Co warto obejrzeć 2
Kilka miesięcy temu na łamach SGI Lesser polecałem Wam, drodzy czytelnicy, serial komediowy, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, i który moim zdaniem należało wybrać spośród oferowanej nam przez różne stacje zwykłej szmiry. I choć Szymborska napisała kiedyś: "nic dwa razy się nie zdarza", to ja czuję się dziś w obowiązku zmienić nieco swoje zdanie, bowiem natknąłem się na kolejną świetną komedię w odcinkach.
Twórca „The Simpsons”, bo właśnie o tym serialu chciałbym parę słów napisać, Matt Groening, zajmował się wcześniej pracą nad komiksem „Life in Hell”. Dzięki sukcesowi tego projektu został zauważony i poproszono go o wyprodukowanie dla programu "The Tracey Ullman Show" krótkich przerywników. Tak powstali Simpsonowie. Początkowo wyglądali nieco inaczej (moim zdaniem znacznie gorzej), ale mimo to spodobali się widzom tak bardzo, że Groening zdecydował przygotować o nich krótki program, a następnie cały serial (pierwszy odcinek wyemitowano już w 1989 roku.)
Serial „The Simpsons” opowiada losy typowej amerykańskiej rodziny zamieszkującej miasto Springfield. Utrzymany jest w charakterystycznej, "żółtej" stylistyce. Nadaje ona tejże familii specyficzną osobowość i doprawdy ciężko jest wyobrazić ich sobie narysowanych inaczej. Jest to jeden z elementów kojarzących się nieodłącznie z tym filmem. Kreska w pierwszych sezonach trąciła wprawdzie myszką, ale w ostatnich jest już znacznie lepsza, a ocena simpsonowego wyglądu zależała i nadal zależy od indywidualnych upodobań każdego widza.
Simpsonowa rodzinka składa się z:
- głowy rodziny, czyli fajtłapowatego i prostackiego Homera, który pracuje w elektrowni atomowej, a po godzinach przesiaduje m. in. z kumplem z liceum (Barney) w pubie;
- żony Homera, Marge, gospodyni domowej wyróżniającej się oryginalną fryzurą i charakterystyczną chrypką, która swoim rozsądkiem potrafi ostudzić - co tu kryć - idiotyczne zapędy męża;
- 10-letniego syna w/w pary małżonków,Barta, typowego łobuza, z którego bez wątpienia wyrośnie drugi Homer;
- 8-letniej córki Lizy, czyli grającej na saksofonie, najinteligentniejszej w rodzinie dziewczynki;
- Maggie, czyli niemowlęcia płci żeńskiej, którego głównym zajęciem jest ssanie smoczka;
- psa o imieniu... Pomocnik Świętego Mikołaja i kota Śnieżynki.
Między rodziną Simpsonów a innymi mieszkańcami miasta (np. Krusty - klown prowadzący program dla dzieci, Burns - chciwy szef Homera, dziadek Simpson; itd.) dochodzi często do komicznych sytuacji, których rozwiązywanie wywołuje u widza mocny ból przepony ze śmiechu. Bohaterowie są przedstawieni w kapitalny sposób. Każdego z nich możemy poznać od podszewki, a ułatwia to fakt, że ich cechy są celowo mocno przerysowane. Homer ma skłonność do lamentowania, Liza do moralizatorskich kazań, Bart do kiepskich dowcipów, a każdy z nich ma przy tym swoje specyficzne odzywki. Tematami wiodącymi są tu często: kryzys małżeński (choć Marge i Homer mocno się kochają) oraz problemy dorastających latorośli.
Najciekawsze jest jednak to, że serial Simpsonowie nie jest przeznaczony w zamyśle autora dla dzieci, choć produkowany jest w technice filmu animowanego. Nie jest to także typowa serialowa młócka robiąca siano z mózgu. Serial porusza wiele ważnych, współczesnych problemów, takich jak np. przemoc w kreskówkach (świetna karykatura Toma i Jerrego - Zdrapek i Pocharatka), kradzieże, wyzyskiwanie pracowników itp. Ponadto nawiązuje niejednokrotnie do szeroko pojętej kultury i popkultury, więc dla młodszych odbiorców może być zwyczajnie niezrozumiały. Pojawiają się tez w nim sceny erotyczne. Film jest zarazem ostrą satyrą na amerykański styl życia i amerykańskie społeczeństwo, zaś wzorem innych klasycznych seriali i tu goszczą okazjonalnie prawdziwi celebrites. I choć Homer jest tępy jak stary nóż, to trudno go nie pokochać. Już samo jego imię nawiązuje do starożytnej legendy - „Każda epoka tworzy bohaterów na miarę swoich czasów”.
A co mi się w tym serialu nie podoba? Jeden odcinek trwa zazwyczaj ok. 20 min., co niekiedy przekłada się na scenariusz i jego drobne wady. Bywa bowiem, że fabuła dotycząca poważnych i skomplikowanych zagadnień rozwiązywana jest z braku czasu lub pomysłu w banalny sposób. Wyraźnie widać wówczas, że twórcom po prostu czegoś zabrakło. Kolejnym nie najmocniejszym punktem serialu jest paradoksalnie jego „rysunkowość”. Nie do końca podoba mi się to, że niektóre sytuacje przedstawione są mocno nierealistyczne. Czasami odwzorowanie jest tak proste, jak w kreskówce z Kaczorem Donaldem.
Simpsonowie są już w pełnym tego słowa znaczenia serialem kultowym. Warto też wiedzieć, że są najdłużej powstającym serialem w historii kina. Doczekali się także filmu pełnometrażowego oraz użyczyli swoich wizerunków wielu gadżetom. Na podstawie tego serialu powstały również gry komputerowe i planszowe. Z czystym sumieniem i bez cienia wątpliwości mogę wam zatem ten serial polecić. Aktualnie nadawany jest w TV Puls, od poniedziałku do piątku o godzinie 18.30 - z polskim dubbingiem (nie jest on niestety najlepszy). Szkoda, że nie zdecydowano się na wersję z napisami, albo na lektora, jak kiedyś robił to Canal +. Mimo tych nielicznych w końcu wad, uważam, że serial jest po prostu genialny, o czym świadczą też liczne prestiżowe nagrody, jakie zdobył. Cieszyć się wypada, że ciągle powstają nowe odcinki tego serialu, które biją rekordy oglądalności, a tytułowa piosenka na stałe weszła do kanonu serialowych ścieżek dźwiękowych.
Grafika:
http://blog.bittorrent.com/editorial/wp-content/uploads/2007/08/...
Komentarze [9]
2008-10-23 11:44
Na pracę jeszcze przyjdzie czas :)
2008-10-22 22:36
A Artur oczywiście zamiast uczyć się do matury, postanowił zostać... specem od Simpsonów. No ładnie.
:)
2008-10-22 21:33
Cóż, nie uważam się za eksperta w dziedzinie tego serialu. Po prostu jakiś czasu temu natknąłem się na onecie na notkę mówiącą o zakończeniu produkcji serialu i stąd ta informacja.
2008-10-22 21:13
W społeczności simpsonowej ostatnio jestem dobrze zorientowany i nowe odcinki powstają na 100%, co zresztą można sprawdzić choćby na oficjalnej stronie czy wikipedii.
2008-10-22 19:12
Hmmm być może niedokładnie oglądałem “Cow and chicken” albo patrzę nieco innymi kategoriami. Dla mnie ta bajka jest po prostu głupia.
2008-10-22 18:47
Simpsonowie to rzeczywiście świetny serial, ale mam wątpliwości, co do kilku informacji podanych w artykule. Po pierwsze, z tego co pamiętam, to nowe odcinki nie powstają już chyba od roku. A po drugie wątpię, żeby długością “The Simpsons” przebili “Modę na sukces”.
@ Jorg:
“Cow and Chicken” uważam za świetny serial. Jest kwintesencją anty-disneyowskiego przedstawienia świata. Tak jak “The Simpsons” nie jest to serial dla dzieci.
Humor w nim prezentowany przypomina często Monty Pythona, chociaż satyra w nim zawarta wydaje się mieć drugorzędne znaczenie. Dla mnie jest to serial kultowy. Pamiętam jego początki, gdy Cartoon Network nadawano jeszcze w Polsce w oryginale i wtedy to była zupełnie nowa jakość; było to ponad 10 lat temu, gdy na ekranach królowały jeszcze produkcje typu “Król Lew”.
Podobnie z resztą jak “I.M. Weasel”.
2008-10-22 09:27
KOCHAm tą bajkę (jeśli można to tak nazwać:)) a jak ktoś przegapił na plusie odcinek na tygodniu, to można oglądnąć powtórkę w sobotę, bodajże od 12 do 14 (?) nie jestem pewna:)
i mi się nawet podoba ten dubbing;)
ale najlepsze i tak by były napisy:)) dokładne oczywiście:D
2008-10-22 09:17
Oglądałem to w szkole WORD, faktycznie nie jest to typowa amerykańska idiotyczna bajka typu “Krowa i kurczak” (jak można coś takiego wyprodukować!!!). Pamiętam odcinek z ochroną środowiska, ale z tego, co pamiętam, to trwał on dłużej niż 20 minut. No, chyba że czas mi się dłużył, ale nie sądzę, bo było ciekawie.
- 1