Czarnobyl, ćwierć wieku po
Telewizja Polska wyemitowała wczoraj kolejny niezwykły spektakl teatralny. Tym razem mieliśmy okazję obejrzeć „Czarnobyl - cztery dni w kwietniu”, wstrząsającą sztukę w doborowej obsadzie. Sztukę, która obrazuje życie polsko – ukraińsko - rosyjskie po wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu 25 lat temu. Scenariusz napisali Janusz Dymek, Sławomir Popowski i Igor Sawina.
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku w podkijowskiej elektrowni atomowej doszło do eksplozji reaktora. Świat nie dowiedział się o tym fakcie z oficjalnych, radzieckich komunikatów, lecz dzięki urządzeniom pomiarowym, zainstalowanym w różnych krajach Europy. Akcja spektaklu obejmuje cztery dni po wybuchu. Profesor Jaworowski (Zbigniew Zamachowski) pracujący w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, z przerażeniem obserwuje wzrastające skażenia powietrza. Stężenie niebezpiecznych pierwiastków ponad 550 tysięcy razy przekracza normę. Informuje o tym polski rząd, który natychmiast zmienia te wartości, tak, aby wszelkie pomiary mieściły się w granicach normy. W kraju pojawiają się plotki o niezwykłym skażeniu. Brak jakichkolwiek oficjalnych informacji powoduje, że społeczeństwo powoli ogarnia chaos. Władze komunistyczne stają przed dylematem. Z jednej strony chcą zapobiec tragicznym skutkom skażenia, z drugiej, nie chcą narazić się Moskwie. Nikt nie wie, co robić.
Stany Zjednoczone ewakuują z naszego kraju swoich obywateli, w tym również reprezentację kolarską, która miała wziąć udział w wyścigu w Sobótce, a następnie w Wyścigu Pokoju, którego start miał się odbyć w Kijowie. Kiedy Ryszard Szurkowski, ówczesny trener naszej reprezentacji, podejmuje podobną decyzję, zostaje zaszantażowany. Reporterzy PAP w Moskwie nie mogą ani rozmawiać o odebranych nieoficjalnie komunikatach, ani wyjechać z Moskwy, a przez cały czas są podsłuchiwani i szpiegowani przez KGB.
W kraju pełnia wiosny, ludzie spacerują, z nakazu władz państwowych w niczym niezmąconej, radosnej atmosferze odbywa się pochód pierwszomajowy. Nikt nie zamyka okien, nikt nie przestaje wypasać bydła, pić świeżego mleka, jeść owoców i warzyw. Nikt nie zamka szkół. Moskwa przysyła do nas swoich fizyków, którzy informują po badaniach, że ogromna radioaktywna chmura nie istnieje. Mimo starań rządu, których celem było ukrycie prawdy przed społeczeństwem, ludzie poznają ją z nieoficjalnych źródeł. W aptekach brakuje płynu Lugola, roztworu jodu, który ma zapobiegać wchłanianiu jodu i cezu z powietrza. Wschodnie obszary Polski powinny być zdaniem znawców tematu natychmiast ewakuowane, jednak rządzący całkowicie bagatelizują tę sprawę. Skutki mogą być tragiczne: zmiany genetyczne, powolna bolesna śmierć na skutek napromieniowania. „Trybuna Ludu” pisze jedynie o lekko podwyższonym stężeniu jodu w powietrzu.
Dopiero osiemnaście dni po katastrofie prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow występuje w rosyjskiej telewizji z oficjalnym komunikatem do narodu. Na skutek awarii reaktora atomowego skażeniu uległo 140 000 kilometrów kwadratowych, wysiedlono 350 000 osób, zginęły 32 osoby. Liczba poszkodowanych nie jest znana do dziś.
Grafika:
Komentarze [2]
2011-04-19 21:15
Ode mnie 6-świetnie się czyta.
Kawał dobrej roboty.
Dodatkowo tematyka która akurat mnie interesuje.
2011-04-19 17:32
szczerze, to bardzo interesujące. ogólnie nie lubie takich tekstów, ale gdy zaczęłam czytać reszta poszła jak z płatka. przystępny język i ogólnie ok. ;)
- 1