kosmos, jak to robiła kiedyś Wisława Szymborska w swojej poezji. Potęga komunikatu. Zdjęcie jest komunikatem, film jest komunikatem, powieść jest komunikatem, wiersz jest komunikatem, rysunek… Co to jest komunikat? To jest treść, którą wysyła się do widza, słuchacza lub czytelnika. Jeżeli mamy jakąś sprawę, to się tym zajmujemy, chyba że chcemy sobie tylko pobyć, bo jak się domyślasz, taki facet z kamerą zawsze ma branie, tylko wtedy kończy się to najczęściej bełkocikiem.

S: Ciekaw jestem, jaki film poleciłby pan czytelnikom naszej gazety jako lekturę obowiązkową?

AD: "Idź i patrz" – film Elema Klimowa z 1985 roku. To jest kanon - piękny film o dzieciach i wojnie.

S: A zechciałby pan na koniec podzielić się z naszymi czytelnikami jakimś przesłaniem?

AD: Oczywiście. Młodzi, bądźcie sobą i nie wstydźcie się tego, skąd jesteście.

S: Dziękuję za rozmowę i życzę panu w imieniu całej naszej redakcji wielu kolejnych sukcesów zawodowych.

AD: Dziękuję i pozdrawiam czytelników SGI Lesser.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /17 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry