Czas refleksji i bliskości
Wszyscy dobrze wiemy, że przygotowania do świąt pochłaniają bez reszty absolutnie wszystkich członków rodziny. Jedni kupują, ustawiają i ubierają choinkę, robią generalne porządki i szukają dla swoich bliskich niebanalnych prezentów, podczas gdy inni robią zakupy spożywcze i przygotowują ucztę wigilijną. Te kilka dni totalnego szaleństwa ma jednak niezwykłą i niezaprzeczalną wartość. To taki czas, gdy wyhamowujemy, odrywamy się od spraw bieżących i cały swój czas poświęcamy rodzinie. To okazja, by pobyć trochę razem, usiąść przy wspólnym stole, spojrzeć sobie prosto w oczy i spokojnie ze sobą o wszystkim porozmawiać, bo w zgodzie z odwieczną, polską tradycją, to taki czas, który należy poświęć rodzinie, dla której na co dzień nie zawsze ten czas znajdujemy.
Dziś świat wygląda inaczej niż lata temu. Żyjemy tak szybko, że często nie mamy okazji rozejrzeć się dookoła siebie. Jesteśmy nieustannie zagonieni i zmęczeni. Z bliskimi mijamy się w drzwiach domu, wymieniając co najwyżej kilka zdawkowych zdań. Na poważne rozmowy o życiu nie mamy na co dzień czasu. Wszystko to zmienia się zdecydowanie, gdy nadchodzą święta, dlatego ten czas jest tak ważny, a nawet bezcenny. Okres Bożego Narodzenia to czas, gdy wychodzimy ze swoich jam, otwieramy szeroko okna i patrzymy radośnie w światło. I choć trwa to tylko chwilę, to mimo wszystko nawet ta krótka chwila wystarcza, by naładować się taką dawką pozytywnej energii, że jesteśmy w stanie wkraczać z optymizmem i nadzieją w każdy kolejny rok.
Boże Narodzenie większości z nas kojarzy się z wielką choinką, wspaniałymi prezentami, którymi się obdarowujemy, niepowtarzalną atmosferą i klimatem, przepysznymi potrawami, które wpierw przygotowujemy wraz z innymi domownikami z ogromnym zaangażowaniem, aby potem spożyć je z nimi przy wspólnym stole, czy też miłymi spotkaniami z bliższą i dalszą rodziną, i rozmowami, która podnoszą na duchu. Zapominamy w takich momentach o tych mozolnych przygotowaniach i morderczych kolejkach w sklepach. I choć większość z nas w skrytości ducha mimo wszystko ceni święta (lubimy to podkreślać w towarzyskich rozmowach), to mam wrażenie, że z każdym rokiem stają się one jednak coraz mniej magiczne. Co dzieje się z tym naszym światem? Dlaczego ludzie tak bezrefleksyjnie i beznamiętnie odzierają obecnie święta z ich duchowego charakteru, mniej lub bardziej świadomie przyczyniając się do tego, że stają się one świętem konsumpcji i co najwyżej kolejną okazją do rodzinnych spotkań. Gdzie tkwi przyczyna? Czy stoi za tym zabieganie, stres i zmęczenie, czy też dokonała się w nas aż tak głęboka mentalna przemiana? Co sprawia, że już nie przywiązujemy właściwej wagi do kwestii fundamentalnych i zatraciliśmy zdolność postrzegania świąt w głębszy, duchowy sposób? Może przesadzam, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coraz to bardziej oddalamy się od klimatu Bożego Narodzenia, jakiego doświadczali nasi dziadkowie, a nawet jeszcze rodzice. Często zadaję sobie pytanie, dlaczego tak wielu ludzi uważa dziś, że święta to tak po prawdzie obowiązek, uciążliwość, prawdziwa katorga i próbuje na wszelkie sposoby się od nich wymigać, uciec? To prawda, że potężne koncerny handlowe nie ułatwiają nam godnego przeżywania świat. Wszyscy kręcimy nosem, gdy początkiem listopada widzimy w marketach świąteczny wystrój i zalegające na półkach świąteczne akcesoria, słysząc przy tym w tle dźwięki znanych świątecznych hitów. Cóż, zrobić. W takim świecie przyszło nam żyć, ale mamy przecież rozum i mimo szczególnie agresywnych w tym okresie kampanii reklamowych, nakierowanych na zysk, nie musimy dawać się im uwieść.
Wielu ludzi wpada w popłoch, gdy uświadamia sobie, że to im przypada danego roku obowiązek zorganizowania świąt dla całej rodziny i zaproszenia gości. Faktem jest, że wiąże się to z ogromną ilością pracy i licznymi wyrzeczeniami: gruntowne sprzątanie domu, spore zakupy i wiele godzin spędzonych przy kuchni, to faktycznie nie przelewki. A to jeszcze nie wszystko, bo trzeba przecież wszystkich zaprosić, złożyć telefonicznie życzenia tym, którzy nie będą mogli na Wigilię przybyć, a także tym, za którymi nie przepadamy i tym, których nigdy wcześniej nie spotkaliśmy w realnym życiu. To wszystko sprawia, że dla wielu święta stają się przykrym obowiązkiem. Wyprowadźcie mnie proszę z błędu, jeśli się mylę, ale odnoszę wrażenie, że Boże Narodzenie nie jest już dziś dla wielu z nas radosnym czasem cudów, miłości i przebaczania. To po prostu obowiązek, co najlepiej potwierdzają tak często i chyba bezrefleksyjnie wypowiadane przez nas słowa: „święta, święta i po świętach”. Gdy taką kwestię wypowiadamy, to dajemy moim zdaniem wyraz temu, że święta były nam tak naprawdę niepotrzebne, wprowadziły w to nasze „poukładane życie” pewien rozgardiasz i zmusiły nas do działań, których nie chcieliśmy. Pokazujemy również jak nas cieszy, że mamy je z głowy, i że mogliśmy znów odzyskać nasze wcześniejsze życie, w którym funkcjonujemy według swoich zasad, czerpiąc z niego to, co czyni nas szczęśliwymi. To smutny obraz Bożego Narodzenia pokolenia egoistycznych, zmęczonych i zestresowanych osobników, którzy na wszelkie sposoby kombinują, jakby tu zrzucić z siebie to jarzmo tradycji i możliwie bezboleśnie ominąć tych kilka dni.
Czy tak będzie już zawsze? Czy takich świąt naprawdę pragniemy dla siebie i swoich dzieci? Nie dajmy się uwieść bezdusznym, nastawionym na zysk reklamom wielkich koncernów. Wróćmy do korzeni. Przypomnijmy sobie, że Boże Narodzenia to czas refleksji, miłości i przebaczenia nawet największym wrogom. Może siedząc przy stole wigilijnym, rozejrzymy się wokół, uśmiechnijmy się do kuzynki czy cioci, której nie lubimy. Pomyślmy o przemijaniu. O tym, że w kolejnym roku przy tym naszym rodzinnym stole może jednak kogoś zabraknąć. Święta to bowiem coś znacznie więcej niż pięknie udekorowany stół zastawiony jedzeniem, dom pełen gości i non stop włączony telewizor. Święta to czas na spojrzenie na siebie i naszych najbliższych przez pryzmat roku, który właśnie minął. To magiczny okres, w którym czas jakby zwalniał, tylko po to, byśmy mieli go więcej na refleksję i doświadczenie radości płynącej z faktu narodzenia Boga. Prawdziwie przeżyte święta winny nam uświadomić, że tak naprawdę najważniejsza w życiu jest miłość, życzliwość i bliskość osób, które nas kochają, i które my kochamy.
Grafika:
Komentarze [5]
2020-12-23 19:25
Zdecydowanie mogę potwierdzić tezę którą podałaś w swoim artykule, święta = konsumpcja i marketing… Ludzie dawno pozapominali o tej prawdziwej świątecznej magii, magii która jest w każdym z nas i budzi się w tym okresie. To przykre, lecz prawdziwe:(
2020-12-23 19:19
Wesołych Świąt dla całego Lessera i szkoły!!! Do zobaczenia;)
2020-12-23 19:16
Brawo Kira! Brawo Lesser, po raz kolejny widać wspaniałych dziennikarzy
2020-12-23 19:15
Świetny artykuł, rzeczywiście widać niesamowitą zmianę w twoich artykułach, oby tak dalej!!! Wielkie brawa!!
2020-12-23 19:11
Wesołych Świąt kochani!!!
- 1